[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.RS152Rozdział czternastyDwa tygodnie nieobecności Billa minęły dość spokojnie.Na tydzieńwyjechali z Jackiem do Wirginii, a tam miał zawsze lepszy nastrój.Cieszył się swoją farmą, końmi.Parę razy latał do Waszyngtonu naspotkania z prezydentem.Ilekroć wyjeżdżał albo kiedy wybrał się nakonną przejażdżkę, Maddy dzwoniła do Billa do Vineyard, a przedtemBill codziennie telefonował do niej do pracy.- No i jak on się zachowuje? - pytał z troską.- Wszystko jest w najlepszym porządku - uspokajała go.Nie bawiłasię wprawdzie za dobrze, ale nie czuła też, by groziło jejniebezpieczeństwo.Zawsze było tak, że po okresach szczególnegookrucieństwa Jack się uspokajał, jakby chciał ją przekonać, że tamtowszystko to tylko wytwory jej wyobrazni.Doktor Flowers podkreślała,że to klasyczny schemat zachowania sprawcy przemocy: ofiara ma nietylko wydawać się szalona, ale i czuć się szalona, skarżąc się na niego.Tak właśnie było w Wirginii.Jack udawał, że nie przeszkadza muistnienie jej córki, chociaż uważał, że Maddy nie powinna jechać doMemphis.Mogąjątam rozpoznać, a poza tym jest tam tak gorąco.Starałsię też przebywać z nią jak najczęściej.Często chciał się z nią kochać wtych dniach, ale robił to w sposób dużo łagodniejszy, bardziejcywilizowany niż w Paryżu, tak że skargi na to, że wtedy ją zranił,brzmiałyby jak z księżyca.Nie spierała się z nim jednak ani na ten, anina żaden inny temat.Dr Flowers ostrzegła ją, gdy rozmawiały, że samoto może wzbudzić w nim podejrzenia.Była szczera, mówiąc Billowi, żeczuje się bezpieczna.- Jak tam książka? - pytała.Codziennie zdawał jej sprawozdanie zpostępów pracy.- Skończona - oświadczył z dumą ostatniego dnia jej pobytu wWirginii.Oboje z Jackiem z niecierpliwością myśleli już o powrocie doWaszyngtonu: nazajutrz, w poniedziałek, Maddy miała posiedzeniekomisji.- Sam nie mogę w to uwierzyć.- Nie mogę się doczekać, kiedy ją przeczytam.- No, nie będzie to zbyt przyjemna lektura.- Nie spodziewam się tego, ale jestem pewna, że to świetna książka.-Nie miała prawa być z niego dumna, ale była.RS153- Dam ci wydruk, jak tylko zostanie wygładzona i przepisana.Chciałbym, żebyś przeczytała ją jak najszybciej.- Zapanowała dziwnacisza.Nie wiedział, jak to powiedzieć, ale dużo o niej myślał i martwiłsię o nią nieustannie.- Chciałbym cię już jak najszybciej zobaczyć,Maddy.Jestem wprost chory ze zmartwienia o ciebie.- Niepotrzebnie.Mam się zupełnie dobrze.A w następny weekendzobaczę się z Lizzie.Przyjeżdża do mnie do Waszyngtonu.Nie mogę sięjuż doczekać, żeby ci ją przedstawić.Opowiedziałam jej wszystko otobie.- Ale co właściwie takiego mogłaś jej opowiedzieć? - Bill byłwyraznie zakłopotany.- Muszę się jej wydawać jakimś prehistorycznymobiektem.Nie ma we mnie nic interesującego.- Dla mnie jest.Jesteś moim najlepszym przyjacielem, Bill.Od lat nie czuła się z nikim tak blisko.Z wyjątkiem Grega,oczywiście.Greg miał dziewczynę w Nowym Jorku, ale rozmawiali zesobą, ile razy się do niej dodzwonił.Oboje wiedzieli, że kiedy telefonodbiera Jack, nigdy nie przekazuje jej wiadomości ani nie prosi Maddydo telefonu, nawet jeśli jest w pobliżu.Z Billem byli ostrożniejsi, jeślichodzi o czas i okoliczności rozmów.- Ty też jesteś dla mnie kimś szczególnym - odparł, nie bardzowiedząc, co powiedzieć.Raz widział w niej córkę, raz przyjaciółkę, razkobietę.Z nią było podobnie: to wydawał się jej starszym bratem, toznowu zaskakiwało ją całkiem inne uczucie.%7ładne z nich nie próbowałojednak zdefiniować tego, co czuje wobec drugiego.- Może byśmy tak wponiedziałek przed komisją spotkali się na lunchu? Co ty na to?- Bardzo chętnie.W jeszcze większe zmieszanie wprawiał ją Jack.Był dla niej taki miłypodczas ich ostatniego weekendu w Wirginii! Przyniósł jej kwiaty zogrodu, śniadanie do łóżka, poszedł z nią na spacer, mówił, jaka jest dlaniego ważna.A kiedy kochał się z nią, był czuły i łagodny jak nigdy.Mogło się zdawać, że jego niedawne okrucieństwo to figiel, który płatałajej wyobraznia.Znowu poczuła się winna, że naopowiadała o nim tyleprzykrych rzeczy Billowi, Gregowi, terapeutce.Wiele by dała, żeby tozmienić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.RS152Rozdział czternastyDwa tygodnie nieobecności Billa minęły dość spokojnie.Na tydzieńwyjechali z Jackiem do Wirginii, a tam miał zawsze lepszy nastrój.Cieszył się swoją farmą, końmi.Parę razy latał do Waszyngtonu naspotkania z prezydentem.Ilekroć wyjeżdżał albo kiedy wybrał się nakonną przejażdżkę, Maddy dzwoniła do Billa do Vineyard, a przedtemBill codziennie telefonował do niej do pracy.- No i jak on się zachowuje? - pytał z troską.- Wszystko jest w najlepszym porządku - uspokajała go.Nie bawiłasię wprawdzie za dobrze, ale nie czuła też, by groziło jejniebezpieczeństwo.Zawsze było tak, że po okresach szczególnegookrucieństwa Jack się uspokajał, jakby chciał ją przekonać, że tamtowszystko to tylko wytwory jej wyobrazni.Doktor Flowers podkreślała,że to klasyczny schemat zachowania sprawcy przemocy: ofiara ma nietylko wydawać się szalona, ale i czuć się szalona, skarżąc się na niego.Tak właśnie było w Wirginii.Jack udawał, że nie przeszkadza muistnienie jej córki, chociaż uważał, że Maddy nie powinna jechać doMemphis.Mogąjątam rozpoznać, a poza tym jest tam tak gorąco.Starałsię też przebywać z nią jak najczęściej.Często chciał się z nią kochać wtych dniach, ale robił to w sposób dużo łagodniejszy, bardziejcywilizowany niż w Paryżu, tak że skargi na to, że wtedy ją zranił,brzmiałyby jak z księżyca.Nie spierała się z nim jednak ani na ten, anina żaden inny temat.Dr Flowers ostrzegła ją, gdy rozmawiały, że samoto może wzbudzić w nim podejrzenia.Była szczera, mówiąc Billowi, żeczuje się bezpieczna.- Jak tam książka? - pytała.Codziennie zdawał jej sprawozdanie zpostępów pracy.- Skończona - oświadczył z dumą ostatniego dnia jej pobytu wWirginii.Oboje z Jackiem z niecierpliwością myśleli już o powrocie doWaszyngtonu: nazajutrz, w poniedziałek, Maddy miała posiedzeniekomisji.- Sam nie mogę w to uwierzyć.- Nie mogę się doczekać, kiedy ją przeczytam.- No, nie będzie to zbyt przyjemna lektura.- Nie spodziewam się tego, ale jestem pewna, że to świetna książka.-Nie miała prawa być z niego dumna, ale była.RS153- Dam ci wydruk, jak tylko zostanie wygładzona i przepisana.Chciałbym, żebyś przeczytała ją jak najszybciej.- Zapanowała dziwnacisza.Nie wiedział, jak to powiedzieć, ale dużo o niej myślał i martwiłsię o nią nieustannie.- Chciałbym cię już jak najszybciej zobaczyć,Maddy.Jestem wprost chory ze zmartwienia o ciebie.- Niepotrzebnie.Mam się zupełnie dobrze.A w następny weekendzobaczę się z Lizzie.Przyjeżdża do mnie do Waszyngtonu.Nie mogę sięjuż doczekać, żeby ci ją przedstawić.Opowiedziałam jej wszystko otobie.- Ale co właściwie takiego mogłaś jej opowiedzieć? - Bill byłwyraznie zakłopotany.- Muszę się jej wydawać jakimś prehistorycznymobiektem.Nie ma we mnie nic interesującego.- Dla mnie jest.Jesteś moim najlepszym przyjacielem, Bill.Od lat nie czuła się z nikim tak blisko.Z wyjątkiem Grega,oczywiście.Greg miał dziewczynę w Nowym Jorku, ale rozmawiali zesobą, ile razy się do niej dodzwonił.Oboje wiedzieli, że kiedy telefonodbiera Jack, nigdy nie przekazuje jej wiadomości ani nie prosi Maddydo telefonu, nawet jeśli jest w pobliżu.Z Billem byli ostrożniejsi, jeślichodzi o czas i okoliczności rozmów.- Ty też jesteś dla mnie kimś szczególnym - odparł, nie bardzowiedząc, co powiedzieć.Raz widział w niej córkę, raz przyjaciółkę, razkobietę.Z nią było podobnie: to wydawał się jej starszym bratem, toznowu zaskakiwało ją całkiem inne uczucie.%7ładne z nich nie próbowałojednak zdefiniować tego, co czuje wobec drugiego.- Może byśmy tak wponiedziałek przed komisją spotkali się na lunchu? Co ty na to?- Bardzo chętnie.W jeszcze większe zmieszanie wprawiał ją Jack.Był dla niej taki miłypodczas ich ostatniego weekendu w Wirginii! Przyniósł jej kwiaty zogrodu, śniadanie do łóżka, poszedł z nią na spacer, mówił, jaka jest dlaniego ważna.A kiedy kochał się z nią, był czuły i łagodny jak nigdy.Mogło się zdawać, że jego niedawne okrucieństwo to figiel, który płatałajej wyobraznia.Znowu poczuła się winna, że naopowiadała o nim tyleprzykrych rzeczy Billowi, Gregowi, terapeutce.Wiele by dała, żeby tozmienić [ Pobierz całość w formacie PDF ]