[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszędzie na całym terenie kompleksu stały ciężarówki i przyczepy załadowanenajrozmaitszymi rzeczami, począwszy od biurowych drobiazgów, po wypchane trofeamyśliwskie Alexandra M.Kasepha.Personel przeniósł się teraz do budynków mieszkalnych.Pakowali osobiste rzeczy, sprzątali pomieszczenia.Wszędzie panowała atmosferapodniecenia i wyczekiwania, ludzie gromadzili się w małe grupki i rozmawiali w swoichjęzykach.W wielkim kamiennym domu, jakby odciętym od ogólnego poruszenia, SusanJacobson pracowała w swoim pokoju, przeglądając pośpiesznie wielkie pudło pełne teczek z papierami, zbiorami danych, dokumentami, jakimiś drukami.Próbowała wyeliminowaćrzeczy, które nie będą jej koniecznie potrzebne, ale prawie każda wydawała się nieodzowna.A przecież wszystko musi się zmieścić w jednej jedynej walizce, która stoi teraz na toaletce.Jak dotąd ładunek był zbyt obszerny, by można go było upchnąć w walizce, a także zbytciężki, by Susan mogła go unieść, nawet gdyby się zmieścił.Modląc się pośpiesznie pod nosem i przeglądając wszystko szybko, zdołała jednakzrezygnować z połowy papierów.Wzięła to, co zostało i zaczęła starannie układać w walizce.Tu jakiś papier, tam jakieś zaświadczenia, jakieś dokumenty, parę fotografii, znów jakiśpapier, wydruk z komputera, gruby plik odbitek ksero, jakiś nie wywołany film.Kroki na korytarzu! Błyskawicznie zamknęła walizkę, mocno przyciskając wieko,żeby chwyciły zamki, przetaszczyła ją do wielkiego łoża i prędko pod nie wsunęła.Całąresztę papierów wrzuciła z powrotem do pudła, które ukryła zaraz na półce za pościelą wniewielkiej szafie.Kaseph wszedł do pokoju bez pukania.Był ubrany zwyczajnie, bo też pakował swojerzeczy i brał udział w ogólnych przygotowaniach.Podeszła do niego i zarzuciła mu ramiona wokół szyi.- O, cześć! Co tam słychać uciebie?Ledwie odwzajemnił uścisk i zaraz spuścił ręce.Zaczął rozglądać się po pokoju.- Zastanawiamy się, co też się z tobą stało - powiedział.- Niedługo spotykamy się wsali jadalnej, mamy nadzieję, że zechcesz przyjść - w jego tonie było coś dziwniezłowieszczego.- No.- odezwała się, nieco zbita z tropu jego zachowaniem - oczywiście, że przyjdę.Za nic bym tego nie opuściła.- Dobrze, dobrze - powiedział, wciąż rozglądając się po pokoju.- Susan, czy mogęprzejrzeć twoją walizkę?Spojrzała na niego z niedowierzaniem.- Co takiego?Nie zmienił, ani nie wyjaśnił swojego pytania.- Chcę przejrzeć twoją walizkę.- Ale po co?- Przynieś ją tu! - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.Poszła do szary, wyjęławielką, niebieską walizkę pełną ubrań i rzuciła jąna łóżko.Otworzył zamki, odrzucił wieko i zaczął bardzo szybko i bardzo gwałtownieprzewracać wszystko w środku, rozrzucając zawartość na wszystkie strony. - Ejże! - zaprotestowała.- Co ty wyprawiasz? Całe godziny nad tym siedziałam!Wypróżnił walizkę do samego końca, otwierał każdą boczną przegródkę, wyjmował istarannie przetrząsał każdą suknię.Kiedy skończył, była już naprawdę zła.- Alex, co to wszystko ma znaczyć?Odwrócił do niej mocno skrzywioną twarz, która po chwili rozpłynęła się w uśmiechu.- Z pewnością po raz drugi jeszcze lepiej zapakujesz walizkę.Nie odważyła się nastosowną ripostę.-.ale niestety musiałem coś sprawdzić.Widzisz, droga Susan, ostatnimi czasy niebrałaś udziału w normalnym życiu tu wśród nas, a także nie przebywałaś ze mną zbyt często-zaczął z wolna przechadzać się po pokoju, penetrując wzrokiem każdy kąt i zakamarek.- Atymczasem zdaje się, że zniknęły nam pewne bardzo istotne dokumenty, sprawy naturyniezwykle delikatnej, dokumenty, do których ty, droga Służebnico, miałaś dostęp - na jegoustach pojawił się charakterystyczny, tnący jak ostrze noża uśmiech.- Naturalnie wiem, że twoje serce jest w jedności z moim, pomimo tych.wątpliwychmyśli i maleńkich lęków z przeszłości.Podniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy.- Nie są one niczym więcej niż słabostkami mojej ludzkiej natury.Lecz są to rzeczy,nad którymi spodziewam się osiągnąć zwycięstwo.- Słabostki ludzkiej natury.Myślał nad tym przez chwilę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl