[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziękuję panu.W tej chwili wejdę do studia i pokieruję ewakuacją.Proszętylko powiedzieć wszystkim, że nie ma powodu do paniki.Kiedy oddawała słuchawkę recepcjonistce, ta zapytała z szeroko otwartymi oczyma:- O co chodzi? Co się dzieje?- Prawdopodobnie bomba - odparła Joan.- Wynoś się stąd jak najszybciej. - O mój Boże! - zawołała recepcjonistka i zaczęła zbierać z biurka przyrządy do manicure,grzebienie i kolorowe czasopisma.- Powiedziałam: bomba! - krzyknęła Joan, z niedowierzaniem przypatrując sięrecepcjonistce.Przebiegła przez recepcję i pchnęła podwójne drzwi prowadzące do studia.Główne światłazostały już włączone, a z głośników dobiegał głos Milo Kasabiana.Właśnie kończyłwypowiadać ostrzeżenie:-.zechciejcie więc wszyscy państwo skierować się do drzwi wyjściowych, znajdujących siępo obu stronach sceny.Prosimy zachowywać się jak najciszej i jak najspokojniej.Kiedyznajdziecie się państwo na zewnątrz, prosimy stosować się do wskazówek naszych służbochrony.Prosimy się nie denerwować, ewakuacja jest jedynie rutynowym, koniecznym wobecnych okolicznościach środkiem zapobiegawczym.Garry Sherman stał na podwyższeniu, machając do widzów, żeby opuszczali swoje fotele.131- Wiedziałem! Wiedziałem, że nam przeszkodzą, kiedy trochę sobie pofolgujemy.Aletrudno, wszyscy kierujcie się do drzwi.Nie ma powodu do paniki, to wszystko robią tylkodlatego, że zaparowały im monitory!Publiczność ze śmiechem, wśród wesołych pokrzykiwań, zaczynała się gromadzić przeddrzwiami.Joan stała przy nich i ponaglała.- O co chodzi? - zapytał ją starszy mężczyzna w jas-noróżowej koszulce polo.- To prawdopodobnie fałszywy alarm - odparła Joan.- Kiedy znajdziecie się państwo nazewnątrz, skierujcie się w prawo.A potem uciekajcie stąd ile sił w nogach.- Ale czy dostaniemy obiecaną pizzę?- Jasne.A teraz przechodzcie szybciej! - Wyciągnęła radiotelefon.- Bili? W studio na raziewszystko w porządku.Jak tam z naszymi przyjaciółmi w ciężarówce?- Wciąż nie reagują.Zaraz tu będzie Schaefer.Wezwał już saperów.- Bili, może się wycofasz i pozwolisz, żeby policja zrobiła resztę?- Ja jestem policją!- Byłeś, Bili.Już nie jesteś policjantem, pamiętaj o tym! Gra nie jest warta świeczki, nieryzykuj.Lepiej chodz tutaj i pomóż mi wyprowadzić ludzi ze studia.- Nie martw się o mnie.Jeszcze potrafię dać sobie radę z dwoma dziwakami.- Bili! Posłuchaj mnie, Bili! Wycofaj się, przecież nie masz pojęcia, co ci ludzie planują!Odpowiedzi nie było.Joan coraz energiczniej pociągała wychodzących ze studia za rękawy,chcąc, żeby pomieszczenie jak najszybciej opustoszało.Lecz Garry powiedział im przecież,że nie ma powodu do paniki.Nie panikowali więc i wcale się nie śpieszyli.Kilka osób, którepotraktowała trochę bardziej stanowczo, zawołało do niej, żeby dała sobie luz, inniprzystawali zaraz za drzwiami, żeby poczekać na znajomych.- Czy mimo wszystko dostaniemy pizzę? - zapytała potężna czarna kobieta w cętkowanejturkusowej sukni.-Przyszłam tutaj tylko dla pizzy.Joan miała właśnie potwierdzić, tak, dostaniesz, kobie-132to, swoją pizzę, tylko się pośpiesz, na miłość boską.Lecz w tej samej chwili świateksplodował z hukiem, jakiego Joan jeszcze nigdy dotąd nie słyszała.Gorący podmuchwyrzucił ją na zewnątrz przez otwarte drzwi.Trafiła w grupę jedenastu ludzi, jednak wraz znimi poleciała dalej i uderzyła głową w kontuar recepcji.Złamała kark i w tej samejsekundzie zmarła.Na jej zwłoki spadło mnóstwo innych ciał wyrzuconych ze studia, awłaściwie ich szczątki - głównie tułowia pozbawione rąk, nóg lub głów.Eksplozja rozwaliła tylną ścianę studia i zerwała dach.Dziesiątki ludzi zostało pogrzebanychpod cegłami i fragmentami metalowych konstrukcji, które opadały na dół, uderzając o siebie zodgłosem dzwonów piekielnych.W momencie wybuchu Garry Sherman stał bokiem do tylnej ściany, z wzniesioną ku górze lewą ręką, która z potworną siłą została wyrwana ze stawu.Wybuch zerwał mu też skórę i mięśnie z lewej strony twarzy, odsłaniając kości policzka.Jakaś kobieta w średnim wieku znajdowała się w krytycznym momencie pomiędzy sceną aboczną ścianą, tak że wybuch w pierwszej chwili ją oszczędził.Zaraz jednak uderzył jąrozgrzany reflektor o wadze pięćdziesięciu funtów, lecący w dół pod kątem sześćdziesięciustopni.Jak porażona padła na plecy, z gorącym urządzeniem bitym w brzuch [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl