[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mnóstwo wypchanych zwierząt, inne już spreparowanealbo przynajmniej wypatroszone.I książki.Głównie chemia.Kazałem to wszystko poddaćekspertyzie.Powiedział mi pan jednak, że ta receptura greckiego ognia znów popadła wzapomnienie?- Myślę, że zginęła na dobre, razem z Bajkarzem.Widziałem, jak płonie coś i, jeśli wierzyć jegosłowom, był to już ostatni dokument podający jej skład.Ponoć nauczył się go na pamięć.I, jeślimożna to tak ująć, zerwał kontakty z lordem Stevensem.- Oby.Proszę sobie tylko wyobrazić, co by się stało, gdyby ową recepturę przechwyciło wrogiemocarstwo.A jeśli chodzi o tego biedaka.Na szczęście nikt się nie dowie, co nam groziło.Terazigraszki króla w Parc-aux-Cerfs są już przeszłością.- To nie ulega wątpliwości! - rzekł Pietro, unosząc brew i patrząc w stronę Ludwika XVI.- Ale co zeStevensem?- Stormont jest bliski zamknięcia tej sprawy.Siatki wspierające Stevensa we Francji i Anglii zostałyrozbite.In formacje o knowaniach lorda dotarły do króla Jerzego.To już tylko kwestia czasu.Zaufajmy Anglikom, potrafią wykazać się siłą.Mają duże doświadczenie w dziedzinie służbspecjalnych.- Och, nie wątpię, że te będą się jeszcze rozwijały - dodał Pietro.Przez chwilę kłaniali się przechodzącym obok ludziom.Potem uśmiech zniknął z twarzy Pietra.- Charles.I pan, i ja wiemy, co się wydarzyło.Ochroniliśmy tym razem młodą parę królewską, aledoprawdy, męczy mnie ciągłe ukrywanie błędów naszych poprzedników.Rozumie pan, co mam na myśli.Nasze tak zwane wyczyny nie zasłużyły na te żałosne odznaczenia.Gdyby pan nie nalegał, obszedłbym się bez tego.Broglie spojrzał mu prosto w oczy.- Proszę mi wierzyć, że doskonale pana rozumiem.Ale władzy potrzebne są takie chwile.Chronićkrólestwo, Viravolta.Na tym polega moja misja.I pańska.Czy chodziło o pseudodelfina, czy ojakiekolwiek błędy i grzeszki króla, Bajkarz był groznym szaleńcem i obłąkanym mordercą.Ktośmusiał ubrudzić sobie ręce.To polityka, przyjacielu.Co do reszty.Historia jej dokona, z naszymudziałem lub bez.Poklepał go po ramieniu.- Teraz wyraził pan istotę naszego fachu.Przez chwilę milczeli.Potem odezwał się Charles:- Jednak musimy się zająć kolejnymi sprawami.*Jeszcze raz szef Sekretu starał się znalezć wyjście z trudnej sytuacji osobistej.Odesłany do Metzu, gdzie powrócił do kariery wojskowej, od której zaczynał, uporał się z gorycząporażki.Koniec Sekretu był wprawdzie faktem, ale tylko na pozór, bo agenci i cała siatka wciąż bylido jego dyspozycji.Nic się nie skończyło.Ledwie uporał się ze sprawą Bajkarza, a już inna, wcaleniebanalna, zaczęła go nękać.Teraz stała się głównym celem.Skinął na młodego człowieka, który wydawał się nieco zagubiony w Galerii Zwierciadlanej.Stał, rozglądając się z zaciekawieniem.Broglie uśmiechnął się do Viravolty, gdy chłopak szedł w ichstronę.- Cóż, panu mogę wyznać, że Metz jest śmiertelnie nudny.Manewry są pozbawione sensu, tracimytylko czas, od piętnastu lat nie było wojny.To żałosne.Ale przynajmniej jestem na świeżympowietrzu.A od czasu do czasu zawieram ciekawe znajomości, na przykład z tym młodzieńcem!Przedstawił Viravolcie chłopaka wyglądającego na siedemnaście lat.W pierwszej chwili młodyznajomy Brogliego wydawał się raczej nieśmiały.Ukrywał, jak mógł, gęstwę rudych włosów podperuką.Opierając dłoń na rękojeści, powitał Viravoltę.Zapewne należałdo grona chłopców, których Charles de Broglie, dla zabicia czasu, poddawał testom z myślą oprzyszłym werbunku.Nosił galony kapitana i Pietro już po chwili dowiedział się, że dowodzikompanią dragonów pod rozkazami księcia de Poix.Broglie protekcjonalnie położył mu rękę naramieniu.- Gilbert de la Fayette - przedstawił się chłopak z wymuszonym uśmiechem.Pietro także się przedstawił, a Broglie podjął:- Nasz przyjaciel gościł na kolacji, którą niedawno wydałem.Niech pan sobie wyobrazi, Viravolta,że zaprosiłem także Jego Królewską Wysokość księcia Gloucester z małżonką.Książę przebywa namniej lub bardziej przymusowym wygnaniu.Jego brat, król Jerzy III, nie może mu wybaczyć, żezlekceważył jego zdanie i pojął za żonę śliczną księżniczkę, owoc grzesznej miłości EdwardaWalpole z bieliznianą.Mieli córkę.Wybuchłskandal.Spotkanie na kolacji było wielce pouczające.Gloucester otwarcie krytykowałpolitykę, jaką jego brat prowadzi w Ameryce.Bez wahania mówił prawdę o deptaniu praw iwolności osadników! Potępia Stamp Act i ostatnie decyzje.Jego zdaniem król zapomina o zasadach,dzięki którym monarchia angielska stała się potęgą.O czym mówi? O walce zbuntowanychosadników o wolność, Viravolta! Książę twierdzi, że jesteśmy o krok od wojny.Dziękuję, Gilbercie.Chłopak natychmiast odszedł, a Broglie zbliżył się do Pietra.- Tak, wiem, co pan teraz myśli.Rzeczywiście, jest jeszcze trochę zielony.Ale sądzę, że szybko sięwyrobi.Teraz marzy, by podjąć walkę, wspierając buntowników.To nasze nowe granice! A pan.Co zamierza pan robić?Pietro uśmiechnął się.- Jeszcze nie wiem.Mam ochotę wrócić do Wenecji.A może pozostanę na służbie tu, w Wersalu,przy królowej.- Albo dołączyć do nas - rzucił Charles, także się uśmiechając.Położył rękę na ramieniu Viravolty.Tym razem w jego geście nie było protekcjonalizmu.- A może powinienem powiedzieć: zostanie pan z nami?Patrzyli na siebie w milczeniu.Potem Charles podjął szeptem:- Wie pan, że zawsze będę potrzebował Czarnej Orchidei do rozwiązywania poważnych problemów.Niech pan pomyśli o Ameryce.Walka o wolność!- Pomyślę! - obiecał Pietro ze śmiechem.- Ale skoro już o tym mowa.Proszę mi powiedzieć, jakmiewają się nasi przyjaciele.Kawaler d Eon i pan de Beaumarchais?- A, ci.Niech pan o nich nawet nie wspomina! Beaumarchais wrócił do Anglii, żeby zapobiecpojawieniu się pamfletu na królową i króla.Zarekwirował go i po setce perypetii, z których połowęwymyślił, poszedł złożyć niecne dziełko u stóp Marii Teresy.Uznała go za szaleńca.Teraz biedak niewie, jak wrócić do łask.Widział pan jego Cyrulika sewilskiego?Odniósł ogromny sukces.I znowu ledwie się wywinął! Ten człowiek ma niezwykły dar: zawszepotrafi się wykręcić.Trzeba stale mieć go na oku.Teraz planuje wplątać się w sprawy amerykańskie.Zabiega o spotkanie z tajnym przedstawicielem buntowników, Arthurem Lee.Co do d Eona.Boże drogi.Hrabia ciężko westchnął, pocierając powieki.- On także wrócił do Londynu, ale uznał, że pensja, przyznana mu po rozwiązaniu Sekretu, jestżałośnie niska [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Mnóstwo wypchanych zwierząt, inne już spreparowanealbo przynajmniej wypatroszone.I książki.Głównie chemia.Kazałem to wszystko poddaćekspertyzie.Powiedział mi pan jednak, że ta receptura greckiego ognia znów popadła wzapomnienie?- Myślę, że zginęła na dobre, razem z Bajkarzem.Widziałem, jak płonie coś i, jeśli wierzyć jegosłowom, był to już ostatni dokument podający jej skład.Ponoć nauczył się go na pamięć.I, jeślimożna to tak ująć, zerwał kontakty z lordem Stevensem.- Oby.Proszę sobie tylko wyobrazić, co by się stało, gdyby ową recepturę przechwyciło wrogiemocarstwo.A jeśli chodzi o tego biedaka.Na szczęście nikt się nie dowie, co nam groziło.Terazigraszki króla w Parc-aux-Cerfs są już przeszłością.- To nie ulega wątpliwości! - rzekł Pietro, unosząc brew i patrząc w stronę Ludwika XVI.- Ale co zeStevensem?- Stormont jest bliski zamknięcia tej sprawy.Siatki wspierające Stevensa we Francji i Anglii zostałyrozbite.In formacje o knowaniach lorda dotarły do króla Jerzego.To już tylko kwestia czasu.Zaufajmy Anglikom, potrafią wykazać się siłą.Mają duże doświadczenie w dziedzinie służbspecjalnych.- Och, nie wątpię, że te będą się jeszcze rozwijały - dodał Pietro.Przez chwilę kłaniali się przechodzącym obok ludziom.Potem uśmiech zniknął z twarzy Pietra.- Charles.I pan, i ja wiemy, co się wydarzyło.Ochroniliśmy tym razem młodą parę królewską, aledoprawdy, męczy mnie ciągłe ukrywanie błędów naszych poprzedników.Rozumie pan, co mam na myśli.Nasze tak zwane wyczyny nie zasłużyły na te żałosne odznaczenia.Gdyby pan nie nalegał, obszedłbym się bez tego.Broglie spojrzał mu prosto w oczy.- Proszę mi wierzyć, że doskonale pana rozumiem.Ale władzy potrzebne są takie chwile.Chronićkrólestwo, Viravolta.Na tym polega moja misja.I pańska.Czy chodziło o pseudodelfina, czy ojakiekolwiek błędy i grzeszki króla, Bajkarz był groznym szaleńcem i obłąkanym mordercą.Ktośmusiał ubrudzić sobie ręce.To polityka, przyjacielu.Co do reszty.Historia jej dokona, z naszymudziałem lub bez.Poklepał go po ramieniu.- Teraz wyraził pan istotę naszego fachu.Przez chwilę milczeli.Potem odezwał się Charles:- Jednak musimy się zająć kolejnymi sprawami.*Jeszcze raz szef Sekretu starał się znalezć wyjście z trudnej sytuacji osobistej.Odesłany do Metzu, gdzie powrócił do kariery wojskowej, od której zaczynał, uporał się z gorycząporażki.Koniec Sekretu był wprawdzie faktem, ale tylko na pozór, bo agenci i cała siatka wciąż bylido jego dyspozycji.Nic się nie skończyło.Ledwie uporał się ze sprawą Bajkarza, a już inna, wcaleniebanalna, zaczęła go nękać.Teraz stała się głównym celem.Skinął na młodego człowieka, który wydawał się nieco zagubiony w Galerii Zwierciadlanej.Stał, rozglądając się z zaciekawieniem.Broglie uśmiechnął się do Viravolty, gdy chłopak szedł w ichstronę.- Cóż, panu mogę wyznać, że Metz jest śmiertelnie nudny.Manewry są pozbawione sensu, tracimytylko czas, od piętnastu lat nie było wojny.To żałosne.Ale przynajmniej jestem na świeżympowietrzu.A od czasu do czasu zawieram ciekawe znajomości, na przykład z tym młodzieńcem!Przedstawił Viravolcie chłopaka wyglądającego na siedemnaście lat.W pierwszej chwili młodyznajomy Brogliego wydawał się raczej nieśmiały.Ukrywał, jak mógł, gęstwę rudych włosów podperuką.Opierając dłoń na rękojeści, powitał Viravoltę.Zapewne należałdo grona chłopców, których Charles de Broglie, dla zabicia czasu, poddawał testom z myślą oprzyszłym werbunku.Nosił galony kapitana i Pietro już po chwili dowiedział się, że dowodzikompanią dragonów pod rozkazami księcia de Poix.Broglie protekcjonalnie położył mu rękę naramieniu.- Gilbert de la Fayette - przedstawił się chłopak z wymuszonym uśmiechem.Pietro także się przedstawił, a Broglie podjął:- Nasz przyjaciel gościł na kolacji, którą niedawno wydałem.Niech pan sobie wyobrazi, Viravolta,że zaprosiłem także Jego Królewską Wysokość księcia Gloucester z małżonką.Książę przebywa namniej lub bardziej przymusowym wygnaniu.Jego brat, król Jerzy III, nie może mu wybaczyć, żezlekceważył jego zdanie i pojął za żonę śliczną księżniczkę, owoc grzesznej miłości EdwardaWalpole z bieliznianą.Mieli córkę.Wybuchłskandal.Spotkanie na kolacji było wielce pouczające.Gloucester otwarcie krytykowałpolitykę, jaką jego brat prowadzi w Ameryce.Bez wahania mówił prawdę o deptaniu praw iwolności osadników! Potępia Stamp Act i ostatnie decyzje.Jego zdaniem król zapomina o zasadach,dzięki którym monarchia angielska stała się potęgą.O czym mówi? O walce zbuntowanychosadników o wolność, Viravolta! Książę twierdzi, że jesteśmy o krok od wojny.Dziękuję, Gilbercie.Chłopak natychmiast odszedł, a Broglie zbliżył się do Pietra.- Tak, wiem, co pan teraz myśli.Rzeczywiście, jest jeszcze trochę zielony.Ale sądzę, że szybko sięwyrobi.Teraz marzy, by podjąć walkę, wspierając buntowników.To nasze nowe granice! A pan.Co zamierza pan robić?Pietro uśmiechnął się.- Jeszcze nie wiem.Mam ochotę wrócić do Wenecji.A może pozostanę na służbie tu, w Wersalu,przy królowej.- Albo dołączyć do nas - rzucił Charles, także się uśmiechając.Położył rękę na ramieniu Viravolty.Tym razem w jego geście nie było protekcjonalizmu.- A może powinienem powiedzieć: zostanie pan z nami?Patrzyli na siebie w milczeniu.Potem Charles podjął szeptem:- Wie pan, że zawsze będę potrzebował Czarnej Orchidei do rozwiązywania poważnych problemów.Niech pan pomyśli o Ameryce.Walka o wolność!- Pomyślę! - obiecał Pietro ze śmiechem.- Ale skoro już o tym mowa.Proszę mi powiedzieć, jakmiewają się nasi przyjaciele.Kawaler d Eon i pan de Beaumarchais?- A, ci.Niech pan o nich nawet nie wspomina! Beaumarchais wrócił do Anglii, żeby zapobiecpojawieniu się pamfletu na królową i króla.Zarekwirował go i po setce perypetii, z których połowęwymyślił, poszedł złożyć niecne dziełko u stóp Marii Teresy.Uznała go za szaleńca.Teraz biedak niewie, jak wrócić do łask.Widział pan jego Cyrulika sewilskiego?Odniósł ogromny sukces.I znowu ledwie się wywinął! Ten człowiek ma niezwykły dar: zawszepotrafi się wykręcić.Trzeba stale mieć go na oku.Teraz planuje wplątać się w sprawy amerykańskie.Zabiega o spotkanie z tajnym przedstawicielem buntowników, Arthurem Lee.Co do d Eona.Boże drogi.Hrabia ciężko westchnął, pocierając powieki.- On także wrócił do Londynu, ale uznał, że pensja, przyznana mu po rozwiązaniu Sekretu, jestżałośnie niska [ Pobierz całość w formacie PDF ]