[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To oczywiste, że ktoś, kto ma zamiar umknąć, pobiegłby na górę, a niew dół; jednak nazbyt podekscytowany pościgiem pognałem za Olbrichtem bez namysłu i takwpadłem w jego zasadzkę.- Zasadzkę?- Ukrył się za drzwiami biblioteki, a po zamknięciu nas obu w środku wyciągnąłszablę.Od chwili, gdy ostrza naszych szabli się zetknęły, stało się dla mnie jasne, że jestwytrawnym szermierzem.Moją jedyną szansą na przetrwanie było powstrzymywać go, pókimasoni nie wyważą drzwi i nie przybędą mi na ratunek.Rheinhardt przyglądał się rozciętej tkaninie nad sercem Liebermanna.- Wygląda na to, że o mało cię nie zabił.- Niewiele brakowało.Przyparł mnie do ściany.Wystarczyło, że wykonałbypchnięcie.- Co go powstrzymało?- Zaskoczyłem go - wręcz nim wstrząsnąłem - poczyniwszy pewne spostrzeżenia, codo których, zważywszy na jego reakcję, mam wszelkie powody sądzić, że były słuszne, iwykorzystując chwilę jego nieuwagi, dałem drapaka.Rheinhardt pochylił się do przodu.- Spostrzeżenia? Jakie spostrzeżenia?- Ze jego matka była prostytutką, która podejmowała mężczyzn wielu różnychnarodowości, że mieszkali w pokoju obok teatru ludowego, w którym często wystawianoCzarodziejski flet, i że Olbrichta zawsze dręczyły sny o zwierzętach - i dręczą po dziś dzień.Rheinhardt pokręcił głową.- Ale skąd coś takiego.- Wiedziałem? Nie wiedziałem.Po prostu postawiłem kilka hipotez.- Na jakiej podstawie?- Jego wyglądu.- Przecież zawsze powtarzałeś, że nie wolno osądzać człowieka po pozorach.- To prawda.I w większości wypadków nie można niczego wydedukować z kształtuczyjegoś nosa, nachylenia czoła czy grubości warg!- Zatem cóż takiego w fizjonomii Olbrichta pozwoliło ci sformułować tak śmiałe inajwyrazniej trafne stwierdzenia?Liebermann złączył długie palce.- Jego twarz, charakterystyczne rysy.Stanowią one rodzaj stygmatu.ale stygmatu,który nie ma absolutnie nic wspólnego ze spekulacjami Lombrosa na temat związków międzyfizjonomią a przestępczością.Rheinhardt znów zaczynał tracić cierpliwość.- Max, nie mam pojęcia, o czym mówisz.Proszę, wyrażaj się jasno.- Zapadnięty grzbiet nosa, bruzdy wokół ust, dziwne zęby.Dopiero kiedy znalazłemsię blisko, uzmysłowiłem sobie ich znaczenie.To wszystko symptomy.Herr Olbricht cierpina wrodzony syfilis.Liebermann zrobił pauzę, pozwalając Rheinhardtowi wchłonąć te rewelacje.- Co? - Urodził się.jako syfilityk?- Otóż to, i w chwili ustalenia tego faktu natychmiast pojąłem istotę jego przeszłości.Jakaż matka mogła mieć syfilis? Prostytutka! Dlaczego Olbricht tak bardzo pogardzał innyminarodowościami? Ponieważ to oni stanowili jej klientelę: zabiedzeni Węgrzy, Polacy, Czesi i%7łydzi, świeżo przybyli do Wiednia.Ci mężczyzni odbierali mu matkę.DlaczegoCzarodziejskiflet nabrał dla Olbrichta tak szczególnego znaczenia? Jako dziecko nieustanniesłyszał arie z tej opery - któż mógłby zapomnieć te cudowne melodie? A jakim cudem synprostytutki mógł słyszeć arie operowe? Jego matka musiała wynajmować pokój obok teatruludowego.Doktryna nienawiści rasowej wyznawana przez germańskich nacjonalistówpodsunęła dorosłemu Olbrichtowi powody do wielu z jego ataków, lecz prawdziwamotywacja sięgała dużo głębiej.W najmroczniejszych zakamarkach jego psychiki wciążwpadało w szał wściekłe, zazdrosne dziecko.Rheinhardt podkręcił wąsy.- Wszystko to sugeruje, że kochał matkę.A mimo to zdecydował się zaatakowaćkobiety, które cierpiały taką samą dolę, te nieszczęsne galicyjskie dziewczęta.- Ambiwalencja, Oskarze! Profesor Freud uczy nas, że korzenie motywacji sięgajądaleko w głąb i są beznadziejnie ze sobą splątane.W podświadomości miłość i nienawiść zesobą współistnieją, z taką samą łatwością jak ludzie z kanałów i arcyksiążęta w naszymukochanym mieście! Olbricht kochał matkę, lecz jednocześnie nienawidził.Nienawidził jej zato, że była prostytutką, za to, że go zaniedbywała.a przede wszystkim, jak podejrzewam,nienawidził jej dlatego, że nie była Aryjką.Nie zdziwiłbym się ani trochę, gdybyśmy wodpowiednim czasie odkryli, że matka Olbrichta sama pochodziła z Galicji! Może nawet byłagalicyjską %7łydówką.Rheinhardt wydął policzki i powoli wypuścił powietrze.- Wrodzony syfilis - wyjaśniał dalej Liebermann - tłumaczy również upiorneupodobanie Olbrichta do okaleczania genitaliów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.To oczywiste, że ktoś, kto ma zamiar umknąć, pobiegłby na górę, a niew dół; jednak nazbyt podekscytowany pościgiem pognałem za Olbrichtem bez namysłu i takwpadłem w jego zasadzkę.- Zasadzkę?- Ukrył się za drzwiami biblioteki, a po zamknięciu nas obu w środku wyciągnąłszablę.Od chwili, gdy ostrza naszych szabli się zetknęły, stało się dla mnie jasne, że jestwytrawnym szermierzem.Moją jedyną szansą na przetrwanie było powstrzymywać go, pókimasoni nie wyważą drzwi i nie przybędą mi na ratunek.Rheinhardt przyglądał się rozciętej tkaninie nad sercem Liebermanna.- Wygląda na to, że o mało cię nie zabił.- Niewiele brakowało.Przyparł mnie do ściany.Wystarczyło, że wykonałbypchnięcie.- Co go powstrzymało?- Zaskoczyłem go - wręcz nim wstrząsnąłem - poczyniwszy pewne spostrzeżenia, codo których, zważywszy na jego reakcję, mam wszelkie powody sądzić, że były słuszne, iwykorzystując chwilę jego nieuwagi, dałem drapaka.Rheinhardt pochylił się do przodu.- Spostrzeżenia? Jakie spostrzeżenia?- Ze jego matka była prostytutką, która podejmowała mężczyzn wielu różnychnarodowości, że mieszkali w pokoju obok teatru ludowego, w którym często wystawianoCzarodziejski flet, i że Olbrichta zawsze dręczyły sny o zwierzętach - i dręczą po dziś dzień.Rheinhardt pokręcił głową.- Ale skąd coś takiego.- Wiedziałem? Nie wiedziałem.Po prostu postawiłem kilka hipotez.- Na jakiej podstawie?- Jego wyglądu.- Przecież zawsze powtarzałeś, że nie wolno osądzać człowieka po pozorach.- To prawda.I w większości wypadków nie można niczego wydedukować z kształtuczyjegoś nosa, nachylenia czoła czy grubości warg!- Zatem cóż takiego w fizjonomii Olbrichta pozwoliło ci sformułować tak śmiałe inajwyrazniej trafne stwierdzenia?Liebermann złączył długie palce.- Jego twarz, charakterystyczne rysy.Stanowią one rodzaj stygmatu.ale stygmatu,który nie ma absolutnie nic wspólnego ze spekulacjami Lombrosa na temat związków międzyfizjonomią a przestępczością.Rheinhardt znów zaczynał tracić cierpliwość.- Max, nie mam pojęcia, o czym mówisz.Proszę, wyrażaj się jasno.- Zapadnięty grzbiet nosa, bruzdy wokół ust, dziwne zęby.Dopiero kiedy znalazłemsię blisko, uzmysłowiłem sobie ich znaczenie.To wszystko symptomy.Herr Olbricht cierpina wrodzony syfilis.Liebermann zrobił pauzę, pozwalając Rheinhardtowi wchłonąć te rewelacje.- Co? - Urodził się.jako syfilityk?- Otóż to, i w chwili ustalenia tego faktu natychmiast pojąłem istotę jego przeszłości.Jakaż matka mogła mieć syfilis? Prostytutka! Dlaczego Olbricht tak bardzo pogardzał innyminarodowościami? Ponieważ to oni stanowili jej klientelę: zabiedzeni Węgrzy, Polacy, Czesi i%7łydzi, świeżo przybyli do Wiednia.Ci mężczyzni odbierali mu matkę.DlaczegoCzarodziejskiflet nabrał dla Olbrichta tak szczególnego znaczenia? Jako dziecko nieustanniesłyszał arie z tej opery - któż mógłby zapomnieć te cudowne melodie? A jakim cudem synprostytutki mógł słyszeć arie operowe? Jego matka musiała wynajmować pokój obok teatruludowego.Doktryna nienawiści rasowej wyznawana przez germańskich nacjonalistówpodsunęła dorosłemu Olbrichtowi powody do wielu z jego ataków, lecz prawdziwamotywacja sięgała dużo głębiej.W najmroczniejszych zakamarkach jego psychiki wciążwpadało w szał wściekłe, zazdrosne dziecko.Rheinhardt podkręcił wąsy.- Wszystko to sugeruje, że kochał matkę.A mimo to zdecydował się zaatakowaćkobiety, które cierpiały taką samą dolę, te nieszczęsne galicyjskie dziewczęta.- Ambiwalencja, Oskarze! Profesor Freud uczy nas, że korzenie motywacji sięgajądaleko w głąb i są beznadziejnie ze sobą splątane.W podświadomości miłość i nienawiść zesobą współistnieją, z taką samą łatwością jak ludzie z kanałów i arcyksiążęta w naszymukochanym mieście! Olbricht kochał matkę, lecz jednocześnie nienawidził.Nienawidził jej zato, że była prostytutką, za to, że go zaniedbywała.a przede wszystkim, jak podejrzewam,nienawidził jej dlatego, że nie była Aryjką.Nie zdziwiłbym się ani trochę, gdybyśmy wodpowiednim czasie odkryli, że matka Olbrichta sama pochodziła z Galicji! Może nawet byłagalicyjską %7łydówką.Rheinhardt wydął policzki i powoli wypuścił powietrze.- Wrodzony syfilis - wyjaśniał dalej Liebermann - tłumaczy również upiorneupodobanie Olbrichta do okaleczania genitaliów [ Pobierz całość w formacie PDF ]