[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pani James dziwnie na nią spojrzała, bez wątpienia zastanawiającsię, dlaczego ją to interesuje.- Cameron nie da jej się zaziębić - odpowiedziała hrabina wdo-wa.- Z Lily na siodle będzie przynajmniej musiał spokojniej jechać.Dzięki temu oboje będą znacznie bezpieczniejsi.Hrabia i Lily wyprzedzili karetę.Rebeka słyszała, jak radośnieśmieje się dziewczynka, kiedy galopują przed siebie, i miała nadzie-ję, że sprawdzi się to, co hrabina wdowa mówiła o spokojnej jezdzie.Do domu, w którym mieściło się probostwo, nie było daleko.Kiedy wysiadały z karety, właśnie nadjeżdżali hrabia i Lily.LordHampton ostrożnie podał córkę oczekującemu chłopcu stajennemui sam zsiadł z konia.Potem poprowadził wszystkich do frontowychdrzwi i mocno zastukał kołatką w kształcie lwiej głowy.Otworzyła im gospodyni w starszym wieku i poprosiła icho okrycia.Rebeka zdjęła płaszcz i poprawiła szal, po czym zwróciłasię w stronę pastora i jego żony, którzy czekali w holu, aby ich przy-witać.Pastor Hargrave sprawiał wrażenie człowieka życzliwego.Miałruchliwe brązowe oczy i krótko przystrzyżone ciemne włosy.Rebekaoceniła go na zaledwie kilka lat starszego od siebie.Kiedy witał sięz nimi, miał uprzejmy wyraz twarzy, ale był lekko zdenerwowany.Jego żona wyglądała bardzo młodo - miała dziewiętnaście lubdwadzieścia lat.Była drobną, szczupłą kobietą o rudoblond włosach,niewinnych rysach twarzy i nieśmiałym uśmiechu.Poprowadzono ich do przytulnego saloniku, w którym unosił siędelikatny zapach lawendy i pszczelego wosku.Meble nie były nowe,ale w dobrym stanie.Chociaż nie pasowały do siebie nie tylkostylem lecz nawet rodzajem drewna, to jednak żadne nie wydawałosię nie na miejscu.Rebeka natychmiast zwróciła uwagę na piękny, namalowanyolejnymi farbami widok wiejskiego rynku, wiszący nad kominkiem.Podeszła bliżej, żeby go lepiej obejrzeć.Odcyfrowała podpis i zdzi-wiona uśmiechnęła się.- Muszę pogratulować panu zdolności, pastorze Hargrave.Pięk-ny obraz.Pastor skromnie skłonił głowę- Malarstwo to moje hobby.Moja żona koniecznie chciała go tupowiesić, chociaż ja sądzę, że bardziej się nadaje do mniej reprezen-tacyjnego pokoju.- Nonsens - odparł hrabia.- To dzieło o wielkiej wartości.Gospodyni wprowadziła stolik na kółkach i usiedli do herbaty.Rebeka zauważyła, że ręka pani Hargrave nieco drży, kiedy nalewanaparu do cienkiej porcelanowej filiżanki.Już myślała, że nastąpi katastrofa, i musiała się powstrzymać,żeby nie skoczyć na ratunek.Duże doświadczenie w radzeniu sobieze zdenerwowanymi młodymi kobietami miała jednak hrabinawdowa.Mocno chwyciła filiżankę, a potem delikatnie postawiła jąna stole przed sobą.Po obsłużeniu dam, pani Hargrave nalała herbatę panom.Hrabiapodziękował skinieniem głowy i uśmiechem.Pani Hargravezarumieniła się i prawie upuściła mu czajniczek na kolana.Rebekęogarnęło współczucie, gdyż sama aż za dobrze znała skutki jego za-bójczego uśmiechu.Następnie podano ciasta.Pani Hargrave obsypana została kom-plementami, kiedy jej mąż wyjawił, że upiekła je sama.Rebekaz rozbawieniem pomyślała o długich godzinach, które spędziła,ucząc się sztuki pieczenia ciast, a potem uświadomiła sobie, że już oddawna tego nie robiła.- Chcielibyśmy pana prosić o radę w sprawie koszy z prezentami,które przygotowujemy dla parafian, pastorze - powiedział hrabia.-Mój zarządca dał mi listę dzierżawców, chciałbym jednak zapytać,czy jest wśród nich ktoś, kto pana zdaniem znalazł się w tym rokuw szczególnej potrzebie.- Bardzo miło, że pan pyta, milordzie.- Młody człowiek wstał i zulgą uśmiechnął się do żony.Proszę wybaczyć moją śmiałość, aleprzygotowałem listę.Jeśli zechcą państwo poczekać, mogę ją przy-nieść.Potrwa to tylko chwileczkę.Wkrótce wrócił z kartką papieru, którą wręczył lordowi Hampton.Hrabia uśmiechnął się w podziękowaniu i włożył kartkę do kieszeni.- Dopilnuję, żeby to szybko załatwiono.Chcę, aby na Boże Na-rodzenie wszyscy byli szczęśliwi.Kiedy załatwili już tę sprawę, mogli porozmawiać swobodniej.Lily przesiadła się na sofę po drugiej stronie pokoju, żeby być kołoojca, więc Rebeka musiała zadowolić się tym, że czasem spojrzy nanią ukradkiem.Z radością stwierdziła, że od czasu do czasu Lily teżna nią zerka.Mrugnęła do niej, a Lily się roześmiała.Rebeka z niepokojempatrzyła, jak dziewczynka podnosi delikatną filiżankę i wypija małyłyk.Bała się, że może rozlać herbatę i oparzyć się, ale mała świetniesobie radziła.Postawiła filiżankę na spodku, chwyciła hrabiego zaramię i przytuliła się do niego.Lord Hampton spojrzał na nią i się uśmiechnął.Odwzajemniłajego uśmiech z bardzo psotnym wyrazem twarzy.Potem zjadła ka-wałek ciasta, a Rebeka zauważyła, że pani James delikatnie położyłajej rękę na ramieniu, kiedy mała sięgnęła po szczypce do cukru, abywrzucić do herbaty trzecią kostkę.- Jeśli będziesz jadła za dużo cukru, dostaniesz robaków- mruk-nęła pani James pod nosem.Rebeka szeroko otworzyła oczy ze zdumienia, ale cel zostałosiągnięty.Lily posłusznie odłożyła szczypce.Z powrotem wtuliłasię w sofę i markotnie ugryzła kawałek placka z malinami.Im bardziej Lily się nudziła, tym gwałtowniej zaczynała się wier-cić i Rebeka znów nie mogła zrozumieć, po co w ogóle z nimiprzyjechała.Zabieranie dziecka na wizytę było czymś niesłychanym,nawet jeśli jechało się tylko do wiejskiego pastora.Rebeka miaławrażenie, że to następny niepokojący przykład rozpieszczania Lilyprzez hrabiego i szczerze mówiąc, nie przypadło jej to do gustu.Na szczęście jedzenie skończyło się bez nieszczęśliwych wypad-ków.Kiedy przygotowywali się do wyjścia, pan Hargrave zapropo-nował, aby obejrzeli świeżo zbudowaną wiejską szkołę, która znaj-dowała się po drugiej stronie drogi.Rebeka była pod wrażeniem,kiedy usłyszała, że budynek wzniesiono z funduszów ofiarowanychprzez hrabiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Pani James dziwnie na nią spojrzała, bez wątpienia zastanawiającsię, dlaczego ją to interesuje.- Cameron nie da jej się zaziębić - odpowiedziała hrabina wdo-wa.- Z Lily na siodle będzie przynajmniej musiał spokojniej jechać.Dzięki temu oboje będą znacznie bezpieczniejsi.Hrabia i Lily wyprzedzili karetę.Rebeka słyszała, jak radośnieśmieje się dziewczynka, kiedy galopują przed siebie, i miała nadzie-ję, że sprawdzi się to, co hrabina wdowa mówiła o spokojnej jezdzie.Do domu, w którym mieściło się probostwo, nie było daleko.Kiedy wysiadały z karety, właśnie nadjeżdżali hrabia i Lily.LordHampton ostrożnie podał córkę oczekującemu chłopcu stajennemui sam zsiadł z konia.Potem poprowadził wszystkich do frontowychdrzwi i mocno zastukał kołatką w kształcie lwiej głowy.Otworzyła im gospodyni w starszym wieku i poprosiła icho okrycia.Rebeka zdjęła płaszcz i poprawiła szal, po czym zwróciłasię w stronę pastora i jego żony, którzy czekali w holu, aby ich przy-witać.Pastor Hargrave sprawiał wrażenie człowieka życzliwego.Miałruchliwe brązowe oczy i krótko przystrzyżone ciemne włosy.Rebekaoceniła go na zaledwie kilka lat starszego od siebie.Kiedy witał sięz nimi, miał uprzejmy wyraz twarzy, ale był lekko zdenerwowany.Jego żona wyglądała bardzo młodo - miała dziewiętnaście lubdwadzieścia lat.Była drobną, szczupłą kobietą o rudoblond włosach,niewinnych rysach twarzy i nieśmiałym uśmiechu.Poprowadzono ich do przytulnego saloniku, w którym unosił siędelikatny zapach lawendy i pszczelego wosku.Meble nie były nowe,ale w dobrym stanie.Chociaż nie pasowały do siebie nie tylkostylem lecz nawet rodzajem drewna, to jednak żadne nie wydawałosię nie na miejscu.Rebeka natychmiast zwróciła uwagę na piękny, namalowanyolejnymi farbami widok wiejskiego rynku, wiszący nad kominkiem.Podeszła bliżej, żeby go lepiej obejrzeć.Odcyfrowała podpis i zdzi-wiona uśmiechnęła się.- Muszę pogratulować panu zdolności, pastorze Hargrave.Pięk-ny obraz.Pastor skromnie skłonił głowę- Malarstwo to moje hobby.Moja żona koniecznie chciała go tupowiesić, chociaż ja sądzę, że bardziej się nadaje do mniej reprezen-tacyjnego pokoju.- Nonsens - odparł hrabia.- To dzieło o wielkiej wartości.Gospodyni wprowadziła stolik na kółkach i usiedli do herbaty.Rebeka zauważyła, że ręka pani Hargrave nieco drży, kiedy nalewanaparu do cienkiej porcelanowej filiżanki.Już myślała, że nastąpi katastrofa, i musiała się powstrzymać,żeby nie skoczyć na ratunek.Duże doświadczenie w radzeniu sobieze zdenerwowanymi młodymi kobietami miała jednak hrabinawdowa.Mocno chwyciła filiżankę, a potem delikatnie postawiła jąna stole przed sobą.Po obsłużeniu dam, pani Hargrave nalała herbatę panom.Hrabiapodziękował skinieniem głowy i uśmiechem.Pani Hargravezarumieniła się i prawie upuściła mu czajniczek na kolana.Rebekęogarnęło współczucie, gdyż sama aż za dobrze znała skutki jego za-bójczego uśmiechu.Następnie podano ciasta.Pani Hargrave obsypana została kom-plementami, kiedy jej mąż wyjawił, że upiekła je sama.Rebekaz rozbawieniem pomyślała o długich godzinach, które spędziła,ucząc się sztuki pieczenia ciast, a potem uświadomiła sobie, że już oddawna tego nie robiła.- Chcielibyśmy pana prosić o radę w sprawie koszy z prezentami,które przygotowujemy dla parafian, pastorze - powiedział hrabia.-Mój zarządca dał mi listę dzierżawców, chciałbym jednak zapytać,czy jest wśród nich ktoś, kto pana zdaniem znalazł się w tym rokuw szczególnej potrzebie.- Bardzo miło, że pan pyta, milordzie.- Młody człowiek wstał i zulgą uśmiechnął się do żony.Proszę wybaczyć moją śmiałość, aleprzygotowałem listę.Jeśli zechcą państwo poczekać, mogę ją przy-nieść.Potrwa to tylko chwileczkę.Wkrótce wrócił z kartką papieru, którą wręczył lordowi Hampton.Hrabia uśmiechnął się w podziękowaniu i włożył kartkę do kieszeni.- Dopilnuję, żeby to szybko załatwiono.Chcę, aby na Boże Na-rodzenie wszyscy byli szczęśliwi.Kiedy załatwili już tę sprawę, mogli porozmawiać swobodniej.Lily przesiadła się na sofę po drugiej stronie pokoju, żeby być kołoojca, więc Rebeka musiała zadowolić się tym, że czasem spojrzy nanią ukradkiem.Z radością stwierdziła, że od czasu do czasu Lily teżna nią zerka.Mrugnęła do niej, a Lily się roześmiała.Rebeka z niepokojempatrzyła, jak dziewczynka podnosi delikatną filiżankę i wypija małyłyk.Bała się, że może rozlać herbatę i oparzyć się, ale mała świetniesobie radziła.Postawiła filiżankę na spodku, chwyciła hrabiego zaramię i przytuliła się do niego.Lord Hampton spojrzał na nią i się uśmiechnął.Odwzajemniłajego uśmiech z bardzo psotnym wyrazem twarzy.Potem zjadła ka-wałek ciasta, a Rebeka zauważyła, że pani James delikatnie położyłajej rękę na ramieniu, kiedy mała sięgnęła po szczypce do cukru, abywrzucić do herbaty trzecią kostkę.- Jeśli będziesz jadła za dużo cukru, dostaniesz robaków- mruk-nęła pani James pod nosem.Rebeka szeroko otworzyła oczy ze zdumienia, ale cel zostałosiągnięty.Lily posłusznie odłożyła szczypce.Z powrotem wtuliłasię w sofę i markotnie ugryzła kawałek placka z malinami.Im bardziej Lily się nudziła, tym gwałtowniej zaczynała się wier-cić i Rebeka znów nie mogła zrozumieć, po co w ogóle z nimiprzyjechała.Zabieranie dziecka na wizytę było czymś niesłychanym,nawet jeśli jechało się tylko do wiejskiego pastora.Rebeka miaławrażenie, że to następny niepokojący przykład rozpieszczania Lilyprzez hrabiego i szczerze mówiąc, nie przypadło jej to do gustu.Na szczęście jedzenie skończyło się bez nieszczęśliwych wypad-ków.Kiedy przygotowywali się do wyjścia, pan Hargrave zapropo-nował, aby obejrzeli świeżo zbudowaną wiejską szkołę, która znaj-dowała się po drugiej stronie drogi.Rebeka była pod wrażeniem,kiedy usłyszała, że budynek wzniesiono z funduszów ofiarowanychprzez hrabiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]