[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poszła do kuchni, poszperała w szafce i znalazła plastikowetorebki do pakowania kanapek.Z szuflady wyjęła plastikowy nóż.Wróciła do łazienki, przyklękła przed wanną i ostrożnie zeskrobałanożem jedną z plamek.Nóż wsunęła do plastikowej torebki,plastikową torebkę do torby.Len stał w drzwiach, śledząc każdy jej ruch.- Ashley? Czy ty przypadkiem nie przesadzasz? W końcu nawettwoja najlepsza przyjaciółka ma prawo do sekretów.Może wyjśćsobie, dokąd chce, kiedy chce i z kim.- Naturalnie.Ale wiem, co robię.Chodz, Len, podrzucę cię dodomu.- Dzięki.Jedziemy prosto do ciebie.Curtis czeka na mnie wbarze, zabiorę się potem z nim.Komórka odezwała się dokładnie w chwili, gdy Ashley siadała zakierownicą.- Ashley! I co?! - spytała zdenerwowanym głosem Jan.- Nie ma jej.W domu wszystko w idealnym porządku.Samochódstoi na podjezdzie. W porządku? A te plamki w wannie.Nie, to najpierw trzebasprawdzić, teraz nie ma sensu denerwować Jan.Jutro rano Ashleyopowie wszystko Mandy.Mandy sprawia wrażenie osoby, która jejnie wyśmieje.Przeciwnie, wysłucha uważnie i zaofiaruje pomoc.A wostateczności, jest przecież Jake.- Jestem wściekła, że musiałaś tam jechać sama, Ashley.- Nie byłam sama.Teraz też nie jestem sama.Jest ze mną LenGreen.- O, świetnie! Przecież to gliniarz.No, a co my teraz zrobimy?- Jeśli Karen jutro się nie odezwie, zgłosimy jej zaginięcie.Idzwoń do niej, ja też będę dzwonić, może złapiemy ją jeszcze dziświeczorem.- Jasne.Wysiadając z samochodu przed restauracją, Ashley upewniła sięjeszcze raz:- Len? Curtis na pewno odwiezie cię do domu?- Na pewno.Obiecał, że będzie czekał do oporu.- Dobrze.W takim razie dobranoc.Idę prosto do siebie, jestemwykończona.Dzięki za wsparcie.Uśmiechnął się i zasalutował.- Zawsze czujny, zwarty i gotowy! A poza tym.ja też ją lubię, tętwoją przyjaciółkę.Dobranoc, Ashley.Jake nie zdążył dojść do samochodu, kiedy odezwała siękomórka. - Cześć, Jake.Tu Carnegie.Chciałem ci podziękować.Zwietnie,że zorganizowałeś ochronę dla Stuarta Fresii.- Coś się stało?- W szpitalu wszystko w porządku.Ale postanowiłem pogadaćsobie jeszcze raz z tym dziennikarzem, który przyjaznił się zeStuartem.Wyobraz sobie, kiedy zadzwoniłem pod numer, który nampodał, okazało się, że to jakaś pizzeria.Poszedłem więc do tejredakcji, pogadałem z personalnym, dał mi numer jego ubezpieczenia.Sprawdziłem ten numer, okazało się, że należy do gościa, który zginąłpodczas drugiej wojny światowej.Pojechałem więc do szpitala, przecież ten dziennikarz warowałtam jak pies.No i niespodzianka.Koleś raptem zniknął.Nie wiemdokładnie, co się za tym kryje, w każdym razie mam już zezwoleniena ochronę Fresii przez całą dobę.Koniec z amatorszczyzną, robimyto drogą służbową.- Zwietnie, Carnegie.Jutro wyjeżdżam z miasta, gdyby coś siędziało, dzwoń na komórkę.Aha, dalej pozwalasz mi trochę powęszyć?- Jasne, będę tylko wdzięczny.Rozłączyli się.Jake pomyślał, że dobrze byłoby zadzwonić doMartina i uprzedzić o swoim wyjezdzie.Z drugiej strony po cozawracać mu głowę, chłopak ma na pewno jakieś prywatne życie.Zadzwonił jednak do kapitana Blake'a, powiedział, co zamierza.Kapitan zażądał szczegółowego raportu i wyraził przypuszczenie, żeanonimowy telefon w sprawie Bordona mógł być tylko głupimżartem, jednak w końcu zgodził się na wyprawę Jake'a. Po rozmowie z kapitanem Jake od razu zadzwonił do więzienia iumówił się na spotkanie.Nareszcie Bordon postanowił mówić,Bordon, który ma klucz do rozwiązania wszystkich zagadek.TegoJake był pewien.Czuł, jak jego dłonie, oparte o kierownicę,wilgotnieją.Jak to będzie z tymi rękami? Czy potrafi nad nimizapanować, jeśli Bordon przyzna się do współudziału w zabójstwietamtych trzech kobiet?I Nancy Lassiter.Ashley była wykończona [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl