[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem, przed nadejsciem pory deszczowej, trzema warstwami pokrylam dom strzecha z trzciny, mialam bowiem dosc mokniecia przez cala zime.Mój babikrag przypominal raczej prosta anizeli krag, domy bowiem ciagnely sie brzegiem rzeki na dystansie plus minus trzech kilometrów; mój dom, polozony w góre rzeki wzgledem pozostalych, sporo te prosta wydluzyl.Ledwie od siebie widzialam dym z kominka Hyuru.Wkopalam sie w naslonecznione zbocze, z dobrym odwodnieniem.To wciaz jest bardzo dobry dom.Zaczelam wiesc osiadly zywot.Nieco czasu poswiecalam zbieractwu, ogrodnictwu, naprawom i wszystkim tym nudnym powinnosciom codziennego zycia, nieco zas - spiewom i przemysliwaniu piesni i opowiesci poznanych tu, w domu, ale równiez zapamietanych ze statku.Szybko odgadlam, dlaczego kobiety chetnie podsylaja swoje dzieci, by ich sluchaly, piesni bowiem i opowiesci sa po to, zeby ich sluchano i wysluchiwano.- Sluchajcie - mawialam do dzieci z babiegokregu.To pojawialy sie, to czmychaly jak mniejsze i wieksze rybki w rzece, jedno, dwoje, piecioro, w róznym wieku, mali i wieksi.Kiedy przychodzily, spiewalam i opowiadalam, gdy umykaly - pograzalam sie w milczeniu.Czasem udzielalam sie w spiewaczym kregu, zeby ze starszymi dziewczetami podzielic sie wiedza zdobyta w czasie wlóczegi.Do tego ograniczaly sie moje dzialania, nalezy jednak wspomniec, ze zawsze wychodzilam ze skóry, zeby miec swiadomosc wszystkiego, co robie.Dzieki samotnosci dusza broni sie przed uprawianiem magii i padaniem jej ofiara; dzieki swiadomosci unika monotonii i znudzenia.Nic nie nudzi, jesli to cos postrzega sie swiadomie.Moze irytowac, ale nie nudzi.Przyjemnosc pozostaje przyjemnoscia, dopóki ma sie swiadomosc, ze nia jest.Moim zdaniem zachowywanie swiadomosci to najtrudniejsze z zadan, jakie spoczywaja przed dusza.Pomagalam Hyuru przy jej dziecku - dziewczynce - i bawilam sie z nim.Potem, po paru latach, usunelam modul antykoncepcyjny ze swojego prawego ucha.Poniewaz pozostalo po nim niewielkie wglebienie, rozpalona igla przebilam w tym miejscu malzowine na wylot i zawiesilam tam klejnocik, który podczas wedrówki znalazlam w ruinach.Nosilam go podczas wypraw zbierackich.Trzymalam sie z dala od Doliny Czerwonej Skaly.Mieszkajacy tam mezczyzna zachowywal sie tak, jakby mial do mnie wylaczne prawo.Nadal go lubilam, ale nie budzila we mnie zachwytu aura magii, jaka roztaczal, jego fantazja i wladza, jaka nade mna zyskal.Ruszylam na wzgórza, ku pólnocy.Mniej wiecej w tym czasie, kiedy wrócilam, w Pólnocnym Domu osiadlo dwóch mlodych mezczyzn.Czesto z chlopiecych grup ich czlonkowie wychodza parami, utrzymujac zwiazek po opuszczeniu Terytorium.Zwieksza to ich szanse na przetrwanie.Czasem ten zwiazek ma charakter seksualny, czasem nie, czasem trwa, czasem sie rozpada.Jeden z tworzacych te pare mlodzienców odszedl zeszlego lata z pewnym mezczyzna.Ten, który pozostal, nie byl przystojny, niemniej jednak zwrócilam na niego uwage.Mial w sobie rodzaj dobroci i opiekunczosci, która mi sie podobala.Byl krepy, mial krótkie i mocarne ramiona.Troche sie do niego zalecalam, ale byl ogromnie wstydliwy.Tego dnia Rozsrzebrzonej Pory Roku, gdy nad rzeka rozsnuly sie mgly, dostrzegl klejnot w moim uchu i jego oczy wyraznie sie zaokraglily.- Ladny, prawda? - zapytalam.Przytaknal.- Nosze go, zebys zwrócil na mnie uwage.A kiedy nie umial przezwyciezyc swojej powsciagliwosci, dodalam:- Rozumiem, powiedz szczerze, jesli sprawia ci przyjemnosc tylko seks z mezczyznami.- Nie sadzilam zreszta, by moja diagnoza byla prawidlowa.- Alez nie - odparl.- Nie, nie.- Zajaknal sie i jak blyskawica cofnal sciezka.Obejrzal sie jednak przez ramie, powoli podazylam za nim, niepewna czy chce mnie, czy tez chce mnie splawic.Czekal na mnie przed malenkim domkiem, tak obroslym czerwoncami, ze praktycznie wsród nich niewidocznym.W srodku urzadzil legowisko ze sprezystych, slodkich traw, pachnacych latem.- Prosze - powiedzial, stojac na zewnatrz, a potem bardzo powoli wszedl do srodka.- Zrobilem to dla ciebie - dodal.- A teraz zrób mi dziecko - odparlam.Zrobil moze tego dnia, moze nastepnego.A teraz powiem wam, dlaczego po tylu latach wezwalam statek, nawet nie wiedzac, czy wciaz zegluje pomiedzy planetami, i poprosilam, by ladownik spotkal sie ze mna na ziemi jalowej.Gdy wydalam na swiat córke, spelnily sie me najtajniejsze zyczenia i moja dusza zyskala pelnie.Kiedy zeszlego roku urodzil sie mój syn, pojelam, ze o spelnieniu nie ma mowy.Bedzie dorastac ku doroslosci, odejdzie, bedzie walczyc i cierpiec, umrze lub przetrwa, jak przystoi mezczyznie.Moja córka, której imie brzmi, po matce, Yedneke, Lisc, osiagnie kobiecosc i, wedle woli, pozostanie albo odejdzie.Ja bede zyc samotnie.Tak powinno byc, tego pragne.Pochodze jednak z dwóch swiatów - jestem osoba na tym i czlowiekiem z ludu mojej matki.Jestem winna przekazac swoja wiedze dzieciom jej ludu.Poprosilam wiec o przybycie ladownika i odbylam rozmowe z jego zaloga, która dostarczyla mi raport sporzadzony przez matke.Przeczytalam go, nastepnie zas spisalam swoja historie na urzadzeniu na uzytek wszystkich, którzy chcieliby poznac jeden ze sposobów zdobywania duszy.Im i ich dzieciom powiadam:- Sluchajcie! Unikajcie magii! Badzcie swiadomi! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Potem, przed nadejsciem pory deszczowej, trzema warstwami pokrylam dom strzecha z trzciny, mialam bowiem dosc mokniecia przez cala zime.Mój babikrag przypominal raczej prosta anizeli krag, domy bowiem ciagnely sie brzegiem rzeki na dystansie plus minus trzech kilometrów; mój dom, polozony w góre rzeki wzgledem pozostalych, sporo te prosta wydluzyl.Ledwie od siebie widzialam dym z kominka Hyuru.Wkopalam sie w naslonecznione zbocze, z dobrym odwodnieniem.To wciaz jest bardzo dobry dom.Zaczelam wiesc osiadly zywot.Nieco czasu poswiecalam zbieractwu, ogrodnictwu, naprawom i wszystkim tym nudnym powinnosciom codziennego zycia, nieco zas - spiewom i przemysliwaniu piesni i opowiesci poznanych tu, w domu, ale równiez zapamietanych ze statku.Szybko odgadlam, dlaczego kobiety chetnie podsylaja swoje dzieci, by ich sluchaly, piesni bowiem i opowiesci sa po to, zeby ich sluchano i wysluchiwano.- Sluchajcie - mawialam do dzieci z babiegokregu.To pojawialy sie, to czmychaly jak mniejsze i wieksze rybki w rzece, jedno, dwoje, piecioro, w róznym wieku, mali i wieksi.Kiedy przychodzily, spiewalam i opowiadalam, gdy umykaly - pograzalam sie w milczeniu.Czasem udzielalam sie w spiewaczym kregu, zeby ze starszymi dziewczetami podzielic sie wiedza zdobyta w czasie wlóczegi.Do tego ograniczaly sie moje dzialania, nalezy jednak wspomniec, ze zawsze wychodzilam ze skóry, zeby miec swiadomosc wszystkiego, co robie.Dzieki samotnosci dusza broni sie przed uprawianiem magii i padaniem jej ofiara; dzieki swiadomosci unika monotonii i znudzenia.Nic nie nudzi, jesli to cos postrzega sie swiadomie.Moze irytowac, ale nie nudzi.Przyjemnosc pozostaje przyjemnoscia, dopóki ma sie swiadomosc, ze nia jest.Moim zdaniem zachowywanie swiadomosci to najtrudniejsze z zadan, jakie spoczywaja przed dusza.Pomagalam Hyuru przy jej dziecku - dziewczynce - i bawilam sie z nim.Potem, po paru latach, usunelam modul antykoncepcyjny ze swojego prawego ucha.Poniewaz pozostalo po nim niewielkie wglebienie, rozpalona igla przebilam w tym miejscu malzowine na wylot i zawiesilam tam klejnocik, który podczas wedrówki znalazlam w ruinach.Nosilam go podczas wypraw zbierackich.Trzymalam sie z dala od Doliny Czerwonej Skaly.Mieszkajacy tam mezczyzna zachowywal sie tak, jakby mial do mnie wylaczne prawo.Nadal go lubilam, ale nie budzila we mnie zachwytu aura magii, jaka roztaczal, jego fantazja i wladza, jaka nade mna zyskal.Ruszylam na wzgórza, ku pólnocy.Mniej wiecej w tym czasie, kiedy wrócilam, w Pólnocnym Domu osiadlo dwóch mlodych mezczyzn.Czesto z chlopiecych grup ich czlonkowie wychodza parami, utrzymujac zwiazek po opuszczeniu Terytorium.Zwieksza to ich szanse na przetrwanie.Czasem ten zwiazek ma charakter seksualny, czasem nie, czasem trwa, czasem sie rozpada.Jeden z tworzacych te pare mlodzienców odszedl zeszlego lata z pewnym mezczyzna.Ten, który pozostal, nie byl przystojny, niemniej jednak zwrócilam na niego uwage.Mial w sobie rodzaj dobroci i opiekunczosci, która mi sie podobala.Byl krepy, mial krótkie i mocarne ramiona.Troche sie do niego zalecalam, ale byl ogromnie wstydliwy.Tego dnia Rozsrzebrzonej Pory Roku, gdy nad rzeka rozsnuly sie mgly, dostrzegl klejnot w moim uchu i jego oczy wyraznie sie zaokraglily.- Ladny, prawda? - zapytalam.Przytaknal.- Nosze go, zebys zwrócil na mnie uwage.A kiedy nie umial przezwyciezyc swojej powsciagliwosci, dodalam:- Rozumiem, powiedz szczerze, jesli sprawia ci przyjemnosc tylko seks z mezczyznami.- Nie sadzilam zreszta, by moja diagnoza byla prawidlowa.- Alez nie - odparl.- Nie, nie.- Zajaknal sie i jak blyskawica cofnal sciezka.Obejrzal sie jednak przez ramie, powoli podazylam za nim, niepewna czy chce mnie, czy tez chce mnie splawic.Czekal na mnie przed malenkim domkiem, tak obroslym czerwoncami, ze praktycznie wsród nich niewidocznym.W srodku urzadzil legowisko ze sprezystych, slodkich traw, pachnacych latem.- Prosze - powiedzial, stojac na zewnatrz, a potem bardzo powoli wszedl do srodka.- Zrobilem to dla ciebie - dodal.- A teraz zrób mi dziecko - odparlam.Zrobil moze tego dnia, moze nastepnego.A teraz powiem wam, dlaczego po tylu latach wezwalam statek, nawet nie wiedzac, czy wciaz zegluje pomiedzy planetami, i poprosilam, by ladownik spotkal sie ze mna na ziemi jalowej.Gdy wydalam na swiat córke, spelnily sie me najtajniejsze zyczenia i moja dusza zyskala pelnie.Kiedy zeszlego roku urodzil sie mój syn, pojelam, ze o spelnieniu nie ma mowy.Bedzie dorastac ku doroslosci, odejdzie, bedzie walczyc i cierpiec, umrze lub przetrwa, jak przystoi mezczyznie.Moja córka, której imie brzmi, po matce, Yedneke, Lisc, osiagnie kobiecosc i, wedle woli, pozostanie albo odejdzie.Ja bede zyc samotnie.Tak powinno byc, tego pragne.Pochodze jednak z dwóch swiatów - jestem osoba na tym i czlowiekiem z ludu mojej matki.Jestem winna przekazac swoja wiedze dzieciom jej ludu.Poprosilam wiec o przybycie ladownika i odbylam rozmowe z jego zaloga, która dostarczyla mi raport sporzadzony przez matke.Przeczytalam go, nastepnie zas spisalam swoja historie na urzadzeniu na uzytek wszystkich, którzy chcieliby poznac jeden ze sposobów zdobywania duszy.Im i ich dzieciom powiadam:- Sluchajcie! Unikajcie magii! Badzcie swiadomi! [ Pobierz całość w formacie PDF ]