[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ma pan takie prawo.- Teraz jadę do Phoenix - oświadczył - ale tylko po graty.Jak wrócę,zaopiekuję się Bettie Gay i dzieciakiem.- Uhm - mruknęła Grace, cały czas intensywnie myśląc.Co sobie ten gnojek, ten punk wyobraża! Teraz już nie wydawał się jejsympatyczny.O, nie.Jay Pearson wstał, włożył kapelusz i wprawnym pociągnięciem za rondonasunął go sobie na czoło.- Miło mi było panią poznać - rzucił na pożegnanie, a w jego oczachzabłysły przewrotne ogniki.- A mnie pana  odparła oschłym tonem.Po wyjściu Jaya Grace wróciła ha swoje miejsce za biurkiem,poinformowała Debbie, aby nie łączyła żadnych telefonów i oparłszy podbródekna złożonych dłoniach, pogrążyła się w rozmyślaniach.Jeśli chodzi o tegokowboja, tego Jaya Pearsona, rozprawi się z nim w sekundę.To tylko kwestiakilku banknotów i koniec.Pozostawało jednak pytanie: kim, do cholery, jest tendrugi? Czyżby ktoś jeszcze chciał zbić forsę na ciąży Bettie?242anula + polgarausoladnacs Niewykluczone, ale.Zaraz, zaraz.Ta przystojna gęba, ta pewność siebie,ta fryzura.Ten kowboj, który tu był przed chwilą, bardziej wyglądał nakochanka Bettie, za to tamten.Psiakrew, chyba musiała być ślepa.Mniejszao nędzne łachy, on i Bettie pasują do siebie jak pięść do nosa.Właśnie szła do ogródka, żeby podlać swoje smętnie oklapnięte geranium,kiedy usłyszała podjeżdżający przed domek samochód.Serce jej zabiło mocniejz radości.Na pewno Greg.Któż inny mógłby ją odwiedzić? Natychmiast jednakpomyślała, że to prawdopodobnie znowu Jay, który jak raz przyczepi się dojakiegoś pomysłu, to nie może się już od niego odczepić.Tak samo było z jegokarierą.Wielką karierą.Postawiła plastykową konewkę na ziemi i cofnęła się do środka, ciekawa,czy tym razem chociaż zapuka.Nagle przez okno saloniku spostrzegła przyfurtce Grace Jacobs.Gdy rozległ się dzwonek, otworzyła drzwi.Serce miała w gardle.Wszystkie sprawy zostały omówione w szczegółach, a gdyby chodziło opotwierdzenie wypłacenia większej sumy, wystarczyłby przecież telefon.- Jak się masz, Bettie - powitała ją Grace i nie czekając na zaproszenie,wtargnęła do domku, czujnym, szybkim spojrzeniem ogarniając pokój.- Zwietnie - odpowiedziała Bettie, wciąż z ręką na klamce.- No - Grace obróciła się szybko w stronę dziewczyny i spojrzaławymownie na jej brzuch - widzę, że to już nastąpi lada moment.Głos adwokatki, zazwyczaj starannie modulowany, brzmiał ostro.- Uhm.chyba tak.Teraz Grace, wciąż uważnie się rozglądając, poszła do sypialni.Zajrzałanawet do szafy.Potem wsadziła głowę do łazienki.- Przypuszczam, że Jay aż wstrzymuje oddech w oczekiwaniu na towydarzenie - rzekła.- Odwiedził mnie dziś z samego rana - dodała.Bettie poczuła, że z twarzy odpływa jej krew.Jay posunął się do.I nagleuprzytomniła sobie ze zgrozą jeszcze coś innego: Greg również był w biurze243anula + polgarausoladnacs Grace i na dodatek podawał się za Jaya! O którego z nich chodzi? Umysł Bettiepracował na pełnych obrotach.To musiał jednak być jej Jay, ten prawdziwy Jay.Wprowadził swoją grozbę w czyn i Grace Jacobs odwiedziło dwóch różnychmężczyzn, podających się za jedną i tę samą osobę.Naturalnie pani mecenasnabrała podejrzeń.Podejrzeń? Wpadła we wściekłość.Uważaj!- Jay? - spytała zdziwiona, gdy tymczasem Grace przeniosła się dokuchni.- Koniec zabawy - syknęła Grace.- Zjawiło się u mnie dwóch facetów ikażdy twierdzi, że jest Jayem, ojcem twojego dziecka.Chcę wiedzieć, co tu jestgrane, moja panno! %7łądam wyjaśnień! W jaką aferę usiłujesz mnie wciągnąć?Wyjrzała do ogródka.Spłoszony Wąsik czmychnął do jakiejś kryjówki.Bettie przełknęła z wysiłkiem ślinę.- Ojej - zaczęła, chcąc zyskać na czasie.Wciąż intensywnie sięzastanawiała, co robić.- Dwóch.Sama chciałabym wiedzieć, o co tu chodzi.%7łądam wyjaśnień!- Bo widzi pani, mój brat.Założę się, że ten wariat przedstawił się jakoJay.To do niego podobne - brnęła.- Jest chciwy na pieniądze jak lichwiarz.Założę się, że chciał wyciągnąć dla siebie trochę forsy.Twój brat? - spytała Grace oschłym tonem.- Tak, tak, Bill.Billy.Był tu wczoraj.Pojawił się znienacka, nie wiadomoskąd [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl