[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wolała takie życie niż rodzinę. Sama jestemzaskoczona, że mówię spokojnie i stanowczo, chociaż usłyszenie tychsłów wypowiedzianych na głos po raz pierwszy w życiu sprawia mifizyczny ból.Miller wydyma policzki, wypuszczając powietrze z płuc.Bierzepustą szklankę i patrzy na nią ze zmarszczonym czołem. Jesteś w szoku? pytam i myślę, że jeden drink by mi niezaszkodził.Patrzy na mnie jak na głupią, a potem wstaje, podchodzi do barkui dolewa sobie whisky, ale tym razem o połowę mniej niż przepisowedwa palce.Następnie ku mojemu zaskoczeniu nalewa drugą porcję isiada z powrotem przede mną.Podaje mi szklankę. Napij się.Z oszołomieniem patrzę na szklankę przed nosem. Mówiłam ci& Olivio, możesz się napić i nie upić się przy tym donieprzytomności.Ostrożnie wyciągam rękę i biorę szklankę. Dziękuję. Proszę. Właściwie wywarkuje to słowo i zaczyna pić. Aojciec?Muszę się siłą powstrzymywać od parsknięcia cynicznymśmiechem.Tylko wzruszam ramionami, a on mruczy tuż nad brzegiemszklanki. Nie znasz go?Kręcę głową. Nienawidzę twojej matki. Słucham? Nie mogę w to uwierzyć i myślę, że może tylko sięprzesłyszałam. Nienawidzę jej powtarza, a z jego słów sączy się jad. Ja też. To dobrze.Obydwoje jej nienawidzimy.Cieszę się, że to sobiewyjaśniliśmy.Nie wiem, co powiedzieć, więc siedzę w milczeniu, patrzę, jakzatapia się w myślach i bierze wdech, jakby zamierzał coś powiedzieć,ale w ostatniej chwili rezygnuje.Nie ma nic do powiedzenia.Niezmieni tego, kim była moja matka, co zrobiła, a ja nie zmienię wpływu,jaki to miało na moje życie.Kiedy w końcu się odzywa, zadaje pytanie, którego się niespodziewałam. Więc jestem twoim jedynym kochankiem na trzezwo?Kiwam głową i opadam plecami na oparcie kanapy.Zyskujędystans między nami, ale nie mogę odwrócić wzroku. Podobało ci się?Co za głupie pytanie. Przeraża mnie to. Ja cię przerażam? Nie, ale to, jak się przy tobie czuję.Nie poznaję się przy tobie szepczę i powoli odsłaniam przed nim wszystkie karty.Ostrożnie odstawia szklankę i klęka przede mną. Przy mnie czujesz, że żyjesz. Obejmuje mnie i przysuwa dosiebie, aż nasze twarze dzieli zaledwie kilka centymetrów, a naszeoddechy mieszają się. Nie jestem delikatnym ani czułym mężczyzną mówi, tak jakby chciał poprawić mi samopoczucie, mówiąc coświęcej o sobie. Kobiety chcą mnie z jednego powodu.To dlatego, żenigdy żadnej nie dałem powodu do oczekiwania czegokolwiek więcej.Na końcu języka tańczy mi milion słów, wszystkie chcą złożyćsię w zdanie i spłynąć z moich ust, ale nie chcę ich potem żałować. Oczekują tylko najlepszego pieprzenia w życiu stwierdzamcicho. Dokładnie tak. Wyjmuje mi z ręki szklankę, bierze mojedłonie i kładzie na swoich ramionach. Mnie też to obiecałeś przypominam.Powoli opuszcza powieki. Chyba nie będę mógł wywiązać się z tej obietnicy. Jak to? domagam się potwierdzenia, żeby się upewnić, że niewymyślam sobie tego ani że nie mówi tego z litości.Lekko opuszczaramiona, kiedy ze zmęczeniem wypuszcza powietrze.Oczy maspuszczone i nic nie mówi. Uprzejmie jest odpowiedzieć, kiedy ktośzdaje pytanie mruczę, a on z zaskoczeniem podnosi głowę.Niepłoszę się.Chcę, żeby wyjaśnił, co się dzieje. Mówię, że chcę cię ubóstwiać. Schyla głowę, przysuwa się domnie, a potem wstaje wraz ze mną i jednocześnie znajduje moje usta.Teraz to on jest skryty, ale nie będę go popędzać.Zaczekam, atymczasem pozwolę się wielbić.Dziwię się, kiedy siada na kanapie i układa się tak, żeby leżeć naplecach, ze mną rozpłaszczoną między jego udami.Leżę na jego ciele.Wciąż jesteśmy ubrani, ale on nie wygląda, jakby zamierzał to zmienić.Jest zupełnie zadowolony z całowania mnie i zachwycania się mną.Ciemny zarost drapie i staje w sprzeczności z miękkością jego ust, aleponieważ jestem w absolutnej ekstazie, nie zauważam tego.Z Milleremwszystko dzieje się naturalnie.On mnie prowadzi, ja idę za nim.Niemuszę o niczym myśleć, po prostu robię.Właśnie zaczynam rozpinaćmu koszulę, żeby poczuć na dłoniach ciepło jego ciała.Nie odrywającust, wydaję jęk, kiedy doznaję tej temperatury.Zsuwam dłonie po jegoumięśnionym brzuchu, który podnosi się i opada. Znów ten uroczy dzwięk mruczy on i zbiera w dłoniach mojejasne włosy, które okalają jego twarz. Mógłbym się od niegouzależnić.Od ciebie całej.Jego przyjemność mnie nakręca.Zwiedzam ustami każdyfragment jego pięknej twarzy, potem przenoszę się na szyję i wdychamoszałamiający, męski zapach. Jak ładnie pachniesz. Jadę dalej w dół po jego piersi.Poruszam się bez zastanowienia i bez wskazówek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Wolała takie życie niż rodzinę. Sama jestemzaskoczona, że mówię spokojnie i stanowczo, chociaż usłyszenie tychsłów wypowiedzianych na głos po raz pierwszy w życiu sprawia mifizyczny ból.Miller wydyma policzki, wypuszczając powietrze z płuc.Bierzepustą szklankę i patrzy na nią ze zmarszczonym czołem. Jesteś w szoku? pytam i myślę, że jeden drink by mi niezaszkodził.Patrzy na mnie jak na głupią, a potem wstaje, podchodzi do barkui dolewa sobie whisky, ale tym razem o połowę mniej niż przepisowedwa palce.Następnie ku mojemu zaskoczeniu nalewa drugą porcję isiada z powrotem przede mną.Podaje mi szklankę. Napij się.Z oszołomieniem patrzę na szklankę przed nosem. Mówiłam ci& Olivio, możesz się napić i nie upić się przy tym donieprzytomności.Ostrożnie wyciągam rękę i biorę szklankę. Dziękuję. Proszę. Właściwie wywarkuje to słowo i zaczyna pić. Aojciec?Muszę się siłą powstrzymywać od parsknięcia cynicznymśmiechem.Tylko wzruszam ramionami, a on mruczy tuż nad brzegiemszklanki. Nie znasz go?Kręcę głową. Nienawidzę twojej matki. Słucham? Nie mogę w to uwierzyć i myślę, że może tylko sięprzesłyszałam. Nienawidzę jej powtarza, a z jego słów sączy się jad. Ja też. To dobrze.Obydwoje jej nienawidzimy.Cieszę się, że to sobiewyjaśniliśmy.Nie wiem, co powiedzieć, więc siedzę w milczeniu, patrzę, jakzatapia się w myślach i bierze wdech, jakby zamierzał coś powiedzieć,ale w ostatniej chwili rezygnuje.Nie ma nic do powiedzenia.Niezmieni tego, kim była moja matka, co zrobiła, a ja nie zmienię wpływu,jaki to miało na moje życie.Kiedy w końcu się odzywa, zadaje pytanie, którego się niespodziewałam. Więc jestem twoim jedynym kochankiem na trzezwo?Kiwam głową i opadam plecami na oparcie kanapy.Zyskujędystans między nami, ale nie mogę odwrócić wzroku. Podobało ci się?Co za głupie pytanie. Przeraża mnie to. Ja cię przerażam? Nie, ale to, jak się przy tobie czuję.Nie poznaję się przy tobie szepczę i powoli odsłaniam przed nim wszystkie karty.Ostrożnie odstawia szklankę i klęka przede mną. Przy mnie czujesz, że żyjesz. Obejmuje mnie i przysuwa dosiebie, aż nasze twarze dzieli zaledwie kilka centymetrów, a naszeoddechy mieszają się. Nie jestem delikatnym ani czułym mężczyzną mówi, tak jakby chciał poprawić mi samopoczucie, mówiąc coświęcej o sobie. Kobiety chcą mnie z jednego powodu.To dlatego, żenigdy żadnej nie dałem powodu do oczekiwania czegokolwiek więcej.Na końcu języka tańczy mi milion słów, wszystkie chcą złożyćsię w zdanie i spłynąć z moich ust, ale nie chcę ich potem żałować. Oczekują tylko najlepszego pieprzenia w życiu stwierdzamcicho. Dokładnie tak. Wyjmuje mi z ręki szklankę, bierze mojedłonie i kładzie na swoich ramionach. Mnie też to obiecałeś przypominam.Powoli opuszcza powieki. Chyba nie będę mógł wywiązać się z tej obietnicy. Jak to? domagam się potwierdzenia, żeby się upewnić, że niewymyślam sobie tego ani że nie mówi tego z litości.Lekko opuszczaramiona, kiedy ze zmęczeniem wypuszcza powietrze.Oczy maspuszczone i nic nie mówi. Uprzejmie jest odpowiedzieć, kiedy ktośzdaje pytanie mruczę, a on z zaskoczeniem podnosi głowę.Niepłoszę się.Chcę, żeby wyjaśnił, co się dzieje. Mówię, że chcę cię ubóstwiać. Schyla głowę, przysuwa się domnie, a potem wstaje wraz ze mną i jednocześnie znajduje moje usta.Teraz to on jest skryty, ale nie będę go popędzać.Zaczekam, atymczasem pozwolę się wielbić.Dziwię się, kiedy siada na kanapie i układa się tak, żeby leżeć naplecach, ze mną rozpłaszczoną między jego udami.Leżę na jego ciele.Wciąż jesteśmy ubrani, ale on nie wygląda, jakby zamierzał to zmienić.Jest zupełnie zadowolony z całowania mnie i zachwycania się mną.Ciemny zarost drapie i staje w sprzeczności z miękkością jego ust, aleponieważ jestem w absolutnej ekstazie, nie zauważam tego.Z Milleremwszystko dzieje się naturalnie.On mnie prowadzi, ja idę za nim.Niemuszę o niczym myśleć, po prostu robię.Właśnie zaczynam rozpinaćmu koszulę, żeby poczuć na dłoniach ciepło jego ciała.Nie odrywającust, wydaję jęk, kiedy doznaję tej temperatury.Zsuwam dłonie po jegoumięśnionym brzuchu, który podnosi się i opada. Znów ten uroczy dzwięk mruczy on i zbiera w dłoniach mojejasne włosy, które okalają jego twarz. Mógłbym się od niegouzależnić.Od ciebie całej.Jego przyjemność mnie nakręca.Zwiedzam ustami każdyfragment jego pięknej twarzy, potem przenoszę się na szyję i wdychamoszałamiający, męski zapach. Jak ładnie pachniesz. Jadę dalej w dół po jego piersi.Poruszam się bez zastanowienia i bez wskazówek [ Pobierz całość w formacie PDF ]