[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Innymi słowy, minęły czasy firm wyciętych z jednejsztancy.Podobnie nadszedł kres wyciętych z jednej sztancy struktur władzy, które zawiadują wielkimi korporacjami.W Trzeciej fali napisałem o takich innowacjach, jak nie-normowany czas pracy, premie uznaniowe i innych elastycznych" rozwiązaniach,dzięki którym zaczyna się traktować pracowników indywidualnie i jednocześnie umożliwiać znacznie większą elastyczność samej firmie.Dzisiaj takie rozwiązania są do tego stopnia na porządku dziennym, że Newsweek" tytułuje nawet swój artykuł Spojrzenie na elastyczną "przyszłość.Aczkolwiek firmy nie pojęły jeszcze, że elastyczność musi być znacznie bardziej dogłębna musi bowiem objąć także całą strukturęorganizacji.Surową, jednolitą strukturę firmy trzeba zastąpić różnorodnością rozwiązań organizacyjnych.Rozbicie wielkich firm i uczynienie znich systemu zdecentralizowanych jednostek jest zaledwie nieśmiałym, maleńkim krokiem w tym kierunku.Dla wielu przedsiębiorstwnastępnym krokiem będzie stworzenie całkowicie elastycznej firmy.DEKOLONIZACJA GOSPODARKIKażda wielka firma ma dziś ukryte gdzieś w swoim wnętrzu kolonie", których mieszkańcy zachowują się jak ludność skolonizowana wdowolnym miejscu na świecie są posłuszni lub wręcz służalczy w obecności elity władzy, pogardliwi lub nienawistni pod nieobecność szefa.Wielu z nas od czasu do czasu było świadkiem, jak jakaś gruba ryba (przynajmniej teoretycznie) zapominała języka w gębie w obecności swoichzwierzchników, potakiwała im, słysząc idiotyczne opinie, śmiała się z nędznych dowcipów i nawet naśladowała swoich przełożonych w stroju,sposobie zachowania i zainteresowaniach pozazawodowych.Nie potrafimy dostrzec tego, co naprawdę czują czy myślą ci podwładni.Wieludużym firmom dramatycznie przydałaby się biznesowa głasnost" zachęta do wolności opinii.Pod gładką powierzchnią męskiego koleżeństwa i przejawów równości (przynajmniej w Stanach) wciąż żywa jest mentalność bałwana czysahib.Skaza kolonializmu w życiu przedsiębiorstw jest jednak o wiele rozleglejsza.Biurokracja jest w rzeczywistości swego rodzaju imperializmem, zarządzającym różnymi ukrytymi koloniami" firmy.Kolonie te stanowią niezliczone nieoficjalne, utajone lub wręcz podziemne grupy, które osiągają swoje cele w dowolnej dużej firmie wbrewformalnej organizacji.Każda z tych grup posiada niepowtarzalną, unikatową wiedzę, zorganizowaną poza formalną strukturą nor.Każda z tych kolonii ma własne przywództwo, własny system komunikacji i własną, nieformalną strukturę władzy, z rzadka pokrywającą się zoficjalnym systemem hierarchii.Walka o odbudowę gospodarki na froncie postbiurokratycznym jest po części walką o dekolonizację organizacji o uwolnienie tych tajnychugrupowań.Prawdę powiedziawszy, kluczowym problemem, który stoi dziś przed wszystkimi wielkimi przedsiębiorstwami, jest koniecznośćodnalezienia sposobu na uwolnienie wybuchowej, innowacyjnej energii tych ukrytych kolonii.TACCZC NA STOAACHKiedy Sears, Roebuck & Company, największy detalista amerykański, nie tak dawno temu ogłosił zasadniczą reorganizację swej grupyhandlowej, prezes grupy i dyrektor generalny Michael Bozie stwierdził, że reorganizacja była konieczna, ponieważ konkurujemy w wieluróżnorodnych branżach.i zasadniczo posługujemy się jednym formatem organizacyjnym do konkurowania w tych wszystkich branżach".Zdaniem krytyków to właśnie sprawiło, że firma stała się powolna i nie-konkurencyjna.Nawet menedżerowie wyższego szczebla, którzy czują, że powinni sobie odpuścić" czy oddać wodze, aby wyzwolić w ludziach energię,absolutnie nie zdają sobie sprawy, jak daleko będą musieli się posunąć, by przełamać okowy biurokracji.Dziesiątki, jeśli nie setki firm zostały rozbite na ośrodki generowania zysku" {profit centers), od których oczekuje się, że będą zachowywały sięjak niewielkie, rynkowo zorientowane przedsiębiorstwa.Obecnie nawet działania kadrowe organizuje się jak centra generowania zysku, któremuszą podlegać zasadzie samofinansowania (w taki sposób uzasadniając swoje istnienie), sprzedając własnej firmie swe usługi.Co jednakdobrego może wyniknąć z rozbicia firmy na ośrodki zysku, jeśli każdy z nich nie jest niczym więcej jak miniaturką spółki-matki minibiurokracją moszczącą się w łonie megabiurokracji?Dziś rodzi się bowiem coś, co jest zmianą znacznie bardziej dogłębną i rewolucyjną [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Innymi słowy, minęły czasy firm wyciętych z jednejsztancy.Podobnie nadszedł kres wyciętych z jednej sztancy struktur władzy, które zawiadują wielkimi korporacjami.W Trzeciej fali napisałem o takich innowacjach, jak nie-normowany czas pracy, premie uznaniowe i innych elastycznych" rozwiązaniach,dzięki którym zaczyna się traktować pracowników indywidualnie i jednocześnie umożliwiać znacznie większą elastyczność samej firmie.Dzisiaj takie rozwiązania są do tego stopnia na porządku dziennym, że Newsweek" tytułuje nawet swój artykuł Spojrzenie na elastyczną "przyszłość.Aczkolwiek firmy nie pojęły jeszcze, że elastyczność musi być znacznie bardziej dogłębna musi bowiem objąć także całą strukturęorganizacji.Surową, jednolitą strukturę firmy trzeba zastąpić różnorodnością rozwiązań organizacyjnych.Rozbicie wielkich firm i uczynienie znich systemu zdecentralizowanych jednostek jest zaledwie nieśmiałym, maleńkim krokiem w tym kierunku.Dla wielu przedsiębiorstwnastępnym krokiem będzie stworzenie całkowicie elastycznej firmy.DEKOLONIZACJA GOSPODARKIKażda wielka firma ma dziś ukryte gdzieś w swoim wnętrzu kolonie", których mieszkańcy zachowują się jak ludność skolonizowana wdowolnym miejscu na świecie są posłuszni lub wręcz służalczy w obecności elity władzy, pogardliwi lub nienawistni pod nieobecność szefa.Wielu z nas od czasu do czasu było świadkiem, jak jakaś gruba ryba (przynajmniej teoretycznie) zapominała języka w gębie w obecności swoichzwierzchników, potakiwała im, słysząc idiotyczne opinie, śmiała się z nędznych dowcipów i nawet naśladowała swoich przełożonych w stroju,sposobie zachowania i zainteresowaniach pozazawodowych.Nie potrafimy dostrzec tego, co naprawdę czują czy myślą ci podwładni.Wieludużym firmom dramatycznie przydałaby się biznesowa głasnost" zachęta do wolności opinii.Pod gładką powierzchnią męskiego koleżeństwa i przejawów równości (przynajmniej w Stanach) wciąż żywa jest mentalność bałwana czysahib.Skaza kolonializmu w życiu przedsiębiorstw jest jednak o wiele rozleglejsza.Biurokracja jest w rzeczywistości swego rodzaju imperializmem, zarządzającym różnymi ukrytymi koloniami" firmy.Kolonie te stanowią niezliczone nieoficjalne, utajone lub wręcz podziemne grupy, które osiągają swoje cele w dowolnej dużej firmie wbrewformalnej organizacji.Każda z tych grup posiada niepowtarzalną, unikatową wiedzę, zorganizowaną poza formalną strukturą nor.Każda z tych kolonii ma własne przywództwo, własny system komunikacji i własną, nieformalną strukturę władzy, z rzadka pokrywającą się zoficjalnym systemem hierarchii.Walka o odbudowę gospodarki na froncie postbiurokratycznym jest po części walką o dekolonizację organizacji o uwolnienie tych tajnychugrupowań.Prawdę powiedziawszy, kluczowym problemem, który stoi dziś przed wszystkimi wielkimi przedsiębiorstwami, jest koniecznośćodnalezienia sposobu na uwolnienie wybuchowej, innowacyjnej energii tych ukrytych kolonii.TACCZC NA STOAACHKiedy Sears, Roebuck & Company, największy detalista amerykański, nie tak dawno temu ogłosił zasadniczą reorganizację swej grupyhandlowej, prezes grupy i dyrektor generalny Michael Bozie stwierdził, że reorganizacja była konieczna, ponieważ konkurujemy w wieluróżnorodnych branżach.i zasadniczo posługujemy się jednym formatem organizacyjnym do konkurowania w tych wszystkich branżach".Zdaniem krytyków to właśnie sprawiło, że firma stała się powolna i nie-konkurencyjna.Nawet menedżerowie wyższego szczebla, którzy czują, że powinni sobie odpuścić" czy oddać wodze, aby wyzwolić w ludziach energię,absolutnie nie zdają sobie sprawy, jak daleko będą musieli się posunąć, by przełamać okowy biurokracji.Dziesiątki, jeśli nie setki firm zostały rozbite na ośrodki generowania zysku" {profit centers), od których oczekuje się, że będą zachowywały sięjak niewielkie, rynkowo zorientowane przedsiębiorstwa.Obecnie nawet działania kadrowe organizuje się jak centra generowania zysku, któremuszą podlegać zasadzie samofinansowania (w taki sposób uzasadniając swoje istnienie), sprzedając własnej firmie swe usługi.Co jednakdobrego może wyniknąć z rozbicia firmy na ośrodki zysku, jeśli każdy z nich nie jest niczym więcej jak miniaturką spółki-matki minibiurokracją moszczącą się w łonie megabiurokracji?Dziś rodzi się bowiem coś, co jest zmianą znacznie bardziej dogłębną i rewolucyjną [ Pobierz całość w formacie PDF ]