[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ostatnie parę lat spędził w Antwerpii,studiując tam ze swoimi braćmi.Mercy dygnęła.– Miło mi, panie.Zupełnie go nie pamiętała, ale słyszała onim od jego matki.Pastorostwo mieli nadzieję,że kiedyś syn pójdzie w ślady ojca i zostaniegłową zgromadzenia.Field ukłonił się.– Panno Mercy, cieszę się, że panią widzę.Miałem zaszczyt zostać wcześniej przedstawionypani siostrze.– Obrócił do Johna Harta twarz,okrągłą jak księżyc w pełni.Miało się wrażenie,że jego szare oczy nigdy nie mrugają.– Panpobłogosławił cię pięknymi córkami.– O, tak, są chlubą mego domu, choćniektóre złe języki twierdzą inaczej – odrzekł zgoryczą ojciec Mercy.Scena z Kitem w kościele dostarczyłakongregacji materiału do plotek na paręmiesięcy, lecz szczęśliwie zaczęły cichnąć wobecbraku dalszych dowodów, że Mercy zamierzazhańbić się z aktorem.„I pewnie już takzostanie” – pomyślała ponuro Mercy.Po wstępnych uprzejmościach panowiewymienilijeszczeuwagiwkwestiachteologicznych, które zupełnie znudziły Mercy.Na szczęście ojciec pożegnał się wreszcie zpanem Fieldem i wraz z rodziną ruszył dodomu.Po powrocie Mercy od razu pobiegła doswojego pokoju, żeby zająć stałe miejsce przyoknie.Czy Kit przyjdzie? Uznała, że jeśli się niepojawi, będzie to oznaczało zerwanie.Miałajednak nadzieję, że ochłonie i wybaczy jejnieprzemyślane słowa.Zachowała jego obrączkęz trawy – zawiesiła ją sobie na szyi najedwabnej nici, pod ubraniem, żeby nikt jej niezobaczył.Na brzegu nie było nikogo.–go obraziła.Czy te niepotrzebne słowa doreszty unicestwiły nadzieję, że będą razem?„Zakochał się w jednej chwili, dlaczegóżwięc nie miałby się tak samo szybkoodkochać?” – szepnął w jej głowie zdradzieckigłos, wzmacniając argumenty tej części jejumysłu, która dziwiła się, jak przystojny isławny aktor mógł się zadurzyć w takiej szarejmyszce jak Mercy Hart.Opadła na kolana i kornie pochyliła głowę.– Dobry Panie Boże, spraw, aby Kit miwybaczył – modliła się.Faith wpadła do pokoju jak kula armatnia.– Przepraszam, siostrzyczko, że przerywamci modlitwę, ale na dole jest hrabia i tata naspotrzebuje.– Co? – zdumiała się Mercy.Byłaby chyba mniej zdziwiona, gdyby Faithpowiedziała „słoń”.– Prawdziwy hrabia.– Faith, na której takprzyziemne sprawy jak pozycja czy pieniądzenie robiły zwykle wrażenia, tym razem byłamocno poruszona.Szlachcic, który decyduje sięna wizytę w mieszczańskim domu, musi miećpo temu wyjątkowe powody.– Chodź, szybko!Mercy wstała, zerknąwszy za okno, lecz z tejpozycji nie widziała „plaży Kita”, jak tonazywała.Bała się podejść bliżej, by Faith nienabrała podejrzeń.W końcu z westchnieniemruszyła za siostrą do salonu.Zobaczyła ojca stojącego pokornie przedprzystojnym młodym panem odzianym warystokratyczne, szkarłatne i złote szaty.Towarzyszyli mu trzej inni mężczyźni: dwóchlokajów w brązowych liberiach i Tobias Lacey –brat Kita, który był z nim przed teatremtamtego fatalnego dnia.Serce ścisnęło jej sięboleśnie, kiedy na niego patrzyła – tak bardzoprzypominał Kita, z burzą czarnych włosów iwesołym spojrzeniem.Ale czemu tu się zjawili?To nie mógł być przypadek! Czyżby przysłał ichKit, aby przekazali, że zrywa z nią całkowicie?Nie, niemożliwe, hrabia nie wyręczałby brata wtakiej sprawie.Chyba że przybył tu, aby daćwyraz swemu gniewowi na mieszczańskąpannę, że śmiała potraktować z góry młodegopana o szlachetnych korzeniach, któremunajlepsze rody z chęcią oddałyby swoje córki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Ostatnie parę lat spędził w Antwerpii,studiując tam ze swoimi braćmi.Mercy dygnęła.– Miło mi, panie.Zupełnie go nie pamiętała, ale słyszała onim od jego matki.Pastorostwo mieli nadzieję,że kiedyś syn pójdzie w ślady ojca i zostaniegłową zgromadzenia.Field ukłonił się.– Panno Mercy, cieszę się, że panią widzę.Miałem zaszczyt zostać wcześniej przedstawionypani siostrze.– Obrócił do Johna Harta twarz,okrągłą jak księżyc w pełni.Miało się wrażenie,że jego szare oczy nigdy nie mrugają.– Panpobłogosławił cię pięknymi córkami.– O, tak, są chlubą mego domu, choćniektóre złe języki twierdzą inaczej – odrzekł zgoryczą ojciec Mercy.Scena z Kitem w kościele dostarczyłakongregacji materiału do plotek na paręmiesięcy, lecz szczęśliwie zaczęły cichnąć wobecbraku dalszych dowodów, że Mercy zamierzazhańbić się z aktorem.„I pewnie już takzostanie” – pomyślała ponuro Mercy.Po wstępnych uprzejmościach panowiewymienilijeszczeuwagiwkwestiachteologicznych, które zupełnie znudziły Mercy.Na szczęście ojciec pożegnał się wreszcie zpanem Fieldem i wraz z rodziną ruszył dodomu.Po powrocie Mercy od razu pobiegła doswojego pokoju, żeby zająć stałe miejsce przyoknie.Czy Kit przyjdzie? Uznała, że jeśli się niepojawi, będzie to oznaczało zerwanie.Miałajednak nadzieję, że ochłonie i wybaczy jejnieprzemyślane słowa.Zachowała jego obrączkęz trawy – zawiesiła ją sobie na szyi najedwabnej nici, pod ubraniem, żeby nikt jej niezobaczył.Na brzegu nie było nikogo.–go obraziła.Czy te niepotrzebne słowa doreszty unicestwiły nadzieję, że będą razem?„Zakochał się w jednej chwili, dlaczegóżwięc nie miałby się tak samo szybkoodkochać?” – szepnął w jej głowie zdradzieckigłos, wzmacniając argumenty tej części jejumysłu, która dziwiła się, jak przystojny isławny aktor mógł się zadurzyć w takiej szarejmyszce jak Mercy Hart.Opadła na kolana i kornie pochyliła głowę.– Dobry Panie Boże, spraw, aby Kit miwybaczył – modliła się.Faith wpadła do pokoju jak kula armatnia.– Przepraszam, siostrzyczko, że przerywamci modlitwę, ale na dole jest hrabia i tata naspotrzebuje.– Co? – zdumiała się Mercy.Byłaby chyba mniej zdziwiona, gdyby Faithpowiedziała „słoń”.– Prawdziwy hrabia.– Faith, na której takprzyziemne sprawy jak pozycja czy pieniądzenie robiły zwykle wrażenia, tym razem byłamocno poruszona.Szlachcic, który decyduje sięna wizytę w mieszczańskim domu, musi miećpo temu wyjątkowe powody.– Chodź, szybko!Mercy wstała, zerknąwszy za okno, lecz z tejpozycji nie widziała „plaży Kita”, jak tonazywała.Bała się podejść bliżej, by Faith nienabrała podejrzeń.W końcu z westchnieniemruszyła za siostrą do salonu.Zobaczyła ojca stojącego pokornie przedprzystojnym młodym panem odzianym warystokratyczne, szkarłatne i złote szaty.Towarzyszyli mu trzej inni mężczyźni: dwóchlokajów w brązowych liberiach i Tobias Lacey –brat Kita, który był z nim przed teatremtamtego fatalnego dnia.Serce ścisnęło jej sięboleśnie, kiedy na niego patrzyła – tak bardzoprzypominał Kita, z burzą czarnych włosów iwesołym spojrzeniem.Ale czemu tu się zjawili?To nie mógł być przypadek! Czyżby przysłał ichKit, aby przekazali, że zrywa z nią całkowicie?Nie, niemożliwe, hrabia nie wyręczałby brata wtakiej sprawie.Chyba że przybył tu, aby daćwyraz swemu gniewowi na mieszczańskąpannę, że śmiała potraktować z góry młodegopana o szlachetnych korzeniach, któremunajlepsze rody z chęcią oddałyby swoje córki [ Pobierz całość w formacie PDF ]