[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Broudzaczynał wierzyć, że nowa jaskinia i cały podniosły obrzęd są wyłącznie jego zasługą.Ayla przyglądała się ceremonii ze strachem przemieszanym z fascynacją.Nie mogłapowstrzymać drżenia, gdy straszny człowiek dzgnął Brouda i polała się krew.Z oporem dała siępoprowadzić Izie do przerażającego, odzianego w niedzwiedzią skórę czarownika, zastanawiającsię, co zrobi z nią.Aga z Oną na ramionach i Ika niosąca Borga również podeszły do Mog-ura.Ayla ucieszyła się, widząc, że obie kobiety dołączają do niej i Izy.Goov trzymał teraz w rękach gęsto upleciony koszyk.Używano go do przechowywaniacennej ochry, zdążył więc zabarwić się na jej kolor.Podgrzana mieszanina drobno roztartej ochryze zwierzęcym łojem dawała pastę o intensywnym kolorze.Ponad głowami stojących przed nimkobiet Mog-ur spojrzał na tarczę księżyca.Gestykulując poprosił duchy, by zebrały się wokół iuważnie przyjrzały się dzieciom, których totemy miały być wyjawione za chwilę.Potem zanurzyłpalec w koszyku i narysował na biodrze chłopca spiralę przypominającą zakręcony ogon dzikiejświni.Niski, chrapliwy pomruk aprobaty był komentarzem klanu co do stosowności wyborutotemu.- Duchu Dzika, chłopiec Borg oddany jest tobie w opiekę oznajmił czarownik po tym, jakzawiesił dziecku na szyi niewielki woreczek.Ika pochyliła głowę, a z jej gestu można było wywnioskować, że jest zadowolona.Silny,szanowany totem - czuła, że jest właściwy dla jej syna.Potem odeszła na bok.Czarownik ponownie wezwał duchy, zanurzył palec w koszyku i zakreślił na ramieniu Onykoło.- Duchu Sowy - mówił gest - dziewczynka Ona oddana jest tobie w opiekę.Następnie Mog-ur założył dziecku na szyję amulet wykonany przez Agę.Ponownie rozległysię odgłosy powszechnej aprobaty, a gesty wskazywały na to, że klan uważa totem za stosowny.Aga była zadowolona.Jej córka będzie pod dobrą opieką; oznaczało to też, że przyszły partnerbędzie musiał mieć silny totem.Miała nadzieję, że totem Ony nie będzie przeszkodą dla urodzeniadzieci.Gdy Aga odeszła na bok, cała grupka z ciekawością pochyliła się do przodu.Iza podniosłaAylę i wzięła ją na ręce.Dziewczynka przestała się bać.Teraz, kiedy była bliżej, zorientowała się,że ta imponująca postać to nikt inny jak Creb.Gdy na nią patrzył, widać było w jego wzroku ciepłeiskierki.Ku wielkiemu zdziwieniu klanu gesty, którymi czarownik wzywał duchy, były inne niżpoprzednio.Były to gesty używane przy nadawaniu imienia noworodkom, siedem dni pourodzeniu.A więc tej obcej dziewczynce nie tylko zostaje ujawniony totem, ale zostanie teżprzyjęta do klanu! Mog-ur ponownie zanurzył palec w koszyku i namalował linię od środka jejczoła - miejsca, gdzie u członków klanu schodziły się grube sklepienia nadczołowe, do koniuszkajej drobnego nosa.- Dziecko ma na imię Ayla - powiedział, wymawiając jej imię wolno i starannie, żeby klan iduchy łatwiej mogły je zrozumieć.Iza odwróciła głowę i spojrzała na innych.Przyjęcie Ayli było dla niej takim samymzaskoczeniem jak i dla reszty klanu.Serce biło jej mocno.To znaczy, że jest ona teraz moją córką,moim pierwszym dzieckiem, pomyślała.Tylko matka ma prawo trzymać dziecko w czasienadawania imienia i przyjmowania do klanu.Czy minęło już siedem dni, odkąd je znalazłam? Niejestem pewna, będę musiała zapytać Creba, ale chyba tak.Musi zostać moją córką; któż innymógłby być teraz dla niej matką?Iza trzymała Aylę na rękach jak nowo narodzone dziecko, a wszyscy członkowie plemieniapojedynczo podchodzili do niej, wymawiając imię dziecka z większą lub mniejszą dokładnością.Potem Iza odwróciła się znów w stronę czarownika, który podniósł wzrok i jeszcze raz wezwałduchy.Klan czekał z niecierpliwością.Mog-ur zdawał sobie sprawę z ich rosnącej ciekawości ipostanowił to wykorzystać.Potęgując napięcie, wolnym ruchem zaczerpnął tłustej, czerwonejsubstancji i zaznaczył nią linię dokładnie nad jedną z gojących się blizn na nodze Ayli.Cóż to może znaczyć? Co to za totem? Wszyscy widzowie zadawali sobie te pytania.Magjeszcze raz nabrał farby i namalował drugą linię ponad kolejną blizną.Dziewczynka poczuła, że Izazaczyna się trząść.Wszyscy stali bez ruchu, wstrzymując oddech.Przy trzeciej linii Brungniewnym łypnięciem usiłował złapać wzrok Mog-ura, lecz czarownik unikał spojrzenia.Kiedy iczwarta linia została namalowana, wszyscy już wiedzieli, lecz nie mogli w to uwierzyć.Przedewszystkim to nie ta noga.Przy ostatnim geście Mog-ur odwrócił głowę i spojrzał prosto na Bruna.- Duchu Lwa Jaskiniowego, dziewczynka Ayla oddana jest tobie w opiekę.Ten gest usunął ostatnie wątpliwości.Gdy Mog-ur zakładał dziecku na szyję amulet,zszokowani członkowie klanu gestykulowali z przejęciem.Czy to możliwe? Czy dziewczynkamoże mieć jeden z najsilniejszych męskich totemów? Jaskiniowego Lwa?Spojrzenie, którym Creb patrzył w oczy brata, było twarde i stanowcze.Przez chwilę mierzylisię wzrokiem.Mog-ur wiedział jednak, że jakkolwiek niewskazane mogło się wszystkim wydawać,by kobieta znajdowała się pod opieką tak potężnego ducha, przyznanie Ayli totemu LwaJaskiniowego było nieodwołalne.Mog-ur podkreślił jednak to, co sam Lew Jaskiniowy uczynił jużwcześniej.Brun nigdy wcześniej nie kwestionował orzeczeń swego kalekiego brata, lecz tym razemczuł się w dziwny sposób oszukany.Nie podobało mu się to, lecz musiał przyznać, że nigdyprzedtem nie widział, by totem objawił się w sposób tak oczywisty.Pierwszy odwrócił wzrok, alenie był zadowolony.Decyzja, by przyjąć dziewczynkę do klanu, była już wystarczająco trudna, lecz teraz jejtotem.to już stanowczo za wiele.Stwarzało to nietypową sytuację; Brun nie lubił czegoś takiegow swym dobrze zorganizowanym klanie.Zacisnął z determinacją zęby.Nie będzie więcej żadnychodstępstw.Jeżeli dziewczynka ma być członkiem jego klanu, będzie musiała się podporządkować.Lew czy nie Lew.Iza oniemiała.Wciąż trzymając dziecko na ręku, schyliła głowę na znak akceptacji.JeżeliMog-ur tak zadecydował, niech tak będzie.Wiedziała, że totem Ayli był silny, ale Lew Jaskiniowy?Myśl ta strwożyła Izę; kobieta mająca najsilniejszego z kotów jako totem? Teraz była już pewna, żeAyla nigdy nie znajdzie odpowiedniego partnera.Wzmocniło to tylko jej decyzję, by nauczyćdziecko magii, tak by samodzielnie osiągnęła znaczącą pozycję w klanie.Iza trzymała dziecko naręku, a Creb nadał jej imię, przyjął do klanu i odkrył jej totem.Jeżeli to nie świadczyło o tym, żeAyla jest jej córką, to co? Sam fakt narodzin nie był jeszcze gwarancją akceptacji.Iza nagleprzypomniała sobie, że jeżeli wszystko pójdzie dobrze, niedługo znów stanie przed czarownikiem zdzieckiem na ręku.Ona, bezdzietna przez tak długi czas, będzie wkrótce miała dwójkę dzieci.Wśród członków klanu zawrzało; w gestach i głosach znać było ogromne zdumienie.Izawróciła na swoje miejsce pośród zaskoczonych spojrzeń kobiet i mężczyzn.Klan udawał, że na niąnie patrzy było to wbrew panującym obyczajom - lecz jeden z mężczyzn nie usiłował ukryć swegospojrzenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Broudzaczynał wierzyć, że nowa jaskinia i cały podniosły obrzęd są wyłącznie jego zasługą.Ayla przyglądała się ceremonii ze strachem przemieszanym z fascynacją.Nie mogłapowstrzymać drżenia, gdy straszny człowiek dzgnął Brouda i polała się krew.Z oporem dała siępoprowadzić Izie do przerażającego, odzianego w niedzwiedzią skórę czarownika, zastanawiającsię, co zrobi z nią.Aga z Oną na ramionach i Ika niosąca Borga również podeszły do Mog-ura.Ayla ucieszyła się, widząc, że obie kobiety dołączają do niej i Izy.Goov trzymał teraz w rękach gęsto upleciony koszyk.Używano go do przechowywaniacennej ochry, zdążył więc zabarwić się na jej kolor.Podgrzana mieszanina drobno roztartej ochryze zwierzęcym łojem dawała pastę o intensywnym kolorze.Ponad głowami stojących przed nimkobiet Mog-ur spojrzał na tarczę księżyca.Gestykulując poprosił duchy, by zebrały się wokół iuważnie przyjrzały się dzieciom, których totemy miały być wyjawione za chwilę.Potem zanurzyłpalec w koszyku i narysował na biodrze chłopca spiralę przypominającą zakręcony ogon dzikiejświni.Niski, chrapliwy pomruk aprobaty był komentarzem klanu co do stosowności wyborutotemu.- Duchu Dzika, chłopiec Borg oddany jest tobie w opiekę oznajmił czarownik po tym, jakzawiesił dziecku na szyi niewielki woreczek.Ika pochyliła głowę, a z jej gestu można było wywnioskować, że jest zadowolona.Silny,szanowany totem - czuła, że jest właściwy dla jej syna.Potem odeszła na bok.Czarownik ponownie wezwał duchy, zanurzył palec w koszyku i zakreślił na ramieniu Onykoło.- Duchu Sowy - mówił gest - dziewczynka Ona oddana jest tobie w opiekę.Następnie Mog-ur założył dziecku na szyję amulet wykonany przez Agę.Ponownie rozległysię odgłosy powszechnej aprobaty, a gesty wskazywały na to, że klan uważa totem za stosowny.Aga była zadowolona.Jej córka będzie pod dobrą opieką; oznaczało to też, że przyszły partnerbędzie musiał mieć silny totem.Miała nadzieję, że totem Ony nie będzie przeszkodą dla urodzeniadzieci.Gdy Aga odeszła na bok, cała grupka z ciekawością pochyliła się do przodu.Iza podniosłaAylę i wzięła ją na ręce.Dziewczynka przestała się bać.Teraz, kiedy była bliżej, zorientowała się,że ta imponująca postać to nikt inny jak Creb.Gdy na nią patrzył, widać było w jego wzroku ciepłeiskierki.Ku wielkiemu zdziwieniu klanu gesty, którymi czarownik wzywał duchy, były inne niżpoprzednio.Były to gesty używane przy nadawaniu imienia noworodkom, siedem dni pourodzeniu.A więc tej obcej dziewczynce nie tylko zostaje ujawniony totem, ale zostanie teżprzyjęta do klanu! Mog-ur ponownie zanurzył palec w koszyku i namalował linię od środka jejczoła - miejsca, gdzie u członków klanu schodziły się grube sklepienia nadczołowe, do koniuszkajej drobnego nosa.- Dziecko ma na imię Ayla - powiedział, wymawiając jej imię wolno i starannie, żeby klan iduchy łatwiej mogły je zrozumieć.Iza odwróciła głowę i spojrzała na innych.Przyjęcie Ayli było dla niej takim samymzaskoczeniem jak i dla reszty klanu.Serce biło jej mocno.To znaczy, że jest ona teraz moją córką,moim pierwszym dzieckiem, pomyślała.Tylko matka ma prawo trzymać dziecko w czasienadawania imienia i przyjmowania do klanu.Czy minęło już siedem dni, odkąd je znalazłam? Niejestem pewna, będę musiała zapytać Creba, ale chyba tak.Musi zostać moją córką; któż innymógłby być teraz dla niej matką?Iza trzymała Aylę na rękach jak nowo narodzone dziecko, a wszyscy członkowie plemieniapojedynczo podchodzili do niej, wymawiając imię dziecka z większą lub mniejszą dokładnością.Potem Iza odwróciła się znów w stronę czarownika, który podniósł wzrok i jeszcze raz wezwałduchy.Klan czekał z niecierpliwością.Mog-ur zdawał sobie sprawę z ich rosnącej ciekawości ipostanowił to wykorzystać.Potęgując napięcie, wolnym ruchem zaczerpnął tłustej, czerwonejsubstancji i zaznaczył nią linię dokładnie nad jedną z gojących się blizn na nodze Ayli.Cóż to może znaczyć? Co to za totem? Wszyscy widzowie zadawali sobie te pytania.Magjeszcze raz nabrał farby i namalował drugą linię ponad kolejną blizną.Dziewczynka poczuła, że Izazaczyna się trząść.Wszyscy stali bez ruchu, wstrzymując oddech.Przy trzeciej linii Brungniewnym łypnięciem usiłował złapać wzrok Mog-ura, lecz czarownik unikał spojrzenia.Kiedy iczwarta linia została namalowana, wszyscy już wiedzieli, lecz nie mogli w to uwierzyć.Przedewszystkim to nie ta noga.Przy ostatnim geście Mog-ur odwrócił głowę i spojrzał prosto na Bruna.- Duchu Lwa Jaskiniowego, dziewczynka Ayla oddana jest tobie w opiekę.Ten gest usunął ostatnie wątpliwości.Gdy Mog-ur zakładał dziecku na szyję amulet,zszokowani członkowie klanu gestykulowali z przejęciem.Czy to możliwe? Czy dziewczynkamoże mieć jeden z najsilniejszych męskich totemów? Jaskiniowego Lwa?Spojrzenie, którym Creb patrzył w oczy brata, było twarde i stanowcze.Przez chwilę mierzylisię wzrokiem.Mog-ur wiedział jednak, że jakkolwiek niewskazane mogło się wszystkim wydawać,by kobieta znajdowała się pod opieką tak potężnego ducha, przyznanie Ayli totemu LwaJaskiniowego było nieodwołalne.Mog-ur podkreślił jednak to, co sam Lew Jaskiniowy uczynił jużwcześniej.Brun nigdy wcześniej nie kwestionował orzeczeń swego kalekiego brata, lecz tym razemczuł się w dziwny sposób oszukany.Nie podobało mu się to, lecz musiał przyznać, że nigdyprzedtem nie widział, by totem objawił się w sposób tak oczywisty.Pierwszy odwrócił wzrok, alenie był zadowolony.Decyzja, by przyjąć dziewczynkę do klanu, była już wystarczająco trudna, lecz teraz jejtotem.to już stanowczo za wiele.Stwarzało to nietypową sytuację; Brun nie lubił czegoś takiegow swym dobrze zorganizowanym klanie.Zacisnął z determinacją zęby.Nie będzie więcej żadnychodstępstw.Jeżeli dziewczynka ma być członkiem jego klanu, będzie musiała się podporządkować.Lew czy nie Lew.Iza oniemiała.Wciąż trzymając dziecko na ręku, schyliła głowę na znak akceptacji.JeżeliMog-ur tak zadecydował, niech tak będzie.Wiedziała, że totem Ayli był silny, ale Lew Jaskiniowy?Myśl ta strwożyła Izę; kobieta mająca najsilniejszego z kotów jako totem? Teraz była już pewna, żeAyla nigdy nie znajdzie odpowiedniego partnera.Wzmocniło to tylko jej decyzję, by nauczyćdziecko magii, tak by samodzielnie osiągnęła znaczącą pozycję w klanie.Iza trzymała dziecko naręku, a Creb nadał jej imię, przyjął do klanu i odkrył jej totem.Jeżeli to nie świadczyło o tym, żeAyla jest jej córką, to co? Sam fakt narodzin nie był jeszcze gwarancją akceptacji.Iza nagleprzypomniała sobie, że jeżeli wszystko pójdzie dobrze, niedługo znów stanie przed czarownikiem zdzieckiem na ręku.Ona, bezdzietna przez tak długi czas, będzie wkrótce miała dwójkę dzieci.Wśród członków klanu zawrzało; w gestach i głosach znać było ogromne zdumienie.Izawróciła na swoje miejsce pośród zaskoczonych spojrzeń kobiet i mężczyzn.Klan udawał, że na niąnie patrzy było to wbrew panującym obyczajom - lecz jeden z mężczyzn nie usiłował ukryć swegospojrzenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]