[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stanowiłaby zapewne dobry wybór, a ich związek byłby bardzologiczny z politycznego punktu widzenia.Wiadomo było, że popiera go Wolsey, a król wciążliczył się z jego zdaniem.Jednak każde stronnictwo miało swą kandydatkę, nawetpoplecznicy cesarza.Niepomny na obrazę, jakiej się dopuszcza wobec ciotki Katarzyny,cesarz Karol próbował podważyć przymierze z Francją przy pomocy pewnych kobiet, októrych - wiedziano lub przypuszczano, że mają wpływ na Henryka7.Wśród nich była Anna, ciemnowłosa, ujmująca córka Thomasa Boleyna, która wciążskupiała na sobie uwagę króla.Posłowie francuscy oczywiście znali Annę; była w tymsamym stopniu wytworem ich dworu, co dworu Henryka.Zapamiętali ją jako młodszą siostręwielkiej kurtyzany Mary Boleyn, obecnie przewyższającą ją pozycją, a na swój sposób możetakże urodą, tę, która miała stać się kobietą bardziej wpływową niż kiedykolwiek wprzeszłości jej siostra.Anna miała dość śmiałości i wdzięków i najwyrazniej wiedziała, jak przypodobać siękrólowi.Jej ojciec i wuj robili zawrotną karierę na dworze, i obecnie tylko Wolsey stał odnich wyżej.Z jakąkolwiek kobietą król Henryk w końcu się ożeni - mogli myśleć sobieFrancuzi - Anna Boleyn na pewno będzie dla niej poważnym zagrożeniem.ROZDZIAA VIIIZważcie, że cokolwiek człowiek sobii zamierzy, czy to książę, czy prałat, i tak Bógzarządzi wszystkim, zgodnie ze swą wolą i upodobaniem.Osiemnastego maja 1527 roku, wkrótce potem jak francuscy posłowie wyjechali zAnglii, grupa duchownych i specjalistów od prawa kanonicznego zebrała się w pałacuWolseya w Westminsterze.Oprócz samego kardynała był wśród nich arcybiskup Canterbury,William Warham, a także inni biskupi i przedstawiciele wyższego duchowieństwa.Nierozległy się fanfary; spotkanie było ściśle tajne.Wolsey wezwał kolegów prawników wpoważnym celu: orzeczenia o ważności małżeństwa króla.Król Henryk zajął się w końcu tym, co wydawało się od dawna nieuniknione.Podejmował kroki w celu odseparowania się od żony, z którą już nie dzielił łoża, od matki,która nie mogła urodzić synów, od Hiszpanki - szpiega Habsburgów.Kilka powodów, wśródnich głębokie pragnienie Anny i błogiego życia, jakiego się z nią spodziewa, a takżezdecydowany zwrot ku Francji zmusiło go w końcu do posunięć, jakie rozważał od bardzodawna.Jednak bezpośredni impuls pochodził chyba od Wolseya, który wysunął pomysłwyplątania króla Henryka z niepożądanego małżeństwa bez konieczności zbytniegouzależnienia się od udziału papieża.Wolsey był nie tylko arcybiskupem Yorku i kardynałem,był również legatem papieskim, posiadającym szerokie uprawnienia, które dawały mu wzasadzie możliwość działania w imieniu głowy Kościoła.Jako legat kardynał miał czuwaćnad czystością dusz znajdujących się w jego jurysdykcji - czyli w całej Anglii.Gdybydowiedział się o poważnym wykroczeniu, musiałby pozwać przestępcę przed specjalny sąd,który rozpatrywał dowody i wydawał wyroki.Legat miał powody, by sądzić, że król Henryk wystąpił przeciwko prawu boskiemu,dzieląc łoże z wdową po zmarłym bracie.Dlatego też musi ponieść za to odpowiedzialność izmazać swój grzech.Plan był doskonały, ponieważ stawiał Henryka w pozycji obronnej, nie w ataku.Króluniknął skandalu, ryzyka i rozgłosu, stając przed sądem Wolseya jako oskarżony, zamiastwszcząć zwykłe w takich przypadkach postępowanie, czyli samemu wytoczyć proces przeciwKatarzynie w sądzie duchownym.Występował jako oskarżony, a nie oskarżający; proces byłtąjny, jego wyroki ostateczne (albo prawie), i co najważniejsze ciężar dowodzenia w sprawiespoczywał na legacie, a nie na stającym przed nim grzeszniku.Wyrok miał być kwestią dni, anajwyżej tygodni.Król będzie winny życia w grzechu i będzie musiał odejść od kobiety, którąbłędnie uważał za żonę.Ogłoszonego wyroku nie można zmienić i król odzyska wolność.Jeśli chodzi o kwestie prawa kanonicznego, Wolsey stał na pewnym gruncie.Niedawno doprowadził do szczęśliwego rozwiązania sprawę podobną do sprawy królaHenryka.Charles Brandon, książę Suffolk, miał skomplikowaną historię małżeństwa, którazagrażała jego obecnemu związkowi z siostrą króla, Marią.Przedmiotem sporu była ważnośćdyspensy papieskiej.Wolsey wydał orzeczenie w sprawie dyspensy; papież poparł jegodecyzję i potępił osoby pragnące kwestionować prawowitość małżeństwa Brandona z MariąTudor.Wiadomość o potwierdzeniu tego wyroku dopiero co nadeszła.To zrozumiałe, żeWolsey miał pewność, iż dokona dla Henryka tego samego, co udało mu się zrobić dlaBrandona.Niezwłocznie zebrał się sąd legata.Wydarzenia, jakie miały miejsce w pałacu Wolseya, musiały się wydawać niecozłowieszcze: oto król staje przed sądem, któremu przewodzi mentorski kardynał w otoczeniuprałatów w infułach i prawników.Król Henryk łatwo poddawał się urokowi świętości i mimoże proces ten był w dużej mierze zainscenizowany, a jego postanowienia ustalone z góry,odczuwał zapewne dreszcz emocji, gdy Wolsey wygłosił słowa upomnienia.Wszyscy wiemy, rozpoczął Wolsey, że Katarzyna Aragońska, przez osiemnaście latuznawana w królestwie za żonę króla, była wcześniej zamężna z bratem króla, Arturem.%7łyłaz nim jak żona i akt małżeństwa został dopełniony.Tak więc - ostrzegł Wolsey - kiedyowdowiała Katarzyna poślubiła Henryka, obie strony łamały prawo kościelne, które zabraniamałżeństw między krewnymi.Papież udzielił dyspensy, zezwalając im na ślub - mówił dalejkardynał - ale nie wszyscy byli zdania, że dyspensa może kompensować boskieniezadowolenie z tego związku.W tym miejscu przesłanie przybrało grozny ton.- Oskarżony, król Henryk - powiedział Wolsey - powinien odczuć ostre wyrzutysumienia i bać się zemsty Boga.Zemsta nie musi dosięgnąć go od razu, lecz gdy nadejdzie, napewno będzie sroga.Kardynał wysunął oskarżenie zasadniczej wagi.Zemsta, o której wspomniał,przybrała już realną postać: król nie miał syna.W przyszłości mogły go spotkać nawet gorszekary.Wolsey wyznał, że nie daje mu spokoju głęboka troska o zbawienie duszy królaHenryka.Mimo specjalnych środków, jakie podjęto, aby utrzymać proces pod przewodnictwemlegata w tajemnicy, królowa Katarzyna dowiedziała się o nim w ciągu kilku godzin, podobniejak ambasador cesarstwa, Mendoza.Katarzyna właściwie od dłuższego czasu spodziewała siępodobnego oskarżenia, ale nie wiedziała, jaką przybierze formę.W marcu posłała do cesarzaswego lekarza, doktora Victorię.Poleciła mu poinformować cesarza, że król Henrykrozpoczyna starania o rozwiązanie ich małżeństwa.Wolsey od wielu już miesięcykonsultował się z ekspertami od prawa kanonicznego i sondował opinię: starał się dowiedzieć,co pamiętają starsi duchowni, obecni na dworze Henryka VII, gdy odbywały się zaręczynyksięcia Henryka z jego owdowiałą szwagierką Katarzyną.Katarzyna prawdopodobniedomyśliła się powodu tych przesłuchań i wyciągnęła oczywisty wniosek, że proces sądowyjest nieuchronny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Stanowiłaby zapewne dobry wybór, a ich związek byłby bardzologiczny z politycznego punktu widzenia.Wiadomo było, że popiera go Wolsey, a król wciążliczył się z jego zdaniem.Jednak każde stronnictwo miało swą kandydatkę, nawetpoplecznicy cesarza.Niepomny na obrazę, jakiej się dopuszcza wobec ciotki Katarzyny,cesarz Karol próbował podważyć przymierze z Francją przy pomocy pewnych kobiet, októrych - wiedziano lub przypuszczano, że mają wpływ na Henryka7.Wśród nich była Anna, ciemnowłosa, ujmująca córka Thomasa Boleyna, która wciążskupiała na sobie uwagę króla.Posłowie francuscy oczywiście znali Annę; była w tymsamym stopniu wytworem ich dworu, co dworu Henryka.Zapamiętali ją jako młodszą siostręwielkiej kurtyzany Mary Boleyn, obecnie przewyższającą ją pozycją, a na swój sposób możetakże urodą, tę, która miała stać się kobietą bardziej wpływową niż kiedykolwiek wprzeszłości jej siostra.Anna miała dość śmiałości i wdzięków i najwyrazniej wiedziała, jak przypodobać siękrólowi.Jej ojciec i wuj robili zawrotną karierę na dworze, i obecnie tylko Wolsey stał odnich wyżej.Z jakąkolwiek kobietą król Henryk w końcu się ożeni - mogli myśleć sobieFrancuzi - Anna Boleyn na pewno będzie dla niej poważnym zagrożeniem.ROZDZIAA VIIIZważcie, że cokolwiek człowiek sobii zamierzy, czy to książę, czy prałat, i tak Bógzarządzi wszystkim, zgodnie ze swą wolą i upodobaniem.Osiemnastego maja 1527 roku, wkrótce potem jak francuscy posłowie wyjechali zAnglii, grupa duchownych i specjalistów od prawa kanonicznego zebrała się w pałacuWolseya w Westminsterze.Oprócz samego kardynała był wśród nich arcybiskup Canterbury,William Warham, a także inni biskupi i przedstawiciele wyższego duchowieństwa.Nierozległy się fanfary; spotkanie było ściśle tajne.Wolsey wezwał kolegów prawników wpoważnym celu: orzeczenia o ważności małżeństwa króla.Król Henryk zajął się w końcu tym, co wydawało się od dawna nieuniknione.Podejmował kroki w celu odseparowania się od żony, z którą już nie dzielił łoża, od matki,która nie mogła urodzić synów, od Hiszpanki - szpiega Habsburgów.Kilka powodów, wśródnich głębokie pragnienie Anny i błogiego życia, jakiego się z nią spodziewa, a takżezdecydowany zwrot ku Francji zmusiło go w końcu do posunięć, jakie rozważał od bardzodawna.Jednak bezpośredni impuls pochodził chyba od Wolseya, który wysunął pomysłwyplątania króla Henryka z niepożądanego małżeństwa bez konieczności zbytniegouzależnienia się od udziału papieża.Wolsey był nie tylko arcybiskupem Yorku i kardynałem,był również legatem papieskim, posiadającym szerokie uprawnienia, które dawały mu wzasadzie możliwość działania w imieniu głowy Kościoła.Jako legat kardynał miał czuwaćnad czystością dusz znajdujących się w jego jurysdykcji - czyli w całej Anglii.Gdybydowiedział się o poważnym wykroczeniu, musiałby pozwać przestępcę przed specjalny sąd,który rozpatrywał dowody i wydawał wyroki.Legat miał powody, by sądzić, że król Henryk wystąpił przeciwko prawu boskiemu,dzieląc łoże z wdową po zmarłym bracie.Dlatego też musi ponieść za to odpowiedzialność izmazać swój grzech.Plan był doskonały, ponieważ stawiał Henryka w pozycji obronnej, nie w ataku.Króluniknął skandalu, ryzyka i rozgłosu, stając przed sądem Wolseya jako oskarżony, zamiastwszcząć zwykłe w takich przypadkach postępowanie, czyli samemu wytoczyć proces przeciwKatarzynie w sądzie duchownym.Występował jako oskarżony, a nie oskarżający; proces byłtąjny, jego wyroki ostateczne (albo prawie), i co najważniejsze ciężar dowodzenia w sprawiespoczywał na legacie, a nie na stającym przed nim grzeszniku.Wyrok miał być kwestią dni, anajwyżej tygodni.Król będzie winny życia w grzechu i będzie musiał odejść od kobiety, którąbłędnie uważał za żonę.Ogłoszonego wyroku nie można zmienić i król odzyska wolność.Jeśli chodzi o kwestie prawa kanonicznego, Wolsey stał na pewnym gruncie.Niedawno doprowadził do szczęśliwego rozwiązania sprawę podobną do sprawy królaHenryka.Charles Brandon, książę Suffolk, miał skomplikowaną historię małżeństwa, którazagrażała jego obecnemu związkowi z siostrą króla, Marią.Przedmiotem sporu była ważnośćdyspensy papieskiej.Wolsey wydał orzeczenie w sprawie dyspensy; papież poparł jegodecyzję i potępił osoby pragnące kwestionować prawowitość małżeństwa Brandona z MariąTudor.Wiadomość o potwierdzeniu tego wyroku dopiero co nadeszła.To zrozumiałe, żeWolsey miał pewność, iż dokona dla Henryka tego samego, co udało mu się zrobić dlaBrandona.Niezwłocznie zebrał się sąd legata.Wydarzenia, jakie miały miejsce w pałacu Wolseya, musiały się wydawać niecozłowieszcze: oto król staje przed sądem, któremu przewodzi mentorski kardynał w otoczeniuprałatów w infułach i prawników.Król Henryk łatwo poddawał się urokowi świętości i mimoże proces ten był w dużej mierze zainscenizowany, a jego postanowienia ustalone z góry,odczuwał zapewne dreszcz emocji, gdy Wolsey wygłosił słowa upomnienia.Wszyscy wiemy, rozpoczął Wolsey, że Katarzyna Aragońska, przez osiemnaście latuznawana w królestwie za żonę króla, była wcześniej zamężna z bratem króla, Arturem.%7łyłaz nim jak żona i akt małżeństwa został dopełniony.Tak więc - ostrzegł Wolsey - kiedyowdowiała Katarzyna poślubiła Henryka, obie strony łamały prawo kościelne, które zabraniamałżeństw między krewnymi.Papież udzielił dyspensy, zezwalając im na ślub - mówił dalejkardynał - ale nie wszyscy byli zdania, że dyspensa może kompensować boskieniezadowolenie z tego związku.W tym miejscu przesłanie przybrało grozny ton.- Oskarżony, król Henryk - powiedział Wolsey - powinien odczuć ostre wyrzutysumienia i bać się zemsty Boga.Zemsta nie musi dosięgnąć go od razu, lecz gdy nadejdzie, napewno będzie sroga.Kardynał wysunął oskarżenie zasadniczej wagi.Zemsta, o której wspomniał,przybrała już realną postać: król nie miał syna.W przyszłości mogły go spotkać nawet gorszekary.Wolsey wyznał, że nie daje mu spokoju głęboka troska o zbawienie duszy królaHenryka.Mimo specjalnych środków, jakie podjęto, aby utrzymać proces pod przewodnictwemlegata w tajemnicy, królowa Katarzyna dowiedziała się o nim w ciągu kilku godzin, podobniejak ambasador cesarstwa, Mendoza.Katarzyna właściwie od dłuższego czasu spodziewała siępodobnego oskarżenia, ale nie wiedziała, jaką przybierze formę.W marcu posłała do cesarzaswego lekarza, doktora Victorię.Poleciła mu poinformować cesarza, że król Henrykrozpoczyna starania o rozwiązanie ich małżeństwa.Wolsey od wielu już miesięcykonsultował się z ekspertami od prawa kanonicznego i sondował opinię: starał się dowiedzieć,co pamiętają starsi duchowni, obecni na dworze Henryka VII, gdy odbywały się zaręczynyksięcia Henryka z jego owdowiałą szwagierką Katarzyną.Katarzyna prawdopodobniedomyśliła się powodu tych przesłuchań i wyciągnęła oczywisty wniosek, że proces sądowyjest nieuchronny [ Pobierz całość w formacie PDF ]