[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Do cholery, Annabel, przestań tak mówić!  wybuchła Chloe.Kocham cię, zawsze cię kochałam.Nie było takiej nocy, żebym poszła spać niemyśląc o tobie.Ale chciałam sukcesu.Chciałam być piosenkarką.To byłomoje życie.Gdybym się do ciebie przyznała, żyłabym ze świadomościąskandalu z powodu posiadania nieślubnego dziecka.A to oznaczałoby konieckariery.Miałabym ciebie, tak, ale musiałabym porzucić swe marzenia, mojeżycie. Rozumiem marzenia  powiedziała spokojnie Annabel.W jej głosie niebyło cienia sarkazmu. Dla nich warto żyć. Chciałabym, żebyś pamiętała, że to był mój wybór  Chloe uspokoiłasię. Susan i Richard byli wspaniałymi rodzicami dla swoich dzieci, powitaliciebie jak jedno z nich.Wiedziałam, że będziesz w domu pełnym miłości.Oddana rodzina, bracia i siostry, stabilne szczęśliwe życie.Podjęłam decyzję myślałam o niej każdego dnia mojego życia!Przestała mówić.Wspomnienia były tak bolesne.Matt odrzucający ją i ichdziecko, koszmar bezsennych nocy, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży,rozmowy z Susan i Richardem, ciągłe łzy, usiłowanie skontaktowania się zMattem, on mówiący, że nie chce jej już widzieć.Była dorosłą kobietą.Wiedziała, co robiła.To był jej problem, tylko jej.On nie zrobił niczego.Uważał, że nie ma z tym nic wspólnego.Chloe musiała poradzić sobie sama.Annabel oparła ciemną głowę na oparciu zielonej kanapy, ugryzłaherbatnika, patrzyła na Chloe.Nadal była zła, ale jej wściekłość i niepokójłagodziło zrozumienie. O czym myślisz, Annabel?  ciepło spytała Chloe.  O powiedzonku, którego używają dzieciaki w college'u  na słodkiejtwarzy zagościł uśmiech.  %7łycie to dziwka, a potem umierasz". Chloeuśmiechnęła się nieśmiało.Och, jak bardzo chciała, by Annabel zrozumiała izaakceptowała to, co się stało.Chciała ją uspokoić, wytrzeć nie uronione łzy ztych pochmurnych oczu.Pamiętała, jak trzymała ją w szpitalu, gdypielęgniarka po raz pierwszy podała małą w jej ramiona.Pamiętała śmieszną pomarszczoną twarzyczkę i ciepło maleńkiego ciała.Pamiętała, jak bardzo pragnęła zatrzymać przy sobie niemowlę.Całymigodzinami tuliła małą w ponurym szpitalnym pokoju.Annabel rzadkopłakała.Czasem, gdy budziła się, patrzyła na Chloe takimi mądrymioczkami.Chloe kochała ją najszczerszą miłością, jaką może czuć tylko matka.Teraz patrzyła w niespokojne oczy Annabel.Bardzo chciała znów ją objąć,gładzić jej włosy, powiedzieć jak bardzo ją kocha.Nie czas na to.Jeszcze nieteraz.Może jutro.Może za tydzień.Może, Boże uchowaj, to nigdy nienastąpi, może Annabel nigdy jej nie przebaczy.Chloe powiedziała, co miałado powiedzenia, zrobiła co mogła.Teraz wszystko zależy od jej córki. Panie i panowie  zaczęła Chloe.To była prawdopodobnienajtrudniejsza publiczność, z jaką miała się spotkać.Nie  pomyślała rozmowa z Annabel była jeszcze gorsza.Baterię mikrofonów i kamerustawiono na wprost podium.Miała mokre dłonie, pot ciekł jej po plecach.Zprzerażeniem patrzyła na morze wrogich twarzy pragnących konfrontacji.Boże, musiało tu ich być ze stu! Może to odwołać? Wiele jednak zależało od tejkonferencji.Najważniejsze były uczucia jej córki, ale opinia publicznadotycząca jej samej też jest ważna.Uważali ją za dziwkę wyzutą z ludzkichuczuć  miała tego dość.Kątem oka obserwowała Annabel, posyłającą jej promienny uśmiech.Kciukiem uniesionym do góry pokazywała, że wszystko będzie dobrze.Zaczęła. Dwadzieścia jeden lat temu.nagle  o, mój Boże, kto to? W tłumiedziennikarzy rozpoznała tę twarz.To nie może być.nie! Odetchnęła głębokoi popatrzyła na niego.Gapił się na nią z tym uwodzicielsko-seksownymuśmiechem, któremu dwadzieścia jeden lat temu nie potrafiła się oprzeć.Matt Sullivan! Jej samolubny, seksowny, zajęty tylko swoimi sprawamikochanek, ojciec Annabel.Jej pierwsza miłość.Zaszokowana Chloe nie mogłasię poruszyć.Czarne oczy, nadal niezwykle błyszczące, przyglądały się jejciekawie, jakby nie istnieli ludzie wokół nich.Nadal wydzielał seksualnefluidy, zadziwiające jak na mężczyznę w jego wieku.Musi być powyżejsześćdziesiątki  pomyślała.Prawie wyłysiał, ale miał w sobie coś, co nadalczyniło go atrakcyjnym.Do dolnej wargi jak zwykle przyklejony byl papieros,a w ręku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl
  • p include("s/6.php") ?>