[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy wcześniej nie słyszał cesarza mówiącego w ten sposób. Chędożenie żony ? Stał, wpatrywał się w najsłodszą twarz Ottona, w ten  cud świata , i niewiedział, co odpowiedzieć.Jednocześnie czuł trafność i przenikliwość, ba, wręcz syntezęwspółczesnej germańskiej natury, dokonaną przez Ottona w tym niespodziewanym wybuchu.- Co tak patrzysz? Mam nadzieję, że cię nie uraziłem, Gerbercie?- Mnie? Skądże.Pochodzę z Owernii.Pijamy wino, nie piwo.Od tego mamychudsze.tyłki. VIIIMIESIC WCZEZNIEJ, LISTOPAD 997 R.OKOLICE GRODU WPYRZYCACH,BLISKO GRANICY Z WIELETAMI- Mówisz, Jaksa, że Wieleci ruszyli przedwczoraj?- Tak.Czekali na nów, bo kapłan w Radogoszczy kazał im iść z nowym księżycem.- Jakie mają siły?- Stodoranie trzy setki ludzi, Związek Wielecki tyle samo.- Za mało na wojnę, za dużo na grabież.- Moi ludzie w terenie donoszą, że Stodaranie łaszą się do Związku.To może być cośw rodzaju wyprawy sprawdzającej nowego wspólnika, zanim Wieleci dopuszczą go do siebie.Zważ, książę, że jak na wspólną wyprawę, to Stodoranie dużo ludzi wystawili.- Muszą się pokazać przed Wieletami.A masz pewność, że to już całe siły?- Gdybym miał pewność, nie posyłałbym do ciebie wiadomości.Zastanawia mniezbieżność ich ruchów z ruchami cesarza Ottona.- Ledwie Otto uznał, iż na Połabiu sytuacja opanowana po jego letniej interwencji,ledwie powziął decyzję o wyjezdzie do Italii, a już Wieleci się podnoszą.Tak, Jaksa, mają nacesarskim dworze świetnych informatorów.- Albo informatorki.Sasi sporo płacą za połabskie dziewczyny.Nie dziwię się, pięknejak łanie, gorące jak kamienie w ogniu.I nieprzekupne.Nawet pojone słodkim winem,obsypywane klejnotami, chrzczone i bierzmowane zachowują wierność swoim rodom i swejbogini.A sprytne niczym lisice, skoro znajdują sposoby na pozostawanie w kontakcie zludzmi stąd.- Moja decyzja jest taka: obserwujemy ich ruchy.Jeśli tylko zamierzają poskubaćsaskie grody, nie przeszkadzamy.Jeśli zaś będą szykowali się na coś więcej, wkroczymy.WPyrzycach zatrzymam garstkę swoich ludzi, resztę rozpuszczę po lasach, niech się nie rzucająw oczy.A ty spuść swoje gończe psy z łańcuchów!- Jak mówisz, tak będzie.- Jaksa!- Tak, książę?- Przyprowadz mi wieczorem jakąś cichą dziewczynę.Tylko wiesz.- Wiem.Z Połabia.Na imię miała Niemira, ale Bolesław i tak w myślach nazwał ją  Aaba.Nie przyszłado niego z własnej woli, ale też i Jaksa nie ciągnął jej gwałtem.Wiedziała, kto ją będzie brał, i to powodowało jej sprzeciw i zauroczenie jednocześnie.Wśród jej ludu Bolesław miał sławęnajgorszą z możliwych.A to dla kobiet jest czasami jak argument nie do odparcia.On zaśchciał jej, bo uosabiała dla niego kraj, którego pragnął, i mężczyzn, których zabiał, choć niemógł ich pokonać.Coś jeszcze, czego sam nigdy nie chciał nazywać.Gdyby dzisiaj spalił ich grody, wyrżnął wodzów, pojmał jeńców, brałby Aabę na ichoczach, aby ostatecznie pogrążyć dumę, wolność i niezależność Związku Wieleckiego.Aletak nie było, więc gdy wyciągał po nią ręce, świadkami jej zdobycia były tylko psyBolesława, leżące po obu bokach łoża.Póki była ubrana, chowała głowę w ramionach.Kiedyrozciął jej suknie, gdy bez zbędnych wstępów dobrał się do jej skóry, uniosła głowę wysoko.Pokazywała mu twarz, która miała wyrażać pogardę dla jego pożądania, jego władztwa,jedynego sposobu, w jaki doszedł do niej.Nie widział barwy jej zrenic, tylko oczy harde inieobecne.Ostry kąt podbródka, uniesionego w górę, jak jej drobne piersi.Starała się całemuciału nadać kształt napiętej struny, ale gdy jej dotknął, wiedział już, że będzie niczym cięciwałuku.Znał dziesiątki kobiet i chociaż nigdy nie mógł zamknąć ich w jakiejkolwiekpowtarzalnej regule, to wyczuwał podziemne rzeki płynące w ich ciałach.Aaba.PrzepłynąćAabę.Wszerz i wzdłuż.Po linii kręgosłupa prosto, zanurzyć się między gładkie pośladki.Wbrew jej zamiarom, przeciw jej postanowieniom była wilgotnym i wezbranym nurtem, gdyw nią wpływał.A był dobrym sternikiem.Z piersi Aaby dobył się jęk, więc on odpowiedział na niego swoim [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl