[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usiadłem na łóżku pod czujnym spojrzeniem szmaragdowych oczu mamy istalowoszarych ojca.Odczytałem pierwsze zdanie, zerkając na wiszący nadkominkiem portret, nieustannie przypominający mi szczęśliwsze czasy.Mój Ukochany Synu Kasparze&Nie mogłem czytać dalej.Nie potrafiłem. TRZYDZIEZCI DWAVioletWampiry nie są łagodnymi, kochającymi istotami.Zmiana nie leży w ichnaturze, nie potrafią się przystosować ani akceptować innych.Ich miłość nie jesttym, co ludzie nazywają miłością, a pożądanie doprowadza wampiry do stanuniepojętego dla ludzi.Nie starzeją się jak my, ale jak kamienie: wietrzejąstopniowo, kruszą się niezauważenie.Powiadają, że kamień trwa wiecznie, tak jakone.Znalazłam ten fragment w jednej z książek w bibliotece.Był to poradnik dlaludzi schwytanych przez wampiry jego istnienie dało mi pierwszy prawdziwypowód do śmiechu od tamtej nocy z Iltą.Nie byłam już człowiekiem.Byłam dhampirem cieniem wampira.Izamierzałam nim pozostać. Co ty? Bawisz się dzisiaj w poetkę? , pytał mój wewnętrzny głos,chichocząc złośliwie.Zignorowałam go.Byłam w Varnley już od pięćdziesięciu czterech dni.Upłynęły niemal dwamiesiące.Szłam do kuchni przez pusty salon.Zadrżałam, czując zimny przeciąg. Idzie zima , pomyślałam.Zatrzymałam się, słysząc jakiś poszept. Doprawdy, Violet, powinnaś lepiej strzec swoich myśli.Głos był cichy, łagodny, ale i złowieszczy.Czy to kobieta?Rozejrzałam się gorączkowo, szukając wzrokiem osoby, do której należał.Wzniosłam w głowie potężne mury, skupiając się na chłodnym przeciągu i niczymwięcej. Za tobą, Violet.Odwróciłam się na pięcie.Nic. Kim ty, kurwa, jesteś? wrzasnęłam z furią w głosie. Wiem, co zaszło między tobą a Fabianem, ty mała ludzka zdziro!Ktoś uderzył moją głową o ścianę.Zamroczyło mnie, zamrugałamoszołomiona.Kiedy odzyskałam wzrok, ujrzałam przed sobą jakąś twarz. Co jest, do cholery?! krzyknęłam. Lyla?Przycisnęła mnie do ściany, jej oczy miały jasnozielony kolor przemieszanyz okropnym szkarłatem, jej zrenice kurczyły się, gdy tęczówki zmieniały barwę naczarną i z powrotem. Całowałaś się z nim, ty parszywa dziwko! Wiesz, że mi się podoba, amimo to całowałaś się z nim! Myślisz, że kim ty, kurwa, jesteś?!Stałam przez chwilę zupełnie ogłupiona, a potem poczułam gniew. Nie jestem dziwką! A ty, kim ty, kurwa, jesteś?!Chwyciła mnie mocniej za ramiona, wbijając paznokcie w skórę. Nawet nie zaprzeczasz! Dlaczego to zrobiłaś, do cholery?! Skrzywiła się,marszcząc nos. Nie powinno tak być, że jakiś człowiek wchodzi do tego domu,popłacze sobie i dostaje to, co chce! Myślisz, że tak jest? To coś ci powiem& Ja również wykrzywiłamgniewnie twarz. Z własnej woli nie spojrzałabym na żadnego z was! Więc możeidz i zapytaj Fabiana, co zrobił, bo ja go z pewnością nie prowokowałam! Uśmiechnęłam się do niej złośliwie i szarpnęłam się.Nie przyszło mi do głowy, żeLyla może być naprawdę zła i że ten gniew może doprowadzić ją do pragnienia.Krwi.Nie przyszło mi do głowy, że Lyla mogłaby mnie skrzywdzić. Kłamiesz! Twoje wspomnienia mówią wszystko.Podobało ci się to, nie?Najlepszy pocałunek na świecie! Ale nie będzie już następnego! Trzymaj się zdaleka od Fabiana albo&Uniosłam brwi. Albo co?Dotknęła palcem mojego policzka.Miała fioletowe paznokcie, ostre i mocnejak szpony.Przesunęła paznokciem po policzku, przecinając skórę, otwierająckrwawiące zadrapanie.Włożyła palec do ust, zlizując z paznokcia krew. Słodka& Sama już nie wiem& ale może podzielę się ze wszystkimiradosną wiadomością, że jeden z moich braci spędził ostatniej nocy mnóstwo czasuw twojej sypialni.Jestem pewna, że wszyscy się ucieszą, że biedna zgwałconaViolet miewa się już znacznie, znacznie lepiej.Otworzyłam usta. Nie zrobisz tego!Wzruszyła ramionami. Nie zrobię, jeśli będziesz się trzymać z daleka od Fabiana.Miłego dnia,Violet, ty dziwko! Uśmiechnęła się słodko, odwróciła na pięcie i zniknęła,zostawiając mnie zupełnie skonsternowaną. Szantażuje mnie!Wiem, co zazdrość robi z ludzmi.Ale nie przypuszczałam, że Lyla jest takasama. Nie mam wyboru.Otarłam krew z policzka i wzięłam kilka głębokich oddechów, żeby sięuspokoić.Opanowanie jest najważniejsze.Ruszyłam powoli w kierunku, z którego,jak mi się wydawało, przyszłam, nie przestając głęboko oddychać.Miałamnadzieję, że zadrapanie na policzku nie jest aż tak widoczne, ale na wszelkiwypadek zakryłam wstydliwie włosami pół twarzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Usiadłem na łóżku pod czujnym spojrzeniem szmaragdowych oczu mamy istalowoszarych ojca.Odczytałem pierwsze zdanie, zerkając na wiszący nadkominkiem portret, nieustannie przypominający mi szczęśliwsze czasy.Mój Ukochany Synu Kasparze&Nie mogłem czytać dalej.Nie potrafiłem. TRZYDZIEZCI DWAVioletWampiry nie są łagodnymi, kochającymi istotami.Zmiana nie leży w ichnaturze, nie potrafią się przystosować ani akceptować innych.Ich miłość nie jesttym, co ludzie nazywają miłością, a pożądanie doprowadza wampiry do stanuniepojętego dla ludzi.Nie starzeją się jak my, ale jak kamienie: wietrzejąstopniowo, kruszą się niezauważenie.Powiadają, że kamień trwa wiecznie, tak jakone.Znalazłam ten fragment w jednej z książek w bibliotece.Był to poradnik dlaludzi schwytanych przez wampiry jego istnienie dało mi pierwszy prawdziwypowód do śmiechu od tamtej nocy z Iltą.Nie byłam już człowiekiem.Byłam dhampirem cieniem wampira.Izamierzałam nim pozostać. Co ty? Bawisz się dzisiaj w poetkę? , pytał mój wewnętrzny głos,chichocząc złośliwie.Zignorowałam go.Byłam w Varnley już od pięćdziesięciu czterech dni.Upłynęły niemal dwamiesiące.Szłam do kuchni przez pusty salon.Zadrżałam, czując zimny przeciąg. Idzie zima , pomyślałam.Zatrzymałam się, słysząc jakiś poszept. Doprawdy, Violet, powinnaś lepiej strzec swoich myśli.Głos był cichy, łagodny, ale i złowieszczy.Czy to kobieta?Rozejrzałam się gorączkowo, szukając wzrokiem osoby, do której należał.Wzniosłam w głowie potężne mury, skupiając się na chłodnym przeciągu i niczymwięcej. Za tobą, Violet.Odwróciłam się na pięcie.Nic. Kim ty, kurwa, jesteś? wrzasnęłam z furią w głosie. Wiem, co zaszło między tobą a Fabianem, ty mała ludzka zdziro!Ktoś uderzył moją głową o ścianę.Zamroczyło mnie, zamrugałamoszołomiona.Kiedy odzyskałam wzrok, ujrzałam przed sobą jakąś twarz. Co jest, do cholery?! krzyknęłam. Lyla?Przycisnęła mnie do ściany, jej oczy miały jasnozielony kolor przemieszanyz okropnym szkarłatem, jej zrenice kurczyły się, gdy tęczówki zmieniały barwę naczarną i z powrotem. Całowałaś się z nim, ty parszywa dziwko! Wiesz, że mi się podoba, amimo to całowałaś się z nim! Myślisz, że kim ty, kurwa, jesteś?!Stałam przez chwilę zupełnie ogłupiona, a potem poczułam gniew. Nie jestem dziwką! A ty, kim ty, kurwa, jesteś?!Chwyciła mnie mocniej za ramiona, wbijając paznokcie w skórę. Nawet nie zaprzeczasz! Dlaczego to zrobiłaś, do cholery?! Skrzywiła się,marszcząc nos. Nie powinno tak być, że jakiś człowiek wchodzi do tego domu,popłacze sobie i dostaje to, co chce! Myślisz, że tak jest? To coś ci powiem& Ja również wykrzywiłamgniewnie twarz. Z własnej woli nie spojrzałabym na żadnego z was! Więc możeidz i zapytaj Fabiana, co zrobił, bo ja go z pewnością nie prowokowałam! Uśmiechnęłam się do niej złośliwie i szarpnęłam się.Nie przyszło mi do głowy, żeLyla może być naprawdę zła i że ten gniew może doprowadzić ją do pragnienia.Krwi.Nie przyszło mi do głowy, że Lyla mogłaby mnie skrzywdzić. Kłamiesz! Twoje wspomnienia mówią wszystko.Podobało ci się to, nie?Najlepszy pocałunek na świecie! Ale nie będzie już następnego! Trzymaj się zdaleka od Fabiana albo&Uniosłam brwi. Albo co?Dotknęła palcem mojego policzka.Miała fioletowe paznokcie, ostre i mocnejak szpony.Przesunęła paznokciem po policzku, przecinając skórę, otwierająckrwawiące zadrapanie.Włożyła palec do ust, zlizując z paznokcia krew. Słodka& Sama już nie wiem& ale może podzielę się ze wszystkimiradosną wiadomością, że jeden z moich braci spędził ostatniej nocy mnóstwo czasuw twojej sypialni.Jestem pewna, że wszyscy się ucieszą, że biedna zgwałconaViolet miewa się już znacznie, znacznie lepiej.Otworzyłam usta. Nie zrobisz tego!Wzruszyła ramionami. Nie zrobię, jeśli będziesz się trzymać z daleka od Fabiana.Miłego dnia,Violet, ty dziwko! Uśmiechnęła się słodko, odwróciła na pięcie i zniknęła,zostawiając mnie zupełnie skonsternowaną. Szantażuje mnie!Wiem, co zazdrość robi z ludzmi.Ale nie przypuszczałam, że Lyla jest takasama. Nie mam wyboru.Otarłam krew z policzka i wzięłam kilka głębokich oddechów, żeby sięuspokoić.Opanowanie jest najważniejsze.Ruszyłam powoli w kierunku, z którego,jak mi się wydawało, przyszłam, nie przestając głęboko oddychać.Miałamnadzieję, że zadrapanie na policzku nie jest aż tak widoczne, ale na wszelkiwypadek zakryłam wstydliwie włosami pół twarzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]