[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stara się, jakmoże, wypełnić nam lukę po poprzedniku, ale na razie jesttylko w wielkim uczuciowym związku z ciocią.Resztarodziny obserwuje go z rezerwą, szczególnie że jestsamolubny, egoistyczny i nie widzi świata poza swoimbrzuchem.Uważa, że ciocia żyje tylko dla niego.%7łe jej misjążyciową, czymś, co wypełnia jej cały czas i sens istnienia, jestjego dobro i wygoda.Kiedy ciocia, co zdarza się rzadko,gdzieś wychodzi, ten miauczy przerazliwie, szukając jej podomu i ogrodzie, a potem na znak protestu zjada ptaka wmojej łazience.Mimo że ma pełną świadomość, iż jest tozabronione.Najgłośniejsze dzwonki zawieszane mu na szyinie pomagają.Ciocia więc tej wiosny została oddelegowana,aby pilnować, nie spuszczać z oka Poldka w sprawie obronyptaków w ogrodzie.Są od momentu tej decyzji nierozłączni.4) Pan Wewiór Bryll - osobny.To bezszelestny arystokratao umiejętności umiarkowania w każdej dziedzinie.Niezwykły, tajemniczy osobnik, obiekt tęsknot całej rodziny.Wszyscy marzą o pogłaskaniu go lub chwili bliskości.Nikomu się to nie udało.Uwielbiany przez wszystkich.5) Pani Greta, córka pani Rity, poczęta w przytułku, z ojcanieznanego, urodzona już w domu.Aagodny charakter,dobroć i wyrozumiałość niespotyka- na, ale tylko w stosunku do rodziny.Obcy, wchodząc donaszego ogrodu, nie ma szans na pobłażanie.Pogryzłaniejednego, czasem z zupełnie niewiadomych powodów i wabsolutnie zaskakującym momencie, a dodatkowo zdarza sięto w naszej obecności.Ostry pies ukrywający się podpozorem dobrotliwej i leniwej przyjaciółki od pierwszegowejrzenia.Duże kłopoty z nadwagą.Wszystkie stosowanediety zawodzą.Ogłaszam, że lato się zaczyna.Dobrego dnia.Rozgrywkimiędzyszkolne w piłce nożnej w Milanówku już za chwilę.Nowa drużyna ze Szkoły Podstawowej nr 3,Manchester-Milanówek, jest zagrożeniem dla wszystkichinnych.Tylko o tej nowej drużynie rozmawiamy podczasśniadań.Szykujemy się z mamą i ciocią na rozgrywki.Poldkamoże wezmiemy tez, w walizce dla kotów.Zdjęcia sąnieostre, bo robił je Jędrek, przepraszamy.11 maja 2001, piątek, 7.25Maj.Matury.Miłość.3 x M.Maj - kasztany przed moim domem rozsadzają powietrze.Bukiety bzów w wazonach pachną tak, że nie można spać.Matury - nie znam nikogo, kto by nie zdał, a więc to niejest jakiś problem ogólny, mimo że moja bardzo wiekowateściowa zwierzyła mi się kiedyś, że jedyny koszmarny sen,jaki ją przez całe życie prześladował, to sen, w którym zdajeznów maturę.No, ale to była matura przed drugą wojnąświatową.Miłość - i tu dopiero temat jest poważny.Miłość -zaglądam do słownika symboli: - Zawsze celem prawdziwejmiłości było zniszczenie dwoistości, roz- dzielenia, zbieżność w złączeniu, które rodzi  centrum"mistyczne,  niezmienny środek" filozofów dalekowschodnich.Pożądanie miłości - jego zaspokojenie jest kluczem doprzeniknięcia porządku świata.Miłosne rozczarowania i idąca wich ślad zemsta - oto sekret wszelkiego zła i egoizmu istniejącegona ziemi.Cała historia jest dziełem miłości.Jechałam we  wczorajszym maju" ulicami Warszawy.Kasztany, matury, bzy.Najpierw całujący się młodzi ludziena przystanku autobusowym rozczulili mnie, ale zachwycilinaprawdę inni, para, której przyszło do głowy pocałować sięna pasach w trakcie przechodzenia przez ruchliweskrzyżowanie.Alez to była cudna chwila.Młodzi ludzie (onaw białej maturalnej bluzce) całujący się bez pamięci naśrodku jezdni i stojące w związku z tym w korku, trąbiące nanich samochody.Ten krzyk klaksonów! %7łe juz! %7łe zielonedla niecałujących się! Do biur! Do zajęć! %7łe do zadań! %7łeobowiązki! %7łe pośpiech! %7łe dość tego, bo życie jest trudne, aoni bezczelni! I tych dwoje w niebie.Tak więc MAJ.MATURY.MIAOZ!O miłości ciąg dalszy jutro, bo mój mąz się wydziera, żejuż! %7łe musimy jechać! %7łe obowiązki! %7łe spóznieni! %7łeżycie! %7łe jak zwykle!Dobrego dnia.12 maja 2001, sobota, 6.27 _Jadę za chwilę do Krakowa grać Opowiadania.Dziś nic niebędę  mendzie".Podobno Tołstoj, kiedy miał potrzebęwygadania się; wynajmował dorożkę i kazał się przezgodzinę wozić po mieście i to, co miał do powiedzenia,wyrzucenia z siebie, opowiadał - dorożkarzowi.Mozę i dla mnie byłby to lepszy adresat?Tylko że teraz i dorożkarz, i taksówkarz sami zamęczająklientów narzekaniami i opowieściami o własnychproblemach.Co ja się muszę nasłuchać od każdegotaksówkarza o kłopotach, o życiu, o komunii dzieci i chorobiematki, co on myśli o rządzie, o telewizji, o moich kolegach.Same Tołstoje.15 maja 2001, wtorek, 7.39Wczoraj w Gliwicach.Nadzwyczajna publiczność.Uważna, inteligentna, chętna, nieprzesadnie reagująca, ajednocześnie spontaniczna.Kulturalna, wdzięczna.Co to jestz tym Zląskiem? Niewątpliwie dziś gra się tam najlepiej.Uświadamiam to sobie za każdym razem, kiedy tam pojadę.Dziś licytacja w radiu kolacji ze mną.Akcja byłaprowadzona przez cały tydzień w Internecie, dziś finał nażywo w radiowej Trójce.Przypomina mi to sprzedażniewolników, ale cóż, przyświeca temu szczytny cel.Wszystkie pieniądze idą na Fundację Synapsis, czyli nabudowany właśnie nowy pawilon szpitala dla dzieci zautyzmem.Jedyny taki szpital w Polsce.Mam nadzieję, że ten, kto wylicytuje największą sumę, aza to wygra kolację w moim towarzystwie, też myśli o tychdzieciach.Ja w każdym razie zrobię wszystko, żeby mu tenwieczór umilić.W rezultacie bardzo się na to cieszę, trochęmnie tylko peszy dzisiejsza licytacja ze mną obecną w studiuradiowym.Trudno.Jeśli ma to komuś pomóc,jakiemukolwiek dziecku.Wczoraj w Wykładach o literaturze Nabokowaprzeczytałam, jak powstała według niego powieść: Biegi mały chłopiec neandertalski przerażony do wioski,krzycząc: Wilk! Wilk! A naprawdę żadnego wilka nie było.Tobyło jego zmyślenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl