[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odetchnęłaz ulgą i właśnie zamierzała o tym powiedzieć siostrze,gdy Betsy znów zaczęła mówić. BIAAY SAOC PANNY PHOEBE69- Phoeb? Słuchaj, czy będziesz w domu na ZwiętoDziękczynienia?- A gdzie mam być? Oczywiście, że będę w domu.Przyjedzie Elida i przywiezie ze sobą Candace.Niemogę się jej doczekać.To już.o Boże, to już prawierok, ta jej podróż do Indii i w ogóle.Nie mogę siędoczekać.- Phoeb, ja jednak nie jadę z rodziną Henry'egodo Richmond.Mogę przyjechać do domu?- Oczywiście, kochanie, że możesz przyjechać dodomu! Jeśli chcesz wiedzieć, to zrobiło mi się smutno,kiedy powiedziałaś, że masz inne plany, więc.- Ale przyjadę sama.To znaczy, Henry nie przy�jedzie ze mną.My.Słuchaj, wszystko ci wytłumaczęw domu, dobrze?Phoebe pomyślała, co też może znaczyć to  wszys�tko", ale dobrze wiedziała, że nie należy teraz pytać.Prawdopodobnie zerwanie z kolejnym narzeczonym.Betsy jest pożeraczką męskich serc, ale w końcu niemożna od niej żądać, żeby wychodziła za mąż zakażdego faceta, któremu podoba się jej nieskazitelnauroda.- Przyjeżdżaj do domu, kochanie.Przygotuję twojeulubione dania.- Och, Phoebe - jęknęła Betsy.Phoebe westchnęła,usadowiła się wygodniej i z powrotem usiadła przedtelewizorem.W niektórych sprawach Betsy wciążjeszcze zachowywała się jak dziecko.Phoebe bardzokochała swoje siostry, ale czasem chciała, żeby Elidabyła trochę mniej, a Betsy trochę bardziej niezależna.Wciąż myśląc o rozmowie z Betsy, Phoebe umyłasię i powędrowała do kuchni, żeby sprawdzić, czy niema do zrobienia czegoś, co oderwałoby jej myśli odobecnych problemów.Jutro będzie dość czasu, żebyzastanowić się, co zrobić z Betsy, zdecydować, czynależy załatać dach nad gankiem i rozważyć znalezienie 70 BIAAY SAOC PANNY PHOEBEinnego pośrednika.Musi porozmawiać z Elbertemo szynce na święta i upewnić się, że policzy jej tyle,co innym.Byłoby lepiej, gdyby miał chociaż jednąz ubiegłego roku.Nie ma nic lepszego niż dobrzeodleżała, suszona szynka.Myślała o tych wszystkich sprawach, które musijutro załatwić, gdy usłyszała, jak otwierają się,a potem zamykają drzwi od podwórza.Gus zbliżałsię do niej mocnymi krokami, więc wstała szybko,uporządkowała pogniecione poduszki i zabrała ogry-zek jabłka.Zatrzymał się w drzwiach, najwyrazniej zaskoczonyjej widokiem.Bił od niego chłód nocnego powietrzai mocny męski zapach.- Właśnie wychodziłam.Chciałam tylko obejrzećprogram o ptakach.- Jeśli z mojego powodu, to nie wychodz.- Ale ty chcesz.oglądać wiadomości - mruknęła,niezdolna przełamać niemoc, która uwięziła ją po�między rypsową kanapą a stolikiem do kawy.- Naprawdę? Jesteś pewna, że wiesz, czego chcę?- Zupełnie nie to chciałam powiedzieć - odrzekłai zezłościło ją, że musi się tłumaczyć jakiemuś obcemufacetowi.- Nie? A co chciałaś powiedzieć?Nie zbliżył się ani na centymetr, ale cały pokójjakby wypełnił się nagle jego obecnością.Jego plecyzajęły całe drzwi, a zwisające po bokach ręce wyglądałytak, że wyrwanie ramy ze ściany na pewno niesprawiłoby mu kłopotu.Jego dłonie.Patrzyła na jego dłonie.Były kanciaste, całew bliznach, opalone i stwardniałe, ale paznokcie miałczyste i dobrze utrzymane.Nagle wyobraznia pod�sunęła jej tamten obraz, i stała z na wpół otwartymiustami patrząc na dłonie, które widziała w swoim śnie.O Boże, nie pozwól mi znów o tym myśleć! O tym, BIAAY SAOC PANNY PHOEBE71jak dotykał jej ciała, o tym, jak delikatnie ją głaskał,a potem dotykał mocniej, a potem już bardzomocno.Zarumieniła się.Phoebe nie rumieniła się, odkądstała się dorosła, ale tym razem nie dało się inaczejwyjaśnić tego uczucia gorąca, które wzięło się znikądi zalało ją niespodziewanie niemożliwą do opa�nowania falą.Mocno zacisnęła w dłoni ogryzekjabłka.- Ja.to znaczy, jeśli czegoś potrzebujesz.możejabłko? Masz ochotę na jabłko?Gus omal nie roześmiał się na głos, ale szybko sięopanował.Zbyt dobrze umiał kontrolować uczucia,szczególnie gdy był bardzo spięty.A Bóg świadkiem,jest napięty jak cięciwa łuku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl