[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Położył jej rękę naswoim ramieniu, by łatwiej było jej utrzymać równowagę, i unosiłkolejno jej stopy, wsuwając na nie buty. Dziękuję mruknęła.Uśmiechnął się, podnosząc głowę do góry, i pocałował jej dłoń. Dla ciebie wszystko, Kopciuszku.Julia wyjęła z szafy czarny płaszcz o długości trzy czwarte iwłaśnie miała go nałożyć, kiedy Gabriel wyjął jej go z ręki. Pozwól mnie to zrobić zaprotestował. Chcę cię obsłużyć. Gabrielu, to tylko płaszcz.Nie przejmuj się. Tak, wiem, że to tylko płaszcz.Ale dla mnie to okazja, żebymmógł się zachować jak dżentelmen i okazać ci należny szacunek.Proszę, Julianno, nie odmawiaj mi tego.Zarumieniła się zawstydzona i lekko skinęła głową.Nie byłaprzyzwyczajona do takiej adoracji, szczególnie ze strony Gabriela.Chciała mu pozwolić, by traktował ją jak księżniczkę, ale było towięcej, niż się kiedykolwiek spodziewała, więcej, niż na to wedługwłasnej oceny zasługiwała.Pocałowała go i wyszeptała w jego wargisłowa podziękowania.Ujął jej ramię i poprowadził ją na dół, w stronęrestauracji.Julia i Gabriel pokonywali brukowane uliczki od Palazzo Vecchiodo Palazzo dell Arte dei Giudici e Notai, śmiejąc się i wspominającswoje poprzednie pobyty we Florencji.Musieli iść powoli, gdyżporuszanie się po Florencji w szpilkach było sprawą dośćskomplikowaną.Na szczęście Gabriel trzymał Julię pod ramię, dziękiczemu szła na ogół prosto i unikała większości gwizdów i zaczepek zestrony florenckiej młodzieży.Miasto nie zmieniło się aż tak bardzo odczasów Dantego.Restauracja wybrana przez Gabriela nazywała się Alle Murate.Znajdowała się w czternastowiecznym budynku gildii, niedalekoDuomo, i zdobiły ją niezwykłe zabytkowe freski, w tym portret samegoDantego.Julia, oszołomiona pięknem dzieł sztuki, zostawała nieco wtyle, gdy kelner prowadził ich do stolika.Gabriel zarezerwował ciche miejsce na piętrze, z widokiem nagłówną salę, tuż pod sklepieniem sufitu.Był to najlepszy stolik w całejrestauracji, gdyż można było z niego oglądać średniowieczne freski.Cztery anioły zamarłe na ścianach unosiły się nad nimi, gdy Julia ujęładłoń Gabriela i ją ścisnęła.Była w ekstazie. Tu jest pięknie.Dziękuję.Nie miałam pojęcia, że są tu takiefreski.Uśmiechnął się na widok jej entuzjazmu. Jutrzejszy wieczór będzie jeszcze lepszy.Massimo mówił, żemój wykład zaplanowano po zamknięciu muzeum, potem ma się tamodbyć przyjęcie dla miejscowych dygnitarzy i akademików.Na końcuczeka nas półoficjalny bankiet wewnątrz galerii.Będziemyhonorowymi gośćmi.Julia uśmiechnęła się niepewnie. Nie przywiozłam niczego, co by się nadawało na oficjalneprzyjęcie. Na pewno cokolwiek przywiozłaś, będzie wyglądało pięknie.Ale mogę zrozumieć, że nie chcesz dwa razy zakładać tej samejsukienki.Czyli będę musiał zabrać cię na zakupy. Jesteś pewien, że nie wolałbyś pójść tam sam? Ten bankiet jestna cześć twojego wykładu, będziesz bardzo zajęty.Może czułbyś sięlepiej, gdybyś mógł w spokoju porozmawiać?Odgarnął z jej twarzy zabłąkany lok. Julianno, twoja obecność jest nie tylko pożądana, a wręczwymagana.Nie znoszę sam chodzić na przyjęcia.Zawsze tak było.To,że będziesz przy mnie, będzie jedyną przyjemnością całego tegowieczoru, naprawdę.Chyba że nie chcesz ze mną iść? Zrobiłzaniepokojoną minę. Zawsze jest mi dobrze w twoim towarzystwie.Ale będą mniepytać, kim jestem i co robię& czy to nie będzie dla ciebie niezręczne?Natychmiast spoważniał. Oczywiście, że nie! Czekałem do końca semestru, żeby mócpublicznie cieszyć się twoim towarzystwem i przedstawiać cię jakomoją dziewczynę.I nie ma niczego wstydliwego w magisterskichstudiach.Połowa ludzi na tym bankiecie ma takie studia za sobą.Jesteśmłodą kobietą, inteligentną i piękną& Wyszczerzył zęby. Będęmusiał się trzymać blisko ciebie, żeby rywali utrzymywać z dala.Będąkrążyć wokół ciebie jak etruskie wilki, usiłując przyciągnąć uwagęnajpiękniejszej kobiety na przyjęciu.Julia uśmiechnęła się z wdzięcznością i pochyliła, by gopocałować. W takim razie z największą przyjemnością z tobą pójdę.W odpowiedzi Gabriel przycisnął wargi do jej dłoni, delikatnieprzesuwając je do nadgarstka i aż do brzegu rękawa.Odgarnął go z jejprzedramienia, by odsłonić nagą skórę.Powieki Julii zatrzepotały, gdyzaczął ją okrywać wilgotnymi niespiesznymi pocałunkami.Dotarł dowrażliwego punktu na wewnętrznej stronie łokcia i possał go lekko.Boon wiedział to, czego ona nie wiedziała: że wnętrze kobiecego łokcia toszczególnie erogenna strefa.Dyskretne chrząknięcie kelnera za jego plecami tylko spowolniłodziałania Gabriela.Julia zarumieniła się zawstydzona, że ichprzyłapano, w końcu więc, acz niechętnie, puścił jej rękę.Nad butelką toskańskiego wina urozmaiconego kilkomaantipasti[76] wypytywał o jej studia we Włoszech, gdzie mieszkała i corobiła.Kiedy opowiedziała mu, jak odwiedzała Galerię Uffizi niemalkażdego dnia, by przyglądać się arcydziełom Botticellego, zastanawiałsię, czy naprawdę istnieje przeznaczenie.A także, jak mógł mieć tyleszczęścia, że znalazł ją nie raz, lecz dwa razy.Kiedy skończyli główne dania i siedzieli w milczeniu, patrzącsobie w oczy i wymieniając gorące pocałunki, Gabriel puścił dłoń Juliii sięgnął do kieszeni marynarki. Mam coś dla ciebie. Gabrielu, ten wyjazd to prezent sam w sobie, a teraz chcesz mijeszcze kupić sukienkę.Nie mogę.Pokręcił głową. To co innego.Zanim ci to dam, chcę, żebyś mi obiecała, że nieodmówisz.Julia dostrzegła powagę w jego niebieskich oczach.Nie żartował.Był bardzo poważny.Zastanawiała się, co takiego ukrywa w prawejdłoni. Nie mogę ci niczego obiecać, skoro nie wiem, o co chodzi.Skrzywił się. Obiecujesz, że nie odrzucisz niczego z góry? Oczywiście. Wyciągnij rękę.Julia zrobiła, o co ją prosił, a Gabriel położył na jej dłoni małeaksamitne pudełko.Wzięła głęboki oddech. To nie jest pierścionek.Możesz zacząć znowu oddychać. Najego twarzy pojawił się uśmiech, ale w oczach widać było napięcie.Otworzyła pudełko i zdziwiła się na widok jego zawartości.Wfałdach czarnego jedwabiu leżały dwa duże, okrągłe, idealne kolczyki,każdy z mniej więcej jednokaratowym brylantem. Gabrielu, ja& Usiłowała znalezć dalsze słowa, ale nie mogła. Zanim odmówisz, pozwól mi opowiedzieć ich historię.Wysłuchasz mnie? Proszę.Skinęła głową, zafascynowana lśniącymi kamieniami. Należały do Grace.Richard ofiarował je jej, kiedy po razpierwszy powiedział, że ją kocha.Dopiero zaczęli się ze sobą spotykać,a on już zdążył się zakochać po uszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Położył jej rękę naswoim ramieniu, by łatwiej było jej utrzymać równowagę, i unosiłkolejno jej stopy, wsuwając na nie buty. Dziękuję mruknęła.Uśmiechnął się, podnosząc głowę do góry, i pocałował jej dłoń. Dla ciebie wszystko, Kopciuszku.Julia wyjęła z szafy czarny płaszcz o długości trzy czwarte iwłaśnie miała go nałożyć, kiedy Gabriel wyjął jej go z ręki. Pozwól mnie to zrobić zaprotestował. Chcę cię obsłużyć. Gabrielu, to tylko płaszcz.Nie przejmuj się. Tak, wiem, że to tylko płaszcz.Ale dla mnie to okazja, żebymmógł się zachować jak dżentelmen i okazać ci należny szacunek.Proszę, Julianno, nie odmawiaj mi tego.Zarumieniła się zawstydzona i lekko skinęła głową.Nie byłaprzyzwyczajona do takiej adoracji, szczególnie ze strony Gabriela.Chciała mu pozwolić, by traktował ją jak księżniczkę, ale było towięcej, niż się kiedykolwiek spodziewała, więcej, niż na to wedługwłasnej oceny zasługiwała.Pocałowała go i wyszeptała w jego wargisłowa podziękowania.Ujął jej ramię i poprowadził ją na dół, w stronęrestauracji.Julia i Gabriel pokonywali brukowane uliczki od Palazzo Vecchiodo Palazzo dell Arte dei Giudici e Notai, śmiejąc się i wspominającswoje poprzednie pobyty we Florencji.Musieli iść powoli, gdyżporuszanie się po Florencji w szpilkach było sprawą dośćskomplikowaną.Na szczęście Gabriel trzymał Julię pod ramię, dziękiczemu szła na ogół prosto i unikała większości gwizdów i zaczepek zestrony florenckiej młodzieży.Miasto nie zmieniło się aż tak bardzo odczasów Dantego.Restauracja wybrana przez Gabriela nazywała się Alle Murate.Znajdowała się w czternastowiecznym budynku gildii, niedalekoDuomo, i zdobiły ją niezwykłe zabytkowe freski, w tym portret samegoDantego.Julia, oszołomiona pięknem dzieł sztuki, zostawała nieco wtyle, gdy kelner prowadził ich do stolika.Gabriel zarezerwował ciche miejsce na piętrze, z widokiem nagłówną salę, tuż pod sklepieniem sufitu.Był to najlepszy stolik w całejrestauracji, gdyż można było z niego oglądać średniowieczne freski.Cztery anioły zamarłe na ścianach unosiły się nad nimi, gdy Julia ujęładłoń Gabriela i ją ścisnęła.Była w ekstazie. Tu jest pięknie.Dziękuję.Nie miałam pojęcia, że są tu takiefreski.Uśmiechnął się na widok jej entuzjazmu. Jutrzejszy wieczór będzie jeszcze lepszy.Massimo mówił, żemój wykład zaplanowano po zamknięciu muzeum, potem ma się tamodbyć przyjęcie dla miejscowych dygnitarzy i akademików.Na końcuczeka nas półoficjalny bankiet wewnątrz galerii.Będziemyhonorowymi gośćmi.Julia uśmiechnęła się niepewnie. Nie przywiozłam niczego, co by się nadawało na oficjalneprzyjęcie. Na pewno cokolwiek przywiozłaś, będzie wyglądało pięknie.Ale mogę zrozumieć, że nie chcesz dwa razy zakładać tej samejsukienki.Czyli będę musiał zabrać cię na zakupy. Jesteś pewien, że nie wolałbyś pójść tam sam? Ten bankiet jestna cześć twojego wykładu, będziesz bardzo zajęty.Może czułbyś sięlepiej, gdybyś mógł w spokoju porozmawiać?Odgarnął z jej twarzy zabłąkany lok. Julianno, twoja obecność jest nie tylko pożądana, a wręczwymagana.Nie znoszę sam chodzić na przyjęcia.Zawsze tak było.To,że będziesz przy mnie, będzie jedyną przyjemnością całego tegowieczoru, naprawdę.Chyba że nie chcesz ze mną iść? Zrobiłzaniepokojoną minę. Zawsze jest mi dobrze w twoim towarzystwie.Ale będą mniepytać, kim jestem i co robię& czy to nie będzie dla ciebie niezręczne?Natychmiast spoważniał. Oczywiście, że nie! Czekałem do końca semestru, żeby mócpublicznie cieszyć się twoim towarzystwem i przedstawiać cię jakomoją dziewczynę.I nie ma niczego wstydliwego w magisterskichstudiach.Połowa ludzi na tym bankiecie ma takie studia za sobą.Jesteśmłodą kobietą, inteligentną i piękną& Wyszczerzył zęby. Będęmusiał się trzymać blisko ciebie, żeby rywali utrzymywać z dala.Będąkrążyć wokół ciebie jak etruskie wilki, usiłując przyciągnąć uwagęnajpiękniejszej kobiety na przyjęciu.Julia uśmiechnęła się z wdzięcznością i pochyliła, by gopocałować. W takim razie z największą przyjemnością z tobą pójdę.W odpowiedzi Gabriel przycisnął wargi do jej dłoni, delikatnieprzesuwając je do nadgarstka i aż do brzegu rękawa.Odgarnął go z jejprzedramienia, by odsłonić nagą skórę.Powieki Julii zatrzepotały, gdyzaczął ją okrywać wilgotnymi niespiesznymi pocałunkami.Dotarł dowrażliwego punktu na wewnętrznej stronie łokcia i possał go lekko.Boon wiedział to, czego ona nie wiedziała: że wnętrze kobiecego łokcia toszczególnie erogenna strefa.Dyskretne chrząknięcie kelnera za jego plecami tylko spowolniłodziałania Gabriela.Julia zarumieniła się zawstydzona, że ichprzyłapano, w końcu więc, acz niechętnie, puścił jej rękę.Nad butelką toskańskiego wina urozmaiconego kilkomaantipasti[76] wypytywał o jej studia we Włoszech, gdzie mieszkała i corobiła.Kiedy opowiedziała mu, jak odwiedzała Galerię Uffizi niemalkażdego dnia, by przyglądać się arcydziełom Botticellego, zastanawiałsię, czy naprawdę istnieje przeznaczenie.A także, jak mógł mieć tyleszczęścia, że znalazł ją nie raz, lecz dwa razy.Kiedy skończyli główne dania i siedzieli w milczeniu, patrzącsobie w oczy i wymieniając gorące pocałunki, Gabriel puścił dłoń Juliii sięgnął do kieszeni marynarki. Mam coś dla ciebie. Gabrielu, ten wyjazd to prezent sam w sobie, a teraz chcesz mijeszcze kupić sukienkę.Nie mogę.Pokręcił głową. To co innego.Zanim ci to dam, chcę, żebyś mi obiecała, że nieodmówisz.Julia dostrzegła powagę w jego niebieskich oczach.Nie żartował.Był bardzo poważny.Zastanawiała się, co takiego ukrywa w prawejdłoni. Nie mogę ci niczego obiecać, skoro nie wiem, o co chodzi.Skrzywił się. Obiecujesz, że nie odrzucisz niczego z góry? Oczywiście. Wyciągnij rękę.Julia zrobiła, o co ją prosił, a Gabriel położył na jej dłoni małeaksamitne pudełko.Wzięła głęboki oddech. To nie jest pierścionek.Możesz zacząć znowu oddychać. Najego twarzy pojawił się uśmiech, ale w oczach widać było napięcie.Otworzyła pudełko i zdziwiła się na widok jego zawartości.Wfałdach czarnego jedwabiu leżały dwa duże, okrągłe, idealne kolczyki,każdy z mniej więcej jednokaratowym brylantem. Gabrielu, ja& Usiłowała znalezć dalsze słowa, ale nie mogła. Zanim odmówisz, pozwól mi opowiedzieć ich historię.Wysłuchasz mnie? Proszę.Skinęła głową, zafascynowana lśniącymi kamieniami. Należały do Grace.Richard ofiarował je jej, kiedy po razpierwszy powiedział, że ją kocha.Dopiero zaczęli się ze sobą spotykać,a on już zdążył się zakochać po uszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]