[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WÅ‚aÅ›ciwie nie wiedzia­Å‚em nawet, kim jestem.Podczas jazdy taksówkÄ… na lotnisko krajowe ja i EmilyprawieÅ›my ze sobÄ… nie rozmawiali.ZapytaÅ‚em tylko, czywzięła pierÅ›cionek, ona zapytaÅ‚a, czy wziÄ…Å‚em zdjÄ™cia.Przy­Å›lij mi kopie, poprosiÅ‚a.Na skrawku papieru napisaÅ‚a swojenazwisko i adres. ZapisaÅ‚aÅ› nazwisko?  zdumiaÅ‚em siÄ™, wybuchajÄ…cÅ›miechem. Czy sÄ…dzisz, że mógÅ‚bym je zapomnieć?A nawiasem mówiÄ…c, dlaczego nie przyjęłaÅ› nazwiska Petera,Emily? Bo jest jego  odparÅ‚a. Czy przyjęłabyÅ› moje?Nie odpowiedziaÅ‚a.Nie powinienem byÅ‚ pytać.To byÅ‚ pierwszy prawdziwie sÅ‚oneczny dzieÅ„ od naszegoprzyjazdu do Waszyngtonu.PanowaÅ‚ niewielki ruch, wiÄ™c nalotnisko przyjechaliÅ›my aż za szybko.OdprawiÅ‚em bagaż,podeszliÅ›my do drzwi wiodÄ…cych na salÄ™ odlotów.TablicainformowaÅ‚a, że majÄ… do niej wstÄ™p jedynie pasażerowiez ważnymi biletami.WziÄ…Å‚em na stronÄ™ hostessÄ™ stojÄ…cÄ… przywykrywaczu metali, poczarowaÅ‚em chwilkÄ™ i uzyskaÅ‚emzgodÄ™ na wprowadzenie ze sobÄ… Emily.WywoÅ‚ano mój lot cztery razy, zanim znalazÅ‚em w sobieodwagÄ™, żeby wstać i wyjść.Przedtem niewiele rozmawia­liÅ›my.Emily skÅ‚oniÅ‚a gÅ‚owÄ™ na mój tors, ja obejmowaÅ‚em jÄ…ramieniem.To ona powiedziaÅ‚a w koÅ„cu, że muszÄ™ już iść.Spóznisz siÄ™ na samolot, ostrzegÅ‚a.MusiaÅ‚em zmobilizować caÅ‚Ä… siÅ‚Ä™ woli, żeby od niejodejść.MiaÅ‚em nadziejÄ™, że nie wybuchnie pÅ‚aczem, ale naturalnie  wybuchÅ‚a.PrzypomniaÅ‚em sobie ten dzieÅ„,kiedy na dworcu uwiesiÅ‚a siÄ™ na mej szyi.Teraz ogarnęłomnie podobne uczucie  że nie mam wyboru, że muszÄ™ jÄ…zostawić.PÄ™kaÅ‚o mi serce.Nie wiedziaÅ‚a, że naÅ‚ożyÅ‚em okulary przeciwsÅ‚oneczne,aby ukryć oczy, nie wiedziaÅ‚a, że pomaszerowaÅ‚em prosto220 przed siebie i ani razu nie spojrzaÅ‚em do tyÅ‚u, bo baÅ‚em sie, iżjej widok nie pozwoli mi odjechać.ZarezerwowaÅ‚em miejscekoÅ‚o przejÅ›cia, ale w samolocie poprosiÅ‚em sÄ…siadkÄ™, żeby siÄ™ze mnÄ… zamieniÅ‚a. Tylko do chwili startu  zapewniÅ‚em. ChciaÅ‚bymcoÅ› zobaczyć.I zobaczyÅ‚em Emily z dÅ‚oniÄ… przyciÅ›niÄ™tÄ… do szyby.CojakiÅ› czas machaÅ‚a do mnie, ja też machaÅ‚em.Ale zdawaÅ‚emsobie sprawÄ™, że mnie nie widzi.Kiedy samolot wykrÄ™ciÅ‚i zaczÄ…Å‚ koÅ‚owanie, wróciÅ‚em na swoje miejsce.SilnikimruczaÅ‚y przez chwilÄ™ basowo, a potem ryknęły ze wszyst­kich siÅ‚.OdchyliÅ‚em gÅ‚owÄ™ do tyÅ‚u, zamknÄ…Å‚em oczy.WciążmiaÅ‚em uczucie, że w niej jestem, wciąż czuÅ‚em jej smak,dotyk policzka na mej twarzy.Wciąż podnosiÅ‚a na mniewzrok, wciąż trzymaÅ‚a jednÄ… dÅ‚oÅ„ na mych plecach, palcedrugiej natomiast wplÄ…tywaÅ‚a w moje wÅ‚osy.Samolot wykonaÅ‚ skrÄ™t, a ja wyciÄ…gnÄ…Å‚em szyjÄ™, żebyprzez okienko zobaczyć pomnik PolegÅ‚ych. Czy chciaÅ‚by siÄ™ pan znów zamienić miejscami? zapytaÅ‚a moja sÄ…siadka. ZrobiÄ™ to z najwiÄ™kszÄ…przyjemnoÅ›ciÄ….Ale odparÅ‚em, że nie ma już nic do oglÄ…dania.Obiecaj mi, pomyÅ›laÅ‚em.Obiecaj sobie. 25PociÄ…g wjechaÅ‚ na dworzec Stamford.Kiedy schodzi­Å‚am na peron, miaÅ‚am kÅ‚opoty ze zmianÄ… wyrazu twarzy.Wez gÄ…bkÄ™.Zetrzyj wÄ™giel.ZmieÅ„ wyraz twarzy.Pod­cieniuj rysy.Smutek zastÄ…p radoÅ›ciÄ… z powrotu dodomu.Peter siedziaÅ‚ za kierownicÄ… volva, w bagażniku piÄ™trzyÅ‚ysiÄ™ jakieÅ› pudÅ‚a, Julie na mój widok wyskoczyÅ‚a przez tylnedrzwi. Dobrze siÄ™ bawiÅ‚aÅ›?  zapytaÅ‚a. Wszyscy za tobÄ…tÄ™skniliÅ›my.Tata przez pomyÅ‚kÄ™ upraÅ‚ mojÄ… koszulÄ™ w wy­bielaczu.Gdzie ty wÅ‚aÅ›ciwie trzymasz żarówki?PrzytuliÅ‚am jÄ… i pocaÅ‚owaÅ‚am w czubek gÅ‚owy. Zwietnie siÄ™ bawiÅ‚am  odparÅ‚am. Czy on wyglÄ…da staro, mamusiu?  zapytaÅ‚a Julie. Staro?  zdziwiÅ‚am siÄ™. No, pan Moran.WyglÄ…da staro? WyglÄ…da na starszego  odpowiedziaÅ‚am z uÅ›mie­chem. Co nie znaczy, że na starego.Wskakuj do auta.Peter wysiadÅ‚, okrążyÅ‚ samochód i podszedÅ‚ do mnieakurat w chwili, gdy wkÅ‚adaÅ‚am walizkÄ™ do bagażnika.WyjÄ…Å‚ mi jÄ… z rÄ…k.I musnÄ…Å‚ wargami mój policzek, bo akurat odwróciÅ‚amgÅ‚owÄ™. WyglÄ…dasz na zmÄ™czonÄ…  stwierdziÅ‚. MaÅ‚ospaÅ‚aÅ›?222  Hotelowe łóżko to nie to samo co wÅ‚asne  odpar­Å‚am, unikajÄ…c jego wzroku.Peter wÅ‚ożyÅ‚ walizkÄ™ do bagażnika, podszedÅ‚ do drzwi odstrony kierowcy.Ja  od strony pasażera.Julie wychylaÅ‚asiÄ™ zza oparcia. Gdzie twoi bracia?  spytaÅ‚am. Zapnij pas. W domu.GrajÄ… w kosza.Tata mówi, że zabieramy ciÄ™na kolacjÄ™.%7Å‚eby uczcić twój powrót.ChÅ‚opcy wybiegli na spotkanie samochodu, ale JackpozostaÅ‚ na miejscu.Może ulegÅ‚am zÅ‚udzeniu, ale odniosÅ‚amwrażenie, że jakoÅ› dziwnie na mnie patrzy.Peter wniósÅ‚ mojÄ…walizkÄ™ do domu, zadzwigaÅ‚ na górÄ™. Jak podróż?  zapytaÅ‚ kÅ‚adÄ…c jÄ… na łóżku. Bezgranicznie dÅ‚uga i nudna  odparÅ‚am. TrochÄ™czytaÅ‚am, przejrzaÅ‚am notatki.KÅ‚amstwo: gapiÅ‚am siÄ™ tylko przez okno.PodszedÅ‚ do komody, poÅ‚ożyÅ‚ na niej kluczyki od auta,a potem usiadÅ‚ na skraju łóżka i patrzyÅ‚, jak siÄ™ rozpakowujÄ™. No wiÄ™c jak to byÅ‚o, kiedy zobaczyÅ‚aÅ› go po upÅ‚ywietylu lat?PrzestaÅ‚am skÅ‚adać sweter, który wyjęłam z walizki.ZastanawiaÅ‚am siÄ™, czy cisza, jaka zapadÅ‚a po tym pytaniu,istotnie trwaÅ‚a tak dÅ‚ugo, jak mi siÄ™ zdawaÅ‚o. Dziwnie  odezwaÅ‚am siÄ™ wreszcie. Wszyscy siÄ™zmieniamy.Wszyscy dojrzewamy. TÄ™skniliÅ›my za tobÄ…, wiesz?  powiedziaÅ‚. Bezciebie dom nie jest taki sam.PróbowaÅ‚am zażartować, nie chciaÅ‚am być ani poważna,ani sentymentalna. Bo panuje w nim koszmarny baÅ‚agan.O której dziÅ›rano zabraliÅ›cie siÄ™ do porzÄ…dków?Peter odrzekÅ‚ ze Å›miechem, że bladym Å›witem.A japomyÅ›laÅ‚am, że bladym Å›witem leżaÅ‚am jeszcze w ramionachJima.Wieczorem pojechaliÅ›my do restauracji poÅ‚ożonej nabrzegu rzeki Saugatuck i caÅ‚Ä… szóstkÄ… zasiedliÅ›my na dworze,przy stoliku pod parasolem.Wszyscy rozprawiali z ożywie­niem  o rychÅ‚ym koÅ„cu roku szkolnego, o tym, że tego lata223 Jack znów bÄ™dzie pracować jako ratownik na Compo Beach,a Sam w snack-barze.Charlie wezmie udziaÅ‚ w rozgrywkachMaÅ‚ej Ligi, Julie natomiast rankami bÄ™dzie chodzić napółkolonie, po poÅ‚udniu zaÅ› pracować jako pomoc domowau rodziny, która sprowadziÅ‚a siÄ™ do sÄ…siedniego domu. SkoÅ„czyli przeprowadzkÄ™ wczoraj  powiedziaÅ‚aJulie. MajÄ… trzyletniÄ… córeczkÄ™.Jest Å›liczna.Wtedy wyobraziÅ‚am sobie, jak za kilka lat ta dziewczyn­ka wsiada do autobusu szkolnego.Julie bÄ™dzie wtedyw college'u.Peter nie przegapiÅ‚ zapewne wyrazu mojejtwarzy w tym momencie, bo oÅ›wiadczyÅ‚, że dokÅ‚adniepamiÄ™ta, jak my wprowadziliÅ›my siÄ™ do naszego domu. Jack miaÅ‚ wtedy dwa latka  westchnÄ…Å‚. CaÅ‚apozostaÅ‚a trójka przyszÅ‚a na Å›wiat, kiedyÅ›my tu już miesz­kali.PamiÄ™tam, że twoja dzisiejsza pracownia peÅ‚niÅ‚a rolÄ™pokoju zabaw.Dopiero pózniej byÅ‚o nas stać na wykoÅ„cze­nie pomieszczeÅ„ w suterenie.ZaskoczyÅ‚o mnie, że Peter pamiÄ™ta to wszystko, sÄ…dziÅ‚amdotÄ…d, iż trzyma siÄ™ na dystans od prozy życia, nie zwraca naniÄ… najmniejszej uwagi.Nie wie, gdzie trzymam zapasoweżarówki. Czasem rozmyÅ›lam, jak pusty bÄ™dzie nasz dom, kiedywszyscy pójdziecie na studia  powiedziaÅ‚am.Przy stole zapanowaÅ‚a cisza. Ty i ja moglibyÅ›my z powrotem przeprowadzić siÄ™ domiasta  zasugerowaÅ‚ Peter. Sprzedać dom i dać stÄ…dnogÄ™.Julie zaprotestowaÅ‚a niemal histerycznie. Ależ musicie pozostać w naszym domu!  wykrzyk­nęła. Tu siÄ™ chowaliÅ›my i ten dom musi pozostać nasz.Zawsze, ale to zawsze.WyszliÅ›my z restauracji zdecydowanie za pózno i Julieprzysnęła w samochodzie.Po powrocie do domu CharliezabraÅ‚ siÄ™ do odrabiania lekcji, o których zapomniaÅ‚, Jacki Sam zajÄ™li siÄ™ jakÄ…Å› grÄ… wideo, a Peter nalaÅ‚ sobie szkockieji usiadÅ‚ na bujaku przed domem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl