[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oboje wytarli Carla, a na koniec Miranda sięgnęła popiżamę.- Ja go ubiorę - zaproponował Dante, a Miranda bez wahania wręczyła mupiżamę w pociągi.Po chwili wstał i wziął Carla na ręce.Gdy przeszli dodziecięcego pokoju, ostrożnie położył zmęczonego syna na łóżku i usadowił sięna skraju materaca, z książką w dłoni.- Mama też - zakomenderował Carlo sennie i ruchem ręki przywołałMirandę.Posłusznie podeszła do łóżka.- Kochana mama.- mruknął, a onapocałowała go w policzek.Położyła się obok syna i zasłuchała w słowa Dantego, który zaczął czytaćksiążkę.Już po kilku minutach oboje usłyszeli miarowy oddech pogrążonego wgłębokim śnie dziecka.Dante wstał.- 75 -SR- Musimy porozmawiać - oświadczył cicho.Skinęła głową i ostrożnie wyśliznęła się z łóżka.Po chwili oboje znalezli się na korytarzu, a Dante się odwrócił.- Muszę podłączyć nasłuch w pokoju Carla - przypomniał sobie i ruszył zpowrotem.Chciała mu zejść z drogi, lecz on jednocześnie postanowił ją obejść ioboje się zderzyli.Pózniej nie pamiętała, jak się znalazła w jego ramionach.Usta Dantegoprzywarły do warg Mirandy, a przez jej ciało przetoczyła się fala ognia.Wszystko będzie tak, jak dawniej, pomyślała, oszołomiona szczęściem.Przytuliłją tak, jak za dawnych czasów.- Miranda! - wydyszał jej prosto w rozchylone usta.Miała wrażenie, że unosi się do nieba.Wsunęła palce we włosy Dantego irozchyliła jego koszulę, a jej nozdrza ponownie wypełnił subtelny zapachwanilii.Pocałował jej nagie ramię, poczuła jego ciepłą dłoń na skórze piersi.Przestała myśleć, tylko Dante potrafił sprawić, że zapominała o wszystkim.Traciła wolną wolę, pragnęła tylko tego - zjednoczyć się z nim w miłosnejbliskości.Natarczywie przycisnął ją do ściany.Jednocześnie uniósł ją tak, żebymogła otoczyć obnażonymi nogami jego biodra.Jego długie, smukłe palcerozpięły stanik, który szybko z siebie strząsnęła.Dante wypełnił wszystkie jej zmysły, serce waliło jej jak młotem.- Kocham cię! Kocham cię! - westchnęła.Nagle zamarł i gwałtownie się odsunął, ze zdumieniem i niedowierzaniemna twarzy.Nie powinna była tego mówić! Wystraszyła go.Szeroko otwartymioczami patrzyła, jak powoli opuszcza ją na podłogę, a z jego wzroku znikanamiętność.- 76 -SRMiranda stanęła nieruchomo, ze zwieszoną głową.Wiedziała, co zachwilę usłyszy.Przygarbiła się ze smutkiem.Czy jeszcze kiedyś zdoła go dosiebie przekonać?ROZDZIAA DZIEWITY- Dante! Dante!Miranda zamrugała.Ktoś na parterze wołał jej męża.- To Guido - burknął Dante ze złością.Nie wiedziała, czy jest wściekły na siebie, bo dał się ponieść namiętności,czy też na brata, który zjawił się w tak niedogodnej chwili.- Dlaczego.- Przełknęła ślinę, żeby nawilżyć wyschnięte gardło.- Co ontutaj robi? - spytała, sięgając po porzucony stanik.Dante pośpiesznie zapiął guziki koszuli.- Pewnie przywiózł twoje rzeczy z Anglii.Doprowadz się do porządku -warknął, a sam przyczesał palcami zmierzwione włosy i otworzył drzwi do sy-pialni.- Musisz mu podziękować.Przygryzła wargę, włożyła top i przeszła za Dantem do sypialni.- Jesteśmy małżeństwem - przypomniała mu, gdy stał zapatrzony w swojeodbicie w lustrze.- Tak - zgodził się i wzruszył ramionami.- Ale mamy gościa.- Strasznie poczerwieniałeś - zauważyła rozbawiona.- To po zabawie z Carlem.Zmęczyłem się bardziej niż na siłowni.-Uśmiechnął się niepewnie.- Zejdz jak najszybciej.- Powinieneś wytrzeć ślady szminki z szyi.Natychmiast ponowniezerknął do lustra.Na parterze raz jeszcze rozległ się okrzyk Guida.- Cholera! - wymamrotał Dante.- Nie zauważyłem.- Chodz tutaj.- 77 -SRMiranda wyjęła z kieszeni małą chusteczkę, delikatnie starła ślad i przyokazji pocałowała Dantego w usta.Zdumiało ją, że odwzajemnił pocałunek.- Muszę iść - szepnął.- Guido! Chwila! - wrzasnął nieoczekiwanie iszybkim krokiem opuścił pokój.Odprężona Miranda przeszła do swojego pokoju i uśmiechnęła się doodbicia w lustrze.Podśpiewując pod nosem, zbiegła po schodach i podążyła wstronę pogrążonych w rozmowie mężczyzn.- Guido! - powitała młodszego brata Dantego i ruszyła do niego zrozpostartymi ramionami.- Miranda! Wyglądasz rewelacyjnie! - wykrzyknął.Popatrzyła mu w oczy i wtedy zdarzyło się coś dziwnego.Nieoczekiwanieprzeszył ją dreszcz strachu.Z najwyższym trudem powstrzymała chęć ucieczki.- Dziękuję - wykrztusiła, a wtedy Guido objął ją mocno i przytulił.Wpadła w panikę.Ucałował ją w policzki i przywarł do niej całym ciałem,stanowczo zbyt poufale.- Ejże, puść mnie! - krzyknęła.Nagle ogarnęły jąmdłości.Udawała rozbawienie, lecz Guido patrzył na nią drwiąco.Fatalnie sięczuła w jego towarzystwie, a on doskonale o tym wiedział.- Co powie mójmąż?- Jesteśmy jedną rodziną! - zaprotestował Guido, ale w końcu ją puścił.W każdej chwili mogła zwymiotować.Musiała natychmiast iść dołazienki.- Czy to Carlo? - wymamrotała i odwróciła głowę, jakby usłyszała płaczdziecka.- Pójdę sprawdzić.Zaraz wracam.Na chwiejnych nogach dotarła do łazienki i ochlapała twarz chłodnąwodą.Z trudem przezwyciężywszy mdłości, popatrzyła na siebie w lustrze.Przecież nie zjadła nic podejrzanego.Czyżby była.w ciąży?Okres się opózniał, a przecież zawsze miała regularne miesiączki.Miesiąctemu kochała się z Dantem, być może wówczas.- 78 -SRPobladła i chwyciła się umywalki.Nie wiedziała, czy powinna byćzachwycona, czy przerażona.Przyłożyła dłoń do brzucha i uśmiechnęła się namyśl o tym, że być może nosi dziecko Dantego.Postanowiła, że powie mu onastępnym potomku dopiero wtedy, gdy ich życie ponownie się ułoży.Tylko jak miała w tajemnicy kupić test ciążowy? Zachichotała, zeszła poschodach i ruszyła do salonu.Jedno uważne spojrzenie Guida wystarczyło, żeby znowu wytrącić ją zrównowagi.Nie rozumiała, dlaczego tak alergicznie reaguje na tego człowieka,ale na wszelki wypadek usiadła jak najdalej od niego.Dante podał jej drinka [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Oboje wytarli Carla, a na koniec Miranda sięgnęła popiżamę.- Ja go ubiorę - zaproponował Dante, a Miranda bez wahania wręczyła mupiżamę w pociągi.Po chwili wstał i wziął Carla na ręce.Gdy przeszli dodziecięcego pokoju, ostrożnie położył zmęczonego syna na łóżku i usadowił sięna skraju materaca, z książką w dłoni.- Mama też - zakomenderował Carlo sennie i ruchem ręki przywołałMirandę.Posłusznie podeszła do łóżka.- Kochana mama.- mruknął, a onapocałowała go w policzek.Położyła się obok syna i zasłuchała w słowa Dantego, który zaczął czytaćksiążkę.Już po kilku minutach oboje usłyszeli miarowy oddech pogrążonego wgłębokim śnie dziecka.Dante wstał.- 75 -SR- Musimy porozmawiać - oświadczył cicho.Skinęła głową i ostrożnie wyśliznęła się z łóżka.Po chwili oboje znalezli się na korytarzu, a Dante się odwrócił.- Muszę podłączyć nasłuch w pokoju Carla - przypomniał sobie i ruszył zpowrotem.Chciała mu zejść z drogi, lecz on jednocześnie postanowił ją obejść ioboje się zderzyli.Pózniej nie pamiętała, jak się znalazła w jego ramionach.Usta Dantegoprzywarły do warg Mirandy, a przez jej ciało przetoczyła się fala ognia.Wszystko będzie tak, jak dawniej, pomyślała, oszołomiona szczęściem.Przytuliłją tak, jak za dawnych czasów.- Miranda! - wydyszał jej prosto w rozchylone usta.Miała wrażenie, że unosi się do nieba.Wsunęła palce we włosy Dantego irozchyliła jego koszulę, a jej nozdrza ponownie wypełnił subtelny zapachwanilii.Pocałował jej nagie ramię, poczuła jego ciepłą dłoń na skórze piersi.Przestała myśleć, tylko Dante potrafił sprawić, że zapominała o wszystkim.Traciła wolną wolę, pragnęła tylko tego - zjednoczyć się z nim w miłosnejbliskości.Natarczywie przycisnął ją do ściany.Jednocześnie uniósł ją tak, żebymogła otoczyć obnażonymi nogami jego biodra.Jego długie, smukłe palcerozpięły stanik, który szybko z siebie strząsnęła.Dante wypełnił wszystkie jej zmysły, serce waliło jej jak młotem.- Kocham cię! Kocham cię! - westchnęła.Nagle zamarł i gwałtownie się odsunął, ze zdumieniem i niedowierzaniemna twarzy.Nie powinna była tego mówić! Wystraszyła go.Szeroko otwartymioczami patrzyła, jak powoli opuszcza ją na podłogę, a z jego wzroku znikanamiętność.- 76 -SRMiranda stanęła nieruchomo, ze zwieszoną głową.Wiedziała, co zachwilę usłyszy.Przygarbiła się ze smutkiem.Czy jeszcze kiedyś zdoła go dosiebie przekonać?ROZDZIAA DZIEWITY- Dante! Dante!Miranda zamrugała.Ktoś na parterze wołał jej męża.- To Guido - burknął Dante ze złością.Nie wiedziała, czy jest wściekły na siebie, bo dał się ponieść namiętności,czy też na brata, który zjawił się w tak niedogodnej chwili.- Dlaczego.- Przełknęła ślinę, żeby nawilżyć wyschnięte gardło.- Co ontutaj robi? - spytała, sięgając po porzucony stanik.Dante pośpiesznie zapiął guziki koszuli.- Pewnie przywiózł twoje rzeczy z Anglii.Doprowadz się do porządku -warknął, a sam przyczesał palcami zmierzwione włosy i otworzył drzwi do sy-pialni.- Musisz mu podziękować.Przygryzła wargę, włożyła top i przeszła za Dantem do sypialni.- Jesteśmy małżeństwem - przypomniała mu, gdy stał zapatrzony w swojeodbicie w lustrze.- Tak - zgodził się i wzruszył ramionami.- Ale mamy gościa.- Strasznie poczerwieniałeś - zauważyła rozbawiona.- To po zabawie z Carlem.Zmęczyłem się bardziej niż na siłowni.-Uśmiechnął się niepewnie.- Zejdz jak najszybciej.- Powinieneś wytrzeć ślady szminki z szyi.Natychmiast ponowniezerknął do lustra.Na parterze raz jeszcze rozległ się okrzyk Guida.- Cholera! - wymamrotał Dante.- Nie zauważyłem.- Chodz tutaj.- 77 -SRMiranda wyjęła z kieszeni małą chusteczkę, delikatnie starła ślad i przyokazji pocałowała Dantego w usta.Zdumiało ją, że odwzajemnił pocałunek.- Muszę iść - szepnął.- Guido! Chwila! - wrzasnął nieoczekiwanie iszybkim krokiem opuścił pokój.Odprężona Miranda przeszła do swojego pokoju i uśmiechnęła się doodbicia w lustrze.Podśpiewując pod nosem, zbiegła po schodach i podążyła wstronę pogrążonych w rozmowie mężczyzn.- Guido! - powitała młodszego brata Dantego i ruszyła do niego zrozpostartymi ramionami.- Miranda! Wyglądasz rewelacyjnie! - wykrzyknął.Popatrzyła mu w oczy i wtedy zdarzyło się coś dziwnego.Nieoczekiwanieprzeszył ją dreszcz strachu.Z najwyższym trudem powstrzymała chęć ucieczki.- Dziękuję - wykrztusiła, a wtedy Guido objął ją mocno i przytulił.Wpadła w panikę.Ucałował ją w policzki i przywarł do niej całym ciałem,stanowczo zbyt poufale.- Ejże, puść mnie! - krzyknęła.Nagle ogarnęły jąmdłości.Udawała rozbawienie, lecz Guido patrzył na nią drwiąco.Fatalnie sięczuła w jego towarzystwie, a on doskonale o tym wiedział.- Co powie mójmąż?- Jesteśmy jedną rodziną! - zaprotestował Guido, ale w końcu ją puścił.W każdej chwili mogła zwymiotować.Musiała natychmiast iść dołazienki.- Czy to Carlo? - wymamrotała i odwróciła głowę, jakby usłyszała płaczdziecka.- Pójdę sprawdzić.Zaraz wracam.Na chwiejnych nogach dotarła do łazienki i ochlapała twarz chłodnąwodą.Z trudem przezwyciężywszy mdłości, popatrzyła na siebie w lustrze.Przecież nie zjadła nic podejrzanego.Czyżby była.w ciąży?Okres się opózniał, a przecież zawsze miała regularne miesiączki.Miesiąctemu kochała się z Dantem, być może wówczas.- 78 -SRPobladła i chwyciła się umywalki.Nie wiedziała, czy powinna byćzachwycona, czy przerażona.Przyłożyła dłoń do brzucha i uśmiechnęła się namyśl o tym, że być może nosi dziecko Dantego.Postanowiła, że powie mu onastępnym potomku dopiero wtedy, gdy ich życie ponownie się ułoży.Tylko jak miała w tajemnicy kupić test ciążowy? Zachichotała, zeszła poschodach i ruszyła do salonu.Jedno uważne spojrzenie Guida wystarczyło, żeby znowu wytrącić ją zrównowagi.Nie rozumiała, dlaczego tak alergicznie reaguje na tego człowieka,ale na wszelki wypadek usiadła jak najdalej od niego.Dante podał jej drinka [ Pobierz całość w formacie PDF ]