[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdzie on się terazpodziewa? Czy nadal odbywa karę za swoją nieuwagę?- Doskonale, Wasza Wysokość - odezwał się lord ale zapewne zdajesz sobie sprawę, panie, żestanowczość od pierwszej chwili to dobrodziejstwo dla niewolnika, zwłaszcza gdy chodzi o takdumną i rozpieszczoną księżniczkę.Różyczka zarumieniła się, słysząc te słowa.Królewicz uśmiechnął się lekko.Moja Różyczka jest niczym moneta bez wybitej wartości - powiedział - a ja zamierzam oznaczyć wpełni jej charakter.Z przyjemnością wytrenuję ją osobiście.Zastanawiam się w ogóle, czy ty potrafisz dostrzec jejwady tak dokładnie jak ja.Wasza Wysokość? - Lord wyprostował się nieznacznie.Nie byłeś wobec niej wystarczająco surowy w Wielkiej Sali, nie przeszkodziłeś jej, gdy syciławzrok widokiem młodego księcia Aleksego.Moim zdaniem delektowała się jego karą w niemniejszym stopniu niż jego panowie i panie.Różyczka spłonęła gorącym rumieńcem.Nie przypuszczała w ogóle, że królewicz obserwował ją wtamtym momencie.Wasza Wysokość, ona miała w ten sposób zorientować się, czego będziemy od niej oczekiwać, taksobie to przynajmniej obmyśliłem.- odparł lord pokornym tonem.- Sam skierowałem jej uwagęna innych niewolników, by mogła potem wzorować się na nich, brać z nich przykład.Już dobrze - mruknął pojednawczo królewicz, jakby znużony nieco tą dysputą.- Może po prostuzadurzyłem się w niej za bardzo? W końcu nie przysłano jej do mnie w charakterze daniny, sam jązdobyłem.I widocznie jestem zbyt zazdrosny.A może szukam jakiegoś pretekstu, aby ją ukarać?Idz już.I przyjdz po nią z rana, jeśli chcesz, a wtedy zobaczymy.Szarooki dostojnik, najwidoczniej zaniepokojony oceną swojego postępowania, opuścił pokój wpośpiechu.Różyczka pozostała w sypialni z księciem, który siedział przy kominku i patrzył na nią wmilczeniu.Znajdowała się w stanie silnego wzburzenia; wiedziała, że jest jak zwykle zarumieniona,a piersi, poruszane oddechem, falują lekko.Pod wpływem nagłego impulsu rzuciła się do przodu iprzycisnęła usta do buta księcia, a ten poruszył nim lekko, jakby witał z zadowoleniem jej zdającesię nie mieć końca pocałunki.Jęknęła żałośnie.Och, gdyby pozwolił jej się odezwać! Przypomniała sobie własną fascynacjęwidokiem chłostanego księcia Aleksego i poczerwieniała po same uszy.Królewicz podniósł się.Ujął jej ręce, wykręcił do tyłu i przytrzymując jena plecach jedną dłonią,drugą zaczął okładać mocno jej piersi, dopóki nie krzyknęła głośno, czując, jak kołyszą się ciężkona boki, a sutki pieką od uderzeń.- Gniewam się na ciebie, a może jednak nie? - zapytał łagodnie.Z jej gardła wydarł się błagalny jęk, on przełożył ją sobie przez kolano, tak jak paz uczynił to na jejoczach z księciem Aleksym, i otwartą dłonią wymierzył serię silnych klapsów w pośladki.Krzyknęła z bólu.Do kogo należysz? - zapytał królewicz cichym, lecz gniewnym głosem.Do ciebie, mój książę, tylko do ciebie! - zawołała.Czuła się okropnie.Nagle, nie panując już nadsobą, dodała:- Błagam, proszę cię, mój książę, nie w gniewie, nie.Lewą dłonią natychmiast nakrył jej usta i znowu poczuła kilka silnych, palących uderzeń.Miaławrażenie, że jej ciało płonie, szlochała niepowstrzymanie.Na ustach czuła jego dłoń i wiedziała, że on wcale zaraz nie skończy.Postawił ją i poprowadził wkąt sypialni, pomiędzy kominek i okno osłonięte kotarą.Tam usiadł na wysokim drewnianym,pięknie rzezbionym taborecie i spojrzał na nią.Pochlipywała jeszcze, nie śmiała jednak błagać goponownie, bez względu na to, co miało nastąpić.Książę był rozgniewany, nawet rozwścieczony.Ichociaż była gotowa znieść wiele bólu, aby tylko sprawić mu przyjemność, to było dla niej nie dozniesienia.Musi go zadowolić, musi zrobić wszystko, aby go udobruchać, a wtedy żaden ból niebędzie dla niej zbyt straszny.Obrócił ją przodem do siebie i zmierzył badawczym wzrokiem.Nie odważyła się spojrzeć mu woczy.Po chwili rozchylił płaszcz i nakrywając dłonią złotą sprzączkę od pasa, powiedział: -Rozepnij go.Natychmiast wykonała polecenie, posługując się zębami.Nie czekała na wskazówkę, że tak właśniema to zrobić.Miała nadzieję, którą wspomagała bezgłośną modlitwą, że tego oczekiwał od niejkrólewicz.- A teraz wyciągnij pas - powiedział - i podaj mi go.Posłuchała bez namysłu, chociaż domyślała się, co teraz nastąpi.Pas był szeroki, z grubej skóry.Może nie sprawi więcej bólu niż trzepaczka.Kazał jej podnieść ręce i spojrzeć w górę, a wtedy dostrzegła tuż nad głową metalowy hakzwisający z sufitu na łańcuchu.Jak widzisz, zabezpieczyliśmy się na wypadek, gdyby trafili się nam krnąbrni niewolnicy powiedział królewicz swoim łagodnym głosem.- Teraz chwycisz za ten hak, chociaż będziesz przytym musiała wspiąć się na palce, i niech ci nawet na chwilę nie przyjdzie do głowy pomysł, żemogłabyś go puścić, rozumiesz?Tak, mój książę - zawołała cicho.Ujęła oburącz hak, mając wrażenie, jakby jej ciało zostało rozciągnięte ponad miarę, a książęrozsiadł się ponownie na taborecie, najwyrazniej zadowolony z siebie.Miał dużo miejsca, abyzamachnąć się pasem, którego koniec przełożył przez klamrę, czyniąc pętlę.Milczał przez moment.Różyczka żałowała już, że w ogóle zwróciła uwagę na księcia Aleksego.Czuła się też zażenowana,że właśnie jego imię odżyło w jej umyśle, kiedy więc pas po raz pierwszy wylądował z ostrymtrzaskiem na jej udach, wydała okrzyk przerażenia, czując zarazem ulgę.Zasłużyła na to.I nigdy więcej nie popełni już tak strasznego błędu, nawet gdyby niewolnik okazałsię niewiarygodnie piękny i ponętny.Ośmieliła się patrzeć na nich, a to było niewybaczalne.Szeroki, ciężki skórzany pas ugodził ją ponownie z głośnym, przerażającym świstem.Odniosławrażenie, jakby jej uda jeszcze delikatniejsze niż pośladki, zapłonęły.Otworzyła usta, krzyknęłamimo woli i nagle królewicz polecił, aby zaczęła maszerować w miejscu, unosząc wysoko kolana.- Raz, dwa, raz, dwa, szybciej, szybciej! - krzyczał gniewnie, a Różyczka, zaskoczona, przebierałapośpiesznie nogami, z łomocącym głośno sercem i podrygującymi rytmicznie piersiami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Gdzie on się terazpodziewa? Czy nadal odbywa karę za swoją nieuwagę?- Doskonale, Wasza Wysokość - odezwał się lord ale zapewne zdajesz sobie sprawę, panie, żestanowczość od pierwszej chwili to dobrodziejstwo dla niewolnika, zwłaszcza gdy chodzi o takdumną i rozpieszczoną księżniczkę.Różyczka zarumieniła się, słysząc te słowa.Królewicz uśmiechnął się lekko.Moja Różyczka jest niczym moneta bez wybitej wartości - powiedział - a ja zamierzam oznaczyć wpełni jej charakter.Z przyjemnością wytrenuję ją osobiście.Zastanawiam się w ogóle, czy ty potrafisz dostrzec jejwady tak dokładnie jak ja.Wasza Wysokość? - Lord wyprostował się nieznacznie.Nie byłeś wobec niej wystarczająco surowy w Wielkiej Sali, nie przeszkodziłeś jej, gdy syciławzrok widokiem młodego księcia Aleksego.Moim zdaniem delektowała się jego karą w niemniejszym stopniu niż jego panowie i panie.Różyczka spłonęła gorącym rumieńcem.Nie przypuszczała w ogóle, że królewicz obserwował ją wtamtym momencie.Wasza Wysokość, ona miała w ten sposób zorientować się, czego będziemy od niej oczekiwać, taksobie to przynajmniej obmyśliłem.- odparł lord pokornym tonem.- Sam skierowałem jej uwagęna innych niewolników, by mogła potem wzorować się na nich, brać z nich przykład.Już dobrze - mruknął pojednawczo królewicz, jakby znużony nieco tą dysputą.- Może po prostuzadurzyłem się w niej za bardzo? W końcu nie przysłano jej do mnie w charakterze daniny, sam jązdobyłem.I widocznie jestem zbyt zazdrosny.A może szukam jakiegoś pretekstu, aby ją ukarać?Idz już.I przyjdz po nią z rana, jeśli chcesz, a wtedy zobaczymy.Szarooki dostojnik, najwidoczniej zaniepokojony oceną swojego postępowania, opuścił pokój wpośpiechu.Różyczka pozostała w sypialni z księciem, który siedział przy kominku i patrzył na nią wmilczeniu.Znajdowała się w stanie silnego wzburzenia; wiedziała, że jest jak zwykle zarumieniona,a piersi, poruszane oddechem, falują lekko.Pod wpływem nagłego impulsu rzuciła się do przodu iprzycisnęła usta do buta księcia, a ten poruszył nim lekko, jakby witał z zadowoleniem jej zdającesię nie mieć końca pocałunki.Jęknęła żałośnie.Och, gdyby pozwolił jej się odezwać! Przypomniała sobie własną fascynacjęwidokiem chłostanego księcia Aleksego i poczerwieniała po same uszy.Królewicz podniósł się.Ujął jej ręce, wykręcił do tyłu i przytrzymując jena plecach jedną dłonią,drugą zaczął okładać mocno jej piersi, dopóki nie krzyknęła głośno, czując, jak kołyszą się ciężkona boki, a sutki pieką od uderzeń.- Gniewam się na ciebie, a może jednak nie? - zapytał łagodnie.Z jej gardła wydarł się błagalny jęk, on przełożył ją sobie przez kolano, tak jak paz uczynił to na jejoczach z księciem Aleksym, i otwartą dłonią wymierzył serię silnych klapsów w pośladki.Krzyknęła z bólu.Do kogo należysz? - zapytał królewicz cichym, lecz gniewnym głosem.Do ciebie, mój książę, tylko do ciebie! - zawołała.Czuła się okropnie.Nagle, nie panując już nadsobą, dodała:- Błagam, proszę cię, mój książę, nie w gniewie, nie.Lewą dłonią natychmiast nakrył jej usta i znowu poczuła kilka silnych, palących uderzeń.Miaławrażenie, że jej ciało płonie, szlochała niepowstrzymanie.Na ustach czuła jego dłoń i wiedziała, że on wcale zaraz nie skończy.Postawił ją i poprowadził wkąt sypialni, pomiędzy kominek i okno osłonięte kotarą.Tam usiadł na wysokim drewnianym,pięknie rzezbionym taborecie i spojrzał na nią.Pochlipywała jeszcze, nie śmiała jednak błagać goponownie, bez względu na to, co miało nastąpić.Książę był rozgniewany, nawet rozwścieczony.Ichociaż była gotowa znieść wiele bólu, aby tylko sprawić mu przyjemność, to było dla niej nie dozniesienia.Musi go zadowolić, musi zrobić wszystko, aby go udobruchać, a wtedy żaden ból niebędzie dla niej zbyt straszny.Obrócił ją przodem do siebie i zmierzył badawczym wzrokiem.Nie odważyła się spojrzeć mu woczy.Po chwili rozchylił płaszcz i nakrywając dłonią złotą sprzączkę od pasa, powiedział: -Rozepnij go.Natychmiast wykonała polecenie, posługując się zębami.Nie czekała na wskazówkę, że tak właśniema to zrobić.Miała nadzieję, którą wspomagała bezgłośną modlitwą, że tego oczekiwał od niejkrólewicz.- A teraz wyciągnij pas - powiedział - i podaj mi go.Posłuchała bez namysłu, chociaż domyślała się, co teraz nastąpi.Pas był szeroki, z grubej skóry.Może nie sprawi więcej bólu niż trzepaczka.Kazał jej podnieść ręce i spojrzeć w górę, a wtedy dostrzegła tuż nad głową metalowy hakzwisający z sufitu na łańcuchu.Jak widzisz, zabezpieczyliśmy się na wypadek, gdyby trafili się nam krnąbrni niewolnicy powiedział królewicz swoim łagodnym głosem.- Teraz chwycisz za ten hak, chociaż będziesz przytym musiała wspiąć się na palce, i niech ci nawet na chwilę nie przyjdzie do głowy pomysł, żemogłabyś go puścić, rozumiesz?Tak, mój książę - zawołała cicho.Ujęła oburącz hak, mając wrażenie, jakby jej ciało zostało rozciągnięte ponad miarę, a książęrozsiadł się ponownie na taborecie, najwyrazniej zadowolony z siebie.Miał dużo miejsca, abyzamachnąć się pasem, którego koniec przełożył przez klamrę, czyniąc pętlę.Milczał przez moment.Różyczka żałowała już, że w ogóle zwróciła uwagę na księcia Aleksego.Czuła się też zażenowana,że właśnie jego imię odżyło w jej umyśle, kiedy więc pas po raz pierwszy wylądował z ostrymtrzaskiem na jej udach, wydała okrzyk przerażenia, czując zarazem ulgę.Zasłużyła na to.I nigdy więcej nie popełni już tak strasznego błędu, nawet gdyby niewolnik okazałsię niewiarygodnie piękny i ponętny.Ośmieliła się patrzeć na nich, a to było niewybaczalne.Szeroki, ciężki skórzany pas ugodził ją ponownie z głośnym, przerażającym świstem.Odniosławrażenie, jakby jej uda jeszcze delikatniejsze niż pośladki, zapłonęły.Otworzyła usta, krzyknęłamimo woli i nagle królewicz polecił, aby zaczęła maszerować w miejscu, unosząc wysoko kolana.- Raz, dwa, raz, dwa, szybciej, szybciej! - krzyczał gniewnie, a Różyczka, zaskoczona, przebierałapośpiesznie nogami, z łomocącym głośno sercem i podrygującymi rytmicznie piersiami [ Pobierz całość w formacie PDF ]