[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz miał nowy, pięknie prezentujący się łuk.- Pamięta nas - powiedział chudzielec, jakby to było urocze.- Jakiś problem? - zapytała go Rachel.Nie zauważyła noża.- Zmiataj stąd - rzucił jej groznie chudzielec.Rachel cofnęła się kilka kroków, jedną rękąsięgając pod płaszcz.Jason miał nadzieję, że nie wyjmie orantium.Granaty ręczne nie zostałystworzone z myślą o zamkniętych pomieszczeniach.- Brzydko pograłeś z niewłaściwym człowiekiem - powiedział do Jasona niski człowiek,rozkoszując się chwilą.- Nie chcemy robić sceny.Przejdz się z nami.Cały czas zasłaniał płaszczem nóż.- A dlaczego miałbym to zrobić? - spytał Jason, nie chcąc zostać z tą dwójką sam na sam.- Bo w przeciwnym wypadku wypatroszę cię tu i teraz.A potem twoją przyjaciółkę.Niemusisz umierać dzisiaj.Wybór należy do ciebie.Jason był prawie pewien, że rozpoznał ten głos.- To wy dwaj włamaliście się do mojego pokoju w wiosce z tawerną  Karuzela ?Niższy wyszczerzył zęby w uśmiechu.- Wiedziałeś o tym, co? Nie wiem, jak się nam wymknąłeś.Dobra robota.Może sięprzejdziemy?- To twoi przyjaciele? - zapytał uprzejmie Ferrin, stając za ich trójką.Czubek noża wymownie szturchnął Jasona w bok.- Pewnie - odpowiedział, nie odwracając się.- Mówiliście, że jak się nazywacie? - Tad - odpowiedział niższy.- Kale - dodał szczupły.- A masz coś przeciwko, jeśli okaleczę twoich przyjaciół? - zapytał spokojnie Ferrin.Jason poczuł, jak nóż przy jego boku zadygotał.- Skądże znowu - odparł Jason.Siedział plecami do Ferrina, więc ledwie kątem oka dostrzegł unoszący się łukiemkostur, zanim zdzielił Tada w potylicę, sprawiając, że konus wyłożył się jak długi.Kale upuściłłuk i odgarnął szatę, żeby złapać za rękojeść miecza.Siedząc na stołku, Jason kopnął Kale a wbiodro, kiedy tamten wyciągał broń.Mężczyzna poleciał w bok i, niestety, kostur zamiast trafićgo w czaszkę ześlizgnął się jedynie z jego ramienia.Zbyt entuzjastyczny zamach kosturem sprawił, że przez chwilę Ferrin nie mógł sięzasłaniać.Kale ciął zaciekle, odcinając Ferrinowi rękę powyżej łokcia.Trzymając kij w drugiejręce, rozsadnik odbił pchnięcie wymierzone w jego pierś.Rachel pchnęła Kale a od tyłu, więczatoczył się do przodu, a Ferrin uderzył go w gardło.Kale padł na podłogę, łapiąc się za zmiażdżoną krtań.Nogi mu dygotały.- Co tu się dzieje? - zadudnił basowy głos.Otyły mężczyzna w haftowanym bandolierzewszedł do pomieszczenia w otoczeniu dwóch mężczyzn z mniej ozdobnymi bandolierami.Każdytrzymał kuszę.Ferrin podniósł odciętą rękę i przyprawił ją sobie z powrotem.Tad wstał, wytrzeszczając oczy, ręką przyciskając krwawiącą ranę koło czubka głowy.- Ten rozsadnik - wymówił to słowo z naciskiem - zaatakował mnie i mojego przyjaciela!Myśmy tylko chcieli spokojnie się napić.Kale nadal rzucał się na podłodze, z jedną ręką na gardle, a drugą próbując złapać sięczegoś.Oczy uciekły mu w głąb czaszki.- Nieprawda - wypalił Jason.- Ci mężczyzni próbowali mnie porwać, grożąc mi nożem.Przyjaciel stanął w mojej obronie.- Kłamstwo! - wrzasnął Tad z zaskakującą szczerością w głosie.- Zlepek pierwszy zaatakował - odezwał się łysy mężczyzna z drugiego końca sali.-Widziałem to jak na dłoni, panie konstablu.Uderzył małego w głowę, a potem zdzielił jegoprzyjaciela w gardło, kiedy tamten rzucił się na pomoc.- A dziewczyna? - zapytał konstabl. - Wtrąciła się do walki - poinformował go łysy.- Pomogła zlepkowi załatwić gościa,który leży na podłodze.Konstabl pokręcił głową.- Tak jak chmury burzowe przynoszą deszcz, tak łazęgi kłopoty.Wasza czwórka będziemusiała spędzić trochę czasu za kratkami, dopóki tego wszystkiego nie wyjaśnimy.- Czwórka! - wrzasnął Tad.- Ja jestem ofiarą! Mój najlepszy przyjaciel umiera!Walka Kale a osłabła już do pojedynczych podrygów i spazmów.- To dlaczego nie próbujesz mu pomóc? - zapytał konstabl.- Za głośno protestujesz,przyjacielu.Harlin, czy ten mały gość groził młodzieńcowi nożem?- Mógł mieć wyjęty nóż, kiedy zlepek zaatakował - przyznał łysy mężczyzna bezspecjalnego przekonania.- Ten sam, który pan zauważy na podłodze obok jego stóp.- Spalcie zlepka i uznamy, że jest po sprawie! - wrzasnęła zjadliwie jakaś kobieta.Rozległy się zgodne pomruki.Konstabl uniósł rękę.- Ja wymierzam cesarską sprawiedliwość.Zgodnie z naszym prawem, nawet zlepekzasługuje na proces.Cierpliwości.Przykładnie ukarzemy awanturników, wszystko w swoimczasie.Silas, jak się miewa mężczyzna na podłodze?Siwy mężczyzna przykucnął obok Kale a.- Stracił przytomność.Nadal żyje.Na razie.Tad, Jason, Rachel i Ferrin zostaliodprowadzeni do niskiego, kamiennego budynku, jednego z nielicznych w mieście, którego niezbudowano z drewna.Trzy cele z kamiennymi ściankami działowymi znajdowały się pod tylnąścianą rozległego pomieszczenia.Grube pręty celi tkwiły blisko siebie.Brodaty mężczyznasiedział w jednej z celi, gapiąc się w kąt ze skrzyżowanymi rękami.Jasonowi zabrano płaszcz, a po krótkim przeszukaniu z kieszeni wyjęto mu sztylet.Ferrina, Tada i Rachel także przeszukano.Jason wstrzymał oddech, kiedy mężczyzna sprawdzałpłaszcz Rachel, ale najwyrazniej nie zauważył kryształowej kuli.Tad zostawił swój nóż wtawernie.Jeden z mężczyzn w bandolecie zdjął klucz z kołka w ścianie.Ferrin i Jason weszli dośrodkowej celi.Tada umieszczono po ich prawej stronie, razem z brodaczem.Rachel poszła doceli po lewej. Kiedy więzniowie znalezli się już w celach, konstabl wyszedł z trzema mężczyznami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl