[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zamieszkała wtedy przy rodzicach i oddała się uprawieuzdolnień artystycznych, ażeby próżnię życia zapełnić i głód wrażeń zaspokoić.Wielka znajomość świata, wielki wdzięk w postępowaniu, a przytem usposobienieuczuciowe, smętne, marzycielskie, tak zgodne z ówczesnym nastrojem roman-tycznym, ściągały ku pięknej rozwódce mnóstwo wielbicieli.Krasiński zaraz po jej poznaniu w Neapolu odmalował ją w liście doSołtana ostro i szorstko,Zapoznając przyjaciela z domem pp.Komarów, powiada o Delfinie: Alewśród nich wszystkich jest dziwna istota, która stoi już za przepaścią, istota,której duszę żywą i silną i prawdziwie wszystkiemi dary, któremi Bóg Polkiobdarzył, do najwyższego stopnia obrzuconą, przepsuł Paryż i Londyn, książęd'Orleans, Flahaut, mąż niegodny i próżność fashionu, najnędzniejsza z próżności.Mimo to jednak zostały w tej duszy iskry podobne wybuchom wulkanu, kiedywspomnienie jakie lub nadto silna boleść je rozdmucha; została żądza długa,namiętna, długa jak nuta włoska przeciągniona przez doskonałą śpiewaczkę,żądza wyższego stanu rzeczy, piękniejszej sfery dla ducha, spokoju jakiegośpromiennego po tylu i obłędach i prawdziwych nieszczęściach.Kiedy zaś teiskry gasną lub drzemią, nieznośna to kapryśnica, nie mogąca dwóch słówpoważnych wyrzec, potrzebująca śmiać się i żartować, by uniknąć strasznejnudy, która ją toczy; podobna znarowionemu dziecku, zle wychowanej dziew-czynie, lub Don Juanowi w spódnicy, który wszystkiego doznał i teraz krzyczy:Dajcie mi księżyc, chcę skosztować, czy z księżyca dobry marcypan, bo naziemi już nic niema.Literatura francuska dzisiejsza zna takie kobiety, cywi-lizacya dzisiejsza takie płodzi twory.Widzę nieutuloną rozpacz w niej, nieu-dolność do uczucia jakiegokolwiek szczęścia i ta przekwitłość serca wywierasilniejsze wrażenie na mnie, niż świeżość młodociana, niż szczęście, zdrowie,przyszłość, kwitnące razem na panieńskiem licu.Gdy na czyjem czole ujrzęZnajduje się ona obecnie w zbiorze studyów tego pisarza O Słowackim, Krasińskim i Mic-kiewiczu (Kraków, 1895).ślad żałobny, wyciśniony kolejami życia; wtedy marzy mi się, że moje słowolub przyjazń lub ręki uścisk może w tych piersiach obudzić nanowo życie.Codo kobiet, mylę się zapewnie, bo one zmartwychwstawać nie umieją; ale złudzeniejest mocnem i łudzę się.Poeta przyznaje się przyjacielowi, że czuje dla niej litość, że Delfina jestdla niego jakoby zwierciadło , w którem widzi czasem przechodzące widmotej , którą kochał. Zrazu powiada dalej kłóciliśmy się okropnie, bo niechciałem szyi zgiąć przed jej zewnętrznym fashionem, tak się nawet kłóciliśmy,że ona mnie, ja jej dziwnie przykre powiedziałem rzeczy.Ale dopiero kiedy tonswój paryski odmieniła i szczerze mówić zaczęła, i ja ton odmieniłem.I terazw wieczór ona smutno, żałobnie opowiada mi swoje życie moralne, a ja słuchami czasem ją cieszę.Następnie do litości przybyła wdzięczność. Leżałem w ciężkiej gorączce pisze w lutym 1839 r. cieszyłem sięmyślą, że na tamten świat się przerzucę, ale znać jeszcze-m tu do parady po-trzebny.Nie mogę ci opisać, o ile przez ten czas choroby mojej pani D.byładobra, prawdziwie, szczerze dobra dla mnie.Gdybym miał siostrę, od siostryniczego więcej żądać-bym nie mógł.Z całej duszy jej wdzięczny jestem tembar-dziej, iż wiem, że to prosta, dobra przyjazń.Otóż mamy już i przyjazń, która z dniem każdym stawała się coraz go-rętszą; 20 lutego już pisze do Sołtana: Nie chcę listowi powierzać rzeczy, naktórej zrozumienie i ocenienie trzeba albo dziesięć arkuszy napisać, albo byćz tobą razem i tylko ścisnąć ci rękę ale to pewna, że w dziwnej jestemkryzys moralnej: razem gorący i zimny, młody i Stary, obojętny i nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Zamieszkała wtedy przy rodzicach i oddała się uprawieuzdolnień artystycznych, ażeby próżnię życia zapełnić i głód wrażeń zaspokoić.Wielka znajomość świata, wielki wdzięk w postępowaniu, a przytem usposobienieuczuciowe, smętne, marzycielskie, tak zgodne z ówczesnym nastrojem roman-tycznym, ściągały ku pięknej rozwódce mnóstwo wielbicieli.Krasiński zaraz po jej poznaniu w Neapolu odmalował ją w liście doSołtana ostro i szorstko,Zapoznając przyjaciela z domem pp.Komarów, powiada o Delfinie: Alewśród nich wszystkich jest dziwna istota, która stoi już za przepaścią, istota,której duszę żywą i silną i prawdziwie wszystkiemi dary, któremi Bóg Polkiobdarzył, do najwyższego stopnia obrzuconą, przepsuł Paryż i Londyn, książęd'Orleans, Flahaut, mąż niegodny i próżność fashionu, najnędzniejsza z próżności.Mimo to jednak zostały w tej duszy iskry podobne wybuchom wulkanu, kiedywspomnienie jakie lub nadto silna boleść je rozdmucha; została żądza długa,namiętna, długa jak nuta włoska przeciągniona przez doskonałą śpiewaczkę,żądza wyższego stanu rzeczy, piękniejszej sfery dla ducha, spokoju jakiegośpromiennego po tylu i obłędach i prawdziwych nieszczęściach.Kiedy zaś teiskry gasną lub drzemią, nieznośna to kapryśnica, nie mogąca dwóch słówpoważnych wyrzec, potrzebująca śmiać się i żartować, by uniknąć strasznejnudy, która ją toczy; podobna znarowionemu dziecku, zle wychowanej dziew-czynie, lub Don Juanowi w spódnicy, który wszystkiego doznał i teraz krzyczy:Dajcie mi księżyc, chcę skosztować, czy z księżyca dobry marcypan, bo naziemi już nic niema.Literatura francuska dzisiejsza zna takie kobiety, cywi-lizacya dzisiejsza takie płodzi twory.Widzę nieutuloną rozpacz w niej, nieu-dolność do uczucia jakiegokolwiek szczęścia i ta przekwitłość serca wywierasilniejsze wrażenie na mnie, niż świeżość młodociana, niż szczęście, zdrowie,przyszłość, kwitnące razem na panieńskiem licu.Gdy na czyjem czole ujrzęZnajduje się ona obecnie w zbiorze studyów tego pisarza O Słowackim, Krasińskim i Mic-kiewiczu (Kraków, 1895).ślad żałobny, wyciśniony kolejami życia; wtedy marzy mi się, że moje słowolub przyjazń lub ręki uścisk może w tych piersiach obudzić nanowo życie.Codo kobiet, mylę się zapewnie, bo one zmartwychwstawać nie umieją; ale złudzeniejest mocnem i łudzę się.Poeta przyznaje się przyjacielowi, że czuje dla niej litość, że Delfina jestdla niego jakoby zwierciadło , w którem widzi czasem przechodzące widmotej , którą kochał. Zrazu powiada dalej kłóciliśmy się okropnie, bo niechciałem szyi zgiąć przed jej zewnętrznym fashionem, tak się nawet kłóciliśmy,że ona mnie, ja jej dziwnie przykre powiedziałem rzeczy.Ale dopiero kiedy tonswój paryski odmieniła i szczerze mówić zaczęła, i ja ton odmieniłem.I terazw wieczór ona smutno, żałobnie opowiada mi swoje życie moralne, a ja słuchami czasem ją cieszę.Następnie do litości przybyła wdzięczność. Leżałem w ciężkiej gorączce pisze w lutym 1839 r. cieszyłem sięmyślą, że na tamten świat się przerzucę, ale znać jeszcze-m tu do parady po-trzebny.Nie mogę ci opisać, o ile przez ten czas choroby mojej pani D.byładobra, prawdziwie, szczerze dobra dla mnie.Gdybym miał siostrę, od siostryniczego więcej żądać-bym nie mógł.Z całej duszy jej wdzięczny jestem tembar-dziej, iż wiem, że to prosta, dobra przyjazń.Otóż mamy już i przyjazń, która z dniem każdym stawała się coraz go-rętszą; 20 lutego już pisze do Sołtana: Nie chcę listowi powierzać rzeczy, naktórej zrozumienie i ocenienie trzeba albo dziesięć arkuszy napisać, albo byćz tobą razem i tylko ścisnąć ci rękę ale to pewna, że w dziwnej jestemkryzys moralnej: razem gorący i zimny, młody i Stary, obojętny i nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]