[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Odprowadzicie mnie do domu? - poprosiłam Davy'ego.Siedziałam na ławce, mocno poruszona tym wszystkim.- Nie odpowiedziałem na wasze pytania - rzekł, kiedy znalezliśmy się na ulicy.- Ale za to pokazałemwam inną odpowiedz.- Całkiem wystarczającą - zgodziłam się, uznając ostatecznie, że jest on zdrów na umyśle.RLT- Teraz prosto, potem w lewo i jeszcze raz w lewo do Walbrook.Lepiej, jeśli nie pójdę z wami.- Zarzu-cił worek na ramię.- Mam jeszcze swoje sprawy.Róg jednorożca.- Mrugnął do mnie porozumiewawczo, poczym skrzywił się dziko jak człowiek niespełna rozumu i oddalił w podskokach, chichocząc głupkowato.Jeszcze tego samego dnia zapukał do nas.Otworzyła mu służąca.- Był ten szaleniec, co tak wywraca oczami - powiadomiła mnie, odnosząc się do Davy'ego z wyraznąpogardą.- Ten od rogu jednorożca.Usiłował sprzedać mi lekarstwo.Kazał oddać to i wziął ode mnie pensa zafatygę.Ze Steelyard.List miał na wosku pieczęć Steelyard (mówiono, że wszystkie zakazane książki przemycane są doAnglii przez Niemców) i był od Hansa Holbeina z Bazylei.Zaskoczył mnie zarówno podpis, jak i list napisanyniewyrobionym pismem i kulawą francuszczyzną.Po chwili przekornej tęsknoty za mistrzem Hansem doznanejzeszłej nocy oraz po pełnym wrażeń biblijnym zebraniu u Davy'ego liścik był niczym znak od Boga.Wy-mówiłam szeptem imię mistrza, a wtedy wróciło wspomnienie jego twarzy i żarliwie wpatrzonych we mnieoczu, nim po ostatnim spotkaniu odwrócił się i odszedł.Szczerość w jego spojrzeniu była wręcz bolesna.Ale zdaje się nie był stały w uczuciach.List zawierał niewiele - zaledwie kilka nieporadnie napisanychzdań, pasujących do tego dość prostego człowieka, który podczas pobytu w naszym domu tak łapczywiewpychał chleb i mięso do ust, że chyba wędrowały prosto do potężnego brzucha, a po każdym popisie iściegargantuicznego folgowania sobie w jedzeniu bekał cichutko, osłaniając usta.Mistrz Hans pisał:Wielmożna Pani Meg!Proszę wybaczyć, iż nie piszę po angielsku.Zapomniałem wiele słów.Po francusku łatwiej.MistrzErazm prosi, by pogratulować narodzin syna i spytać o zdrowie Wasze i Męża.Mistrzowi Erazmowi podobałsię obraz Rodziny.Napisał o tym do Waszego Ojca.Ja próbuję przyzwyczaić się na nowo do Bazylei i do swo-ich.To teraz protestanckie miasto! Niebawem znów będę malował Mistrza Erazma.Napiszcie do mnie, proszę.Przekażę mu wieści od Was.Zamyśliłam się.Wspomniałam chaos, jaki miał w swoich rzeczach - obrazy przemieszane ze szkicami irysunkami pierwszych pomysłów - jego bezpośrednią serdeczność, z jaką odnosił się do ludzi, których polubił,a także (nie bez silnego zażenowania) incydent w ogrodzie, kiedy broniłam się przed jego pocałunkami.Schowałam list do kieszeni fartucha, zastanawiając się, czy odpisać.W końcu lubiłam mistrza Hansa, i tobardzo.Ale czy rzeczywiście zrozumiałby moje położenie i mógłby mi pomóc? Idealizowanie jego osoby napodstawie wspomnień było dziecinne i niemądre.Zdecydowałam, że nie odpiszę.Sama musiałam znalezć dlasiebie drogę wybawienia.Wybawienie znalazłam dzięki sekretom, i to moim własnym, a nie cudzym.W ten sposób usiłowałamsię bronić przeciwko temu, czego jeszcze mogłam dowiedzieć się o najbliższych mi ludziach.Zima przeszła wwiosnę, lato w zimę, a ja prowadziłam podwójne życie.Pierwszym aktem buntu była ponowna wyprawa dodomu Davy'ego na modlitewne spotkanie ludzi prześladowanych za czytanie Pisma Zwiętego.Okazało się to dziecinnie łatwe.Johnowi wyraznie ulżyło, gdy znów zaczęłam witać go w progu zuśmiechem i pytać o pracę, nie wracając do niedawno ujawnionych rewelacji.A ojciec się cieszył, że nie byłojuż więcej takich scen, jak z powodu egzekucji Hittona.Jednak ta pozorna uległość miała swoją cenę.Unikałam wizyt w Chelsea, chyba że zjeżdżała się cała rodzina, a rozmowy z ojcem ograniczałam do relacji zRLTpostępów ciemnowłosego, rumianego Tommy'ego, który zaczynał chodzić i mówić.Ojciec też zachowywałdystans; nie obejmował mnie i nie całował, a w jego oczach pojawiła się chłodna czujność [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Odprowadzicie mnie do domu? - poprosiłam Davy'ego.Siedziałam na ławce, mocno poruszona tym wszystkim.- Nie odpowiedziałem na wasze pytania - rzekł, kiedy znalezliśmy się na ulicy.- Ale za to pokazałemwam inną odpowiedz.- Całkiem wystarczającą - zgodziłam się, uznając ostatecznie, że jest on zdrów na umyśle.RLT- Teraz prosto, potem w lewo i jeszcze raz w lewo do Walbrook.Lepiej, jeśli nie pójdę z wami.- Zarzu-cił worek na ramię.- Mam jeszcze swoje sprawy.Róg jednorożca.- Mrugnął do mnie porozumiewawczo, poczym skrzywił się dziko jak człowiek niespełna rozumu i oddalił w podskokach, chichocząc głupkowato.Jeszcze tego samego dnia zapukał do nas.Otworzyła mu służąca.- Był ten szaleniec, co tak wywraca oczami - powiadomiła mnie, odnosząc się do Davy'ego z wyraznąpogardą.- Ten od rogu jednorożca.Usiłował sprzedać mi lekarstwo.Kazał oddać to i wziął ode mnie pensa zafatygę.Ze Steelyard.List miał na wosku pieczęć Steelyard (mówiono, że wszystkie zakazane książki przemycane są doAnglii przez Niemców) i był od Hansa Holbeina z Bazylei.Zaskoczył mnie zarówno podpis, jak i list napisanyniewyrobionym pismem i kulawą francuszczyzną.Po chwili przekornej tęsknoty za mistrzem Hansem doznanejzeszłej nocy oraz po pełnym wrażeń biblijnym zebraniu u Davy'ego liścik był niczym znak od Boga.Wy-mówiłam szeptem imię mistrza, a wtedy wróciło wspomnienie jego twarzy i żarliwie wpatrzonych we mnieoczu, nim po ostatnim spotkaniu odwrócił się i odszedł.Szczerość w jego spojrzeniu była wręcz bolesna.Ale zdaje się nie był stały w uczuciach.List zawierał niewiele - zaledwie kilka nieporadnie napisanychzdań, pasujących do tego dość prostego człowieka, który podczas pobytu w naszym domu tak łapczywiewpychał chleb i mięso do ust, że chyba wędrowały prosto do potężnego brzucha, a po każdym popisie iściegargantuicznego folgowania sobie w jedzeniu bekał cichutko, osłaniając usta.Mistrz Hans pisał:Wielmożna Pani Meg!Proszę wybaczyć, iż nie piszę po angielsku.Zapomniałem wiele słów.Po francusku łatwiej.MistrzErazm prosi, by pogratulować narodzin syna i spytać o zdrowie Wasze i Męża.Mistrzowi Erazmowi podobałsię obraz Rodziny.Napisał o tym do Waszego Ojca.Ja próbuję przyzwyczaić się na nowo do Bazylei i do swo-ich.To teraz protestanckie miasto! Niebawem znów będę malował Mistrza Erazma.Napiszcie do mnie, proszę.Przekażę mu wieści od Was.Zamyśliłam się.Wspomniałam chaos, jaki miał w swoich rzeczach - obrazy przemieszane ze szkicami irysunkami pierwszych pomysłów - jego bezpośrednią serdeczność, z jaką odnosił się do ludzi, których polubił,a także (nie bez silnego zażenowania) incydent w ogrodzie, kiedy broniłam się przed jego pocałunkami.Schowałam list do kieszeni fartucha, zastanawiając się, czy odpisać.W końcu lubiłam mistrza Hansa, i tobardzo.Ale czy rzeczywiście zrozumiałby moje położenie i mógłby mi pomóc? Idealizowanie jego osoby napodstawie wspomnień było dziecinne i niemądre.Zdecydowałam, że nie odpiszę.Sama musiałam znalezć dlasiebie drogę wybawienia.Wybawienie znalazłam dzięki sekretom, i to moim własnym, a nie cudzym.W ten sposób usiłowałamsię bronić przeciwko temu, czego jeszcze mogłam dowiedzieć się o najbliższych mi ludziach.Zima przeszła wwiosnę, lato w zimę, a ja prowadziłam podwójne życie.Pierwszym aktem buntu była ponowna wyprawa dodomu Davy'ego na modlitewne spotkanie ludzi prześladowanych za czytanie Pisma Zwiętego.Okazało się to dziecinnie łatwe.Johnowi wyraznie ulżyło, gdy znów zaczęłam witać go w progu zuśmiechem i pytać o pracę, nie wracając do niedawno ujawnionych rewelacji.A ojciec się cieszył, że nie byłojuż więcej takich scen, jak z powodu egzekucji Hittona.Jednak ta pozorna uległość miała swoją cenę.Unikałam wizyt w Chelsea, chyba że zjeżdżała się cała rodzina, a rozmowy z ojcem ograniczałam do relacji zRLTpostępów ciemnowłosego, rumianego Tommy'ego, który zaczynał chodzić i mówić.Ojciec też zachowywałdystans; nie obejmował mnie i nie całował, a w jego oczach pojawiła się chłodna czujność [ Pobierz całość w formacie PDF ]