[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PamiÄ™tajÄ…c o tym, co sam wczoraj zro-biÅ‚ u ZajÄ…ca, kiedy otwieraÅ‚ drzwi, równoczeÅ›nie podpie-raÅ‚ je ramieniem.W tej sytuacji, gdyby ktoÅ› w nie kopnÄ…Å‚,żeby wÅ‚amać siÄ™ do Å›rodka, miaÅ‚by szansÄ™ najpierw jeprzytrzymać, a potem zamknąć.BroÅ„ trzymaÅ‚ w drugiejrÄ™ce, schowanÄ… tak, żeby nie widziaÅ‚ jej nikt z jego  goÅ›ci.Borzestowski uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ na przywitanie. O, pan komisarz.PrzyszedÅ‚em z panem porozmawiać.Możemy wejść? Chyba sobie żartujesz.Gangster pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ… ze zrozumieniem, pstryknÄ…Å‚palcami i wskazaÅ‚ na obstawÄ™. ChÅ‚opaki, czekajcie w samochodzie.Ludzie Borzestowskiego nie wyglÄ…dali na zadowolonych,ale posÅ‚usznie zeszli na dół.Mortka usÅ‚yszaÅ‚, jak zamy-kajÄ… drzwi do klatki.283  A teraz, komisarzu?MiaÅ‚ tylko sekundÄ™ na podjÄ™cie decyzji.ZciÄ…gnÄ…Å‚ Å‚aÅ„cuchi otworzyÅ‚ szeroko drzwi, ale w taki sposób, żeby Borze-stowski nie zobaczyÅ‚ pistoletu.Gangster wszedÅ‚ do Å›rodka.RozejrzaÅ‚ siÄ™ po mieszkaniu. Przyjemne lokum.I piÄ™kne historyczne wnÄ™trze.Nictu nie zmieniono od lat siedemdziesiÄ…tych, prawda?Mortka zamknÄ…Å‚ drzwi na wszystkie zamki.Borzestow-ski odwróciÅ‚ siÄ™ i dopiero teraz zauważyÅ‚ broÅ„ w dÅ‚oni po-licjanta.UniósÅ‚ tylko brwi. Chce pan tego użyć?  zapytaÅ‚ lekko rozbawionymtonem. Tylko daj mi pretekst. Uuuu&   mruknÄ…Å‚.  Jaki z pana twardziel, komisa-rzu.Pewnie ma pan tyle testosteronu, że trzy razy dzien-nie musi pan dymać kurewki, żeby utrzymać go w ryzach,co? JeÅ›li tak, to proszÄ™ tylko powiedzieć, zapewniÄ™ panudarmowe używanie w najlepszych agencjach w Warszawie.Co pan na to, komisarzu?Mortka nie odpowiedziaÅ‚. Tak jak sÄ…dziÅ‚em  ciÄ…gnÄ…Å‚ niezrażony Borzestowski. Nie jest pan zainteresowany.A może woli pan chÅ‚opców?Do tego towaru też mam dostÄ™p.Bez obawy, nikt siÄ™ o ni-czym nie dowie.W tych sprawach zapewniam stuprocento-wÄ… dyskrecjÄ™.Lepiej niż u ksiÄ™dza.Bo ksiÄ…dz, to wiadomo,opowie gosposi, a gosposia to już caÅ‚ej wsi. SkoÅ„cz już!  warknÄ…Å‚ policjant. Pan wybaczy, komisarzu.  Gangster rozÅ‚ożyÅ‚ szero-ko ramiona.  Zawsze robiÄ™ siÄ™ odrobinÄ™ nerwowy, kiedystaje przede mnÄ… czÅ‚owiek z broniÄ….Borzestowski siÄ™gnÄ…Å‚ do wnÄ™trza kurtki.Mortka na-tychmiast w niego wycelowaÅ‚. Spokojnie, komisarzu&Borzestowski powoli wyciÄ…gnÄ…Å‚ paczkÄ™ papierosów, trzy-majÄ…c jÄ… dwoma palcami. MogÄ™ zapalić?284  Nie.Gangster zrobiÅ‚ zawiedzionÄ… minÄ™ i schowaÅ‚ pudeÅ‚ko. Może pan przestać we mnie celować? RÄ™ka trochÄ™panu drży.BojÄ™ siÄ™, że dojdzie do jakiegoÅ› wypadku.ObajbyÅ›my tego nie chcieli. Tylko ty. NaprawdÄ™, czas już skoÅ„czyć z tÄ… twardzielskÄ… gadkÄ…,komisarzu.Nie po to tu przyszedÅ‚em, żeby jej wysÅ‚uchi-wać.A i pan nie musi mi niczego udowadniać.Mortka opuÅ›ciÅ‚ broÅ„.Nie dlatego, że daÅ‚ siÄ™ przekonać,ale dlatego, że rzeczywiÅ›cie już lekko bolaÅ‚o go ramiÄ™. Napijemy siÄ™ czegoÅ›?  zapytaÅ‚ Borzestowski. Do kuchni  powiedziaÅ‚ komisarz.Ruchem gÅ‚owy pokazaÅ‚ gangsterowi drogÄ™.Na miejscukazaÅ‚ mu usiąść na krzeÅ›le przy samym oknie, w bezpiecz-nej odlegÅ‚oÅ›ci od siebie. MogÄ™ prosić o herbatÄ™ albo o kawÄ™?Mortka wskazaÅ‚ gangsterowi na swój kubek.Borzestow-ski podziÄ™kowaÅ‚ skinieniem.UpiÅ‚ Å‚yk i siÄ™ skrzywiÅ‚. MogÄ™ posÅ‚odzić?  zapytaÅ‚. Cukier jest w szafce nad blatem.Gangster wyciÄ…gnÄ…Å‚ cukiernicÄ™ i wsypaÅ‚ do kubka z her-batÄ… trzy czubate Å‚yżeczki.Potem siÄ™gnÄ…Å‚ za pazuchÄ™, wy-ciÄ…gnÄ…Å‚ piersiówkÄ™ i wlaÅ‚ do naparu trochÄ™ wódki.Za-mieszaÅ‚. SÅ‚yszaÅ‚em, że dorwaÅ‚ pan wczoraj ZajÄ…ca  powiedziaÅ‚,stukajÄ…c Å‚yżeczkÄ… o brzeg kubka.  I to w dość spektakular-ny sposób.Jest oskarżony o zabicie tego chÅ‚opaka, praw-da? Piotra Stelmacha.Cholera, nie wiedziaÅ‚em, że panawspółlokator wisi mi pięćdziesiÄ…t tysiÄ™cy zÅ‚otych.GdybymwiedziaÅ‚, to od razu bym umorzyÅ‚ ten dÅ‚ug.W koÅ„cu coto jest pięćdziesiÄ…t kafli pomiÄ™dzy przyjaciółmi, prawda,komisarzu?Mortka czuÅ‚, że gangster stara siÄ™ go sprowokować.NiemiaÅ‚ tylko pojÄ™cia, w jakim celu.MusiaÅ‚ jednak przyznać,że Borzestowskiemu szÅ‚o niezle.285  PopytaÅ‚em  ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej Borzestowski.  Nie zrobiÅ‚tego nikt z moich ludzi.Na sto procent. Po co mi to mówisz? %7Å‚eby byÅ‚a miÄ™dzy nami jasność, komisarzu.Nie chcÄ™,żeby nasze stosunki zepsuÅ‚y siÄ™ z powodu tej przykrejsprawy.%7Å‚adnemu z nas siÄ™ to nie opÅ‚aca.PrzychodzÄ™w pokoju.WchodzÄ…c tutaj bez moich chÅ‚opców, siedzÄ…cu pana w kuchni i pijÄ…c paÅ„skÄ… herbatÄ™, skÅ‚adam dekla-racjÄ™: nie mam nic wspólnego ze Å›mierciÄ… tego chÅ‚opaka.ZajÄ…c też nie.ZrobiÅ‚ pauzÄ™.Mortka powoli kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. Ten student wisiaÅ‚ nam pieniÄ…dze  kontynuowaÅ‚Borzestowski.  To prawda.ZajÄ…c kazaÅ‚ go pobić, to teżprawda.Ale po wizycie u pana, kiedy wpadÅ‚ pan ze swo-im kolegÄ… na chÅ‚opców ZajÄ…ca, on byÅ‚ tak skoÅ‚owany, żenie wiedziaÅ‚, co ma zrobić.PodejrzewaÅ‚ nawet, że panawspółlokator może być Å›wiadkiem koronnym pod waszÄ…opiekÄ….To pojebane, fakt, ale ZajÄ…c czasami ma takie po-jebane myÅ›li.Ale poza tym to dobry chÅ‚opak.W każdymrazie, nikt ode mnie nie tknÄ…Å‚ tego studenta nawet maÅ‚ympaluszkiem.No, przynajmniej od Å›rody. Dalej nie wiem, po co mi to mówisz.Borzestowski odÅ‚ożyÅ‚ Å‚yżeczkÄ™ na stół i przez chwilÄ™wpatrywaÅ‚ siÄ™ w matowe odbicie swojej sylwetki w jejkrzywiznie. Bo mamy wspólny interes, komisarzu  wyjaÅ›niÅ‚.  Te-raz wiÄ™kszy niż poprzednio.Niech pan pomoże mnie, a japomogÄ™ panu.Powiesz mi, co wiesz o podpalaczu, któryzabiÅ‚ moich bratanków, a ja rozpuszczÄ™ ludzi po mieÅ›cie,żeby dowiedzieli siÄ™ wszystkiego o tym Piotrku.Wiem, żepolska policja jest niezastÄ…piona, ale moich chÅ‚opców niekrÄ™pujÄ… procedury, komisarzu.MogÄ… czasami wyciÄ…gnąćwiÄ™cej informacji niż wy. Wiesz, kto zabiÅ‚ chÅ‚opaka? OczywiÅ›cie, że nie, panie komisarzu  odpowiedziaÅ‚Borzestowski.286 Mortka spojrzaÅ‚ mu prosto w oczy.MiaÅ‚ wrażenie, żemówi szczerze, ale nie mógÅ‚ być pewien. Naturalnie, mogÄ™ popytać  ciÄ…gnÄ…Å‚ już odrobinÄ™znużony gangster.  Zainteresować siÄ™.Może nie tylkou mnie chÅ‚opak miaÅ‚ dÅ‚ug i ten ktoÅ› ma, niestety, mniej-sze pokÅ‚ady cierpliwoÅ›ci niż ja.PomyÅ›laÅ‚ pan o tym, ko-misarzu? Sprawdzamy takÄ… możliwość.  Mortka skÅ‚amaÅ‚ bezmrugniÄ™cia okiem.ByÅ‚ zÅ‚y i zdziwiony, że ta hipoteza wyszÅ‚a od Borzestow-skiego.Inni wierzyciele.To byÅ‚o dość oczywiste.Rzadkopożycza siÄ™ pieniÄ…dze od ludzi pokroju ZajÄ…ca, jeÅ›li jestinna możliwość.Najpierw idzie siÄ™ do rodziny, znajomych,potem do banku albo Providenta.Dopiero w ostatecznoÅ›cidzwoni siÄ™ do faceta z ogÅ‚oszenia o pożyczkach bez porÄ™-czeÅ„, na dowód i w pięć minut. Co robicie z takimi ludzmi?  zapytaÅ‚ nagle Mortka. Nie rozumiem pytania, panie komisarzu. Z takimi chÅ‚opakami jak Piotr Stelmach  doprecyzo-waÅ‚ policjant.  Nie miaÅ‚ nic.%7Å‚adnego mieszkania, żadnegosamochodu, nic, co by mógÅ‚ dać w zastaw.Borzestowski wykrzywiÅ‚ twarz w ironicznym uÅ›miechu. Pan chyba żartuje, komisarzu.MyÅ›li pan, że zdradzÄ™mu sekrety prowadzenia biznesu? To tajemnica handlowa.Poza tym nie chcÄ™ wyhodować konkurencji. PięćdziesiÄ…t tysiÄ™cy  naciskaÅ‚ Mortka.  PrzecieżwiedziaÅ‚eÅ›, że ci nie zwróci tych pieniÄ™dzy. Podejrzewam, że byÅ‚ dość przekonujÄ…cy, kiedy mówiÅ‚,że tym razem siÄ™ odkuje.HazardziÅ›ci majÄ… bÅ‚ysk w oku.Za-jÄ…c, jak go widzi, od razu miÄ™knie.JesteÅ›my w gruncie rze-czy normalnymi ludzmi.Podzielamy stany ducha naszychklientów.Cieszymy siÄ™ z ich wygranych i smucimy razemz nimi, kiedy przygrywajÄ….Czasami ta empatia posuwasiÄ™ za daleko i popeÅ‚niamy bÅ‚Ä™dy.Zapominamy o biznes-planie.Inna sprawa, że narzuciÅ‚em, tak jak banki zresztÄ…,dość ostry plan sprzedażowy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl