[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Blisko linii wody namalowano dodatkową parę oczu.Na największejłodzi nad środkową częścią rozciągał się baldachim.Spojrzała na Jondalara z okrzykiem zachwytui zdumienia i spostrzegła, \e przymknął oczy i zmarszczył czoło w udręce.Zrozumiała, \e ta du\ałódz musi mieć coś wspólnego z jego bratem.śadne z nich jednak nie miało zbyt du\o czasu narozmyślania.Grupa ludzi przesuwała ich do przodu, z zapałem zarówno pokazując swojeniezwykłe statki, jak i chcąc popisać się swoimi umiejętnościami na wodzie.Ayla zobaczyła, \eludzie przechodzili po podobnej do drabiny konstrukcji między pomostem a łodzią.Kiedyskierowano ją w tę stronę, zrozumiała, \e oczekują od niej tego samego.Większość ludziprzechodziła przez tę kładkę, z łatwością zachowując równowagę, mimo \e łódz i pomostporuszały się chwilami w odwrotnych kierunkach, ale Ayla była wdzięczna, \e Carlono podał jejrękę.Usiadła pod baldachimem, między Markenem i Jondalarem, na ławce, która mogłapomieścić jeszcze więcej ludzi.Inni siedzieli na ławach z tyłu i z przodu, a wielu trzymało wiosła obardzo długich trzonach.Zanim się zorientowała, co się dzieje, zrzucili liny, które przytrzymywałyłódz przy pomoście, i znalezli się na środku rzeki.Siostra Carlona, Carolio, zaczęła wyśpiewywać silnym głosem rodzaj rytmicznegoskandowania, które wybiło się ponad szum Wielkiej Rzeki Matki.Ayla patrzyła zafascynowana nawioślarzy, którzy wiosłowali pod prąd, zaintrygowana ich równomiernymi uderzeniami wioseł dotaktu pieśni, i zdziwiło ją, jak szybko i bez szarpnięć poruszali się w górę rzeki.Na zakręcie rzeki ściany kamiennego wąwozu zbli\yły się do siebie.Między wznoszącymisię skałami szum wody rozlegał się donośniej i był intensywniejszy.Ayla poczuła, \e powietrzezrobiło się chłodniejsze i bardziej wilgotne.Czuła mokry, czysty zapach rzeki i \ycia w niej - takodmienny od rześkich, suchych zapachów równin.Przełęcz rozszerzyła się znowu i po obu stronach rzeki pojawiły się drzewa, któredochodziły do samej wody.- To miejsce wygląda znajomo - powiedział Jondalar.- Czy to jest miejsce budowy łodzi?Tam się zatrzymamy?- Nie teraz.Popłyniemy dalej i zawrócimy przy Półrybie.- Półryba? - spytała Ayla.- Co to takiego?Siedzący przed nią mę\czyzna odwrócił się i uśmiechnął.Ayla przypomniała sobie, \e jestto towarzysz \ycia Carolio.- Jego powinnaś zapytać - odezwał się, wskazując na Jondalara.Ayla spojrzała nasiedzącego obok niej mę\czyznę, którego twarz pokrył rumieniec za\enowania.- Tam właśnie stałsię pół-Ramudoi.Nie opowiedział ci o tym? - Wielu ludzi roześmiało się.- Dlaczego jej nie opowiesz, Barono? - mruknął Jondalar.- Jestem pewien, \e to nie będziepierwszy raz.- Jondalar ma rację - rzekł Markeno.- To jest jedna z ulubionych opowieści Barona.Caroliomówi, \e ju\ się zmęczyła słuchaniem, ale wszyscy wiedzą, \e on nie umie się powstrzymać przedopowiedzeniem dobrej historii, niezale\nie od tego, ile razy ju\ ją powtarzał.- No có\, musisz przyznać, \e to było zabawne - powiedział Barono do Jondalara.- Ale toty powinieneś ją opowiedzieć.Jondalar uśmiechnął się mimo woli.- Mo\e to było zabawne dla innych.- Ayla patrzyła na niego zaintrygowana.- Właśnieuczyłem się kierowania małą łodzią - zaczął.- Miałem ze sobą harpun - oszczep na ryby - iwiosłowałem pod prąd, kiedy zobaczyłem przepływające jesiotry.Pomyślałem, \e to jest okazjazłapania mojej pierwszej sztuki, i nie zastanowiłem się, jak sam wyciągnę taką du\ą rybę na ląd anico się stanie w tak małej łodzi.- Ta ryba zabrała go na przeja\d\kę, jakiej w \yciu nie zaznał! - dorzucił Barono.- Nie miałem nawet pewności, czy potrafię wbić w nią harpun.Nie byłem przyzwyczajonydo oszczepów z linkami - ciągnął dalej Jondalar.- Powinienem był się raczej martwić, co się stanie,jeśli mi się uda.- Nie rozumiem - powiedziała Ayla.- Kiedy polujesz na lądzie i trafisz oszczepem jakieś zwierzę, na przykład jelenia, to nawetjeśli tylko go zranisz i oszczep wypadnie, mo\esz zawsze iść jego śladami - tłumaczył Carlono.-Nie mo\esz iść za rybą do wody.Harpun ma haczyki skierowane do tyłu i przyczepioną mocnąlinkę, tak \e jak raz go wbijesz, zostaje i ryba nie zginie w wodzie.Drugi koniec linki przyczepionyjest do łodzi.- Jesiotr, którego nadział na harpun, pociągnął go pod prąd, z łodzią i wszystkim - znowuprzerwał Barono.- Byliśmy na tamtym brzegu i zobaczyliśmy, jak nas mija, uwieszony u sznura,który był przywiązany do łodzi.Nigdy w \yciu nie widziałem nikogo pędzącego z taką szybkością.To była najśmieszniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Blisko linii wody namalowano dodatkową parę oczu.Na największejłodzi nad środkową częścią rozciągał się baldachim.Spojrzała na Jondalara z okrzykiem zachwytui zdumienia i spostrzegła, \e przymknął oczy i zmarszczył czoło w udręce.Zrozumiała, \e ta du\ałódz musi mieć coś wspólnego z jego bratem.śadne z nich jednak nie miało zbyt du\o czasu narozmyślania.Grupa ludzi przesuwała ich do przodu, z zapałem zarówno pokazując swojeniezwykłe statki, jak i chcąc popisać się swoimi umiejętnościami na wodzie.Ayla zobaczyła, \eludzie przechodzili po podobnej do drabiny konstrukcji między pomostem a łodzią.Kiedyskierowano ją w tę stronę, zrozumiała, \e oczekują od niej tego samego.Większość ludziprzechodziła przez tę kładkę, z łatwością zachowując równowagę, mimo \e łódz i pomostporuszały się chwilami w odwrotnych kierunkach, ale Ayla była wdzięczna, \e Carlono podał jejrękę.Usiadła pod baldachimem, między Markenem i Jondalarem, na ławce, która mogłapomieścić jeszcze więcej ludzi.Inni siedzieli na ławach z tyłu i z przodu, a wielu trzymało wiosła obardzo długich trzonach.Zanim się zorientowała, co się dzieje, zrzucili liny, które przytrzymywałyłódz przy pomoście, i znalezli się na środku rzeki.Siostra Carlona, Carolio, zaczęła wyśpiewywać silnym głosem rodzaj rytmicznegoskandowania, które wybiło się ponad szum Wielkiej Rzeki Matki.Ayla patrzyła zafascynowana nawioślarzy, którzy wiosłowali pod prąd, zaintrygowana ich równomiernymi uderzeniami wioseł dotaktu pieśni, i zdziwiło ją, jak szybko i bez szarpnięć poruszali się w górę rzeki.Na zakręcie rzeki ściany kamiennego wąwozu zbli\yły się do siebie.Między wznoszącymisię skałami szum wody rozlegał się donośniej i był intensywniejszy.Ayla poczuła, \e powietrzezrobiło się chłodniejsze i bardziej wilgotne.Czuła mokry, czysty zapach rzeki i \ycia w niej - takodmienny od rześkich, suchych zapachów równin.Przełęcz rozszerzyła się znowu i po obu stronach rzeki pojawiły się drzewa, któredochodziły do samej wody.- To miejsce wygląda znajomo - powiedział Jondalar.- Czy to jest miejsce budowy łodzi?Tam się zatrzymamy?- Nie teraz.Popłyniemy dalej i zawrócimy przy Półrybie.- Półryba? - spytała Ayla.- Co to takiego?Siedzący przed nią mę\czyzna odwrócił się i uśmiechnął.Ayla przypomniała sobie, \e jestto towarzysz \ycia Carolio.- Jego powinnaś zapytać - odezwał się, wskazując na Jondalara.Ayla spojrzała nasiedzącego obok niej mę\czyznę, którego twarz pokrył rumieniec za\enowania.- Tam właśnie stałsię pół-Ramudoi.Nie opowiedział ci o tym? - Wielu ludzi roześmiało się.- Dlaczego jej nie opowiesz, Barono? - mruknął Jondalar.- Jestem pewien, \e to nie będziepierwszy raz.- Jondalar ma rację - rzekł Markeno.- To jest jedna z ulubionych opowieści Barona.Caroliomówi, \e ju\ się zmęczyła słuchaniem, ale wszyscy wiedzą, \e on nie umie się powstrzymać przedopowiedzeniem dobrej historii, niezale\nie od tego, ile razy ju\ ją powtarzał.- No có\, musisz przyznać, \e to było zabawne - powiedział Barono do Jondalara.- Ale toty powinieneś ją opowiedzieć.Jondalar uśmiechnął się mimo woli.- Mo\e to było zabawne dla innych.- Ayla patrzyła na niego zaintrygowana.- Właśnieuczyłem się kierowania małą łodzią - zaczął.- Miałem ze sobą harpun - oszczep na ryby - iwiosłowałem pod prąd, kiedy zobaczyłem przepływające jesiotry.Pomyślałem, \e to jest okazjazłapania mojej pierwszej sztuki, i nie zastanowiłem się, jak sam wyciągnę taką du\ą rybę na ląd anico się stanie w tak małej łodzi.- Ta ryba zabrała go na przeja\d\kę, jakiej w \yciu nie zaznał! - dorzucił Barono.- Nie miałem nawet pewności, czy potrafię wbić w nią harpun.Nie byłem przyzwyczajonydo oszczepów z linkami - ciągnął dalej Jondalar.- Powinienem był się raczej martwić, co się stanie,jeśli mi się uda.- Nie rozumiem - powiedziała Ayla.- Kiedy polujesz na lądzie i trafisz oszczepem jakieś zwierzę, na przykład jelenia, to nawetjeśli tylko go zranisz i oszczep wypadnie, mo\esz zawsze iść jego śladami - tłumaczył Carlono.-Nie mo\esz iść za rybą do wody.Harpun ma haczyki skierowane do tyłu i przyczepioną mocnąlinkę, tak \e jak raz go wbijesz, zostaje i ryba nie zginie w wodzie.Drugi koniec linki przyczepionyjest do łodzi.- Jesiotr, którego nadział na harpun, pociągnął go pod prąd, z łodzią i wszystkim - znowuprzerwał Barono.- Byliśmy na tamtym brzegu i zobaczyliśmy, jak nas mija, uwieszony u sznura,który był przywiązany do łodzi.Nigdy w \yciu nie widziałem nikogo pędzącego z taką szybkością.To była najśmieszniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]