[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ambasador Halton zaapelował ze stoickim spokojem, by uwolniono jego córkę,to samo uczynili amerykański prezydent i brytyjski premier.Po kilku dniach eksperci wtelewizji zaczęli spekulować, że porywacze zabili już córkę ambasadora albo że zginęła wpoczątkowej fazie ataku.Gabriel uznał te spekulacje za przedwczesne i najprawdopodobniejnieprawdziwe.Widział tę skomplikowaną akcję na własne oczy i wiedział, że porywacze wkońcu się ujawnią i wystąpią z żądaniami.Czwartego dnia niewoli załatwił sobie popołudniową przejażdżkę do wioski, gdzieprzez godzinę włóczył się po sklepach przy głównej ulicy.Kupił dla Chiary wełniany sweter,a dla Szamrona piękną dębową laskę.Kiedy wrócił do domu, na żwirowym podjezdzie czekałna niego Spencer, wymachujący kartką papieru; wyglądało to tak, jakby zawierała informacjewielkiej wagi nadesłane z odległego zakątka królestwa.I tak też było.Brytyjczycy zgodzilisię cofnąć wszystkie zarzuty przeciwko Gabrielowi w zamian za jego zeznania w oficjalnymśledztwie w sprawie ataków.Zarezerwowano mu miejsce na najbliższy wieczorny lot do TelAwiwu i poczyniono przygotowania, by wszedł na pokład oddzielnym wejściem.Za godzinęmiał przyjechać po niego samochód, okazało się jednak, że przyjechał cały konwój.Pojazdybyły amerykańskie, Amerykaninem był także odziany w dyplomatyczne szarości, wytworniewyglądający mężczyzna, który siedział na tylnym siedzeniu limuzyny.- Dzień dobry, panie Allon - powiedział ambasador Robert Halton.- Czy mogępodwiezć pana na lotnisko? Chciałbym zamienić z panem słowo.*- Może mi pan podziękować za uwolnienie - rzekł ambasador.- Kiedy dowiedziałemsię, że nadal przebywa pan w areszcie, zatelefonowałem do premiera i powiedziałem mu, bynatychmiast pana wypuścił.- Wiedziałem, że Amerykanie mają duże wpływy na Downing Street, ale niewiedziałem, że ma pan aż taką władzę, która umożliwia uwalnianie więzniów.- Premier absolutnie by sobie nie życzył, bym wystąpił publicznie z żądaniami.Według najświeższych sondaży to ja cieszę się teraz w Wielkiej Brytanii największąpopularnością.Proszę mi powiedzieć, dlaczego prasa przeprowadza takie sondaże?- Już nawet nie próbuję tego zrozumieć, panie ambasadorze.- Zgodnie z tym samym sondażem, większość Brytyjczyków twierdzi, żesprowadziłem na siebie to nieszczęście przez przyjazń z prezydentem i jawne poparcie wojnyw Iraku.Nasi wrogowie używają teraz wojny i naszego poparcia dla Izraela do uzasadnieniawszelkiego rodzaju grzechów.- Obawiam się, że jeszcze długo to potrwa.Ambasador zdjął okulary i pomasował grzbiet nosa.Wyglądał, jakby nie spał od wieludni.- Chciałbym uwolnić swoją córkę jedną rozmową telefoniczną.Niełatwo jest byćwpływowym człowiekiem, który nagle stał się bezsilny.Miałem w życiu wszystko, cochciałem, ale odebrali mi jedyną osobę, na której stratę nie mogę sobie pozwolić.- %7łałuję, że nie przybyłem kilka sekund wcześniej - powiedział Gabriel.- Gdyby misię to udało, być może powstrzymałbym porywaczy pańskiej córki.- Proszę się nie obwiniać za to, co się stało.Jeśli ktoś jest winny, to tylko ja.To japrzyjąłem tę pracę i poprosiłem Elizabeth, by wszystko rzuciła i przyjechała tu ze mną.To japozwoliłem jej biegać rano w Hyde Parku trzy razy w tygodniu pomimo obawy, że cośtakiego może się zdarzyć.Ambasador założył okulary i przez chwilę patrzył na Gabriela w zamyśleniu.- Proszę sobie wyobrazić moje zdziwienie, kiedy usłyszałem, że tajemniczymmężczyzną, który zabił w Hyde Parku trzech terrorystów, jest właśnie pan.Panie Allon,prezydent to mój najbliższy przyjaciel i gdyby nie pan, być może zostałby zabity w tym rokuw Watykanie.Właściwie to osobisty sekretarz papieża, monsinior Luigi Donati, uratował życieprezydentowi.Gabriel tylko zabił nawróconego na radykalny islam zamachowca, któremuudało się przeniknąć do szeregów Gwardii Szwajcarskiej.- Co powiedzieli Brytyjczycy na temat szans na odnalezienie pana córki? - zapytał.- Niewiele.Przeprowadzili dziś naloty na trzy miejsca, gdzie jak sądzili, może byćprzetrzymywana.Informacje okazały się jednak nieprawdziwe.Nie rozumiem tylko, dlaczegoterroryści nie wystąpili jeszcze z żadnymi żądaniami.- Ponieważ wiedzą, że niepewność sprawia panu wielki ból.Chcą, aby był panwdzięczny, kiedy w końcu je ogłoszą.- Jest pan pewien, że chcą czegoś w zamian?- Tak, panie ambasadorze.Ale musi się pan przygotować na to, że jest tonajprawdopodobniej coś, czego nie może im pan dać.- Raz po raz przypominam sobie, że są ważniejsze zasady i kwestie polityczne niż losmojej córki - powiedział ambasador.- Przygotowuję się na to, że być może moja córka będziemusiała umrzeć, by zapewnić bezpieczeństwo dyplomatom na całym świecie.Ale, panieAllon, to nie jest zbyt uczciwy kompromis i wcale nie jestem pewien, czy jestem gotówzapłacić taką cenę.W istocie rzeczy jestem całkiem pewny, że dałbym wszystko, czegozechcą, by odzyskać moją córkę żywą.- Panie ambasadorze, właśnie o to im chodzi.To dlatego zwlekają z żądaniami.- Pana rząd ma doświadczenie w tego typu sprawach.Jak pan uważa, czego mogąchcieć?- Uwolnienia więzniów - powiedział Gabriel.- Prawie zawsze tego chcą.Może kilku,a może tylko jednego, ale za to ważnego.- Na przykład tego, który był mózgiem ataków z 11 września?- To zależy, kto ją porwał.- Rozważam zaoferowanie dużej nagrody za dostarczenie informacji.- Jak dużej?- Pięćdziesiąt milionów dolarów.- Taka nagroda ściągnie najprawdopodobniej szarlatanów i oszustów, a Brytyjczycyutoną w morzu fałszywych wskazówek i tropów, co raczej zaszkodzi śledztwu, a nie pomoże.Panie ambasadorze, zaleciłbym na razie zamknąć portfel.- To zapewne rozsądna rada.- Przez chwilę patrzył na Gabriela w milczeniu.-Przypuszczam, że nie ma żadnego sposobu na przekonanie pana, by został w Londynie kilkadni i pomógł odnalezć moją córkę?- Obawiam się, że muszę wrócić do siebie i ponieść konsekwencje zamieszczeniamojego zdjęcia w gazecie.Poza tym to jest sprawa pana i Brytyjczyków.Oczywiście, jeślinam uda się zdobyć jakieś informacje, natychmiast damy panu znać.Zadzwonił telefon.Ambasador podniósł z konsoli słuchawkę i przyłożył ją do ucha.Przez chwilę słuchał z malującym się na twarzy napięciem, po czym wymamrotał:- Dziękuję, premierze.- Rozłączył się i spojrzał na Gabriela [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Ambasador Halton zaapelował ze stoickim spokojem, by uwolniono jego córkę,to samo uczynili amerykański prezydent i brytyjski premier.Po kilku dniach eksperci wtelewizji zaczęli spekulować, że porywacze zabili już córkę ambasadora albo że zginęła wpoczątkowej fazie ataku.Gabriel uznał te spekulacje za przedwczesne i najprawdopodobniejnieprawdziwe.Widział tę skomplikowaną akcję na własne oczy i wiedział, że porywacze wkońcu się ujawnią i wystąpią z żądaniami.Czwartego dnia niewoli załatwił sobie popołudniową przejażdżkę do wioski, gdzieprzez godzinę włóczył się po sklepach przy głównej ulicy.Kupił dla Chiary wełniany sweter,a dla Szamrona piękną dębową laskę.Kiedy wrócił do domu, na żwirowym podjezdzie czekałna niego Spencer, wymachujący kartką papieru; wyglądało to tak, jakby zawierała informacjewielkiej wagi nadesłane z odległego zakątka królestwa.I tak też było.Brytyjczycy zgodzilisię cofnąć wszystkie zarzuty przeciwko Gabrielowi w zamian za jego zeznania w oficjalnymśledztwie w sprawie ataków.Zarezerwowano mu miejsce na najbliższy wieczorny lot do TelAwiwu i poczyniono przygotowania, by wszedł na pokład oddzielnym wejściem.Za godzinęmiał przyjechać po niego samochód, okazało się jednak, że przyjechał cały konwój.Pojazdybyły amerykańskie, Amerykaninem był także odziany w dyplomatyczne szarości, wytworniewyglądający mężczyzna, który siedział na tylnym siedzeniu limuzyny.- Dzień dobry, panie Allon - powiedział ambasador Robert Halton.- Czy mogępodwiezć pana na lotnisko? Chciałbym zamienić z panem słowo.*- Może mi pan podziękować za uwolnienie - rzekł ambasador.- Kiedy dowiedziałemsię, że nadal przebywa pan w areszcie, zatelefonowałem do premiera i powiedziałem mu, bynatychmiast pana wypuścił.- Wiedziałem, że Amerykanie mają duże wpływy na Downing Street, ale niewiedziałem, że ma pan aż taką władzę, która umożliwia uwalnianie więzniów.- Premier absolutnie by sobie nie życzył, bym wystąpił publicznie z żądaniami.Według najświeższych sondaży to ja cieszę się teraz w Wielkiej Brytanii największąpopularnością.Proszę mi powiedzieć, dlaczego prasa przeprowadza takie sondaże?- Już nawet nie próbuję tego zrozumieć, panie ambasadorze.- Zgodnie z tym samym sondażem, większość Brytyjczyków twierdzi, żesprowadziłem na siebie to nieszczęście przez przyjazń z prezydentem i jawne poparcie wojnyw Iraku.Nasi wrogowie używają teraz wojny i naszego poparcia dla Izraela do uzasadnieniawszelkiego rodzaju grzechów.- Obawiam się, że jeszcze długo to potrwa.Ambasador zdjął okulary i pomasował grzbiet nosa.Wyglądał, jakby nie spał od wieludni.- Chciałbym uwolnić swoją córkę jedną rozmową telefoniczną.Niełatwo jest byćwpływowym człowiekiem, który nagle stał się bezsilny.Miałem w życiu wszystko, cochciałem, ale odebrali mi jedyną osobę, na której stratę nie mogę sobie pozwolić.- %7łałuję, że nie przybyłem kilka sekund wcześniej - powiedział Gabriel.- Gdyby misię to udało, być może powstrzymałbym porywaczy pańskiej córki.- Proszę się nie obwiniać za to, co się stało.Jeśli ktoś jest winny, to tylko ja.To japrzyjąłem tę pracę i poprosiłem Elizabeth, by wszystko rzuciła i przyjechała tu ze mną.To japozwoliłem jej biegać rano w Hyde Parku trzy razy w tygodniu pomimo obawy, że cośtakiego może się zdarzyć.Ambasador założył okulary i przez chwilę patrzył na Gabriela w zamyśleniu.- Proszę sobie wyobrazić moje zdziwienie, kiedy usłyszałem, że tajemniczymmężczyzną, który zabił w Hyde Parku trzech terrorystów, jest właśnie pan.Panie Allon,prezydent to mój najbliższy przyjaciel i gdyby nie pan, być może zostałby zabity w tym rokuw Watykanie.Właściwie to osobisty sekretarz papieża, monsinior Luigi Donati, uratował życieprezydentowi.Gabriel tylko zabił nawróconego na radykalny islam zamachowca, któremuudało się przeniknąć do szeregów Gwardii Szwajcarskiej.- Co powiedzieli Brytyjczycy na temat szans na odnalezienie pana córki? - zapytał.- Niewiele.Przeprowadzili dziś naloty na trzy miejsca, gdzie jak sądzili, może byćprzetrzymywana.Informacje okazały się jednak nieprawdziwe.Nie rozumiem tylko, dlaczegoterroryści nie wystąpili jeszcze z żadnymi żądaniami.- Ponieważ wiedzą, że niepewność sprawia panu wielki ból.Chcą, aby był panwdzięczny, kiedy w końcu je ogłoszą.- Jest pan pewien, że chcą czegoś w zamian?- Tak, panie ambasadorze.Ale musi się pan przygotować na to, że jest tonajprawdopodobniej coś, czego nie może im pan dać.- Raz po raz przypominam sobie, że są ważniejsze zasady i kwestie polityczne niż losmojej córki - powiedział ambasador.- Przygotowuję się na to, że być może moja córka będziemusiała umrzeć, by zapewnić bezpieczeństwo dyplomatom na całym świecie.Ale, panieAllon, to nie jest zbyt uczciwy kompromis i wcale nie jestem pewien, czy jestem gotówzapłacić taką cenę.W istocie rzeczy jestem całkiem pewny, że dałbym wszystko, czegozechcą, by odzyskać moją córkę żywą.- Panie ambasadorze, właśnie o to im chodzi.To dlatego zwlekają z żądaniami.- Pana rząd ma doświadczenie w tego typu sprawach.Jak pan uważa, czego mogąchcieć?- Uwolnienia więzniów - powiedział Gabriel.- Prawie zawsze tego chcą.Może kilku,a może tylko jednego, ale za to ważnego.- Na przykład tego, który był mózgiem ataków z 11 września?- To zależy, kto ją porwał.- Rozważam zaoferowanie dużej nagrody za dostarczenie informacji.- Jak dużej?- Pięćdziesiąt milionów dolarów.- Taka nagroda ściągnie najprawdopodobniej szarlatanów i oszustów, a Brytyjczycyutoną w morzu fałszywych wskazówek i tropów, co raczej zaszkodzi śledztwu, a nie pomoże.Panie ambasadorze, zaleciłbym na razie zamknąć portfel.- To zapewne rozsądna rada.- Przez chwilę patrzył na Gabriela w milczeniu.-Przypuszczam, że nie ma żadnego sposobu na przekonanie pana, by został w Londynie kilkadni i pomógł odnalezć moją córkę?- Obawiam się, że muszę wrócić do siebie i ponieść konsekwencje zamieszczeniamojego zdjęcia w gazecie.Poza tym to jest sprawa pana i Brytyjczyków.Oczywiście, jeślinam uda się zdobyć jakieś informacje, natychmiast damy panu znać.Zadzwonił telefon.Ambasador podniósł z konsoli słuchawkę i przyłożył ją do ucha.Przez chwilę słuchał z malującym się na twarzy napięciem, po czym wymamrotał:- Dziękuję, premierze.- Rozłączył się i spojrzał na Gabriela [ Pobierz całość w formacie PDF ]