[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na policzku miałakroplę kleju.Krzywiła się nieco, oglądając z bliska miejsca zetknięciaarkuszy tapety.Nie znał piękniejszej kobiety.I żadnej innej już niepragnął.Wyjątkowe uczucia, które żywił dla Devon, powoli stawały sięczymś całkiem naturalnym.Było mu z nią bardzo dobrze, bezpiecznie.Nie musiał jej niczym imponować ani udawać kogoś, za kogo się nieuważał.Devon traktowała Tristana jak człowieka, nie jak gwiazdędzienników telewizyjnych czy atrakcyjną zdobycz.Przy śniadaniużartowała z kłopotliwego przydomka, jaki zyskał podczas wojny wZatoce Perskiej.87RSDevon szczerze podziwiała reportaże Tristana.Rozumiała, żeotoczka towarzysząca jego pracy jest czymś nie chcianym, leczkoniecznym.Tristan myślał nieraz, czy Devon potrafiłaby zrozumiećprzyczyny klęski życiowej, jaką poniósł w Anglii.Bezsensowna,buntownicza postawa doprowadziła go do tego, że własna rodzinawyparła się go i dążyła do jednego celu: wsadzić go na statek płynącydo Stanów i raz na zawsze pozbyć się czarnej owcy.Tristan nigdy nie mówił o młodych latach.Historię swojegożycia opowiedział jedynie Nealowi, który doskonale zrozumiałprzyjaciela.Neal doświadczył podobnych przejść z własną rodziną, wktórej nie brakowało zakłamanych snobów.Wspólne doświadczenia legły u podstaw męskiej przyjazni,która trwała już jedenaście lat.Kiedy się poznali, Sara miała zaledwiedziewięć, a Neal, samotny ojciec, zaczynał karierę w świecie biznesu.O dwa lata od niego młodszy Tristan startował jako reporter w jednejz największych gazet w Atlancie.Zetknęli się na grunciezawodowym, lecz znajomość szybko przerodziła się w przyjazń, któraprzetrwała życiowe wzloty i upadki i przelotne związki z kobietami.I oto nadszedł moment, kiedy osobiste zainteresowania Neala iTristana skupiły się na tej samej kobiecie.Stali się rywalami.Gnębiony niejasnym poczuciem winy, Tristan podjął decyzję, żezadzwoni do Neala nazajutrz i zaprosi przyjaciela na obiad.Chciałotwarcie powiedzieć o swoim związku z Devon i zapewnić, że jegouczucia wobec Devon są silne, trwałe i bardzo poważne.Może jegomotywy działania przekonają Neala.88RS- No i co? - Tristan ponaglił Devon, przez dłuższą chwilęoglądającą w milczeniu tapetę.- Czy rezultat jest na tyle doskonały,by cię zadowolić, szefowo?Obejrzała się przez ramię i wybuchnęła śmiechem.Marzył, byposmakować ustami jej warg.- Nie osiągnęliśmy doskonałości, lecz niewiele nam zabrakło doideału.- Bardzo się cieszę, że jesteś zadowolona.Czy teraz zgodzisz sięna przerwę? Zjedzmy coś.Umieram z głodu.Udając irytację, zaczęła schodzić z drabiny.Cały czas patrzyłamu prosto w oczy.- Tristanie, doprawdy, dwie godziny temu jadłeś pizzę.Jakmożesz twierdzić, że.- Devon, uważaj!Niestety, było za pózno.Zanim Tristan zdołał powstrzymaćdziewczynę, postawiła stopę w wiaderku gęstego kleju do tapet.Zprzerażeniem patrzyli, jak pantofel i dół nogawki znikają podpowierzchnią lepkiej masy.- O nie! - wykrzyknęła Devon, usiłując uwolnić nogę.Klejzachlupotał trzymając stopę w mocnym uścisku.- Tristan, na pomoc!Jaka to wstrętna maz! Fe!Próbował pohamować śmiech.Z całych sił próbował.Udało się.Przez pół minuty.- Tristan!To było silniejsze od niego.Złapał się za brzuch, odrzucił głowędo tyłu i zarechotał.89RS- Do diabła z twoją pomocą! - prychnęła oburzona.- No i kto ma dwie lewe ręce? - spytał, wciąż nie mogąc sięuspokoić.- Ty masz za to dwie lewe nogi!Spojrzała posępnie.- Powinnam się z tego śmiać, tak? Znów parsknął.- Wyglądasz bardzo śmiesznie.Szkoda, że nie możesz sięzobaczyć.Devon usiłowała zachować marsową minę.Nagle zerknęła wdół, na nogę tkwiącą po kostkę w wiadrze z klejem.I sama zaczęła sięśmiać.Musiała chwycić Tristana za ramię, żeby nie upaść.- Nie mogłem się opanować.Przepraszam, kochanie.Prawdziwybohater rzuciłby się na pomoc, nawet się nie uśmiechając, prawda?Westchnęła.- No cóż, ostrzegałeś mnie lojalnie, że zapłacę za żartowanie ztwojej osoby - przyznała z rezygnacją.-I nawet nie musiałeś maczaćw tym palców.Sama się wpakowałam.Obdarzył ją promiennym uśmiechem.- Zwięta racja.- Jeśli wyrażę skruchę i pokornie cię przeproszę, czy pomożeszmi wydostać się z tego wiadra?- Z rozkoszą - oznajmił.Chwycił ją za nogę pod kolanem i delikatnie pociągnął.Zachlupotało, plasnęło i stopa wynurzyła się z kleistej cieczy.Devon iTristan mieli przy tym nową okazję do chichotów.Dziewczyna skrzywiła się z niesmakiem, widząc ubrudzony buti dżinsy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Na policzku miałakroplę kleju.Krzywiła się nieco, oglądając z bliska miejsca zetknięciaarkuszy tapety.Nie znał piękniejszej kobiety.I żadnej innej już niepragnął.Wyjątkowe uczucia, które żywił dla Devon, powoli stawały sięczymś całkiem naturalnym.Było mu z nią bardzo dobrze, bezpiecznie.Nie musiał jej niczym imponować ani udawać kogoś, za kogo się nieuważał.Devon traktowała Tristana jak człowieka, nie jak gwiazdędzienników telewizyjnych czy atrakcyjną zdobycz.Przy śniadaniużartowała z kłopotliwego przydomka, jaki zyskał podczas wojny wZatoce Perskiej.87RSDevon szczerze podziwiała reportaże Tristana.Rozumiała, żeotoczka towarzysząca jego pracy jest czymś nie chcianym, leczkoniecznym.Tristan myślał nieraz, czy Devon potrafiłaby zrozumiećprzyczyny klęski życiowej, jaką poniósł w Anglii.Bezsensowna,buntownicza postawa doprowadziła go do tego, że własna rodzinawyparła się go i dążyła do jednego celu: wsadzić go na statek płynącydo Stanów i raz na zawsze pozbyć się czarnej owcy.Tristan nigdy nie mówił o młodych latach.Historię swojegożycia opowiedział jedynie Nealowi, który doskonale zrozumiałprzyjaciela.Neal doświadczył podobnych przejść z własną rodziną, wktórej nie brakowało zakłamanych snobów.Wspólne doświadczenia legły u podstaw męskiej przyjazni,która trwała już jedenaście lat.Kiedy się poznali, Sara miała zaledwiedziewięć, a Neal, samotny ojciec, zaczynał karierę w świecie biznesu.O dwa lata od niego młodszy Tristan startował jako reporter w jednejz największych gazet w Atlancie.Zetknęli się na grunciezawodowym, lecz znajomość szybko przerodziła się w przyjazń, któraprzetrwała życiowe wzloty i upadki i przelotne związki z kobietami.I oto nadszedł moment, kiedy osobiste zainteresowania Neala iTristana skupiły się na tej samej kobiecie.Stali się rywalami.Gnębiony niejasnym poczuciem winy, Tristan podjął decyzję, żezadzwoni do Neala nazajutrz i zaprosi przyjaciela na obiad.Chciałotwarcie powiedzieć o swoim związku z Devon i zapewnić, że jegouczucia wobec Devon są silne, trwałe i bardzo poważne.Może jegomotywy działania przekonają Neala.88RS- No i co? - Tristan ponaglił Devon, przez dłuższą chwilęoglądającą w milczeniu tapetę.- Czy rezultat jest na tyle doskonały,by cię zadowolić, szefowo?Obejrzała się przez ramię i wybuchnęła śmiechem.Marzył, byposmakować ustami jej warg.- Nie osiągnęliśmy doskonałości, lecz niewiele nam zabrakło doideału.- Bardzo się cieszę, że jesteś zadowolona.Czy teraz zgodzisz sięna przerwę? Zjedzmy coś.Umieram z głodu.Udając irytację, zaczęła schodzić z drabiny.Cały czas patrzyłamu prosto w oczy.- Tristanie, doprawdy, dwie godziny temu jadłeś pizzę.Jakmożesz twierdzić, że.- Devon, uważaj!Niestety, było za pózno.Zanim Tristan zdołał powstrzymaćdziewczynę, postawiła stopę w wiaderku gęstego kleju do tapet.Zprzerażeniem patrzyli, jak pantofel i dół nogawki znikają podpowierzchnią lepkiej masy.- O nie! - wykrzyknęła Devon, usiłując uwolnić nogę.Klejzachlupotał trzymając stopę w mocnym uścisku.- Tristan, na pomoc!Jaka to wstrętna maz! Fe!Próbował pohamować śmiech.Z całych sił próbował.Udało się.Przez pół minuty.- Tristan!To było silniejsze od niego.Złapał się za brzuch, odrzucił głowędo tyłu i zarechotał.89RS- Do diabła z twoją pomocą! - prychnęła oburzona.- No i kto ma dwie lewe ręce? - spytał, wciąż nie mogąc sięuspokoić.- Ty masz za to dwie lewe nogi!Spojrzała posępnie.- Powinnam się z tego śmiać, tak? Znów parsknął.- Wyglądasz bardzo śmiesznie.Szkoda, że nie możesz sięzobaczyć.Devon usiłowała zachować marsową minę.Nagle zerknęła wdół, na nogę tkwiącą po kostkę w wiadrze z klejem.I sama zaczęła sięśmiać.Musiała chwycić Tristana za ramię, żeby nie upaść.- Nie mogłem się opanować.Przepraszam, kochanie.Prawdziwybohater rzuciłby się na pomoc, nawet się nie uśmiechając, prawda?Westchnęła.- No cóż, ostrzegałeś mnie lojalnie, że zapłacę za żartowanie ztwojej osoby - przyznała z rezygnacją.-I nawet nie musiałeś maczaćw tym palców.Sama się wpakowałam.Obdarzył ją promiennym uśmiechem.- Zwięta racja.- Jeśli wyrażę skruchę i pokornie cię przeproszę, czy pomożeszmi wydostać się z tego wiadra?- Z rozkoszą - oznajmił.Chwycił ją za nogę pod kolanem i delikatnie pociągnął.Zachlupotało, plasnęło i stopa wynurzyła się z kleistej cieczy.Devon iTristan mieli przy tym nową okazję do chichotów.Dziewczyna skrzywiła się z niesmakiem, widząc ubrudzony buti dżinsy [ Pobierz całość w formacie PDF ]