[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A jak ma się Merry? – zagadnął Boromir, po chwili poszukiwań tematu do rozmowy.- Zupełnie dobrze.Wraca mu czucie i władza w ręku, choć obawiam się, że cień Morgulu może pozostać.- W jakim sensie?- Boromir zmarszczył brwi.- Każdy, kto fizycznie zetknie się z Nazgulem zachowa w sobie jakąś cząstkę jego, nazwijmy to, jadu.Nawet najlepsi uzdrowiciele nie mogą tu pomóc.Zarówno Frodo po zranieniu pod Wichrowym Czubem, jak i Merry, do końca życia będą od czasu do czasu odczuwać skutki konfrontacji.Eowina zresztą też.- „Czarny dech” – mruknął Boromir, krzywiąc się – Podobno tak zginał mój imiennik, wieki temu.Zatruli go swoimi czarami.- Boromir I, tak, wiem – Aragorn skinął głową.- Zastanawiałem się nieraz, jak naprawdę było.I czy rzeczywiście zginął od choroby wywołanej przez czary.- To jak najbardziej możliwe.Czyżbyś nigdy nie widział ludzi chorych po wejściu do doliny Morgulu?- Kto wchodzi do doliny Morgulu, ten już z niej nie wraca – zauważył Boromir.– Ale owszem, widziałem ludzi, których groza tego miejsca doprowadziła do obłędu.- Sam więc widzisz, do jakiego stopnia upiory mają wpływ na ludzi.- Jeśli wierzyć kronikom, Boromir I nie zginał od razu – ciągnął syn Denethora.– Cierpiał męki przez wiele lat, nim umarł z wycieńczenia.Wiesz, że miał dokładnie tyle lat, co ja teraz, kiedy odniósł tę zatrutą ranę w walce z Królem Upiorów? - Boromir znów sennie spojrzał w okno, a Aragorn zmarszczył czoło, przyglądając mu się z nagłym ukłuciem niepokoju.- Moja matka była ponoć przeciwna nadaniu mi jego imienia.Uważała, że to zły znak.Bała się, że jego los stanie się moim…- Dlaczego mi to mówisz?Boromir przeniósł na niego wzrok i wzruszył ramionami.- A, tak mi się nagle przypomniało – rzekł na pozór beztrosko.- A mój brat? – zapytał, zmieniając temat – Czy on też będzie cierpiał z powodu tych czarów?- Faramir miał więcej szczęścia niż Merry, czy Eowina.Padł na niego Cień, ale nie było to spowodowane bezpośrednim kontaktem z upiorem.Nazgul nie zranił go, ani nie dotknął.Nie, twój brat wyzdrowieje i zapomni o Cieniu.- Faramir niczego nie zapomina – rzekł Boromir dziwnie ostrym tonem, patrząc Aragornowi w oczy.Nim Strażnik zdołał odpowiedzieć, drzwi otworzyły się i do komnaty wkroczył Gandalf.Narada rozpoczęła się od razu, ale uczucie niepokoju nie chciało Aragorna opuścić.Co ty mi chcesz powiedzieć, Boromirze? – zapytał w duchu, patrząc, jak Namiestnik na odwrocie jakiegoś dokumentu spisuje podawane mu liczby wojsk.Dlaczego właśnie teraz wspominasz o twym imienniku?- …pięciuset pieszych Rohirrimów, drugie pięćset konnych Dol Amroth, sześć tysięcy pieszych i tysiąc konnych – mruczał syn Denethora.– Wszystko to razem daje nam okrągłą sumę dziesięciu tysięcy wojska.Nieco ponad.Dokładnie dziesięć tysięcy, czterysta – oznajmił, z rozmachem podkreślając ostateczny wynik podwójną linią.- Jakieś trzy tysiące proponuję zostawić do obrony Miasta i na wypadek ataku armii Nieprzyjaciela z Anorien.Czyli możemy ruszyć na Mordor w siedem tysięcy – oznajmił zakreślając te siedem tysięcy kółkiem i stawiając obok jakąś tajemniczą, ekspresyjną parafkę.Jego styl pisania w niczym nie przypominał idealnie równego, surowego pisma Denethora.Aragornowi za to natychmiast przypomniały się listy Finduilas.- Siedem tysięcy – powtórzył Boromir, odkładając pióro i prostując się.Imrahil parsknął śmiechem.- Doprawdy! - rzekł z przekąsem – To najwspanialszy żart w dziejach Gondoru.Ruszamy w siedem tysięcy, z oddziałem, godnym stanowić w najlepszym razie tylko przednią straż tej armii, którą rozporządzaliśmy za dni naszej potęgi, aby sforsować ścianę gór i niezdobytą Czarną Bramę! Równie dobrze mogłoby dziecko napaść na zakutego w zbroję rycerza, mając łuk ze sznurka i strzałę z wierzbowej gałązki.Jeżeli Władca Ciemności rzeczywiście tak dużo wie, jak nam to mówiłeś, Mithrandirze, to pewnie zamiast drżeć ze strachu uśmiecha się w tej chwili, pewny, że zgniecie nas jednym palcem niby natrętną osę, która go chciała ukłuć.- Nie.Będzie próbował złowić osę, żeby jej wyrwać żądło – odparł Gandalf, do tej pory milczący.– Są też wśród nas tacy, których imię więcej na wojnie znaczy, niż tysiąc zakutych w zbroję rycerzy.Nie.Sauron nie będzie się uśmiechał.- Ani my – dodał Aragorn.– Jeśli to żart, to zbyt gorzki, by pobudzać do uśmiechów.Ale to nie żart, a ostatnie posunięcie, które rozstrzygnie i tak czy owak zakończy bardzo groźną grę – to rzekłszy spojrzał na Boromira.Syn Denethora patrzył jednak na Gandalfa ze zmarszczonym czołem.- Tu, w Gondorze, hołdujemy z dawna przyjętym obyczajom – zaczął Boromir dumnie.– Między innymi wystrzegamy się wymawiania imienia Nieprzyjaciela.Nie wynika to jedynie z czczych zabobonów, ale z popartego doświadczeniem przekonania, że w imionach tkwi moc i nie ma potrzeby jej przywoływać.Dlatego chciałbym cię prosić, Gandalfie, byś w miarę możności powstrzymywał się przed nazywaniem Nieprzyjaciela po imieniu, przynajmniej tak długo, dopóki jesteś tu gościem.- Boromirze! – syknął Imrahil z wyrzutem.Aragorn spojrzał na czarodzieja, ale ten wydawał się nieporuszony.- Wielce chwalebną jest twa troska o przestrzeganie obyczajów, mości Namiestniku – rzekł Gandalf spokojnie.– I masz oczywiście rację, twierdząc, że w imionach tkwi moc.Tym niemniej Sauron nie jest prawdziwym imieniem Czarnego Władcy, lecz przezwiskiem, które w Dawnych Latach nadali mu elfowie.Pochodzi ono z języka quenejskiego i oznacza tyle, co „Ohydny”.Zapewniam cię, że sam Sauron nienawidzi go z całego serca i zakazuje wymawiać go swym sługom.Prawdziwego imienia Saurona, które w przeciwieństwie do ciebie znam, nigdy nie wymawiam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl