[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawdopodobnie - bo wszak w sercu pozostała oszczędną dziewczyną z północy stanuNowy Jork - zwróciła albo próbowała zwrócić swoje drogie figurowki do sklepu  WinterWonderland! w centrum handlowym, ale z kolei za nic nie chciała zwrócić łyżew Skylera,bo była głęboko przekonana, że nie wolno się poddawać, w każdym razie nie bez usilnychstarań.A jednak ku rozczarowaniu mamusi i chyba autentycznemu zdumieniu kolejne lekcjejazdy na łyżwach nie zaowocowały większymi sukcesami niż tamta pierwsza, a podczasczwartej lekcji zazwyczaj ustępliwe dziecko zrobiło się ponure/buntownicze/niegrzeczne ijeszcze bardziej nieskoordynowane fizycznie, bo tak mocno zaczęło się bać i nienawidzićwszystkiego, co się wiązało z jazdą na łyżwach.Wszystkiego, co się wiązało z lodem! Zwesołą, dzwięczną muzyką! Niebawem Skyler pochlipywał i dygotał już na sam widokżółtozielonej impali, której swego czasu był takim uprzywilejowanym i radosnym pasażerem.Mamusia westchnęła i w końcu stwierdziła:- Niech ci będzie, Skyler.Wygrałeś.Masz serduszko jak zasuszony rodzynek, maszserduszko uparciucha, a jednak to serduszko postawiło na swoim.Oddam te piekielne, starełyżwy do  Goodwill , jakiś inny wdzięczny chłopiec na pewno się z nich ucieszy. DWIE MAMUSIE- Sky-ler!Wspomnienia są wyraziste, a jednak rozedrgane, histeryczne i chaotyczne niczymniskobudżetowy film nakręcony kamerą z ręki.Skyler! Niby usłyszał ten okrzyk, ale ten okrzyk był cichy i zanikał i być może taknaprawdę to wcale nie usłyszał okrzyku Skyler!, bo taki okrzyk wcale nie przeszył nerwowejatmosfery otaczającej małego mężczyznę mamusi, którego mamusia będzie kochała do końcażycia.Ale też niewykluczone, że coś mu się pomyliło w jego dziecinnych myślach z płaczemDziecka, bo to Dziecko często płakało, bo to Dziecko wierciło się na wysokim krzesełku wkuchni, wierzgając nogami i młócąc miniaturowymi piąstkami, och, och, och! co za wrzask,kiedy Maria próbowała nakarmić Dziecko, Dziecko z czerwoną buzią, z ustami jak dzióbekmaleńkiego ptaszka, z którego ściekało mu na brodę i na już zaplamiony śliniak wodnisto-papkowate, białawe niemowlęce jedzenie bez nazwy, i to Dziecko było maleńkądziewczynką, a jednak zdumiewająco silną, bo jeśli cię kopnęła, to się to poczuło, i jeślipochwyciła twój serdelkowaty paluch swoją maleńką piąstką, to się to poczuło, a kiedyzaczynała gaworzyć,  uśmiechać się i sprawiać, że przysuwałeś się blisko do jej maleńkiej,zarumienionej buzi, do tych oczu barwy kobaltu, które wpijały się w ciebie, to potem potrafiłaznienacka się przestraszyć, zacząć się wydzierać i wtedy Ach! Och! Ach! Czym ty je taknastraszyłeś, niedobry Skyler, coś ty zrobił, że Dziecko się rozpłakało?W ramionach Marii z Gwatemali Dziecko przeobrażało się w rozgrzany, rozdygotanytobołek.Maria z Gwatemali potrafiła uspokoić Dziecko gruchaniem, całusami, śpiewnymi,magicznymi pomrukami w jakimś dziwnym języku, prawdopodobnie swoim ojczystymjęzyku, niezrozumiałym dla Skylera i dla mamusi zresztą też, dlatego wykluczającym ichoboje.Tylko gdzie była mamusia?Przestraszona Maria z Gwatemali załamywała swe krzepkie, chłopskie ręce, apelującdo Skylera zadyszanym angielskim z silnym akcentem, gdzie jest pani Rampike? Skyler,gdzie twoja matka? Ale Skyler nie miał pojęcia, gdzie jest mamusia, Skyler sam wołał:Mamusiu? Mamusiu!, płaczliwym, dziecięcym głosem, gdy tymczasem Dziecko się wydzierało w innym pokoju albo może  gorączkowało , albo może zwymiotowało całeśniadanie, a gdzie wtedy był tatuś? Tatuś znowu wyjechał.A właściwie to poleciał doBurbank w Kalifornii i miał wrócić do Fair Hills dopiero tak mniej więcej  z końcemtygodnia - ale którego tygodnia? zastanawiał się Skyler - i ten cholerny telefon dzwonił,dzwonił, dzwonił i nikt go nie odbierał, bo mamusia nie życzyła sobie, żeby Maria odbierałatelefon, po prostu wiadomości miały się nagrywać na sekretarkę, mamusia odegra tewiadomości wieczorem (może) z towarzyszeniem porządnego, mocnego drinka (szkockatatusia, bez lodu), ale Maria zwraca się teraz do Skylera, co ma powiedzieć tym paniom?, bozdaje się, że właśnie przyjechały pani Higley i dwie inne panie, żeby zabrać Betsey Rampikena lunch organizowany w Towarzystwie Sportowym Fair Hills przez Kobiece TowarzystwoOłtarzowe działające przy kościele episkopalnym pod wezwaniem Zwiętej Trójcy, bo mocnowyperfumowana/biodrzasta pani Higley jest żoną wielebnego Archibalda ( Archiego )Higleya, siwego jak gołąb pastora kościoła Zwiętej Trójcy - kochana, przemiła Mattie Higley,która ostatnimi czasy była taka dobra dla Betsey Rampike, która  przyjęła Betsey Rampikepod swoje skrzydła , tylko gdzie jest Betsey Rampike, gdzie do diabła schowała sięmamusia? Albo jest jeszcze straszniej, kiedy zjawia się wataha ogorzałych meksykańskichrobotników (cieśli? malarzy? dekarzy? mają kosić trawniki?), którzy nie mówią po angielsku itylko jeden Bix Rampike by wiedział, po co tu przyszli, ale tatusia nie ma i kiedy mamusiapróbuje dodzwonić się do tatusia  do pracy , to tatusia często nie ma  przy jego biurku , tatuśjest tak bardzo lubiany i tak bardzo rozchwytywany, że chyba w ogóle nie posiada biurka wBaddaxe Oil Inc., ale za to tatuś ma nie jedną, lecz kilka asystentek/sekretarek, któregruchającymi, melodyjnymi głosikami uspokajają histeryczną żonę-mamusię, obiecując, żepowtórzą panu Rampike'owi, że jest proszony o telefon do domu jak najszybciej.Tylko gdziejest mamusia?Potencjalne kryjówki mamusi:" Aazienka.Pod gorącym, parującym pełnym strumieniem prysznica, gdzie mamusianie słyszy płaczu Dziecka.Teoretycznie." Sypialnia.Zamknięte szczelnie żaluzje nie dopuszczają oślepiającego blaskuporanka i na masywnym  królewskim łożu, pod pagórkiem z pościeli, w eleganckiejkoszuli nocnej z czarnego jedwabiu, której wielki dekolt ledwie skrywa białe piersi zniebieskimi żyłkami i dużymi sutkami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl