[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Fedorowicz był osobą zna-ną w Wilnie, przez lata pracował na stanowisku wizytatora szkółśrednich, cieszył się powszechnym szacunkiem.Oficerowie niezastali go w domu (był na posiedzeniu Rady Miejskiej) i po go-dzinnym oczekiwaniu skierowali się do redakcji.Zdecydowanie mniej szczęścia miał autor nieszczęsnej recen-zji.Cywiński był chory, leżał w łóżku i stał się łatwą ofiarą.Zostałdotkliwie pobity na oczach żony i córki.Po wyjściu oprawcówwezwano pogotowie, a po opatrzeniu Cywiński udał się do redak-cji, gdzie po raz drugi wpadł w ręce bandytów w mundurach.Inne patrole bowiem nie próżnowały.Zdemolowano drukarniędziennika, ciężko pobito redaktora naczelnego Aleksandra Zwie-rzyńskiego. Osoby dramatu307 Bito go w ten sposób - zeznawał mecenas Tadeusz Kiersnow-ski - że kilku trzymało Zwierzyńskiego za ręce, a jeden z ofice-rów okładał go kolbą rewolweru po twarzy i po głowie.W czasietego bicia stłuczono binokle Zwierzyńskiemu".Poturbowana została również Zofia Kownacka, która chciałaZwierzyńskiemu podać szklankę wody.Uderzona przez jednegoz oficerów zemdlała.W tym czasie do redakcji przyszedł powracający z sesji radymiejskiej Zygmunt Fedorowicz.Ostrzeżony ukrył się wśród ze-cerów, ale został rozpoznany. Wówczas go wyciągnięto, obalono na ziemię i dotkliwie sko-pano nogami.W tym zamieszaniu poturbowano również dozor-czynię tego domu i jeszcze jednego studenta, który tam zupełnieprzypadkowo się znajdował".Wreszcie przybyła policja, której towarzyszył miejscowy staro-sta.Urzędnik przywitał się z oficerami i polecił niezwłocznie osa-dzić w więzieniu: Cywińskiego, Zwierzyńskiego i Fedorowicza.Na polecenie prezesa Sądu Apelacyjnego w Wilnie Józefa Przyłu-skiego zostali aresztowani, a ze względu na stan zdrowia przenie-sieni do szpitala więziennego.W taki barbarzyński sposób generałdywizji Dąb-Biernacki czcił pamięć marszałka Piłsudskiego.Osoby dramatuStefan Dąb-Biernacki miał za sobą piękną kartę bojową.Służyłw I Brygadzie Legionów, w 1917 roku był kapitanem, podczaskryzysu przysięgowego został internowany w Beniaminowie.Wczasie wojny z bolszewikami odznaczył się podczas walk naUkrainie: Dowodząc tam batalionem, pułkiem, małym zgrupowaniem- pisał Marian Romeyko - odznaczył się i w pózniejszym okre-sie wojny.Zyskał sobie opinię jednego z najbardziej walecznych. Ostatni zajazd na Litwie308Stanowił typ dowódcy batalionu lub pułku �śmierci�.Po wojniezostał odznaczony jako jeden z trzech oficerów w całej armii Or-derem Virtuti Militari V, IV i III klasy".W rzeczywistości Dąb-Biernacki już w 1920 roku został do-wódcą 1.dywizji piechoty.Po zakończeniu wojny szybko awan-sował, promocję generalską otrzymał w wieku zaledwie 34 lat.W karierze pomogło mu pochodzenie z I Brygady i wzorcowyżyciorys oficera tej formacji.Otoczony sławą wojenną, był przed-miotem podziwu młodszych oficerów, w armii ,już nie patrzono,lecz wpatrywano się w niego".Ukoronowaniem kariery stało sięmianowanie go inspektorem armii w Wilnie i awans do stopniagenerała dywizji.Miał wówczas 40 lat.Nikt nie odmawiał Biernackiemu talentów wojskowych, jed-nak jego umiejętności ograniczały się do raczej niskiego szcze-bla dowodzenia.Romeyko zauważył, że  pozostawał faktycznienadal dowódcą batalionu i nie wyszedł poza ten zakres wiedzytaktycznej".W Wilnie szybko  stał się pośmiewiskiem starszychoficerów dyplomowanych, zwłaszcza tych, co jedli zupę z nie-jednej menażki generalskiej".Jego  poglądy i horyzonty �ope-racyjne� były, delikatnie mówiąc, kompromitujące, jeśli nieszkodliwe.Nie sięgały szczebla nie tylko dowódcy armii, lecz idowódcy dywizji".Potwierdziły to manewry nad Lida, kiedyDąb udał się na pierwszą linię i nie utrzymywał łączności przezcały dzień.Zajmował się  natarciem osobiście, wydawał doraznerozkazy, nieskoordynowane ze sztabem".Nie potrafił zrozumiećistoty roli dowódcy dużego zgrupowania, uważając, że wszyst-kiego powinien doglądać osobiście.Nie dostrzegał, że osobistaodwaga i zaangażowanie nie zawsze są najważniejszymi zaletamidowódcy.Stefan Rowecki uważał, że metody stosowane przez Biernac-kiego na ćwiczeniach  prowadzą do ogłupiania zarówno kierow-ników, jak i uczestników ćwiczeń".A sam generał jest typem dowódcy armii w wykonywaniu na przykład brutalnego, ści- Osoby dramatu309śle określonego zadania, na przykład przełamania lub obrony zawszelką cenę".Juliusz Rómmel wyrażał się o Biernackim jeszcze gorzej.Uzna-wał go za  warchoła na dużą skalę", zarzucając mu, że  nie chcesię uczyć", mając siebie samego za wystarczający autorytet: Pewny siebie i swoich �doświadczeń�, zarozumiały, nieuzna-jący żadnych nowych technicznych osiągnięć na Zachodzie, któ-re nawet wyśmiewał i którymi pogardzał.Uważał, że tylko on marację i tylko on zna wojnę".Biernacki (jak większość oficerów legionowych) nigdy nie od-był regularnych studiów wojskowych, nie miał wiedzy taktycz-nej.Zastępował to improwizacją na polu walki, co nie zawszebywa najlepszym rozwiązaniem.Nie doceniał znaczenia bronipancernej i lotnictwa, głosił archaiczne poglądy na temat taktykipiechoty.Uważał, że piechota powinna atakować umocnione po-zycje przeciwnika nawet bez wsparcia artyleryjskiego.A to cofa-ło sposób prowadzenia wojny do XIX stulecia.Charakter Biernackiego również pozostawiał wiele do życzenia.Romeyko zarzucał mu  tupet, zarozumialstwo i pewność siebie",które wraz z  tępotą ogólną" tworzyły wybuchową mieszankę.Generał uważał armię za najważniejszą instytucję, za przewod-nią siłę narodu.W Wilnie zachowywał się nie jak dowódca woj-skowy, ale jak carski generał-gubernator [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl