[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ojcu ażspurpurowiały wąskie wargi, klatka piersiowa chodziła jak miechy i tylko wyciskałakolejne wydychane słowa. KOCHAAEM waszą MATK, ODKD ją pierwszy raz UJRZAAEM.WIELBIAEM ZIEMI, po której STPAAA.Tymczasem Mossie czytał gazetę, ja odrabiałam lekcje, Midge płakała z jakiegoścałkiem innego powodu i zrobiła sobie herbatę.Ojciec rozgniewał się nie na żarty.Cały się trzęsie, jakby zaraz miał czymś cisnąćalbo coś rozbić.Chyba wtedy Liam nazwał go pieprzonym prostakiem. Ale z ciebie pieprzony prostak!I wypadł z pokoju, zanim ojciec zdążył go złapać i przetrzepać skórę. Ojciec był niskiego wzrostu.W piersiach zawsze mu świszczało i grało.I niczegotak nie pamiętam jak tamtej ciszy, która zapadła, kiedy zamknął za sobą drzwifrontowe Ady, usiadł za kierownicą swojego auta i odjechał.Ogródek Ady był pewnie tylko małym podwórkiem, ale dla nas stanowił miejsceniezwykłe, przez rajską jabłoń i pokrzywy: drzwi do garażu czasem były otwarte, aczasem zaryglowane i niewiedza, czy pan Nugent jest w środku, wzmagała jedynienaszą ciekawość.Liam majsterkował przy warsztacie albo bawił się we wrakusamochodu.Ja siadałam na pozszywanym przednim siedzeniu z niebieskiej skóry, tu iówdzie naciągniętej, a gdzie indziej porozrywanej.Nie próbowałam prowadzić, bodeska rozdzielcza była zbyt dziwna.Zlizgałam się tylko po tapicerce albo wierciłamna ładnych rządkach ściegów i przemawiałam władczym tonem do kierowcy, czy tamsiedział, czy nie.Do ścieżki w głębi ogrodu prowadziły dwuskrzydłowe drzwi, gdzie na klockachstał drugi samochód, jasnoniebieski, chromowany, z wielkimi amerykańskimipłetwami.Do dzisiaj aż mnie coś ściska za gardło, jak widzę tak zdezelowane auto.Pan Nugent wchodził i wychodził drzwiami prowadzącymi na tę ścieżkę, czasemdłubał coś przy warsztacie, a jeżeli pogoda dopisała, zaglądał pod maskęamerykańskiego krążownika.W piątki pukał do frontowych drzwi i zawsze przynosiłdzieciom słodycze.Miał na głowie kapelusz, którego uchylał, kiedy otworzyła muAda.Dopiero po latach zrozumiałam, jaki to był oficjalny gest i w ogóle, co się działo.Ada mówiła na niego Nolly, chociaż wszyscy wiedzieliśmy, że powinno się doniego zwracać panie Nugent, jeżeli w ogóle ktoś się do niego zwracał, bo przecież niemy.Czasem mówiła na niego Nolly May, zwłaszcza po jego wyjściu:  Och, NollyMay  i odstawiała krzesło, na którym przed chwilą siedział, z powrotem pod ścianę.Pan Nugent tylko siedział tam, niejako znieważany przez naszą tapetę, zawszeodrobinę spocony, a przy tym dużo chrząkał, i widać było wyraznie, jak bardzopragnął babci. Babcia miała wykwintne maniery.Lubiła stawiać wszystko na tacy.Miała swojezdanie na temat cukru w kostkach i gdzie należy odkładać biszkopta między kęsami,co nas wszystkich bardzo peszyło, a zarazem pozwalało czuć jej miłość.Szyła sukniew składziku na górze, czasem też pracowała w teatrze, dlatego musiała dbać oprzyzwoitość.Wszelkie niedopowiedzenia zakłócały atmosferę między nią aaktorami, którzy czasem przychodzili do przymiarki.Czasem coś od niej wyciągali, aż mów! mów!  powietrze w pokoju gęstniało od aluzji.Zawsze jednak po wyjściutego samego gościa odstawiała naczynia i mówiła mi, że chociaż życie na scenie jestniezwykle ciekawe, łatwo się od niego gorzknieje.Albo wygłaszała osobliwiezapadające w pamięć złote myśli, jak na przykład: Z seksem nigdzie nie zajedziesz.Pamiętaj, że seks zaprowadzi cię do-ni-kąd.Chociaż Charlie często wyjeżdżał, dotrzymywaliśmy Adzie towarzystwa, aczasem któraś aktorka nocowała w składziku, jeżeli dawała występy w mieście;wciśnięta między manekin krawiecki a elektryczną maszynę do szycia.Przynajmniejtak mi się zdaje, że tam nocowała.Manekin dziwnie działał mi na wyobraznię;chociaż nie potrafię teraz nawet otworzyć tych drzwi w głowie, żeby zajrzeć dośrodka.Nazywała się Peggy McEvoy.I była zaręczona z kimś z telewizji.I był też Nolly w dużym pokoju, który chrząkał i przełykał ślinę, a myśmy sięzajadali przyniesionymi przez niego herbatnikami VoVo i anyżkowymi ciągutkamiBlackjack.Poznawałam go po smaku słodyczy, błysku okularów, obciążeniu kieszeni,a także charakterystycznej kępce włosów wykwitających mu w uchu.Dłonie trzymałrówno na kolanach i zawsze siedział wychylony naprzód, nie do końca oparty plecamio krzesło.Teraz, kiedy go widzę oczyma duszy, uważam, że siedział jak ktoś, ktocierpi na niedostatek seksu  a przy tym patrzył aż nazbyt swobodnie, co teżrozumiem dopiero dzisiaj.Chociaż dorobił się, na swój ponury sposób, czworga dziecii żony imieniem Kathleen, której nigdy nie widzieliśmy.Kiedy Ada wychodziła zpokoju, wstawał z krzesła, podchodził do telewizora i zapalał go z trzaskiem.Następnie siadał i patrzył na nas.Po chwili wyjmował coś z kieszeni. To nie jest zabawka.Ale zawsze było to coś interesującego.Któregoś dnia była to biała myszka  lubraczej szczur  z czerwonymi ślepiami i różowym ogonkiem.Podniósł mi wtedymankiet swetra, żeby wpuścić gryzonia do rękawa, przez który przebiegł na pierś  apotem do pokoju wchodziła Ada i zaczynała krzyczeć. Podawała herbatę na małych stolikach, wsuwanych jeden w drugi, w kompletachpo trzy a każdy mniejszy od poprzedniego. Nakryj serwetą mały stolik  prosiła mnie.A kiedy stawiała tacę przed Nolly Mayem albo podawała mu herbatę, mówiła, żeCharlie powiedział to lub tamto.Mówiła o naszym dziadku Charliem, który podnieobecność Nugenta dopytywał się: O której wyszedł? Może widziałaś, że brał pieniądze z półki?Nie sądzę, że Charlie pił (nawet wady miał staroświeckie), po prostu robiłwszystko inne.Albo nic.Trudno powiedzieć, co robił, poza tym, że wiecznie go niebyło.Czasem wracał w innym ubraniu. Och, traktował ją jak królową  mówiono przy wędlinach na stypie.Niewątpliwie Ada z Charliem stworzyli związek, w którym oboje gralinajważniejsze role, a kiedy babcia szła do niego przez pokój, widać było, że czują nasobie palec przeznaczenia, jak gdyby ich miłość niosła nie tylko radość, lecz równieżwielkie brzemię.Pewnego razu, kiedy weszłam do frontowego pokoju, siedzieli po obu stronachkanapy, ona oparła stare nogi na jego kolanach, a on masował je przez przezroczystepończochy.Nie powiem wam, czym Nugent się zajmował, chociaż coś mi się kołacze,że był bukmacherem albo pomocnikiem bukmachera, bo czasem wkładał szarekaszmirowe palto, wsiadał do czarnego samochodu i kazał się wiezć na wyścigi.Wiem tylko, że w garażu za domem trzymał swoje stare bryki i nigdy niewiedzieliśmy, czy jest tam, czy nie.Myślałam  jeżeli w ogóle wówczas myślałam że Ada pozwoliła mu z niego korzystać, bo nie miała własnego samochodu, a Charliejuż wtedy nie jezdził.16I oto wszyscy w końcu wybierają się na wyścigi.Jest wielkanocny poniedziałek iwszystkie samochody w Dublinie suną kawalkadą na tor wyścigów konnychFairyhouse, całą O Connell Street zajmuje sznur omnibusów, a co dwadzieścia minutodjeżdża pociąg ze stacji Broadstone [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl