[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tym momencie samolot przyspieszył i poczuli się wbici w fotele.Lorenzo zaczął szybciej oddychać i położył dłońna dłoni A gnese.— Nie masz nic przeciwko?— Jest tylko trochę wilgotna…— Przepraszam.— Nic nie szkodzi.Dlaczego nie poczytasz tego czasopisma, wcześniej chyba trochę cię to uspokoiło…— Jest po polsku.— A ha…— Zobacz.Lorenzo przywiódł jej dłoń do swojej piersi.— Co?— Nie czujesz, że bije o wiele szybciej, niż powinno? Spróbuj policzyć.Jeden, dwa, trzy, cztery…— Nie ma w tym nic dziwnego, to tylko częstoskurcz.Zdarza się częściej, niż myślisz.— Na przykład kiedy? Tuż przed śmiercią?— Jak umierasz, serce się zatrzymuje, a nie przyspiesza.Częstoskurcz to tylko zwykłe podwyższenie częstotliwościrytmu serca.— A tamta anomalia, którą chciałaś znaleźć kilka lat temu, może to właśnie to?— Nie, nie, to tylko zwyczajna reakcja na okoliczności.— A co może ją wywoływać?— Emocje, myśli, sytuacje, które sprawiają, że się denerwujesz.Na przykład podczas odpowiedzi przy tablicy albo…kiedy się zakochasz.— To nie jest dobry moment na żarty — powiedział poważnie Lorenzo, który ani trochę się nie uspokoił.— Masz tylko atak paniki.— Niby skąd to wiesz?— Co tydzień czytam naukowe czasopisma medyczne.— I czym to się objawia?— Właśnie tym, co teraz przeżywasz: częstoskurcz, zimne poty, poczucie, że możesz umrzeć…— Chyba wcale nie czuję się lepiej, kiedy tego słucham.A gnese poddała się i pomyślała, że pewnie jedyne,co mogła zrobić, to spróbować odwrócić jego uwagę.— Myślisz, że w Warszawie jest śnieg?— Śnieg? No co ty, przecież jest wiosna!— Czytałam, że to możliwe, w Polsce może zawsze padać śnieg, nawet w sierpniu…— Byłoby super, uwielbiam śnieg.— Wiem.Pamiętam, jak zazdrościłam ci, gdy opowiadałeś o sankach, bałwanach i ślizgawkach w parku…W Rzymieod dawna nie spadł śnieg.Miałam cztery lata, prawie nic nie pamiętam.— Nie nastawiaj się za bardzo.Wiesz, że mam obsesję na punkcie pogody, sprawdziłem prognozę.Temperaturanie powinna zejść poniżej dziesięciu stopni.— Ja nie wierzę w prognozy, nigdy się nie sprawdzają.W międzyczasie samolot wystartował.Lorenzo spojrzał za szybę i zobaczył przed oczami dywan z białych chmur.Potem zdał sobie sprawę, że wciąż trzymał w dłoni dłoń A gnese.Puścił ją.— Przepraszam, już przeszło.Teraz czuję się lepiej…— Według mnie to ta twoja psycholog sprawia, że przychodzą ci do głowy dziwne myśli, w sumie gdybyś ich nieanalizował, wszystkie te problemy siedziałyby gdzieś spokojnie w twojej nieświadomości.Myślałeś kiedyś, żeby zacząććwiczyć jogę?— Za dużo zen, to nie dla mnie.Ja już jestem wystarczająco zen.Potrzebuję czegoś, co mnie pobudzi,w przeciwnym razie nic się nie zmienia.— Na przykład czego?— Na przykład… nie wiem.koszykówki albopiłki nożnej.— Jakoś nie mogę sobie ciebie wyobrazić.— Masz rację, sporty grupowe odpadają, tym bardziej, że nie mam przyjaciół.— Nieprawda, przecież masz przyjaciół.— Może w Mediolanie tak.Tutaj mam tylko ciebie.A gnese zamilkła, zastanawiając się nad sensem jego słów, nad tym, że postrzegał ją wyłącznie jako przyjaciółkę.W sumie nią była, to oczywiste.Byli tylko przyjaciółmi.A le w pewnym sensie te słowa nie były przyjemne.Onzauważył ten cień rozczarowania na jej twarzy i dodał:— A le ty jesteś szczególną przyjaciółką, dopiero co uratowałaś mi życie.Wiesz przecież, że można paść trupemprzez atak paniki.• • •Chwytając rękami siatkę z drutu kolczastego, A gnesez trudem powstrzymywała łzy.Jedną z niewielu pozytywnych stron uczęszczania do szkoły w Cinecittà była możliwość spotkania takiegonauczyciela, jak pan Gori, który nauczył ich, czymbył holokaust.Przed wystawieniem przedstawienia przeciwko rasizmowi i antysemityzmowi przekazał im cenną i szczegółowąwiedzę na ten temat.A gnese widziała już tak wiele filmów ukazujących zbiorowe groby, tortury, rzędy nagich kobiet, odartych zewszystkiego, z tożsamości, z ciała… Teraz tamte obrazy nagle ukazywały się znów przed jej oczami, kolorowe, a nieczarno–białe, i przenosiły ją do świata pełnego horroru i samotności [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.W tym momencie samolot przyspieszył i poczuli się wbici w fotele.Lorenzo zaczął szybciej oddychać i położył dłońna dłoni A gnese.— Nie masz nic przeciwko?— Jest tylko trochę wilgotna…— Przepraszam.— Nic nie szkodzi.Dlaczego nie poczytasz tego czasopisma, wcześniej chyba trochę cię to uspokoiło…— Jest po polsku.— A ha…— Zobacz.Lorenzo przywiódł jej dłoń do swojej piersi.— Co?— Nie czujesz, że bije o wiele szybciej, niż powinno? Spróbuj policzyć.Jeden, dwa, trzy, cztery…— Nie ma w tym nic dziwnego, to tylko częstoskurcz.Zdarza się częściej, niż myślisz.— Na przykład kiedy? Tuż przed śmiercią?— Jak umierasz, serce się zatrzymuje, a nie przyspiesza.Częstoskurcz to tylko zwykłe podwyższenie częstotliwościrytmu serca.— A tamta anomalia, którą chciałaś znaleźć kilka lat temu, może to właśnie to?— Nie, nie, to tylko zwyczajna reakcja na okoliczności.— A co może ją wywoływać?— Emocje, myśli, sytuacje, które sprawiają, że się denerwujesz.Na przykład podczas odpowiedzi przy tablicy albo…kiedy się zakochasz.— To nie jest dobry moment na żarty — powiedział poważnie Lorenzo, który ani trochę się nie uspokoił.— Masz tylko atak paniki.— Niby skąd to wiesz?— Co tydzień czytam naukowe czasopisma medyczne.— I czym to się objawia?— Właśnie tym, co teraz przeżywasz: częstoskurcz, zimne poty, poczucie, że możesz umrzeć…— Chyba wcale nie czuję się lepiej, kiedy tego słucham.A gnese poddała się i pomyślała, że pewnie jedyne,co mogła zrobić, to spróbować odwrócić jego uwagę.— Myślisz, że w Warszawie jest śnieg?— Śnieg? No co ty, przecież jest wiosna!— Czytałam, że to możliwe, w Polsce może zawsze padać śnieg, nawet w sierpniu…— Byłoby super, uwielbiam śnieg.— Wiem.Pamiętam, jak zazdrościłam ci, gdy opowiadałeś o sankach, bałwanach i ślizgawkach w parku…W Rzymieod dawna nie spadł śnieg.Miałam cztery lata, prawie nic nie pamiętam.— Nie nastawiaj się za bardzo.Wiesz, że mam obsesję na punkcie pogody, sprawdziłem prognozę.Temperaturanie powinna zejść poniżej dziesięciu stopni.— Ja nie wierzę w prognozy, nigdy się nie sprawdzają.W międzyczasie samolot wystartował.Lorenzo spojrzał za szybę i zobaczył przed oczami dywan z białych chmur.Potem zdał sobie sprawę, że wciąż trzymał w dłoni dłoń A gnese.Puścił ją.— Przepraszam, już przeszło.Teraz czuję się lepiej…— Według mnie to ta twoja psycholog sprawia, że przychodzą ci do głowy dziwne myśli, w sumie gdybyś ich nieanalizował, wszystkie te problemy siedziałyby gdzieś spokojnie w twojej nieświadomości.Myślałeś kiedyś, żeby zacząććwiczyć jogę?— Za dużo zen, to nie dla mnie.Ja już jestem wystarczająco zen.Potrzebuję czegoś, co mnie pobudzi,w przeciwnym razie nic się nie zmienia.— Na przykład czego?— Na przykład… nie wiem.koszykówki albopiłki nożnej.— Jakoś nie mogę sobie ciebie wyobrazić.— Masz rację, sporty grupowe odpadają, tym bardziej, że nie mam przyjaciół.— Nieprawda, przecież masz przyjaciół.— Może w Mediolanie tak.Tutaj mam tylko ciebie.A gnese zamilkła, zastanawiając się nad sensem jego słów, nad tym, że postrzegał ją wyłącznie jako przyjaciółkę.W sumie nią była, to oczywiste.Byli tylko przyjaciółmi.A le w pewnym sensie te słowa nie były przyjemne.Onzauważył ten cień rozczarowania na jej twarzy i dodał:— A le ty jesteś szczególną przyjaciółką, dopiero co uratowałaś mi życie.Wiesz przecież, że można paść trupemprzez atak paniki.• • •Chwytając rękami siatkę z drutu kolczastego, A gnesez trudem powstrzymywała łzy.Jedną z niewielu pozytywnych stron uczęszczania do szkoły w Cinecittà była możliwość spotkania takiegonauczyciela, jak pan Gori, który nauczył ich, czymbył holokaust.Przed wystawieniem przedstawienia przeciwko rasizmowi i antysemityzmowi przekazał im cenną i szczegółowąwiedzę na ten temat.A gnese widziała już tak wiele filmów ukazujących zbiorowe groby, tortury, rzędy nagich kobiet, odartych zewszystkiego, z tożsamości, z ciała… Teraz tamte obrazy nagle ukazywały się znów przed jej oczami, kolorowe, a nieczarno–białe, i przenosiły ją do świata pełnego horroru i samotności [ Pobierz całość w formacie PDF ]