[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy pokrywa wreszcie ustąpiła, Rodriquez uniósł ją i zanurkował w dół głową naprzód. Halo, kontrola lotu, tu Intrepid powiedział Lodowiec. Mamy problem. Słyszymy cię, Intrepid.Jakiego rodzaju? Lodowiec dobrze grał swoją rolę. Zauważyliśmy krótki błysk wykrywacza dymu w przegrodzie elektroniki numer dwa.Sygnalizator nie zadziałał,powtarzam: nie zadziałał.Rodriąuez poszedł sprawdzić. Zrozumiałem.Intrepid. Nastąpiła przerwa. Intrepid, nie41eiestrowaliśmy, powtarzam: nie zarejestrowaliśmy alarmu detektora dymu na monitorze telemetrycznym.Zawiadomiliśmykierownictwo techniczne lotu.Będą do waszej dyspozycji w razie potrzeby.Zalecamy sprawdzić, czy obwód funkcjonujeprawidłowo._ Potwierdzam odpowiedział Lodowiec. Zajmiemy sięzbadaniem obwodu systemu alarmowego wykrywacza dymu.Będziemy was informować._ Posłuchaj zaczął Mulcahey, już trochę odprężony, ale mimoto przygotowujący sobie awaryjną maskę tlenową. Myślę, że gdybyśmy mieli prawdziwy kłopot, do tego czasuodezwałby się już następny detektor.Czy nie mam racji?Były to ostatnie słowa majora Franka Mulcaheya.Jednym szybkim ruchem Lodowiec wepchnął mu cylinder pod brodę i nacisnął guzik.Rozległ się cichy odgłos wystrzału isłaby okrzyk; pocisk utkwił w mózgu drugiego pilota.Jego ciało zadrgało konwulsyjnie, a z małej dziurki pod brodą niemalnatychmiast zaczęła wyciekać krew.W stanie nieważkości zamieniała się w małe czerwone kulki, unoszące się w kabinie.Rodriquez podążył lukiem w dół, nie tracąc czasu na zabezpieczanie pokrywy.Błyskawicznie dotarł do zestawu szafekmagazynu, przypominających spotykane na dworcach autobusowych.Były przytwierdzone do płyty grodzi, za którąznajdowała się przegroda urządzeń elektronicznych.Sięgnął za górny rząd szafek i szarpnął uchwyt blokujący; mógł je terazodłączyć i odsunąć w głąb pomieszczenia.Frontową płytę grodzi zabezpieczało sześć wgłębionych śrub motylkowych.Ich łby należało wyciągnąć, podważającśrubokrętem czy nawet paznokciem, a następnie ręcznie odkręcić.Rodriquez wyjął z pokładowego zestawu narzędziśrubokręt i zajął się właśnie pierwszą śrubą, gdy usłyszał z góry odgłos wystrzału, a po nim słaby jęk.Zawahał się, niewiedząc, czy dalej wykonywać zadanie, czy też wrócić na górę, by zbadać, co się stało.Wtedy usłyszał szczęk zamykanej pokrywy luku.Lodowiec zatrzasnął pokrywę i zakręcił ją tak mocno, jak tylko mógł.Następnie z kieszeni kombinezonu wyjął służący dozamykania rowerów kawałek zwykłej stalowej linki z zamkiem cyfrowym.Przewlókł linkę przez koło pokrywy i wokółsłupa usztywniającego 1 zamknął zamek.Można było teraz odrobinę poruszać pokrywą, ale me dałoby się jej otworzyć.Następnie wrócił do sterowni; wszędzie unosiły się krople krwi.42Znalazł w kieszeni drugiego pilota chustkę większość astro-nautów brała je ze sobą, by wycierać śluz wyciekający zzatok w stanie nieważkości.Nakrył nią ranę, wpychając jej rogi między hełm a skroń nieboszczyka.Przez chwilę przyglądałsię swemu dziełu i uznał, że ten prowizoryczny tampon dobrze spełnia swą rolę.Zagłębiwszy się na powrót w fotel dowódcy, zaczął naciskać przełączniki regulujące system atmosfery wewnętrznejwahadłowca, kiedy usłyszał walenie jakimś metalowym narzędziem w pokrywę luku.Rodriquez nie był głupi.Ale żadne z jego dotychczasowych doświadczeń ani naukowe, ani astronautyczne nie byłoprzydatne w sytuacji, w której się znalazł.Instynkt pchał go, by] pognać lukiem na górę, mimo to pierwszą myślą byłospróbować nawiązać łączność.Wetknął do najbliższego gniazdka wtyczkę swych słuchawek telefonu pokładowego. Frank?.Lod? Co się dzieje? Czy zamknęliście luk z powodu % pożaru?.Hej, chłopaki.Co jest grane?Cisza.Wyciągnął wtyczkę i popłynął do luku.Pokrywą dało się poruszyć, ale tylko odrobinę.Zrozumiał, że dzieje się coś bardzozłego nie było bowiem żadnego mechanizmu umożliwiającego zablokowanie pokrywy.Zaczął walić w nią śrubokrętem.Wtedy usłyszał syk.Kabina Apollo, w której zginęli Grissom, White i Chaffe, stanęła W płomieniach głównie dlatego, że jej atmosferę stanowiłw stu procentach tlen.Katastrofa ta uświadomiła jakiejś zakutej biuro-1 kratycznej głowie rewelację, że czysty sprężony tlenwokół przewodów pod prądem może być niebezpieczny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Gdy pokrywa wreszcie ustąpiła, Rodriquez uniósł ją i zanurkował w dół głową naprzód. Halo, kontrola lotu, tu Intrepid powiedział Lodowiec. Mamy problem. Słyszymy cię, Intrepid.Jakiego rodzaju? Lodowiec dobrze grał swoją rolę. Zauważyliśmy krótki błysk wykrywacza dymu w przegrodzie elektroniki numer dwa.Sygnalizator nie zadziałał,powtarzam: nie zadziałał.Rodriąuez poszedł sprawdzić. Zrozumiałem.Intrepid. Nastąpiła przerwa. Intrepid, nie41eiestrowaliśmy, powtarzam: nie zarejestrowaliśmy alarmu detektora dymu na monitorze telemetrycznym.Zawiadomiliśmykierownictwo techniczne lotu.Będą do waszej dyspozycji w razie potrzeby.Zalecamy sprawdzić, czy obwód funkcjonujeprawidłowo._ Potwierdzam odpowiedział Lodowiec. Zajmiemy sięzbadaniem obwodu systemu alarmowego wykrywacza dymu.Będziemy was informować._ Posłuchaj zaczął Mulcahey, już trochę odprężony, ale mimoto przygotowujący sobie awaryjną maskę tlenową. Myślę, że gdybyśmy mieli prawdziwy kłopot, do tego czasuodezwałby się już następny detektor.Czy nie mam racji?Były to ostatnie słowa majora Franka Mulcaheya.Jednym szybkim ruchem Lodowiec wepchnął mu cylinder pod brodę i nacisnął guzik.Rozległ się cichy odgłos wystrzału isłaby okrzyk; pocisk utkwił w mózgu drugiego pilota.Jego ciało zadrgało konwulsyjnie, a z małej dziurki pod brodą niemalnatychmiast zaczęła wyciekać krew.W stanie nieważkości zamieniała się w małe czerwone kulki, unoszące się w kabinie.Rodriquez podążył lukiem w dół, nie tracąc czasu na zabezpieczanie pokrywy.Błyskawicznie dotarł do zestawu szafekmagazynu, przypominających spotykane na dworcach autobusowych.Były przytwierdzone do płyty grodzi, za którąznajdowała się przegroda urządzeń elektronicznych.Sięgnął za górny rząd szafek i szarpnął uchwyt blokujący; mógł je terazodłączyć i odsunąć w głąb pomieszczenia.Frontową płytę grodzi zabezpieczało sześć wgłębionych śrub motylkowych.Ich łby należało wyciągnąć, podważającśrubokrętem czy nawet paznokciem, a następnie ręcznie odkręcić.Rodriquez wyjął z pokładowego zestawu narzędziśrubokręt i zajął się właśnie pierwszą śrubą, gdy usłyszał z góry odgłos wystrzału, a po nim słaby jęk.Zawahał się, niewiedząc, czy dalej wykonywać zadanie, czy też wrócić na górę, by zbadać, co się stało.Wtedy usłyszał szczęk zamykanej pokrywy luku.Lodowiec zatrzasnął pokrywę i zakręcił ją tak mocno, jak tylko mógł.Następnie z kieszeni kombinezonu wyjął służący dozamykania rowerów kawałek zwykłej stalowej linki z zamkiem cyfrowym.Przewlókł linkę przez koło pokrywy i wokółsłupa usztywniającego 1 zamknął zamek.Można było teraz odrobinę poruszać pokrywą, ale me dałoby się jej otworzyć.Następnie wrócił do sterowni; wszędzie unosiły się krople krwi.42Znalazł w kieszeni drugiego pilota chustkę większość astro-nautów brała je ze sobą, by wycierać śluz wyciekający zzatok w stanie nieważkości.Nakrył nią ranę, wpychając jej rogi między hełm a skroń nieboszczyka.Przez chwilę przyglądałsię swemu dziełu i uznał, że ten prowizoryczny tampon dobrze spełnia swą rolę.Zagłębiwszy się na powrót w fotel dowódcy, zaczął naciskać przełączniki regulujące system atmosfery wewnętrznejwahadłowca, kiedy usłyszał walenie jakimś metalowym narzędziem w pokrywę luku.Rodriquez nie był głupi.Ale żadne z jego dotychczasowych doświadczeń ani naukowe, ani astronautyczne nie byłoprzydatne w sytuacji, w której się znalazł.Instynkt pchał go, by] pognać lukiem na górę, mimo to pierwszą myślą byłospróbować nawiązać łączność.Wetknął do najbliższego gniazdka wtyczkę swych słuchawek telefonu pokładowego. Frank?.Lod? Co się dzieje? Czy zamknęliście luk z powodu % pożaru?.Hej, chłopaki.Co jest grane?Cisza.Wyciągnął wtyczkę i popłynął do luku.Pokrywą dało się poruszyć, ale tylko odrobinę.Zrozumiał, że dzieje się coś bardzozłego nie było bowiem żadnego mechanizmu umożliwiającego zablokowanie pokrywy.Zaczął walić w nią śrubokrętem.Wtedy usłyszał syk.Kabina Apollo, w której zginęli Grissom, White i Chaffe, stanęła W płomieniach głównie dlatego, że jej atmosferę stanowiłw stu procentach tlen.Katastrofa ta uświadomiła jakiejś zakutej biuro-1 kratycznej głowie rewelację, że czysty sprężony tlenwokół przewodów pod prądem może być niebezpieczny [ Pobierz całość w formacie PDF ]