[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Panna Mija zadaÅ‚a mu brzemiÄ™na plecy, otwarÅ‚a kluczem wyjÅ›cie z sionki na tylny ogród i zamknÄ™-Å‚a drzwi na nowo.Stary Szczepan brnÄ…Å‚ w górÄ™ po Å›niegu, sapiÄ…ci stÄ™kajÄ…c pod nadmiernym ciężarem.Przydżwigawszy rannego do stodoÅ‚y, bocznym, przygotowa-nym zawczasu wejÅ›ciem, po pochyÅ‚oÅ›ci siana w zapolu wgramoliÅ‚siÄ™ na wierzch stosu, wynalazÅ‚ omackiem zapadniÄ™ nakrytÄ… drew-nianym wiekiem i nakazawszy ksiÄ™ciu grobowe milczenie zabraÅ‚siÄ™ do dzieÅ‚a.OdwaliÅ‚ wieko, ujÄ…Å‚ w lewÄ… i prawÄ… rÄ™kÄ™ koÅ„ce postronków i po-czÄ…Å‚ ostrożnie spuszczać rannego w ciemny otwór.UmieÅ›ciwszy gona dnie, przywiÄ…zaÅ‚ koÅ„cem obudwu sznurów do ocalaÅ‚ego skobladrzwi, zamknÄ…Å‚ otwór i zawlókÅ‚, zatatraÅ‚ deskÄ™ sianem.UdeptaÅ‚ to41 Stefan %7Å‚eromskimiejsce starannie, zsunÄ…Å‚ siÄ™ chyżo na dół, zamknÄ…Å‚ na klucz szopÄ™i prÄ™dko wróciÅ‚ do dworu.Po ciemku minÄ…Å‚ kuchniÄ™, sionkÄ™ i stanÄ…Å‚w sypialni.PierwszÄ… jego myÅ›lÄ… byÅ‚o to, żeby przesÅ‚ać łóżko powstaÅ„ca.Jużnad tym panna Mija pracowaÅ‚a.Poduszka byÅ‚a w wielu miejscachpokrwawiona od ran, które wciąż jeszcze broczyÅ‚y i przemaczaÅ‚y nie-umiejÄ™tnie zaÅ‚ożone bandaże.To samo byÅ‚o z koÅ‚drÄ… i materacem.PoÅ›piesznie zmieniali obydwoje poszewki i kÅ‚adli czyste prze-Å›cieradÅ‚a.WÅ‚aÅ›nie koÅ„czyli tÄ™ czynność, gdy za Å›cianami domu daÅ‚ siÄ™sÅ‚yszeć tÄ™tent koni, Å‚oskot licznych, miarowych kroków, a gwarrozmów ze wszech stron dwór osaczyÅ‚.Wnet na obudwu gankachrozlegÅ‚y siÄ™ uderzenia we drzwi, koÅ‚atanie kolbami w pozawiera-ne okiennice i krzyki na caÅ‚e gardÅ‚o, żeby otwierać.Szczepan nieod razu poszedÅ‚ speÅ‚nić ten rozkaz.WyniósÅ‚ przede wszystkimpo ciemku skrwawione powÅ‚oczki oraz przeÅ›cieradÅ‚a i ukryÅ‚ jew jakichÅ› niedostÄ™pnych kryjówkach chlebowego pieca, gdzie by ichsam diabeÅ‚ nie odnalazÅ‚.Dopiero gdy już Å‚omotanie we wszystkiedrzwi i okiennice byÅ‚o tego rodzaju, że groziÅ‚o wyrwaniem ichz zawias, poszedÅ‚ na ganek główny i drzwi wejÅ›ciowe otworzyÅ‚.DostaÅ‚ tam zaraz odpowiedni poczÄ™stunek.Panna Salomea za-paliÅ‚a swojÄ… latarniÄ™ i czekaÅ‚a w zimnym salonie.Drzwi siÄ™ z trzaskiem otwarÅ‚y i wtargnęła caÅ‚a grupa oficeróww képi10 na gÅ‚owach, obwiÄ…zanych baszÅ‚ykami11, w grubych butachi zimowych szynelach, na których poÅ‚yskiwaÅ‚y pasy od szabli i Å‚a-dunków.Na czele oficerów szedÅ‚ ich zwierzchnik, major czy podpuÅ‚-kownik, czÅ‚owiek starszy wiekiem, z siwymi wÄ…sami i bokobrodami.Wkroczywszy do dużego pokoju oficerowie skierowali siÄ™ do pannySalomei i otoczyli jÄ… koÅ‚em.Starszy Å‚amanÄ… polszczyznÄ… zapytaÅ‚:10 Képi (franc.) - czapka sukienna z prostokÄ…tnym daszkiem, noszonaw armii francuskiej, pózniej także w armii rosyjskiej.11 BaszÅ‚yk - kaptur z dÅ‚ugimi koÅ„cami do wiÄ…zania pod brodÄ….42 Wierna Rzeka- Kto pani jest?- Krewna gospodarzy tego dworu.- A sami gospodarze gdzie sÄ…?- Pan Rudecki, mój opiekun, jest w mieÅ›cie, podobno w wiÄ™zie-niu, a jego żona pojechaÅ‚a, żeby siÄ™ starać o uwolnienie męża.- A synowie ich gdzie sÄ…?- Jedni sÄ… w szkoÅ‚ach.- Gdzież to? W jakich szkoÅ‚ach?- W Krakowie.- A inni?- Inni powyjeżdżali i nie wiem, gdzie sÄ….- To pani nie wiesz, gdzie oni sÄ…?- Nie wiem.- Panna sama jak siÄ™ nazywasz?- Brynicka Salomea.- To ojciec pani byÅ‚ tu rzÄ…dcÄ… majÄ…tku?- Tak.- A on gdzie jest?- WyjechaÅ‚.- DokÄ…dże to  wyjechaÅ‚ ?- Nie wiem.Konie tu wszystkie porozkradali, cugowe i fornal-skie, to tatko pojechaÅ‚ pewnie szukać tych koni.Podobno aż podpruskÄ… granicÄ™ pognali zÅ‚odzieje na tych koniach.- Pod pruskÄ… granicÄ™ - proszÄ™.Dawno też tak już pojechaÅ‚  tat-ko tych koni szukać?- Już dosyć dawno.- To jest ile tygodni?- Nie pamiÄ™tam, cztery czy pięć.- Pilnie tych koni skradzionych szuka.No, a my znowu ze swejstrony dokÅ‚adnie wiemy, że tatko nie jest tak daleko.Wiemy także,że pani we dworze powstaÅ„ca ukrywasz.Kto to jest ten powstaniec?To ojciec pani?43 Stefan %7Å‚eromski- Tu we dworze nie ma żadnego czÅ‚owieka oprócz mnie i tego otostarego kucharza, Szczepana Podkurka.- Zobaczymy.A ja pannie radzÄ™ przyznać siÄ™, gdzie ten bun-townik jest, miejsce jego kryjówki dobrowolnie pokazać.Ja staryczÅ‚owiek jestem, bez winy karać nie lubiÄ™, a znajdÄ™ rannego - i jemu,i pani zle bÄ™dzie! Wtedy już pobÅ‚ażać nie bÄ™dÄ™.WiÄ™c jak?- Nie ma tu nigdzie żadnego rannego.ProszÄ™ szukać.- Panna miÄ™ nie proÅ›, bo ja sam każę.A radzÄ™ jeszcze raz kry-jówkÄ™ pokazać.Mam wiadomość pewnÄ… i dokÅ‚adnÄ….Tu wszedÅ‚ nagumno parÄ™ dni temu czÅ‚owiek poraniony, caÅ‚a wieÅ› go widziaÅ‚a,a nie wyszedÅ‚ stÄ…d [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl