[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na twarzy Penelope odmalowała się zgroza, a Abigail skrzywiła się zniesmakiem.A potem obie zaniosły się śmiechem, którego nawet niepróbowały powstrzymywać.- Och, Joan - parsknęła Abigail.- Doprowadziłaś znanegouwodziciela do takiego stanu, że cię pocałował.- Kiedyś będę taka jak ty - oznajmiła rozbawiona Penelope.- To jeszcze nie wszystko - ciągnęła Joan.- Wczoraj złożył mi wizytę.Ponoć Douglas kazał mu obiecać, że będzie mi towarzyszył wwyjazdach na miasto.Rzecz jasna, ma występować w roli brata, ale czywyobrażacie to sobie?- Z trudem - przyznała Penelope.- No właśnie.Uznałam, że to świetna okazja, by odpłacić Burke'owiza jego impertynencje, więc się zgodziłam.Ale nie wytrzymałam ispytałam, czy zamierza pocałować mnie po raz drugi.Odparł, że nie, aja na to, że bardzo się cieszę, bo ten pierwszy pocałunek wcale mi sięnie podobał.- Kłamczucha - mruknęła Abigail pod nosem.- Wtedy on powiedział, że to brzmi jak wyzwanie.I chciał założyć sięo szylinga, że jeśli znowu mnie pocałuje, tym razem mi się spodoba.-umilkła, jakby zorientowała się poniewczasie, że powiedziała za dużo.Penelope aż jęknęła.- Chciał się założyć? I co, przyjęłaś zakład?- Oczywiście, że nie!- Ale miałaś na to ochotę, prawda? - powiedziała Abigail, nieprzestając się uśmiechać.- Bo masz ochotę na następny pocałunek.Joan zaniemówiła na dłuższą chwilę.- Obiecałam ojcu, że będę się zachowywać przyzwoicie -odparła, gdyodzyskała głos.- Nie mogę się zakładać, to byłoby w złym tonie.- Będziesz się tylko całować - wtrąciła ze śmiechem Penelope.- Posłuchaj, Joan.- Abigail spoważniała.- Można pozwolićdżentelmenowi, żeby skradł całusa czy dwa, ale co będzie dalej?Jeszcze niedawno nazywałaś go lordem Gburkiem i dałaś mu w twarz.- Nie bądz taka zasadnicza, Abby - skarciła siostrę Penelope.-Przecież to tylko pocałunek!- I zakład o następne pocałunki - uściśliła Abigail.- Moim zdaniemJoan powinna uważać.Burkę to lekkoduch i skandalista.A wątpię,żeby chciała zostać bohaterką kolejnego skandalu z jego udziałem.- Niespecjalnie - przyznała Joan, choć bez przekonania.Skandal tookropna rzecz, kiedy minie, ale kiedy trwa.No cóż, zapewne jestbardzo emocjonujący.- Chyba że Burkę zakocha się w niej do szaleństwa i postanowi sięoświadczyć - powiedziała Penelope.- Niejeden skandal zakończył sięw ten sposób.Czasem nawet najgorsi nicponie zakochują się izmieniają w statecznych małżonków.Abigail spojrzała na przyjaciółkę.- Chciałabyś tego?Joan milczała, bo nie wiedziała, co powiedzieć.Nie mogłazaprzeczyć, że pocałunek z Tristanem sprawił jej przyjemność.A na-wet więcej niż przyjemność.Jej zmysły stanęły w ogniu, a usta wciążtęskniły za dotykiem jego warg.W głębi duszy marzyła o jeszczebardziej intymnych pieszczotach, karmiąc się wspomnieniem jegosilnych dłoni na biodrach, kiedy otoczył ją ramionami.Gdyby chciał topowtórzyć, nie potrafiłaby mu odmówić, niezależnie od jegomotywów.Być obiektem takiego pożądania choć przez krótką chwilę -to była pokusa nie do odparcia.Ale czy lord Gburek mógłby się w niej zakochać? Nie potrafiła sobietego wyobrazić.Przecież on ciągle szukał nowych sposobów, by jąurazić, i przy każdym spotkaniu częstował ją nowymiimpertynencjami.Nie mogłaby poślubić kogoś, kto ciągle się z niąkłóci, uważa ją za nieatrakcyjną i zmusza do podporządkowania sięswojej woli.Poza tym, nawet gdyby w miarę pogłębiania sięznajomości Burkę okazał się milszy niż na początku, musiałabyprzekonać do niego swoją rodzinę.A matka wolałaby raczej zamknąćją w klasztorze, niż pozwolić, aby wyszła za kogoś takiego.- Nie - odpowiedziała wreszcie.- Więc radzę ci uważać - podsumowała Abigail i uśmiechnęła sięsmutno.- Chociaż wiem, że to niezbyt ekscytująca perspektywa.- Czy możemy już wracać do domu? Pani Townsend trochęprzegrzała się na słońcu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Na twarzy Penelope odmalowała się zgroza, a Abigail skrzywiła się zniesmakiem.A potem obie zaniosły się śmiechem, którego nawet niepróbowały powstrzymywać.- Och, Joan - parsknęła Abigail.- Doprowadziłaś znanegouwodziciela do takiego stanu, że cię pocałował.- Kiedyś będę taka jak ty - oznajmiła rozbawiona Penelope.- To jeszcze nie wszystko - ciągnęła Joan.- Wczoraj złożył mi wizytę.Ponoć Douglas kazał mu obiecać, że będzie mi towarzyszył wwyjazdach na miasto.Rzecz jasna, ma występować w roli brata, ale czywyobrażacie to sobie?- Z trudem - przyznała Penelope.- No właśnie.Uznałam, że to świetna okazja, by odpłacić Burke'owiza jego impertynencje, więc się zgodziłam.Ale nie wytrzymałam ispytałam, czy zamierza pocałować mnie po raz drugi.Odparł, że nie, aja na to, że bardzo się cieszę, bo ten pierwszy pocałunek wcale mi sięnie podobał.- Kłamczucha - mruknęła Abigail pod nosem.- Wtedy on powiedział, że to brzmi jak wyzwanie.I chciał założyć sięo szylinga, że jeśli znowu mnie pocałuje, tym razem mi się spodoba.-umilkła, jakby zorientowała się poniewczasie, że powiedziała za dużo.Penelope aż jęknęła.- Chciał się założyć? I co, przyjęłaś zakład?- Oczywiście, że nie!- Ale miałaś na to ochotę, prawda? - powiedziała Abigail, nieprzestając się uśmiechać.- Bo masz ochotę na następny pocałunek.Joan zaniemówiła na dłuższą chwilę.- Obiecałam ojcu, że będę się zachowywać przyzwoicie -odparła, gdyodzyskała głos.- Nie mogę się zakładać, to byłoby w złym tonie.- Będziesz się tylko całować - wtrąciła ze śmiechem Penelope.- Posłuchaj, Joan.- Abigail spoważniała.- Można pozwolićdżentelmenowi, żeby skradł całusa czy dwa, ale co będzie dalej?Jeszcze niedawno nazywałaś go lordem Gburkiem i dałaś mu w twarz.- Nie bądz taka zasadnicza, Abby - skarciła siostrę Penelope.-Przecież to tylko pocałunek!- I zakład o następne pocałunki - uściśliła Abigail.- Moim zdaniemJoan powinna uważać.Burkę to lekkoduch i skandalista.A wątpię,żeby chciała zostać bohaterką kolejnego skandalu z jego udziałem.- Niespecjalnie - przyznała Joan, choć bez przekonania.Skandal tookropna rzecz, kiedy minie, ale kiedy trwa.No cóż, zapewne jestbardzo emocjonujący.- Chyba że Burkę zakocha się w niej do szaleństwa i postanowi sięoświadczyć - powiedziała Penelope.- Niejeden skandal zakończył sięw ten sposób.Czasem nawet najgorsi nicponie zakochują się izmieniają w statecznych małżonków.Abigail spojrzała na przyjaciółkę.- Chciałabyś tego?Joan milczała, bo nie wiedziała, co powiedzieć.Nie mogłazaprzeczyć, że pocałunek z Tristanem sprawił jej przyjemność.A na-wet więcej niż przyjemność.Jej zmysły stanęły w ogniu, a usta wciążtęskniły za dotykiem jego warg.W głębi duszy marzyła o jeszczebardziej intymnych pieszczotach, karmiąc się wspomnieniem jegosilnych dłoni na biodrach, kiedy otoczył ją ramionami.Gdyby chciał topowtórzyć, nie potrafiłaby mu odmówić, niezależnie od jegomotywów.Być obiektem takiego pożądania choć przez krótką chwilę -to była pokusa nie do odparcia.Ale czy lord Gburek mógłby się w niej zakochać? Nie potrafiła sobietego wyobrazić.Przecież on ciągle szukał nowych sposobów, by jąurazić, i przy każdym spotkaniu częstował ją nowymiimpertynencjami.Nie mogłaby poślubić kogoś, kto ciągle się z niąkłóci, uważa ją za nieatrakcyjną i zmusza do podporządkowania sięswojej woli.Poza tym, nawet gdyby w miarę pogłębiania sięznajomości Burkę okazał się milszy niż na początku, musiałabyprzekonać do niego swoją rodzinę.A matka wolałaby raczej zamknąćją w klasztorze, niż pozwolić, aby wyszła za kogoś takiego.- Nie - odpowiedziała wreszcie.- Więc radzę ci uważać - podsumowała Abigail i uśmiechnęła sięsmutno.- Chociaż wiem, że to niezbyt ekscytująca perspektywa.- Czy możemy już wracać do domu? Pani Townsend trochęprzegrzała się na słońcu [ Pobierz całość w formacie PDF ]