[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnie zdjął ciężki sprzęt z ramienia i skierował obiektyw nakobietę, oświetloną reflektorem, która mówiła coś do mikrofonu.Jonathan stanął u wylotu jaskini i zaczął wymachiwać pięścią. Zostawcie nas! krzyczał. Dajcie nam spokój.Idzcie stąd!Ale jego głos zanikł w rozległej przestrzeni wrzosowiska, tu i ówdzieusianej białymi postaciami i grupą obcych ludzi, zgromadzonych wokółjakichś masywnych urządzeń.Jonathan zaczął panicznie wymachiwać rękami, a Alice otoczyła goramionami i przytuliła do siebie, kołysząc go jak małe dziecko. To już koniec stwierdziła. Teraz już nie dadzą nam spokoju.Joanna siedziała w swoim biurze naprzeciwko Mike'a, a przed nią leżałduży notes. No więc odezwała się wstępna analiza sądowa wykazała, żebuty chłopca są całkiem nowe.Nosił je zaledwie przez kilka godzin.Musiał chodzić w nich po ulicy, bo na podeszwach wykryto ślady psichodchodów, kurz i odrobinę błota.Znaleziono też kilka ciemnych włó-kien, pochodzących prawdopodobnie z dywanu, i jeszcze parę dłuż-szych, pewnie z wnętrza samochodu.Obuwie sportowe tego rodzajukosztuje jakieś sześćdziesiąt funtów i w porównaniu z innymi częściamigarderoby chłopaka wydaje się dość drogie.Jedno jest pewne: dzieciaknie chodził w nich po wrzosowisku.Zabito go gdzie indziej i przywie-ziono na skały, najprawdopodobniej samochodem, wyłącznie w celuspalenia zwłok.Można też założyć, że zabójca zamierzał całkowiciepozbyć się zwłok, ale pojawienie się wojska uniemożliwiło mu to.Nie-wykluczone, że gdy żołnierze znalezli ciało, on wciąż gdzieś tam był. Przecież pytaliśmy miejscowych ludzi, Jo zauważył Mike. Inikt nie widział tam żadnego samochodu.Joanna przeszła przez pokój i stanęła przy wielkiej mapie. Tam prowadzi jeszcze jedna droga oznajmiła. Popatrz.Tędywłaśnie jechało wojsko, od tej strony. Przesunęła palcem wzdłuż za-znaczonej na mapie głównej drogi z Leek do Buxton. Ale wtedy zabójca musiałby przejść górą, przez sam szczyt, tasz-cząc ze sobą zwłoki i kanister z benzyną zauważył znowu Mike. Poco miałby to robić?56 Chyba już wiem odparła Joanna. Pewnie wiedział, że wojskozjawi się tam na ćwiczeniach, dlatego ukrył swoje auto gdzieś z dala odgłównej drogi. Więc dlaczego chciał spalić zwłoki akurat w pobliżu głównej dro-gi? Trzeba tam jechać zasugerowała Joanna. Musimy porozma-wiać z żołnierzami i dowiedzieć się, czy zawsze odbywają ćwiczenia wtym samym miejscu.I jeszcze jedno dodała, stukając palcem w mapęw miejscu, gdzie kończyła się mała dróżka wiodąca do Flash. Zdajesię, że tu jest jakaś farma.Warto porozmawiać z gospodarzem i z wła-ścicielem pubu Pod Mrugającym Okiem.Możliwe, że wojsko wcalenie pokrzyżowało planów zabójcy i że celowo zostawił podpalone zwło-ki, bo uznał, że ogień całkowicie je zniszczy ciągnęła Joanna. Roz-mawiałam ze strażakami.Twierdzą, że pół godziny to za krótko, byzwłoki uległy całkowitemu spaleniu, ale wystarczająco długo, by znisz-czyć je do tego stopnia, że trudno byłoby je rozpoznać po ubraniu, cha-rakterystycznych cechach czy nawet po odciskach palców.Wtedy pozo-stałoby jedynie badanie uzębienia. Spojrzała na Mike'a. Co u nasoznaczałoby, że ciała nie podpalono przed wpół do piątej rano.Muszęjeszcze raz zobaczyć się z szeregowym Swintonem oznajmiła nagle.Jestem pewna, że zabójca chciał spalić ciało po to, żeby zniszczyć jakie-kolwiek ślady i dowody, jak na przykład te tatuaże na palcach.Co stawiaszeregowego Swintona w nieco kłopotliwej sytuacji.Zabójca użył też zamało benzyny, nie nasączył nią całego ubrania chłopaka i do tego jeszczepodłoże było bardzo wilgotne, dlatego na nasze szczęście ciało uległotylko częściowemu spaleniu. Nadal nie wiemy jednak, kim jest to nasze gorejące dziecko za-uważył Mike.Joanna spojrzała na niego, zdziwiona. Dlaczego tak go nazywasz?Mike zrobił przepraszającą minę. To Scottie tak go nazwał.Mówił, że kojarzy mu się z tą historią oMojżeszu i krzaku gorejącym, a ta skała z górą, na której Mojżesz spisałdziesięcioro przykazań.Ona też była taka ponura i wysoka.Joanna popatrzyła na niego. Czy wiadomo już, skąd pochodzą jego buty?57 Jeszcze nie skrzywił się Mike, ciesząc się w duchu, że Joannazmieniła temat. Od wczorajszego popołudnia nasi chłopcy mieli na tozaledwie pół dnia. A sierocińce? Sprawdzili już kilka, resztę odwiedzą dziś rano.Na razie nic nieznalezli. A na którą zaplanowaliśmy kolejne zebranie? Na dziesiątą.Joanna przerwała na chwilę i westchnęła. Biedny dzieciak.Strach pomyśleć, co przeszedł w tym krótkim,żałosnym, koszmarnym życiu. Zerknęła na Mike'a. Nie ściska cię wżołądku na widok dzieci ulicy?Mike uśmiechnął się szeroko. Pewnie odparł. Najchętniej to bym je wszystkie pozamykał,jeszcze zanim zdążą wejść w konflikt z prawem. Nie robimy nic, żeby im pomóc zauważyła Joanna. Niewszystkie dzieci mają równe szanse, a niektóre wcale ich nie mają, bo zgóry skazane są na wyrok.Od samego początku każdemu z nich pisanyjest inny los. Oparła się na krześle, westchnęła i zamknęła oczy.Wielu z nich nigdy nie dowie się, czym jest miłość, zaufanie, prawda,uczciwość, dobroć.Mike odchrząknął głośno. Nie zrozum mnie zle, Joanno, ale nam chyba nie wolno być ideali-stami. Ale może dzięki odrobinie idealizmu bylibyśmy jeszcze lepsi jakogliniarze odparła.Mike przeszedł przez pokój. Na początku każdy jest idealistą, ale po kilku latach pracy wszy-scy stajemy się cyniczni.Jak myślisz, dlaczego tak jest? Bo nie robimy nic, żeby pomóc tym dzieciom. To już nie nasza działka, Joanno. W takim razie czyja? Wielu ludzi mogłoby pomóc odrzekł Mike. Ale nie chcą.Imarnują swoje szanse.Joanna zerknęła na niego, nieco zaskoczona. Naprawdę tak sądzisz? To przede wszystkim rola rodziców odparł.58 Gdyby te dzieci miały rodziców, na pewno uniknęłyby całejkrzywdy. Tylko że czasami to rodzice je krzywdzą podsumował ze smut-kiem w głosie.Joanna skinęła głową. Tak przyznała. To też się zdarza, ale chyba w bardzo niewieluprzypadkach.Eloise szła w stronę morza, powłócząc nogami w gorącym, suchympiachu, a jej rodzice obserwowali ją.Jane odezwała się pierwsza. Nie możesz tego zrobić, Matthew oświadczyła. Nie możesztak po prostu odejść.Popatrzył na nią, obrażony. Jane wyjąkał. Błagam cię, tylko nie utrudniaj.Jane Levin z zaciętym wyrazem twarzy przyglądała się, jak jej córkabrnie po pas w morskiej wodzie. A co? Może mam ci to ułatwić? O nie, Matthew odparła spokoj-nym tonem. Zrobię wszystko, dosłownie wszystko, żeby cię zatrzymać. Powoli wzięła głęboki oddech. Wywlokę wszystkie twoje brudy.Przerwała, spoglądając na niego. Będę cię kompromitować na wszelkiesposoby. Znów odwróciła głowę, obrzucając go gniewnym spojrze-niem. Ostrzegam cię, Matthew: zniszczę życie tobie i jej.Jesteś moimmężem i zawsze nim będziesz. Popatrzyła w dal, na roziskrzone morze. Prowadzę bardzo wygodne życie, Matthew [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Następnie zdjął ciężki sprzęt z ramienia i skierował obiektyw nakobietę, oświetloną reflektorem, która mówiła coś do mikrofonu.Jonathan stanął u wylotu jaskini i zaczął wymachiwać pięścią. Zostawcie nas! krzyczał. Dajcie nam spokój.Idzcie stąd!Ale jego głos zanikł w rozległej przestrzeni wrzosowiska, tu i ówdzieusianej białymi postaciami i grupą obcych ludzi, zgromadzonych wokółjakichś masywnych urządzeń.Jonathan zaczął panicznie wymachiwać rękami, a Alice otoczyła goramionami i przytuliła do siebie, kołysząc go jak małe dziecko. To już koniec stwierdziła. Teraz już nie dadzą nam spokoju.Joanna siedziała w swoim biurze naprzeciwko Mike'a, a przed nią leżałduży notes. No więc odezwała się wstępna analiza sądowa wykazała, żebuty chłopca są całkiem nowe.Nosił je zaledwie przez kilka godzin.Musiał chodzić w nich po ulicy, bo na podeszwach wykryto ślady psichodchodów, kurz i odrobinę błota.Znaleziono też kilka ciemnych włó-kien, pochodzących prawdopodobnie z dywanu, i jeszcze parę dłuż-szych, pewnie z wnętrza samochodu.Obuwie sportowe tego rodzajukosztuje jakieś sześćdziesiąt funtów i w porównaniu z innymi częściamigarderoby chłopaka wydaje się dość drogie.Jedno jest pewne: dzieciaknie chodził w nich po wrzosowisku.Zabito go gdzie indziej i przywie-ziono na skały, najprawdopodobniej samochodem, wyłącznie w celuspalenia zwłok.Można też założyć, że zabójca zamierzał całkowiciepozbyć się zwłok, ale pojawienie się wojska uniemożliwiło mu to.Nie-wykluczone, że gdy żołnierze znalezli ciało, on wciąż gdzieś tam był. Przecież pytaliśmy miejscowych ludzi, Jo zauważył Mike. Inikt nie widział tam żadnego samochodu.Joanna przeszła przez pokój i stanęła przy wielkiej mapie. Tam prowadzi jeszcze jedna droga oznajmiła. Popatrz.Tędywłaśnie jechało wojsko, od tej strony. Przesunęła palcem wzdłuż za-znaczonej na mapie głównej drogi z Leek do Buxton. Ale wtedy zabójca musiałby przejść górą, przez sam szczyt, tasz-cząc ze sobą zwłoki i kanister z benzyną zauważył znowu Mike. Poco miałby to robić?56 Chyba już wiem odparła Joanna. Pewnie wiedział, że wojskozjawi się tam na ćwiczeniach, dlatego ukrył swoje auto gdzieś z dala odgłównej drogi. Więc dlaczego chciał spalić zwłoki akurat w pobliżu głównej dro-gi? Trzeba tam jechać zasugerowała Joanna. Musimy porozma-wiać z żołnierzami i dowiedzieć się, czy zawsze odbywają ćwiczenia wtym samym miejscu.I jeszcze jedno dodała, stukając palcem w mapęw miejscu, gdzie kończyła się mała dróżka wiodąca do Flash. Zdajesię, że tu jest jakaś farma.Warto porozmawiać z gospodarzem i z wła-ścicielem pubu Pod Mrugającym Okiem.Możliwe, że wojsko wcalenie pokrzyżowało planów zabójcy i że celowo zostawił podpalone zwło-ki, bo uznał, że ogień całkowicie je zniszczy ciągnęła Joanna. Roz-mawiałam ze strażakami.Twierdzą, że pół godziny to za krótko, byzwłoki uległy całkowitemu spaleniu, ale wystarczająco długo, by znisz-czyć je do tego stopnia, że trudno byłoby je rozpoznać po ubraniu, cha-rakterystycznych cechach czy nawet po odciskach palców.Wtedy pozo-stałoby jedynie badanie uzębienia. Spojrzała na Mike'a. Co u nasoznaczałoby, że ciała nie podpalono przed wpół do piątej rano.Muszęjeszcze raz zobaczyć się z szeregowym Swintonem oznajmiła nagle.Jestem pewna, że zabójca chciał spalić ciało po to, żeby zniszczyć jakie-kolwiek ślady i dowody, jak na przykład te tatuaże na palcach.Co stawiaszeregowego Swintona w nieco kłopotliwej sytuacji.Zabójca użył też zamało benzyny, nie nasączył nią całego ubrania chłopaka i do tego jeszczepodłoże było bardzo wilgotne, dlatego na nasze szczęście ciało uległotylko częściowemu spaleniu. Nadal nie wiemy jednak, kim jest to nasze gorejące dziecko za-uważył Mike.Joanna spojrzała na niego, zdziwiona. Dlaczego tak go nazywasz?Mike zrobił przepraszającą minę. To Scottie tak go nazwał.Mówił, że kojarzy mu się z tą historią oMojżeszu i krzaku gorejącym, a ta skała z górą, na której Mojżesz spisałdziesięcioro przykazań.Ona też była taka ponura i wysoka.Joanna popatrzyła na niego. Czy wiadomo już, skąd pochodzą jego buty?57 Jeszcze nie skrzywił się Mike, ciesząc się w duchu, że Joannazmieniła temat. Od wczorajszego popołudnia nasi chłopcy mieli na tozaledwie pół dnia. A sierocińce? Sprawdzili już kilka, resztę odwiedzą dziś rano.Na razie nic nieznalezli. A na którą zaplanowaliśmy kolejne zebranie? Na dziesiątą.Joanna przerwała na chwilę i westchnęła. Biedny dzieciak.Strach pomyśleć, co przeszedł w tym krótkim,żałosnym, koszmarnym życiu. Zerknęła na Mike'a. Nie ściska cię wżołądku na widok dzieci ulicy?Mike uśmiechnął się szeroko. Pewnie odparł. Najchętniej to bym je wszystkie pozamykał,jeszcze zanim zdążą wejść w konflikt z prawem. Nie robimy nic, żeby im pomóc zauważyła Joanna. Niewszystkie dzieci mają równe szanse, a niektóre wcale ich nie mają, bo zgóry skazane są na wyrok.Od samego początku każdemu z nich pisanyjest inny los. Oparła się na krześle, westchnęła i zamknęła oczy.Wielu z nich nigdy nie dowie się, czym jest miłość, zaufanie, prawda,uczciwość, dobroć.Mike odchrząknął głośno. Nie zrozum mnie zle, Joanno, ale nam chyba nie wolno być ideali-stami. Ale może dzięki odrobinie idealizmu bylibyśmy jeszcze lepsi jakogliniarze odparła.Mike przeszedł przez pokój. Na początku każdy jest idealistą, ale po kilku latach pracy wszy-scy stajemy się cyniczni.Jak myślisz, dlaczego tak jest? Bo nie robimy nic, żeby pomóc tym dzieciom. To już nie nasza działka, Joanno. W takim razie czyja? Wielu ludzi mogłoby pomóc odrzekł Mike. Ale nie chcą.Imarnują swoje szanse.Joanna zerknęła na niego, nieco zaskoczona. Naprawdę tak sądzisz? To przede wszystkim rola rodziców odparł.58 Gdyby te dzieci miały rodziców, na pewno uniknęłyby całejkrzywdy. Tylko że czasami to rodzice je krzywdzą podsumował ze smut-kiem w głosie.Joanna skinęła głową. Tak przyznała. To też się zdarza, ale chyba w bardzo niewieluprzypadkach.Eloise szła w stronę morza, powłócząc nogami w gorącym, suchympiachu, a jej rodzice obserwowali ją.Jane odezwała się pierwsza. Nie możesz tego zrobić, Matthew oświadczyła. Nie możesztak po prostu odejść.Popatrzył na nią, obrażony. Jane wyjąkał. Błagam cię, tylko nie utrudniaj.Jane Levin z zaciętym wyrazem twarzy przyglądała się, jak jej córkabrnie po pas w morskiej wodzie. A co? Może mam ci to ułatwić? O nie, Matthew odparła spokoj-nym tonem. Zrobię wszystko, dosłownie wszystko, żeby cię zatrzymać. Powoli wzięła głęboki oddech. Wywlokę wszystkie twoje brudy.Przerwała, spoglądając na niego. Będę cię kompromitować na wszelkiesposoby. Znów odwróciła głowę, obrzucając go gniewnym spojrze-niem. Ostrzegam cię, Matthew: zniszczę życie tobie i jej.Jesteś moimmężem i zawsze nim będziesz. Popatrzyła w dal, na roziskrzone morze. Prowadzę bardzo wygodne życie, Matthew [ Pobierz całość w formacie PDF ]