[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przepraszam.Już mówię, o co mi chodzi.W ciągu najbliższego miesiąca chciałbym zorganizować kilka przyjęć.WLondynie.Głównie dla ludzi interesu, ale i kilku przyjaciół.Chciałbym, żebyś skontaktowała się z Sarah, a potem opracowała z panią Hutching jadłospisy i tak dalej.Oczywiście, przygotuję listę gości.- Co takiego?- Powiedziałem, że przygotuję listę gości.- Dlaczego?- Dlaczego? Powiedziałem ci już, że przede wszystkim chcęzaprosić ludzi interesu.Muszę załatwić kilka spraw.- Powiedziałeś też: „kilku przyjaciół".- Tak, wiem, ale miałem na myśli.- Urwał.- Swoich przyjaciół?- Tak.Mam ogromną nadzieję, że zostaną również twoimiprzyjaciółmi.583- A dlaczego nie odpowiadają ci moi?- Jocasto, proszę.Są wspaniali, ale większość ich nie pasowałaby do sporej grupki poważnych osób w średnim wieku.- A ja.będę do nich pasowała? Spojrzał na nią zażenowany.- Ty to co innego.Przecież jesteś moją żoną.- Dlatego mogę wziąć udział w poważnym przyjęciu, chociaż doniego nie bardzo pasuję? Dzięki!- Nie utrudniaj sprawy.- Wcale nie utrudniam.Pójdę o krok dalej i zaproponuję innerozwiązanie.Jeśli chcesz zorganizować przyjęcie, które dla mnie nie będzie żadną przyjemnością, może lepiej urządź je wrestauracji.Albo w swojej sali konferencyjnej.Jeśli nie, to zawsze mogę wyjechać.- Na litość boską - powiedział sam też już nieźle poirytowany.-Lepiej skończmy rozmowę na ten temat.Jeśli nie chcesz nawetzorganizować dla mnie przyjęcia.- Nawet? Co to znaczy „nawet"?- Hm.powiedzmy, że dotychczas nie zawracałaś sobie zbytnio głowy sprawami domowymi, prawda?- Nie rozumiem.- Pani Hutching mówi, że kiedy próbuje rozmawiać z tobą natemat jadłospisu, kwiatów czy innych ważnych spraw, jak naprzykład, gdzie będziemy i kiedy, mówisz jej, żeby robiła to, co uważa za słuszne.- Nieprawda.Powiedziałam jej, że lubię układać kwiaty.- Tak, powtórzyła mi to, ale dodała, że chyba ostatniozapomniałaś o tym zajęciu.- Na litość boską! A tak swoją drogą: czemu ona nie może robić tego wszystkiego sama? Jest w tym o wiele lepsza niż ja.- Nie o to chodzi.Chciałbym, żebyś ty też była w tym dobra i żebyś to ty kierowała naszym życiem.Oczywiście zgodnie zeswoimi upodobaniami.- Gideonie, nie mogę kierować naszym życiem zgodnie584ze swoimi upodobaniami.Żyjemy twoim życiem.W twoim domu,z twoją służbą, na twój sposób.Ja nawet nie próbuję wnikać wszczegóły, jedynie staram się dopasować.- Jeśli tak, to chyba nie bardzo ci to wychodzi.Naprawdę.Zresztą nieważne.Sam porozmawiam z panią Hutching.- Tak, a potem podaj mi daty, żebym mogła na ten czas stądzniknąć.Spojrzał na nią z wyraźną niechęcią i wyszedł bez słowa,trzaskając drzwiami.Długo leżała w kąpieli, zastanawiając się, jakie „nicnierobienie"zaplanować na ten dzień.Była nieszczęśliwa.Kogo Gideonpróbował z niej zrobić? Kogoś w rodzaju swojej drugiejgospodyni? Nic nie wiedziała o takich rzeczach jak układaniejadłospisów, list gości, obrusów, a nawet kwiatów.Po prostu nie lubiła tego robić.W takim razie co lubiła robić? Naprawdę nie wiedziała.Wyszła z kąpieli, owinęła się płaszczem kąpielowym i, ku swojemuzaskoczeniu, wybuchnęła płaczem.Co się z nią dzieje? Może tojednak napięcie przedmiesiączkowe? Niewykluczone.Rzadko jeodczuwała, ale jeśli już jej się zdarzało, było naprawdę trudne do wytrzymania.Problem jednak polegał na tym, że podobnie czułasię od kilku tygodni, tak więc nie może to być ta przypadłość.Raczej poczucie kompletnej bezużyteczności.I zagubienia.Ubrała się, powędrowała do kuchni, zaparzyła sobie kawę iszybko ją wypiła, nie czekając, aż pojawi się pani Hutching izaproponuje jej śniadanie, a potem spyta, czy będzie jadła lunch w domu.Boże, to okropne, tak bardzo chciałaby mieszkać u siebie.Z tą myślą niemal wybiegła przez frontowe drzwi.Kiedy czekała na taksówkę, zadzwonił Nick.Szczęśliwa, że gosłyszy, znów wybuchnęła płaczem.- Co się, u licha, dzieje?- Nic, nic.Cała ja.Przepraszam.Cofam to, co powiedziałam.Cieszę się, Nick, że cię słyszę.Co u ciebie?585- Wszystko w porządku - zapewnił.- Dzięki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Przepraszam.Już mówię, o co mi chodzi.W ciągu najbliższego miesiąca chciałbym zorganizować kilka przyjęć.WLondynie.Głównie dla ludzi interesu, ale i kilku przyjaciół.Chciałbym, żebyś skontaktowała się z Sarah, a potem opracowała z panią Hutching jadłospisy i tak dalej.Oczywiście, przygotuję listę gości.- Co takiego?- Powiedziałem, że przygotuję listę gości.- Dlaczego?- Dlaczego? Powiedziałem ci już, że przede wszystkim chcęzaprosić ludzi interesu.Muszę załatwić kilka spraw.- Powiedziałeś też: „kilku przyjaciół".- Tak, wiem, ale miałem na myśli.- Urwał.- Swoich przyjaciół?- Tak.Mam ogromną nadzieję, że zostaną również twoimiprzyjaciółmi.583- A dlaczego nie odpowiadają ci moi?- Jocasto, proszę.Są wspaniali, ale większość ich nie pasowałaby do sporej grupki poważnych osób w średnim wieku.- A ja.będę do nich pasowała? Spojrzał na nią zażenowany.- Ty to co innego.Przecież jesteś moją żoną.- Dlatego mogę wziąć udział w poważnym przyjęciu, chociaż doniego nie bardzo pasuję? Dzięki!- Nie utrudniaj sprawy.- Wcale nie utrudniam.Pójdę o krok dalej i zaproponuję innerozwiązanie.Jeśli chcesz zorganizować przyjęcie, które dla mnie nie będzie żadną przyjemnością, może lepiej urządź je wrestauracji.Albo w swojej sali konferencyjnej.Jeśli nie, to zawsze mogę wyjechać.- Na litość boską - powiedział sam też już nieźle poirytowany.-Lepiej skończmy rozmowę na ten temat.Jeśli nie chcesz nawetzorganizować dla mnie przyjęcia.- Nawet? Co to znaczy „nawet"?- Hm.powiedzmy, że dotychczas nie zawracałaś sobie zbytnio głowy sprawami domowymi, prawda?- Nie rozumiem.- Pani Hutching mówi, że kiedy próbuje rozmawiać z tobą natemat jadłospisu, kwiatów czy innych ważnych spraw, jak naprzykład, gdzie będziemy i kiedy, mówisz jej, żeby robiła to, co uważa za słuszne.- Nieprawda.Powiedziałam jej, że lubię układać kwiaty.- Tak, powtórzyła mi to, ale dodała, że chyba ostatniozapomniałaś o tym zajęciu.- Na litość boską! A tak swoją drogą: czemu ona nie może robić tego wszystkiego sama? Jest w tym o wiele lepsza niż ja.- Nie o to chodzi.Chciałbym, żebyś ty też była w tym dobra i żebyś to ty kierowała naszym życiem.Oczywiście zgodnie zeswoimi upodobaniami.- Gideonie, nie mogę kierować naszym życiem zgodnie584ze swoimi upodobaniami.Żyjemy twoim życiem.W twoim domu,z twoją służbą, na twój sposób.Ja nawet nie próbuję wnikać wszczegóły, jedynie staram się dopasować.- Jeśli tak, to chyba nie bardzo ci to wychodzi.Naprawdę.Zresztą nieważne.Sam porozmawiam z panią Hutching.- Tak, a potem podaj mi daty, żebym mogła na ten czas stądzniknąć.Spojrzał na nią z wyraźną niechęcią i wyszedł bez słowa,trzaskając drzwiami.Długo leżała w kąpieli, zastanawiając się, jakie „nicnierobienie"zaplanować na ten dzień.Była nieszczęśliwa.Kogo Gideonpróbował z niej zrobić? Kogoś w rodzaju swojej drugiejgospodyni? Nic nie wiedziała o takich rzeczach jak układaniejadłospisów, list gości, obrusów, a nawet kwiatów.Po prostu nie lubiła tego robić.W takim razie co lubiła robić? Naprawdę nie wiedziała.Wyszła z kąpieli, owinęła się płaszczem kąpielowym i, ku swojemuzaskoczeniu, wybuchnęła płaczem.Co się z nią dzieje? Może tojednak napięcie przedmiesiączkowe? Niewykluczone.Rzadko jeodczuwała, ale jeśli już jej się zdarzało, było naprawdę trudne do wytrzymania.Problem jednak polegał na tym, że podobnie czułasię od kilku tygodni, tak więc nie może to być ta przypadłość.Raczej poczucie kompletnej bezużyteczności.I zagubienia.Ubrała się, powędrowała do kuchni, zaparzyła sobie kawę iszybko ją wypiła, nie czekając, aż pojawi się pani Hutching izaproponuje jej śniadanie, a potem spyta, czy będzie jadła lunch w domu.Boże, to okropne, tak bardzo chciałaby mieszkać u siebie.Z tą myślą niemal wybiegła przez frontowe drzwi.Kiedy czekała na taksówkę, zadzwonił Nick.Szczęśliwa, że gosłyszy, znów wybuchnęła płaczem.- Co się, u licha, dzieje?- Nic, nic.Cała ja.Przepraszam.Cofam to, co powiedziałam.Cieszę się, Nick, że cię słyszę.Co u ciebie?585- Wszystko w porządku - zapewnił.- Dzięki [ Pobierz całość w formacie PDF ]