[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czasem to taki ubaw zniego mamy, że boki można zrywać. A bo co? Bo lubi takie różne przebierańce, tak dla hecy.A najczęściej to na BożeNarodzenie.Jak się przebierze za świętego Mikołaja, to powiadam panom istny cyrk.W teatrze kiedyś pracował, to dlatego ma taką smykałkę. W teatrze? zainteresował się Pawelec. No tak, le to było dawno, jeszcze przed wojną.Teraz dziadzio będziemiał z osiemdziesiąt cztery lata albo i lepiej.Ale jeszcze żwawy staruszek.Izatańczy, i zaśpiewa, i wypić jeszcze może.Niedużo oczywiście, ale setkę tosobie pod śledzia trzaśnie.Dawniejsi ludzie mieli wigor, nie to, co dzisiaj. Teść pana był aktorem? E, nie.Aktorem nie był.Może kiedyś jako młody chłopak próbował, alepewnie mu nie szło, bo ma wadę wymowy, sepleni.Potem to tylkoprzygotowywał aktorów, malował im oczy, brwi, przyklejał wąsy, brody.Jakośto się taki facet nazywa, ale zapomniałem, jak. Charakteryzator podpowiedział Makowiecki. O, zdaje się, że właśnie tak.Charakteryzator. Czy moglibyśmy odwiedzić pańskiego teścia? spytał Pawelec. Ma się rozumieć. Twarz Wacia-Bomby rozjaśniła się pogodnymuśmiechem. Dziadek bardzo lubi gości.Tylko trzeba do niego głośno mówić,bo trochę przygłuchy.Zastali staruszka przy pracy.Przygotowywał brody, wąsy i peruki dlaświętych Mikołajów.Był tak zaaferowany swą działalnością, że nie zwróciłnawet uwagi na wchodzących.Pogwizdywał wesoło i przytupywał nogą.Wacio trącił go w ramię. Dziadku.Dziadku! A czego tam? spytał stary nie odwracając się od roboty. Przyszli panowie z milicji.Chcą z dziadkiem pogadać. Czego chcą? Ja nic nie ukradłem. Chcą porozmawiać o teatrze. O teatrze? Milicjanci? Podobno pracował pan kiedyś w teatrze! krzyknął Pawelec. Nie tak głośno obruszył się teść Wacia. Nie jestem głuchy. Zdjąłokulary i zmrużonymi oczami przyglądał się przybyłym.W odróżnieniu odzięcia był bardzo chudy, a jego podłużna, wyschnięta twarz przypominałaśredniowieczne malarstwo. Dlaczego panowie chcą ze mną rozmawiać oteatrze? spytał już łagodniejszym tonem. Bo nas to interesuje powiedział Pawelec.Przysunął sobie krzesło iusiadł. Zupełnie przypadkowo dowiedzieliśmy się od pańskiego zięcia, żekiedyś pan pracował w teatrze jako charakteryzator, a że właśnie organizujemykółko dramatyczne przy naszej komendzie i potrzebujemy kogoś takiego. Dawne czasy, bardzo dawne czasy. Stary westchnął i zamyślił się,jakby wydobywając z pamięci obrazy przeszłości. Ja już dzisiaj, panie, niedo pracy.Sił brak.Czasem jeszcze dla dzieci na gwiazdkę b 'odę dla Mikołaja,ale żebym do roboty poszedł, to nie.Za pózno. Nie myśleliśmy proponować panu etatu u nas uśmiechnął się Pawelec. Potrzebować będziemy od czasu do czasu do jakiegoś przedstawienia brodyczy wąsów.Może mógłby pan nam zrobić? A zapłacicie? uśmiechnął się stary. Bo to teraz materiał trudnodostać i drogi.Wszystko dzisiaj drogie. Oczywiście, że zapłacimy.Mamy na to specjalne fundusze. Jeżeli tak, to dobrze.Tylko żeby nie było za dużo tej roboty, bo nie damrady.A zaprusicie mnie kiedy na to wasze przedstawienie? Ma się rozumieć.Przyślemy po pana wóz. Nie trzeba.Ja i tramwajem.Na co zaraz wóz? Wozy są potrzebne dlaministrów.Ja tam mogę tramwajem albo autobusem.Jeszcze dam radę wsiąść. To pan pracował w teatrze jako charakteryzator? włączył sięMakowiecki.Stary uśmiechnął się. Czego ja w teatrze nie robiłem? I ciągnąłem do góry kurtynę, iprzygotowywałem peruki, i charakteryzowałem aktorów.A kiedyś, jak suflerzachorował, to nawet za suflera byłem.Teraz wszystko inaczej.Dużo ludzi, jaksłyszałem, pracuje w teatrze.Tych pomocników więcej niż aktorów.Ano cóż.Teatry teraz państwowe.Państwo płaci.Dawniej to musieliśmy na siebiezarobić i sztukę irzeba było wystawić taką, żeby na nią ludzie cnodzili.Wszystko się zmienia, proszę pana, wszystko.Porozmawiali jeszcze chwilę ze starym charaktery za torem i poszli.Dosamochodu odprowadził ich bardzo zdziwiony Wacio-Bomba.Kiedy dojeżdżali do komendy, Makowiecki spytał: Co właściwie masz zamiar teraz robić? Mam zamiar zorganizować teatr amatorski odparł sierżant.ROZDZIAA VIIPani Brzezicka niepokoiła się o syna.Od dłuższego czasu Robert zdradzałobjawy niezwykłego zdenerwowania [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Czasem to taki ubaw zniego mamy, że boki można zrywać. A bo co? Bo lubi takie różne przebierańce, tak dla hecy.A najczęściej to na BożeNarodzenie.Jak się przebierze za świętego Mikołaja, to powiadam panom istny cyrk.W teatrze kiedyś pracował, to dlatego ma taką smykałkę. W teatrze? zainteresował się Pawelec. No tak, le to było dawno, jeszcze przed wojną.Teraz dziadzio będziemiał z osiemdziesiąt cztery lata albo i lepiej.Ale jeszcze żwawy staruszek.Izatańczy, i zaśpiewa, i wypić jeszcze może.Niedużo oczywiście, ale setkę tosobie pod śledzia trzaśnie.Dawniejsi ludzie mieli wigor, nie to, co dzisiaj. Teść pana był aktorem? E, nie.Aktorem nie był.Może kiedyś jako młody chłopak próbował, alepewnie mu nie szło, bo ma wadę wymowy, sepleni.Potem to tylkoprzygotowywał aktorów, malował im oczy, brwi, przyklejał wąsy, brody.Jakośto się taki facet nazywa, ale zapomniałem, jak. Charakteryzator podpowiedział Makowiecki. O, zdaje się, że właśnie tak.Charakteryzator. Czy moglibyśmy odwiedzić pańskiego teścia? spytał Pawelec. Ma się rozumieć. Twarz Wacia-Bomby rozjaśniła się pogodnymuśmiechem. Dziadek bardzo lubi gości.Tylko trzeba do niego głośno mówić,bo trochę przygłuchy.Zastali staruszka przy pracy.Przygotowywał brody, wąsy i peruki dlaświętych Mikołajów.Był tak zaaferowany swą działalnością, że nie zwróciłnawet uwagi na wchodzących.Pogwizdywał wesoło i przytupywał nogą.Wacio trącił go w ramię. Dziadku.Dziadku! A czego tam? spytał stary nie odwracając się od roboty. Przyszli panowie z milicji.Chcą z dziadkiem pogadać. Czego chcą? Ja nic nie ukradłem. Chcą porozmawiać o teatrze. O teatrze? Milicjanci? Podobno pracował pan kiedyś w teatrze! krzyknął Pawelec. Nie tak głośno obruszył się teść Wacia. Nie jestem głuchy. Zdjąłokulary i zmrużonymi oczami przyglądał się przybyłym.W odróżnieniu odzięcia był bardzo chudy, a jego podłużna, wyschnięta twarz przypominałaśredniowieczne malarstwo. Dlaczego panowie chcą ze mną rozmawiać oteatrze? spytał już łagodniejszym tonem. Bo nas to interesuje powiedział Pawelec.Przysunął sobie krzesło iusiadł. Zupełnie przypadkowo dowiedzieliśmy się od pańskiego zięcia, żekiedyś pan pracował w teatrze jako charakteryzator, a że właśnie organizujemykółko dramatyczne przy naszej komendzie i potrzebujemy kogoś takiego. Dawne czasy, bardzo dawne czasy. Stary westchnął i zamyślił się,jakby wydobywając z pamięci obrazy przeszłości. Ja już dzisiaj, panie, niedo pracy.Sił brak.Czasem jeszcze dla dzieci na gwiazdkę b 'odę dla Mikołaja,ale żebym do roboty poszedł, to nie.Za pózno. Nie myśleliśmy proponować panu etatu u nas uśmiechnął się Pawelec. Potrzebować będziemy od czasu do czasu do jakiegoś przedstawienia brodyczy wąsów.Może mógłby pan nam zrobić? A zapłacicie? uśmiechnął się stary. Bo to teraz materiał trudnodostać i drogi.Wszystko dzisiaj drogie. Oczywiście, że zapłacimy.Mamy na to specjalne fundusze. Jeżeli tak, to dobrze.Tylko żeby nie było za dużo tej roboty, bo nie damrady.A zaprusicie mnie kiedy na to wasze przedstawienie? Ma się rozumieć.Przyślemy po pana wóz. Nie trzeba.Ja i tramwajem.Na co zaraz wóz? Wozy są potrzebne dlaministrów.Ja tam mogę tramwajem albo autobusem.Jeszcze dam radę wsiąść. To pan pracował w teatrze jako charakteryzator? włączył sięMakowiecki.Stary uśmiechnął się. Czego ja w teatrze nie robiłem? I ciągnąłem do góry kurtynę, iprzygotowywałem peruki, i charakteryzowałem aktorów.A kiedyś, jak suflerzachorował, to nawet za suflera byłem.Teraz wszystko inaczej.Dużo ludzi, jaksłyszałem, pracuje w teatrze.Tych pomocników więcej niż aktorów.Ano cóż.Teatry teraz państwowe.Państwo płaci.Dawniej to musieliśmy na siebiezarobić i sztukę irzeba było wystawić taką, żeby na nią ludzie cnodzili.Wszystko się zmienia, proszę pana, wszystko.Porozmawiali jeszcze chwilę ze starym charaktery za torem i poszli.Dosamochodu odprowadził ich bardzo zdziwiony Wacio-Bomba.Kiedy dojeżdżali do komendy, Makowiecki spytał: Co właściwie masz zamiar teraz robić? Mam zamiar zorganizować teatr amatorski odparł sierżant.ROZDZIAA VIIPani Brzezicka niepokoiła się o syna.Od dłuższego czasu Robert zdradzałobjawy niezwykłego zdenerwowania [ Pobierz całość w formacie PDF ]