[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pewność, że jest to przybytek Siwy i stoi tu również posąg jegożony, Kali, tkwiła w niej, nie musiała się nad tym zastanawiać.Kali miała wprawdziecztery ręce, dwóch dodatkowych rąk nie mogła sobie na poczekaniu wyprodukować, alechociaż się do niej upodobnić, przybrać właściwą pozycję.Kapłan, obojętny, zaspany, najwyrazniej wyrwany z drzemki, ziewając bez żadnegoszacunku dla bóstwa, wszedł z nową pochodnią w ręku.Wyjął z uchwytu tę poprzednią,dogasającą, i osadził świeżą.Nie rozglądając się prawie dookoła, wyszedł.Do opuszczenia sanktuarium Arabelli potrzebne były cztery sekundy.Kapłan w przedsionku zatrzymał się nagle.Coś zaniepokoiło jego otępiały, zaspanyumysł.Doznał wrażenia, że w znajomym wnętrzu nastąpiła jakaś zmiana, chyba gdzieśprzy bogini.Kali ożyła i poruszyła się.? Długą chwilę stał, próbując oprzytomnieć, poczym zawrócił i ponownie wszedł do świętego pomieszczenia.Tym razem obrzucił jeuważnym spojrzeniem.Wszystko wyglądało jak trzeba.Klejnoty na ciałach bóstw lśniły, Wielki Diament migotał,nic się nie zmieniło.Musiało mu się tylko wydawać.Arabella obejrzała swoją zdobycz dopiero nazajutrz, w blasku słońca, kiedy została17sama.Widok zaparł jej dech.Pułkownik Blackhill nie przesadzał wcale.Diament był olbrzymi, rzeczywiście wydawałsię podwójny, rzeczywiście wyglądał jak dwa pękate jajka, złączone ze sobą, wtopione wsiebie wzajemnie.W samym środku, w miejscu złączenia, miał skazę, może pęknięcie,ale poza tym był nieskazitelnie czysty.Mimo dzikiej emocji, Arabella rozsądniepomyślała, że powinno się go przeciąć i uzyskać dwa idealne, jednakowe kamienie,wciąż jeszcze nieprzyzwoicie wielkie.Może uczyni to kiedyś, jeśli kradzież nie zostaniewykryta albo sprawa już przyschnie.Myśl o honorze męża, który miała zniweczyć, jakoś w niej zbladła na widok tego cudu.Ostatecznie miała czas, nic pilnego, na razie chciała nacieszyć się diamentem.Umiałago ukryć.***Spędziła w Indiach dziesięć lat, które w najmniejszym stopniu nie zaszkodziły jej zdrowiu.Zapewne nie wytrzymałaby tak długo i uparła się wrócić do Anglii, symulując jakąśchorobę, gdyby nie George młodszy.Już po dwóch latach udało mu się osiedlić w pobliżu stryja i mogła go widywaćprzynajmniej raz na tydzień.Pozazdrościła wtedy z całego serca ubogim ludziom, nieposiadającym służby.Nie odważyła się na szczerość uczuć w obliczu szpiegujących ją oczu.Nikt nie żywił doniej żadnej niechęci, przeciwnie, ogólnie była lubiana i ceniona, nie mając bowiem nic doroboty, interesowała się tubylcami.Obdarowywała kobiety żywnością i odzieżą,dostarczała lekarstw, usiłowała nawet uczyć dzieci, co powiodło jej się w nikłym stopniu,ale zostało przyjęte przychylnie.Była szczodra, chętnie szastając pieniędzmi męża.Zarazem utrzymywała właściwy dystans, czego przyczyną nie był takt i mądrość, tylkowstręt do brudu, a także jej własna fanaberyjność.Nagle nudziła ją dobroczynność, miaładość i porzucała towarzystwo tubylców, przy czym dobre wychowanie i wdzięk sprawiały,że czyniła to elegancko i nieobrazliwie.Zazwyczaj była wesoła, uśmiechnięta i życzliwa,nie pomiatała pokojówkami, nigdy nikogo nie uderzyła, a za to jednej służącej pomogławyjść za ukochanego chłopca.Podobało jej się wystąpić w charakterze dobrejopatrzności, pomoc zaś polegała na dostarczeniu wiana, które dla niej stanowiłodrobiazg, a dla hinduskiej dziewczyny majątek.Razem wziąwszy, mogła liczyć niemal nauwielbienie, szpiegowanie zaś brało się ze zwyczajnej ciekawości, ale straszliwy lęk, jakibudził pułkownik, stanowił niebezpieczeństwo.Z samego strachu przed nim ktoś mógł jązdradzić i wolała nie ryzykować.Dzieciństwo, spędzone na swobodnych kontaktach zwszelkimi warstwami wiejskiego społeczeństwa, nauczyło ją, że służba ma oczy, uszy igębę i wszystkich tych organów używa z wielkim zapałem.Tu, w Indiach, ustawicznie czuła na sobie chciwe oczy i wiedziała, co o tym myśleć.George młodszy robił przedziwne sztuki i starał się z całej siły, ale chwile spędzane samna sam, bez obaw i niepokoju, należały do rzadkości.Niemniej zdarzały się i dla nichArabella poświęciła te dziesięć lat.Pomysł skompromitowania męża kradzieżą diamentu zdechł w końcu własną śmiercią.Aupu nie pokazała nikomu, za to zaczęła się do niego mocno przyzwyczajać.Chciała gomieć dla siebie.Istniała przecież możliwość, że obydwoje, ona i George młodszy, nie18wytrzymają dłużej tych ograniczeń, zdecydują się na ucieczkę, zamieszkają razem nakontynencie, gdzieś w Europie, może nawet podążą do Ameryki, a wówczas sprzedażkamienia załatwi sprawę.Pieniędzy starczy im do końca życia.Pamiętała doskonale, żeślub z George'em starszym wymuszono na niej grozbą nędzy.Uczciwie mówiąc, Arabella, gdyby to tylko od niej zależało, poszłaby na wszystko, najawny romans z bratankiem męża, na skandal towarzysko-obyczajowy, na ucieczkę, nakażde szaleństwo, ale hamował ją wielbiciel [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Pewność, że jest to przybytek Siwy i stoi tu również posąg jegożony, Kali, tkwiła w niej, nie musiała się nad tym zastanawiać.Kali miała wprawdziecztery ręce, dwóch dodatkowych rąk nie mogła sobie na poczekaniu wyprodukować, alechociaż się do niej upodobnić, przybrać właściwą pozycję.Kapłan, obojętny, zaspany, najwyrazniej wyrwany z drzemki, ziewając bez żadnegoszacunku dla bóstwa, wszedł z nową pochodnią w ręku.Wyjął z uchwytu tę poprzednią,dogasającą, i osadził świeżą.Nie rozglądając się prawie dookoła, wyszedł.Do opuszczenia sanktuarium Arabelli potrzebne były cztery sekundy.Kapłan w przedsionku zatrzymał się nagle.Coś zaniepokoiło jego otępiały, zaspanyumysł.Doznał wrażenia, że w znajomym wnętrzu nastąpiła jakaś zmiana, chyba gdzieśprzy bogini.Kali ożyła i poruszyła się.? Długą chwilę stał, próbując oprzytomnieć, poczym zawrócił i ponownie wszedł do świętego pomieszczenia.Tym razem obrzucił jeuważnym spojrzeniem.Wszystko wyglądało jak trzeba.Klejnoty na ciałach bóstw lśniły, Wielki Diament migotał,nic się nie zmieniło.Musiało mu się tylko wydawać.Arabella obejrzała swoją zdobycz dopiero nazajutrz, w blasku słońca, kiedy została17sama.Widok zaparł jej dech.Pułkownik Blackhill nie przesadzał wcale.Diament był olbrzymi, rzeczywiście wydawałsię podwójny, rzeczywiście wyglądał jak dwa pękate jajka, złączone ze sobą, wtopione wsiebie wzajemnie.W samym środku, w miejscu złączenia, miał skazę, może pęknięcie,ale poza tym był nieskazitelnie czysty.Mimo dzikiej emocji, Arabella rozsądniepomyślała, że powinno się go przeciąć i uzyskać dwa idealne, jednakowe kamienie,wciąż jeszcze nieprzyzwoicie wielkie.Może uczyni to kiedyś, jeśli kradzież nie zostaniewykryta albo sprawa już przyschnie.Myśl o honorze męża, który miała zniweczyć, jakoś w niej zbladła na widok tego cudu.Ostatecznie miała czas, nic pilnego, na razie chciała nacieszyć się diamentem.Umiałago ukryć.***Spędziła w Indiach dziesięć lat, które w najmniejszym stopniu nie zaszkodziły jej zdrowiu.Zapewne nie wytrzymałaby tak długo i uparła się wrócić do Anglii, symulując jakąśchorobę, gdyby nie George młodszy.Już po dwóch latach udało mu się osiedlić w pobliżu stryja i mogła go widywaćprzynajmniej raz na tydzień.Pozazdrościła wtedy z całego serca ubogim ludziom, nieposiadającym służby.Nie odważyła się na szczerość uczuć w obliczu szpiegujących ją oczu.Nikt nie żywił doniej żadnej niechęci, przeciwnie, ogólnie była lubiana i ceniona, nie mając bowiem nic doroboty, interesowała się tubylcami.Obdarowywała kobiety żywnością i odzieżą,dostarczała lekarstw, usiłowała nawet uczyć dzieci, co powiodło jej się w nikłym stopniu,ale zostało przyjęte przychylnie.Była szczodra, chętnie szastając pieniędzmi męża.Zarazem utrzymywała właściwy dystans, czego przyczyną nie był takt i mądrość, tylkowstręt do brudu, a także jej własna fanaberyjność.Nagle nudziła ją dobroczynność, miaładość i porzucała towarzystwo tubylców, przy czym dobre wychowanie i wdzięk sprawiały,że czyniła to elegancko i nieobrazliwie.Zazwyczaj była wesoła, uśmiechnięta i życzliwa,nie pomiatała pokojówkami, nigdy nikogo nie uderzyła, a za to jednej służącej pomogławyjść za ukochanego chłopca.Podobało jej się wystąpić w charakterze dobrejopatrzności, pomoc zaś polegała na dostarczeniu wiana, które dla niej stanowiłodrobiazg, a dla hinduskiej dziewczyny majątek.Razem wziąwszy, mogła liczyć niemal nauwielbienie, szpiegowanie zaś brało się ze zwyczajnej ciekawości, ale straszliwy lęk, jakibudził pułkownik, stanowił niebezpieczeństwo.Z samego strachu przed nim ktoś mógł jązdradzić i wolała nie ryzykować.Dzieciństwo, spędzone na swobodnych kontaktach zwszelkimi warstwami wiejskiego społeczeństwa, nauczyło ją, że służba ma oczy, uszy igębę i wszystkich tych organów używa z wielkim zapałem.Tu, w Indiach, ustawicznie czuła na sobie chciwe oczy i wiedziała, co o tym myśleć.George młodszy robił przedziwne sztuki i starał się z całej siły, ale chwile spędzane samna sam, bez obaw i niepokoju, należały do rzadkości.Niemniej zdarzały się i dla nichArabella poświęciła te dziesięć lat.Pomysł skompromitowania męża kradzieżą diamentu zdechł w końcu własną śmiercią.Aupu nie pokazała nikomu, za to zaczęła się do niego mocno przyzwyczajać.Chciała gomieć dla siebie.Istniała przecież możliwość, że obydwoje, ona i George młodszy, nie18wytrzymają dłużej tych ograniczeń, zdecydują się na ucieczkę, zamieszkają razem nakontynencie, gdzieś w Europie, może nawet podążą do Ameryki, a wówczas sprzedażkamienia załatwi sprawę.Pieniędzy starczy im do końca życia.Pamiętała doskonale, żeślub z George'em starszym wymuszono na niej grozbą nędzy.Uczciwie mówiąc, Arabella, gdyby to tylko od niej zależało, poszłaby na wszystko, najawny romans z bratankiem męża, na skandal towarzysko-obyczajowy, na ucieczkę, nakażde szaleństwo, ale hamował ją wielbiciel [ Pobierz całość w formacie PDF ]