[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zginała i prostowała nogi.Wyglądało to tak, jakby próbowała od siebie cośodepchnąć.Nie mogła ściągnąć z głowy plastiku.Był na tyle gruby, że jejpaznokcie mogły się po nim tylko ześlizgiwać.Usiłowała wsadzać palce od spodu,więc zacisnąłem dłonie jeszcze silniej.Starałem się trzymać na tyle mocno, abygwałtowne próby wyrwania się z uścisku nic nie dawały.Próbowała odwracaćode mnie twarz i coś krzyczeć.Możliwe, że pod niebieską folią pętliły się słowa dość" i przestań", ale ja nie chciałem tego słuchać.A jej uderzenia w moją rękębyły zbyt słabe, abym chociaż trochę zwolnił uścisk.Nie była u Wiktora z własnej woli.Oddawała się swojej pasji coraz częściej,więc rodzice musieli w końcu coś zauważyć.Z obawy o szczęście córki odebrali jejradość życia, uwięzili za pomocą grózb i szantażu w złotej klatce.Nic dziwnego,że niechętnie chodziła na terapię.Wszyscy, udając, że chronią ją przedsamodestrukcją, rozbudzili w tej dziewczynie jeszcze większą nienawiść doświata, który dla niej budowali.Drugi miesiąc terapii nie przyniósł rezultatów.Wręcz przeciwnie, Weronikazaprosiła do swojego świata koleżankę, właściwie przyjaciółkę z roku.Odtamtego czasu bezustannie oddawaliśmy się zabawom w trójkącie.Razem byłonam cudownie.Jednocześnie przygotowywaliśmy naszą nową znajomą na to, comiało się stać.Powoli, małymi kroczkami, dając do zrozumienia, jak dużoprzyjemności można osiągnąć w życiu, kiedy czasami trzeba o nie walczyć.Marzena, blond piękność tak samo znudzona życiem jak jej przyjaciółka, spijałakażdą nową emocję.Była zachwycona tym, co robiłem Weronice, i coraz częściejnapomykała, że i ona jest na to gotowa.Razem z moją muzą uznaliśmy jednak, żenie może to nastąpić zbyt szybko.Drażniliśmy się z nią rozbudzając w Marzeniecoraz większe oczekiwania.***To się stało na jednym ze spotkań naszej trójki, kiedy ciała pokryte olejkiem domasażu kłębiły się na małej przestrzeni, złączone jednym pragnieniem dawania iodbierania rozkoszy.Dzwięki muzyki snuły się wolno, jakby ciążyły im naszecoraz głębsze westchnienia.Właśnie wtedy Weronika wyszeptała mi do ucha,abym to zrobił.Wyślizgnęła się z naszego uścisku i wyszła do drugiego pokoju pofolię.Wiem, że miała ją w torebce.Wszystko to działo się w domu mojegoprzyjaciela, bo spotkania u Weroniki nie były możliwe z uwagi na wyostrzonączujność jej rodziców.Pod jej nieobecność musiałem mocniej wmasowywać dłonie w ciałoprzyjaciółki.Silniej wcierałem olejek w jej jędrną skórę i namiętniej całowałem,aby nie odczuwała braku pieszczot.Nie chciałem, aby mi wystygła.KiedyWeronika wróciła, nie rozpoczęliśmy od razu pieszczoty z folią.Niedaleko stałmetalowy puchar pokryty cienką warstwą złota, po który co chwilawyciągaliśmy dłonie, aby upuścić między nas strużkę śliskiej oliwy.Byliśmy do-skonale zgrani, przez moment miałem wrażenie, że nasze ciała, nogi zaplecionena biodrach, dłonie błądzące bezwładnie tworzą jeden organizm.Staliśmy sięurzeczywistnieniem tego, co jest marzeniem wielu kochanków.Wtedy właśnie wyczułem między nami ten śliski materiał i zaciśnięte na nimpalce Wery.Przez głęboki i szybki oddech dotarł do mnie jej szept, abym zrobiłto teraz.Wcisnęła folię w moją dłoń z całej siły, a jej słowa rozpadały się nadrobne sylaby.Marzena pogrążała się w moich ramionach w coraz głębszym zapomnieniu,obsypywana pieszczotami dwojga kochanków.Odkrywała to, czego do tej porynigdy nie miała okazji doświadczać.Trzeba jednak dodać, że to co nastąpiłopózniej, nie było dla niej zupełnym zaskoczeniem, bo jak już wcześniejwspominałem, dobrze wiedziała o upodobaniach swojej przyjaciółki z roku.Zzachwytem oglądała zdjęcia, a sznura od szubienicy dotykała z takimuwielbieniem, jakby pieściła ciało kochanka.Wręcz oddawała się mu.W pamięcizapadł mi widok jej dłoni delikatnie przesuwających się po jego gruboplecionym warkoczu.Kiedy zacząłem przeciągać folię po jej dekolcie na szyję, a potem zakładać ją nagłowę, tylko się uśmiechała.Pod zaciskającym się na twarzy plastikiem mogłemdostrzec, jak jej usta otwierają się w grymasie rozkoszy.Zupełnie jak u kobietydoświadczającej orgazmu.Weronika szeptała mi do ucha, abym zaciskał mocniej.Sama wcisnęła z całych sił udo między nogi swojej przyjaciółki.W tym samymczasie całując mnie w szyję jednocześnie brzuchem napierała na jej piersi.Wtedyutworzyłem z tyłu głowy Marty z foli kok, aby móc go przekręcać i jeszczemocniej otulić błękitnym całunem twarz ofiary.Weronika w tej samej chwilizaczęła ześlizgiwać się niżej, aby ssać piersi koleżanki, jednocześnie niepozostawiając podbrzusza bez pieszczoty uciskającego je uda.Zaraz potem przerwała pieszczotę i zaczęła drażnić swoimi piersiami sutkiMarzeny.Podziwiałem, jak obie tłoczyły się w miłosnym uścisku, frywolnieocierając się piersiami.Moje podniecenie narastało coraz mocniej.Czułem się tak,jakbyśmy za moment wszyscy troje mieli przestać istnieć.Widok piersi tłoczącejsię o pierś przyjaciółki, miękkość warg na jędrnym udzie, męska dłoń zaciskającasię na delikatnym brzuchu tak mocno, że czuje się ją w swoich wnętrznościach,narastające tempo wszystkich pieszczot, ręka chwytająca za biodro, a potemzsuwająca się na udo i dalej, nagły ucisk na łydce.Mocne palce wgniatające się wpodeszwę stopy.I coraz bardziej namiętny uścisk ciał.To wszystko powodowało,że Marzena była bliska końca.Nie wiem, czy próbowała się wyrwać z mojegouścisku, czy to tylko wstrząsały nią spazmy rozkoszy.Pomruki, które przebijały się przez gruby plastik, w niczym nie przypominaływołania o litość, położyłem więc dłoń na jej piersi, a drugą nadal skręcałem kokz tyłu głowy.Jej usta pięknie się wyłoniły spod okrywającego je błękitu.Kiedyotwierała je naprawdę szeroko, folia mocno się naprężała.Po kilku następnychsekundach zauważyłem jednak, że nasza znajoma próbuje dostawać się dłońmi podplastik.Przez moment przyglądałem się temu ze zdwojoną rozkoszą, szybkowszakże zwolniłem uścisk, aby Marzena mogła złapać oddech.Nie chciałem, żebysię przestraszyła.Zaraz potem od nowa zacząłem zaciskać kok, ale teraz robiłemto szybciej niż poprzednio.Poczułem, jak lekko się wzdrygnęła.Byłemprzekonany, że tym razem o wiele szybciej spróbuje zerwać folię.Na szczęścieWera zaczęła ją uspokajać: Bądz spokojna, kochana, on wie, co robi, bądzspokojna".Gdy Wera słodkimi słówkami mamiła przyjaciółkę, ja coraz silniej naciągałemfolię na jej usta, nos, brodę.Nie przeszkadzało to Marzenie wsłuchiwać się wpieszczotliwe słowa mojej muzy.Wyczuwałem, jak między tymi dwiemaistotami rodzi się dziwne porozumienie, coś na pograniczu przyjazni i miłości.Marzena uspokoiła się zupełnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Zginała i prostowała nogi.Wyglądało to tak, jakby próbowała od siebie cośodepchnąć.Nie mogła ściągnąć z głowy plastiku.Był na tyle gruby, że jejpaznokcie mogły się po nim tylko ześlizgiwać.Usiłowała wsadzać palce od spodu,więc zacisnąłem dłonie jeszcze silniej.Starałem się trzymać na tyle mocno, abygwałtowne próby wyrwania się z uścisku nic nie dawały.Próbowała odwracaćode mnie twarz i coś krzyczeć.Możliwe, że pod niebieską folią pętliły się słowa dość" i przestań", ale ja nie chciałem tego słuchać.A jej uderzenia w moją rękębyły zbyt słabe, abym chociaż trochę zwolnił uścisk.Nie była u Wiktora z własnej woli.Oddawała się swojej pasji coraz częściej,więc rodzice musieli w końcu coś zauważyć.Z obawy o szczęście córki odebrali jejradość życia, uwięzili za pomocą grózb i szantażu w złotej klatce.Nic dziwnego,że niechętnie chodziła na terapię.Wszyscy, udając, że chronią ją przedsamodestrukcją, rozbudzili w tej dziewczynie jeszcze większą nienawiść doświata, który dla niej budowali.Drugi miesiąc terapii nie przyniósł rezultatów.Wręcz przeciwnie, Weronikazaprosiła do swojego świata koleżankę, właściwie przyjaciółkę z roku.Odtamtego czasu bezustannie oddawaliśmy się zabawom w trójkącie.Razem byłonam cudownie.Jednocześnie przygotowywaliśmy naszą nową znajomą na to, comiało się stać.Powoli, małymi kroczkami, dając do zrozumienia, jak dużoprzyjemności można osiągnąć w życiu, kiedy czasami trzeba o nie walczyć.Marzena, blond piękność tak samo znudzona życiem jak jej przyjaciółka, spijałakażdą nową emocję.Była zachwycona tym, co robiłem Weronice, i coraz częściejnapomykała, że i ona jest na to gotowa.Razem z moją muzą uznaliśmy jednak, żenie może to nastąpić zbyt szybko.Drażniliśmy się z nią rozbudzając w Marzeniecoraz większe oczekiwania.***To się stało na jednym ze spotkań naszej trójki, kiedy ciała pokryte olejkiem domasażu kłębiły się na małej przestrzeni, złączone jednym pragnieniem dawania iodbierania rozkoszy.Dzwięki muzyki snuły się wolno, jakby ciążyły im naszecoraz głębsze westchnienia.Właśnie wtedy Weronika wyszeptała mi do ucha,abym to zrobił.Wyślizgnęła się z naszego uścisku i wyszła do drugiego pokoju pofolię.Wiem, że miała ją w torebce.Wszystko to działo się w domu mojegoprzyjaciela, bo spotkania u Weroniki nie były możliwe z uwagi na wyostrzonączujność jej rodziców.Pod jej nieobecność musiałem mocniej wmasowywać dłonie w ciałoprzyjaciółki.Silniej wcierałem olejek w jej jędrną skórę i namiętniej całowałem,aby nie odczuwała braku pieszczot.Nie chciałem, aby mi wystygła.KiedyWeronika wróciła, nie rozpoczęliśmy od razu pieszczoty z folią.Niedaleko stałmetalowy puchar pokryty cienką warstwą złota, po który co chwilawyciągaliśmy dłonie, aby upuścić między nas strużkę śliskiej oliwy.Byliśmy do-skonale zgrani, przez moment miałem wrażenie, że nasze ciała, nogi zaplecionena biodrach, dłonie błądzące bezwładnie tworzą jeden organizm.Staliśmy sięurzeczywistnieniem tego, co jest marzeniem wielu kochanków.Wtedy właśnie wyczułem między nami ten śliski materiał i zaciśnięte na nimpalce Wery.Przez głęboki i szybki oddech dotarł do mnie jej szept, abym zrobiłto teraz.Wcisnęła folię w moją dłoń z całej siły, a jej słowa rozpadały się nadrobne sylaby.Marzena pogrążała się w moich ramionach w coraz głębszym zapomnieniu,obsypywana pieszczotami dwojga kochanków.Odkrywała to, czego do tej porynigdy nie miała okazji doświadczać.Trzeba jednak dodać, że to co nastąpiłopózniej, nie było dla niej zupełnym zaskoczeniem, bo jak już wcześniejwspominałem, dobrze wiedziała o upodobaniach swojej przyjaciółki z roku.Zzachwytem oglądała zdjęcia, a sznura od szubienicy dotykała z takimuwielbieniem, jakby pieściła ciało kochanka.Wręcz oddawała się mu.W pamięcizapadł mi widok jej dłoni delikatnie przesuwających się po jego gruboplecionym warkoczu.Kiedy zacząłem przeciągać folię po jej dekolcie na szyję, a potem zakładać ją nagłowę, tylko się uśmiechała.Pod zaciskającym się na twarzy plastikiem mogłemdostrzec, jak jej usta otwierają się w grymasie rozkoszy.Zupełnie jak u kobietydoświadczającej orgazmu.Weronika szeptała mi do ucha, abym zaciskał mocniej.Sama wcisnęła z całych sił udo między nogi swojej przyjaciółki.W tym samymczasie całując mnie w szyję jednocześnie brzuchem napierała na jej piersi.Wtedyutworzyłem z tyłu głowy Marty z foli kok, aby móc go przekręcać i jeszczemocniej otulić błękitnym całunem twarz ofiary.Weronika w tej samej chwilizaczęła ześlizgiwać się niżej, aby ssać piersi koleżanki, jednocześnie niepozostawiając podbrzusza bez pieszczoty uciskającego je uda.Zaraz potem przerwała pieszczotę i zaczęła drażnić swoimi piersiami sutkiMarzeny.Podziwiałem, jak obie tłoczyły się w miłosnym uścisku, frywolnieocierając się piersiami.Moje podniecenie narastało coraz mocniej.Czułem się tak,jakbyśmy za moment wszyscy troje mieli przestać istnieć.Widok piersi tłoczącejsię o pierś przyjaciółki, miękkość warg na jędrnym udzie, męska dłoń zaciskającasię na delikatnym brzuchu tak mocno, że czuje się ją w swoich wnętrznościach,narastające tempo wszystkich pieszczot, ręka chwytająca za biodro, a potemzsuwająca się na udo i dalej, nagły ucisk na łydce.Mocne palce wgniatające się wpodeszwę stopy.I coraz bardziej namiętny uścisk ciał.To wszystko powodowało,że Marzena była bliska końca.Nie wiem, czy próbowała się wyrwać z mojegouścisku, czy to tylko wstrząsały nią spazmy rozkoszy.Pomruki, które przebijały się przez gruby plastik, w niczym nie przypominaływołania o litość, położyłem więc dłoń na jej piersi, a drugą nadal skręcałem kokz tyłu głowy.Jej usta pięknie się wyłoniły spod okrywającego je błękitu.Kiedyotwierała je naprawdę szeroko, folia mocno się naprężała.Po kilku następnychsekundach zauważyłem jednak, że nasza znajoma próbuje dostawać się dłońmi podplastik.Przez moment przyglądałem się temu ze zdwojoną rozkoszą, szybkowszakże zwolniłem uścisk, aby Marzena mogła złapać oddech.Nie chciałem, żebysię przestraszyła.Zaraz potem od nowa zacząłem zaciskać kok, ale teraz robiłemto szybciej niż poprzednio.Poczułem, jak lekko się wzdrygnęła.Byłemprzekonany, że tym razem o wiele szybciej spróbuje zerwać folię.Na szczęścieWera zaczęła ją uspokajać: Bądz spokojna, kochana, on wie, co robi, bądzspokojna".Gdy Wera słodkimi słówkami mamiła przyjaciółkę, ja coraz silniej naciągałemfolię na jej usta, nos, brodę.Nie przeszkadzało to Marzenie wsłuchiwać się wpieszczotliwe słowa mojej muzy.Wyczuwałem, jak między tymi dwiemaistotami rodzi się dziwne porozumienie, coś na pograniczu przyjazni i miłości.Marzena uspokoiła się zupełnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]