[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cel: powiedzieć o Bobbym Seale u14, o jego uwięzieniu, realnym zagrożeniu karą śmierci;powiedzieć też o determinacji Nixona, by unicestwić Black Panthers Party; w ogóle mówić oproblemie czarnych; sprzedawać partyjny tygodnik; odebrać dwa czeki za wykłady, jeden odprofesorów na pięćset dolarów, drugi od studentów na tysiąc; urządzić kwestę; próbowaćwerbować sympatyków spośród nielicznych czarnych studentów& Gdy mieliśmy już wsiąść dosamochodu byliśmy w siedzibie partii w Bronxde powiedziałem do Davida Hilliarda: Jedziesz z nami?Uśmiechnął się lekko, powiedział nie i wygłosił komentarz, który wydał mi sięzagadkowy: Jest jeszcze za dużo drzew.Pojechałem z Zaidem i Nappierem.Podczas podróży samochodem to zdanie: Jestjeszcze za dużo drzew stale chodziło mi po głowie.Tak więc jeszcze dziś dla czarnego zaledwietrzydziestoletniego drzewo nie jest tym samym, czym jest dla białego, świętem listowia, ptactwa,gniazd, wyrytych serc i splecionych imion jest szubienicą.Widok drzewa, przywołując nie takodległą grozę, wysuszał usta, sprawiał, że struny głosowe stawały się prawie bezużyteczne: biały,siedząc okrakiem na belce w wiązaniach dachu, trzymał sznur, na którym już zawiązano pętlę,właśnie to widział na początku Murzyn, którego miano zlinczować, i dziś tym, co dzieli nas odczarnych, jest nie tyle kolor skóry czy włosy, co prześladowana obsesjami psychika, której nigdynie poznamy, chyba że Murzyn w zabawny, a zarazem tajemniczy sposób wygłosi zdanie, którenas zastanowi.Zresztą naprawdę jest tajemnicą, a czarni kryją w sobie kłębowisko obsesyjnychmyśli.Ze swoich nieszczęść uczynili bogactwo.Profesorowie ze Stony Brook byli rozluznieni.Przyjęli nas gorąco.Trudno im było pojąć,że nie próbuję odróżnić się od Panter, używając mniej gwałtownej retoryki.Powinienem był ichtemperować, wyjaśnić im& Wystawiono dwa czeki na moje nazwisko i przekazano Panterom.Ujęła mnie ta elegancja.Jakaś pani profesor o włosach blond powiedziała: Musimy protestować przeciwko masakrowaniu Panter, bo jak tak dalej pójdzie, zaraz ponich przyjdzie kolej na naszych synów.Po namyśle muszę napisać, co następuje: od chwili powstania, w pazdziernikusześćdziesiątego szóstego, Black Panthers Party stale przekraczała ustalone przez samą siebiegranice, niemal bez przerwy tworzyła nowe obrazy, od samego początku do końca 1970 roku.Wkwietniu siedemdziesiątego siła Panter była wciąż nienaruszona, tak iż profesorowie nauniwersytetach nie mieli jak z nimi dyskutować, bunt czarnych brał się z tak oczywistych faktów,że biali, pracownicy uniwersytetów czy nie, niezdolni się im przeciwstawić, mogli co najwyżejodprawiać egzorcyzmy.Niektórzy wzywali policję, ale ruch Panter, radosny i pełen patosu, nigdynie był ruchem popularnym.Nawoływał do całkowitego poświęcenia, użycia broni, zalecałjęzykową inwencję, używanie obelg, które tną białasom gęby jak szpicruta.Przemoc mogła siękarmić tylko nędzą getta.Wielka wewnętrzna wolność była możliwa dzięki wojnie, którą toczyłaz nimi policja, administracja, populacja białych i część czarnej burżuazji.Ten ruch był takgwałtowny, że musiał się wypalić.%7łarząc się, iskrząc i w końcu sprawiając, że problem czarnychstał się nie tylko widoczny, ale wręcz jaskrawy.Tylko nieliczni amerykańscy intelektualiści pojęli, że argumenty Panter, nie wyrastając zewspólnego zródła amerykańskiej demokracji, sprawiają wrażenie dosyć powierzchownych, azwolennicy Panter wydają się nieokrzesani i prości.W stadium, w jakim znajdował się ruch,brutalność tego, co zwano werbalizmem czy retoryką Panter, nie tkwiła w samym porządkudyskursu, lecz w sile afirmacji albo negacji w gniewnym tonie i tembrze głosu.Ten gniew,prowadzący do czynów, uniemożliwiał wszelką napuszoność stylu czy emfazę.Kto byłświadkiem politycznych utarczek białych, na przykład na kongresie demokratów w Chicago wsierpniu 1968 roku, może porównać: poetycka inwencja nie jest mocną stroną białych.Widzimy teraz, że partia Panter nie tylko sprowokowała czy zachęciła czarną młodzież donoszenia pstrokatych tkanin i bujnych czupryn: biali wiedzieli, że za tą bezczelną prowokacjąpod ich adresem kryje się wola życia posunięta do granic poświęcenia życia.Młodziekstrawaganccy czarni z San Francisco, Harlemu czy Berkeley ukrywali i zarazem wskazywaliwprost, że w białych wymierzona jest broń.Dzięki Panterom czarni, zwani jeszcze WujamiTomami, zatrudnieni w administracji, sędziowie, burmistrzowie dużych miast z czarnąwiększością, których wybrano czy mianowano tylko dla zachowania pozorów, ci czarni byli teraz widziani , brani pod uwagę , słuchani przez białych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Cel: powiedzieć o Bobbym Seale u14, o jego uwięzieniu, realnym zagrożeniu karą śmierci;powiedzieć też o determinacji Nixona, by unicestwić Black Panthers Party; w ogóle mówić oproblemie czarnych; sprzedawać partyjny tygodnik; odebrać dwa czeki za wykłady, jeden odprofesorów na pięćset dolarów, drugi od studentów na tysiąc; urządzić kwestę; próbowaćwerbować sympatyków spośród nielicznych czarnych studentów& Gdy mieliśmy już wsiąść dosamochodu byliśmy w siedzibie partii w Bronxde powiedziałem do Davida Hilliarda: Jedziesz z nami?Uśmiechnął się lekko, powiedział nie i wygłosił komentarz, który wydał mi sięzagadkowy: Jest jeszcze za dużo drzew.Pojechałem z Zaidem i Nappierem.Podczas podróży samochodem to zdanie: Jestjeszcze za dużo drzew stale chodziło mi po głowie.Tak więc jeszcze dziś dla czarnego zaledwietrzydziestoletniego drzewo nie jest tym samym, czym jest dla białego, świętem listowia, ptactwa,gniazd, wyrytych serc i splecionych imion jest szubienicą.Widok drzewa, przywołując nie takodległą grozę, wysuszał usta, sprawiał, że struny głosowe stawały się prawie bezużyteczne: biały,siedząc okrakiem na belce w wiązaniach dachu, trzymał sznur, na którym już zawiązano pętlę,właśnie to widział na początku Murzyn, którego miano zlinczować, i dziś tym, co dzieli nas odczarnych, jest nie tyle kolor skóry czy włosy, co prześladowana obsesjami psychika, której nigdynie poznamy, chyba że Murzyn w zabawny, a zarazem tajemniczy sposób wygłosi zdanie, którenas zastanowi.Zresztą naprawdę jest tajemnicą, a czarni kryją w sobie kłębowisko obsesyjnychmyśli.Ze swoich nieszczęść uczynili bogactwo.Profesorowie ze Stony Brook byli rozluznieni.Przyjęli nas gorąco.Trudno im było pojąć,że nie próbuję odróżnić się od Panter, używając mniej gwałtownej retoryki.Powinienem był ichtemperować, wyjaśnić im& Wystawiono dwa czeki na moje nazwisko i przekazano Panterom.Ujęła mnie ta elegancja.Jakaś pani profesor o włosach blond powiedziała: Musimy protestować przeciwko masakrowaniu Panter, bo jak tak dalej pójdzie, zaraz ponich przyjdzie kolej na naszych synów.Po namyśle muszę napisać, co następuje: od chwili powstania, w pazdziernikusześćdziesiątego szóstego, Black Panthers Party stale przekraczała ustalone przez samą siebiegranice, niemal bez przerwy tworzyła nowe obrazy, od samego początku do końca 1970 roku.Wkwietniu siedemdziesiątego siła Panter była wciąż nienaruszona, tak iż profesorowie nauniwersytetach nie mieli jak z nimi dyskutować, bunt czarnych brał się z tak oczywistych faktów,że biali, pracownicy uniwersytetów czy nie, niezdolni się im przeciwstawić, mogli co najwyżejodprawiać egzorcyzmy.Niektórzy wzywali policję, ale ruch Panter, radosny i pełen patosu, nigdynie był ruchem popularnym.Nawoływał do całkowitego poświęcenia, użycia broni, zalecałjęzykową inwencję, używanie obelg, które tną białasom gęby jak szpicruta.Przemoc mogła siękarmić tylko nędzą getta.Wielka wewnętrzna wolność była możliwa dzięki wojnie, którą toczyłaz nimi policja, administracja, populacja białych i część czarnej burżuazji.Ten ruch był takgwałtowny, że musiał się wypalić.%7łarząc się, iskrząc i w końcu sprawiając, że problem czarnychstał się nie tylko widoczny, ale wręcz jaskrawy.Tylko nieliczni amerykańscy intelektualiści pojęli, że argumenty Panter, nie wyrastając zewspólnego zródła amerykańskiej demokracji, sprawiają wrażenie dosyć powierzchownych, azwolennicy Panter wydają się nieokrzesani i prości.W stadium, w jakim znajdował się ruch,brutalność tego, co zwano werbalizmem czy retoryką Panter, nie tkwiła w samym porządkudyskursu, lecz w sile afirmacji albo negacji w gniewnym tonie i tembrze głosu.Ten gniew,prowadzący do czynów, uniemożliwiał wszelką napuszoność stylu czy emfazę.Kto byłświadkiem politycznych utarczek białych, na przykład na kongresie demokratów w Chicago wsierpniu 1968 roku, może porównać: poetycka inwencja nie jest mocną stroną białych.Widzimy teraz, że partia Panter nie tylko sprowokowała czy zachęciła czarną młodzież donoszenia pstrokatych tkanin i bujnych czupryn: biali wiedzieli, że za tą bezczelną prowokacjąpod ich adresem kryje się wola życia posunięta do granic poświęcenia życia.Młodziekstrawaganccy czarni z San Francisco, Harlemu czy Berkeley ukrywali i zarazem wskazywaliwprost, że w białych wymierzona jest broń.Dzięki Panterom czarni, zwani jeszcze WujamiTomami, zatrudnieni w administracji, sędziowie, burmistrzowie dużych miast z czarnąwiększością, których wybrano czy mianowano tylko dla zachowania pozorów, ci czarni byli teraz widziani , brani pod uwagę , słuchani przez białych [ Pobierz całość w formacie PDF ]