[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ledwie król stanął na Niskim Zamku, kiedy już Wilczek przyjechał z Suezawy.Jeżdżonowówczas, kiedy tego była potrzeba, tak szybko, ze dzisiaj, zwłaszcza na dalsze odległości,ledwieby kto to potrafił, bo chociaż koni nie braknie, to ludzie dzisiejsi nie są tak jędrni i takwytrwali.Pod owe czasy jezdziec, kiedy sobie konie rozstawił, ujeżdżał po pięćdziesiąt milna jednę dobę.Wilczek, zaraz po odprawieniu posłów, ażeby królewskiego gońca uprzedzić,wsiadł na koń i puścił się wielkim pędem do Lwowa.Koni rozstawnych nie miał, ale jakokrólewski starosta brał najlepszego konia w którymkolwiek szlacheckim dworze i zostawiałgo w dworze następnym.Tak pędził jak opętany na dzień i noc, mijając jak widmo góry i skały, przesadzającstrumienie i rzeki, prując powietrze jak raca przez stepy a przed jego koniem unosiła się wmgłach postać Jagienki.Nie dla siebie bowiem przedsięwziął on sztukę tak karkołomną,ażeby pierwszy przywiózł królowi wiadomość o rezultacie , poselstwa, lecz dla piej; nie miałon żadnej nadziei otrzymania kiedyśJagienki,, ani w cud Boski, którego nie czuł się | godnym, ani w kunszty dyabelskie niewierzył, ale.jeżeliby się "miała stać rzecz niepodobna, to tylko król mógłby ją zrobić.Zaskarbienie sobie łaski królewskiej otwierało mu jedyny widok nadziei.To tez tą myśląniesiony upalił te czterdzieści mil prawie bez żadnego zmęczenia i stanął przed królemczerstwy, lekki i wesół, jak gdyby wyszedł z orzezwiającej kąpieli.Król przyjął go bardzo uprzejmie, położył mu rękę na ramieniu i rzekł: - Juzes mi teraz prawie przyjacielem, nie sługą.Gdyby mi wszyscy tak wiernie służyli,to bym nietylko Turków wraz z wojewodą zwojował, ałebym cały świat podbił.Powiadajzemi prędko, jak tam ten wojewoda powyrzucał za drzwi tych posłów.Może ich nawet kazał napale powbijać?Wilczka zadziwiło cokolwiek to królewskie pytanie, ale zdał mu raport jak umiałnajlepiej.Wojewoda przyjął posłów jaknajuprzejmiej, słuchając ich, pochylił po kilkakroćgłową przed majestatem królewskim, błogosławił króla za myśl szczęśliwą podnier sieniąbroni na Turka, jego najzawziętszego tyrana i wroga całego chrześcijaństwa, składał ręce imodlił się, ażeby jaknajprędzej ślad Turka w Europie nie został, obiecał święcie z całemswem wojskiem połączyć się z armią królewską protestował się "tylko, że sam jest za słaby,ażeby mógł wojnę poczynać, bo tez siedzi z całym swym krajem jakoby w paszczy uBajazeta i prosił króla jaknajpokorniej, ażeby szedł na Białógród, a jak tylko stanie podBiałogrodem, on ruszy zaraz z całym swym ludem.Kiedy Wilczek powiadał, król coraz więcej posępniał na twarzy, a kiedy skończył, onroześmiał się gorzko i spytał:- A jakże on może łączyć się z nami przeciwko Tur kpin.kiedy ma syna w zakładzie utureckiego cesarza? Przecież Bajazet, jak tylko się dowie, że on jest z nami, najprzód każe gardłopoderżnąć jego synowi."Wilczek nie umiał mu na to dać odpowiedzi, rzekł tylko: Opowiedziałem waszej królewskiej mości, com słyszał.Natenczas król zapewne się spostrzegł, że powiedział za wiele, bo zabrał głos znowu izaczął w ten sens: Ale to nie moja rzecz pilnować gardła wołoskiego wojewodzica.A kiedy król powiedział te słowa, królewicz Zygmunt w;szedł przez otwarte drzwi do tejkomnaty.Zygmunt, pózniej jeden z najznamienitszych i najszczęśliwszych królów, jakich miała taPolska, był wówczas trzydziestoletnim młodzieńcem.Jeszcze wspanialszej urody, niżeli JanOlbracht, z długiem i włosami w kędziorach, z krótko przystrzyżoną brodą i bardzowyrazistemi, choć łagodnemi oczyma, był siły tak wielkiej, że targał postronki i łamał pod-kowy, miewał też gniew prędki i prawie ognisty, ale umiał nad sobą panować, bo miał rozumgłęboki i bystry, a przeto i sąd zawsze spokojny, zwłaszcza w sprawach publicznych.Jezelikról w skry- tości swego umysłu miał zamiar przedewszystkiem Wołoszczyznę zwojować, tozamiar ten powziął właśnie dla niego, ażeby jego, nie mającego dotąd żadnej własnejsiedziby, na tem zdobytem księztwie osadzić.Los jego był zatem jeżeli nie głównym, tonajbliższym celem tej wojny i dlatego, usłyszawszy zapewne z przybocznej komnaty, zekról niebacznie się zdradza ze swemi skrytemi myślami, wszedł do królewskiego gabinetu,aby być świadkiem dalszej rozmowy.Król, spostrzegłszy śwojego brata, sam sobie przerwał i rzekł;gS Bardzo ciekawe wiadomości przywozi nam Wilczek z Suczawy.Wojewoda z całymswym ludem chce ruszać z nami na Turka.Bardzo mu za to jesteśmy wdzięczni.- Tylko nadtą kompensatą, której od nas żąda za to, ze nam garść chłopów wołoskich przyśle na sukurs,pozwolimy sobie trochę się zastanowić. Czegóż on żąda? zapytał Zygmunt. Przepisuje nam drogę odpowiedział mu król z nieukrytą ironią każe namiść prosto do Białogrodu, zapewne na Kamieniec, bo nie wiem.Więc królewicz zaczął sam wypytywać Wilczka, każąc mu opowiadać słowo za słowemcałą rozmowę posłów z wojewodą Stefanem, bardzo być może, i że tylko z ciekawości, aledaleko pewniej w tym celu, ażeby król tymczasem się uspokoił.Wilczek juz teraz był zbity ztoru i odpowiadał niebardzo przytomnie, jakoż król dalej juz nie nastawał na niego i rzekł: Dowiemy się o tem wszystkiem dokładniej, jak posłowie powrócą.Wilczka te słowa królewskie dotknęły bardzo boleśnie, że aż zbladł i spuścił oczy kuziemi, co wszakże król spostrzegł i położywszy mu jeszcze raz rękę na ramieniu, dodałłaskawie: Dziękuję ci za fatygę, której podjąłeś się dla mnie.Odpoczńijze sobie u nas małoniewiele i wracaj na Tustań, a tak się tam urządz, abyś się z nami połączył w Haliczu.Wilczek wyszedł od króla jak struty.Widział on jawnie, ze przywiózł królowiniepomyślną, ba, nawet wcale wstrętną wiadomość [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Ledwie król stanął na Niskim Zamku, kiedy już Wilczek przyjechał z Suezawy.Jeżdżonowówczas, kiedy tego była potrzeba, tak szybko, ze dzisiaj, zwłaszcza na dalsze odległości,ledwieby kto to potrafił, bo chociaż koni nie braknie, to ludzie dzisiejsi nie są tak jędrni i takwytrwali.Pod owe czasy jezdziec, kiedy sobie konie rozstawił, ujeżdżał po pięćdziesiąt milna jednę dobę.Wilczek, zaraz po odprawieniu posłów, ażeby królewskiego gońca uprzedzić,wsiadł na koń i puścił się wielkim pędem do Lwowa.Koni rozstawnych nie miał, ale jakokrólewski starosta brał najlepszego konia w którymkolwiek szlacheckim dworze i zostawiałgo w dworze następnym.Tak pędził jak opętany na dzień i noc, mijając jak widmo góry i skały, przesadzającstrumienie i rzeki, prując powietrze jak raca przez stepy a przed jego koniem unosiła się wmgłach postać Jagienki.Nie dla siebie bowiem przedsięwziął on sztukę tak karkołomną,ażeby pierwszy przywiózł królowi wiadomość o rezultacie , poselstwa, lecz dla piej; nie miałon żadnej nadziei otrzymania kiedyśJagienki,, ani w cud Boski, którego nie czuł się | godnym, ani w kunszty dyabelskie niewierzył, ale.jeżeliby się "miała stać rzecz niepodobna, to tylko król mógłby ją zrobić.Zaskarbienie sobie łaski królewskiej otwierało mu jedyny widok nadziei.To tez tą myśląniesiony upalił te czterdzieści mil prawie bez żadnego zmęczenia i stanął przed królemczerstwy, lekki i wesół, jak gdyby wyszedł z orzezwiającej kąpieli.Król przyjął go bardzo uprzejmie, położył mu rękę na ramieniu i rzekł: - Juzes mi teraz prawie przyjacielem, nie sługą.Gdyby mi wszyscy tak wiernie służyli,to bym nietylko Turków wraz z wojewodą zwojował, ałebym cały świat podbił.Powiadajzemi prędko, jak tam ten wojewoda powyrzucał za drzwi tych posłów.Może ich nawet kazał napale powbijać?Wilczka zadziwiło cokolwiek to królewskie pytanie, ale zdał mu raport jak umiałnajlepiej.Wojewoda przyjął posłów jaknajuprzejmiej, słuchając ich, pochylił po kilkakroćgłową przed majestatem królewskim, błogosławił króla za myśl szczęśliwą podnier sieniąbroni na Turka, jego najzawziętszego tyrana i wroga całego chrześcijaństwa, składał ręce imodlił się, ażeby jaknajprędzej ślad Turka w Europie nie został, obiecał święcie z całemswem wojskiem połączyć się z armią królewską protestował się "tylko, że sam jest za słaby,ażeby mógł wojnę poczynać, bo tez siedzi z całym swym krajem jakoby w paszczy uBajazeta i prosił króla jaknajpokorniej, ażeby szedł na Białógród, a jak tylko stanie podBiałogrodem, on ruszy zaraz z całym swym ludem.Kiedy Wilczek powiadał, król coraz więcej posępniał na twarzy, a kiedy skończył, onroześmiał się gorzko i spytał:- A jakże on może łączyć się z nami przeciwko Tur kpin.kiedy ma syna w zakładzie utureckiego cesarza? Przecież Bajazet, jak tylko się dowie, że on jest z nami, najprzód każe gardłopoderżnąć jego synowi."Wilczek nie umiał mu na to dać odpowiedzi, rzekł tylko: Opowiedziałem waszej królewskiej mości, com słyszał.Natenczas król zapewne się spostrzegł, że powiedział za wiele, bo zabrał głos znowu izaczął w ten sens: Ale to nie moja rzecz pilnować gardła wołoskiego wojewodzica.A kiedy król powiedział te słowa, królewicz Zygmunt w;szedł przez otwarte drzwi do tejkomnaty.Zygmunt, pózniej jeden z najznamienitszych i najszczęśliwszych królów, jakich miała taPolska, był wówczas trzydziestoletnim młodzieńcem.Jeszcze wspanialszej urody, niżeli JanOlbracht, z długiem i włosami w kędziorach, z krótko przystrzyżoną brodą i bardzowyrazistemi, choć łagodnemi oczyma, był siły tak wielkiej, że targał postronki i łamał pod-kowy, miewał też gniew prędki i prawie ognisty, ale umiał nad sobą panować, bo miał rozumgłęboki i bystry, a przeto i sąd zawsze spokojny, zwłaszcza w sprawach publicznych.Jezelikról w skry- tości swego umysłu miał zamiar przedewszystkiem Wołoszczyznę zwojować, tozamiar ten powziął właśnie dla niego, ażeby jego, nie mającego dotąd żadnej własnejsiedziby, na tem zdobytem księztwie osadzić.Los jego był zatem jeżeli nie głównym, tonajbliższym celem tej wojny i dlatego, usłyszawszy zapewne z przybocznej komnaty, zekról niebacznie się zdradza ze swemi skrytemi myślami, wszedł do królewskiego gabinetu,aby być świadkiem dalszej rozmowy.Król, spostrzegłszy śwojego brata, sam sobie przerwał i rzekł;gS Bardzo ciekawe wiadomości przywozi nam Wilczek z Suczawy.Wojewoda z całymswym ludem chce ruszać z nami na Turka.Bardzo mu za to jesteśmy wdzięczni.- Tylko nadtą kompensatą, której od nas żąda za to, ze nam garść chłopów wołoskich przyśle na sukurs,pozwolimy sobie trochę się zastanowić. Czegóż on żąda? zapytał Zygmunt. Przepisuje nam drogę odpowiedział mu król z nieukrytą ironią każe namiść prosto do Białogrodu, zapewne na Kamieniec, bo nie wiem.Więc królewicz zaczął sam wypytywać Wilczka, każąc mu opowiadać słowo za słowemcałą rozmowę posłów z wojewodą Stefanem, bardzo być może, i że tylko z ciekawości, aledaleko pewniej w tym celu, ażeby król tymczasem się uspokoił.Wilczek juz teraz był zbity ztoru i odpowiadał niebardzo przytomnie, jakoż król dalej juz nie nastawał na niego i rzekł: Dowiemy się o tem wszystkiem dokładniej, jak posłowie powrócą.Wilczka te słowa królewskie dotknęły bardzo boleśnie, że aż zbladł i spuścił oczy kuziemi, co wszakże król spostrzegł i położywszy mu jeszcze raz rękę na ramieniu, dodałłaskawie: Dziękuję ci za fatygę, której podjąłeś się dla mnie.Odpoczńijze sobie u nas małoniewiele i wracaj na Tustań, a tak się tam urządz, abyś się z nami połączył w Haliczu.Wilczek wyszedł od króla jak struty.Widział on jawnie, ze przywiózł królowiniepomyślną, ba, nawet wcale wstrętną wiadomość [ Pobierz całość w formacie PDF ]