[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chyba nie chodziÅ‚o o Rothschil-da? Jako dobra Po-lka dziewczyna powinna pozostać katoliczkÄ….RozmyÅ›lania te skróciÅ‚y mu oczekiwanie.Ci, na których czekaÅ‚, nie Å›pieszylisiÄ™.Nagle zobaczyÅ‚, jak nadchodzÄ…, a za nimi Bogdan, pokojówka oraz chmarabagażowych, a także ciekawskich, których przyciÄ…gnęła niespotykana elegancjatego towarzystwa, jakiej siÄ™ nie spotyka na co dzieÅ„.Panowie nosili żakiety i cy-lindry.Anielka miaÅ‚a na gÅ‚owie trójrożny, welurowy kapelusz otoczony zwiewnÄ…woalkÄ… i futro z bÅ‚Ä™kitnych lisów.ByÅ‚a tak zachwycajÄ…ca, że Al-do przyÅ›pieszyÅ‚kroku, aby mocjÄ… podziwiać.Nagle zamarÅ‚.W dekolcie wielkiego futrzanego koÅ‚nierza, na delikatnej szyiAnielki, bÅ‚yszczaÅ‚ fantastyczny klejnot roztaczajÄ…cy blask gÅ‚Ä™bokiego bÅ‚Ä™kitu,wisior, który Saldo znaÅ‚ tak dobrze.ByÅ‚ to szafir Wizygotów, ten sam, któregowierna kopia leżaÅ‚a na dnie jego kieszeni.To staÅ‚o siÄ™ tak nagle, że musiaÅ‚ siÄ™ uszczypnąć, aby mieć pewność, czy przy-padkiem nie Å›ni.Po chwili jednak zaskoczenie zamieniÅ‚o siÄ™ w gniew i książęzapomniaÅ‚, że gotów byÅ‚ kochać dziewczynÄ™ noszÄ…cÄ… kamieÅ„ skradziony za cenÄ™RLTzabójstwa - czerwony klejnot" w jÄ™zyku paserów, którzy nigdy nie tykaliprzedmiotu skażonego morderstwem.Jak Å›miaÅ‚a utrzymywać, że ów szafir dosta-Å‚a od matki?! Powinna wiedzieć, co znajdowaÅ‚o siÄ™ w rodzinnym majÄ…tku!Ta krótka chwila sÅ‚aboÅ›ci uratowaÅ‚a Morosiniego przed nieprzemyÅ›lanym ge-stem.Gdyby sÅ‚uchaÅ‚ tylko oburzenia, rzuciÅ‚by siÄ™ na dziewczynÄ™, aby zerwać zjej szyi wisior i wykrzyczeć jej w twarz caÅ‚Ä… swÄ… pogardÄ™.Ale rozsÄ…dek wróciÅ‚na czas.Teraz trzeba byÅ‚o siÄ™ dowiedzieć, dokÄ…d udawali siÄ™ ci ludzie, a potemich Å›ledzić.Chwyciwszy walizy, których nie powierzyÅ‚ żadnemu bagażowemu,rzuciÅ‚ siÄ™ w Å›lad za SolmaÅ„skimi.Nie byÅ‚o to trudne: bÅ‚yszczÄ…ce cylindry dwóch mężczyzn górowaÅ‚y nad tÅ‚u-mem.Morosini po wyjÅ›ciu z dworca zauważyÅ‚, że kierujÄ… siÄ™ do wspaniaÅ‚egorolls-royce'a z szoferem i sÅ‚użącym.CzekaÅ‚ tam mÅ‚ody czÅ‚owiek wyglÄ…dajÄ…cy nasekretarza.W tym czasie sÅ‚użący i bagażowi skierowali siÄ™ w stronÄ™ obszernegofurgonu.Aldo pobiegÅ‚ do taksówki, do której rzuciÅ‚ siÄ™ z walizami, i zakomenderowaÅ‚:RLT- Niech pan jedzie za tym autem i nie zgubi go pod żadnym pozorem!Kierowca z wÄ…sami à la Clemenceau rzuciÅ‚ klientowi kpiÄ…ce spojrzenie.- Pan z policji? A nie wyglÄ…da pan.- To, kim jestem, nie ma znaczenia.Niech pan robi, co każe, a nie pożaÅ‚ujepan!- Bez obawy! No to w drogÄ™, mój książę.I taksówkarz, z maestriÄ… i szybkoÅ›ciÄ…, które o maÅ‚o nie rzuciÅ‚y pasażera napodÅ‚ogÄ™, ruszyÅ‚ za wielkim autem.RLTCzęść IIMieszkaÅ„cy parku MonceauRLTRozdziaÅ‚ piÄ…tyCo można znalezć w zaroÅ›lachTaksówka Morosiniego bez trudu podążaÅ‚a za limuzynÄ…, która jechaÅ‚a wolno imajestatycznie, jak przystoi tak szacownemu automobilowi.Bulwarem Denain iulicÄ… La Fayette dotarli do bulwaru Haussmanna, a w koÅ„cu, ulicÄ… de Courcelles,prosto w kierunku parku Monceau.Morosini czÄ™sto przyjeżdżaÅ‚ do Paryża iwszystkie te miejsca dobrze znal.WyobrażaÅ‚ sobie, że dÅ‚ugie auto musiaÅ‚o nale-żeć do kogoÅ›, kto mieszka w jednej z tych tak zwanych piÄ™knych dzielnic, ale itak siÄ™ zdziwiÅ‚, kiedy zobaczyÅ‚, jak otwiera siÄ™ przed nim wielka brama obszer-nego paÅ‚acu przy ulicy Alfreda de Vigny, sÄ…siadujÄ…cego i innym, do któregoprzyjeżdżaÅ‚ kilkakrotnie, należącego do markizy de Sommieres, jego ciotki.ByÅ‚achrzestnÄ… matki i, aż do jej Å›mierci, przyjeżdżaÅ‚a każdej jesieni na kilka dni doWenecji, żeby uÅ›ciskać chrzeÅ›nicÄ™, którÄ… kochaÅ‚a z caÅ‚ego serca.Kierowca taksówki, jak czÅ‚owiek, dobrze znajÄ…cy swój fach, minÄ…Å‚ dom.doktórego zajechaÅ‚ rolls-royce, i zatrzyma! siÄ™ nieco dalej, przed bramÄ… pani deSommieres.- Co teraz? - spytaÅ‚ klienta.- JeÅ›li siÄ™ pan nie Å›pieszy, muszÄ™ siÄ™ zastanowić.- Och! Nie, ja mam czas.tym bardziej że licznik siÄ™ krÄ™ci.Wydaje siÄ™, że ciludzie bÄ™dÄ… tu mieszkać.Zdaje mi siÄ™, że wÅ‚aÅ›nie przyjechaÅ‚y ich bagaże.Istotnie, wÅ‚aÅ›nie nadjechaÅ‚ omnibus, do którego skierowali siÄ™ bagażowi, nio-sÄ…c po chwili wielkie walizy.Morosini zamyÅ›liÅ‚ siÄ™.RLTKiedy zjeżdżaÅ‚ do Paryża, z reguÅ‚y zatrzymywaÅ‚ siÄ™ u Ritza z powodu licz-nych udogodnieÅ„ oferowanych przez ten hotel, jego czaru, a także bliskoÅ›ci skle-pu przyjaciela, Gilles'a Vauxbruna, antykwariusza z placu Vendóme.Ale tegowieczoru wybraÅ‚by bez wahania nawet obskurny hotelik, pod warunkiem żeznajduje siÄ™ w pobliżu paÅ‚acu, w którym zniknÄ…Å‚ szafir i piÄ™kna Anielka.W osta-tecznoÅ›ci wystarczyÅ‚aby nawet budka strażnika drogowego na Å›rodku trotuaru,byle tylko nie oddalić siÄ™ ani na krok od tego miejsca.Nawet hotel Royal-Monceau poÅ‚ożony o rzut kamieniem wydawaÅ‚ mu siÄ™ zbyt oddalony.Idealnym rozwiÄ…zaniem byÅ‚oby zatrzymać siÄ™ u starej markizy, ale zbliżaÅ‚ siÄ™koniec kwietnia, a pani de Sommieres, przywiÄ…zana do starych przyzwyczajeÅ„,zawsze zamykaÅ‚a paryskÄ… rezydencjÄ™ 15 kwietnia i wyjeżdżaÅ‚a na to, co nazywa-Å‚a objazdem po zamkach" należących do rodziny.PoÅ›wiÄ™caÅ‚a na to zajÄ™cie caÅ‚Ä…wiosnÄ™ i lato, przyznajÄ…c sobie maÅ‚Ä… nagrodÄ™ za takie poÅ›wiÄ™cenie w postaci po-bytu w Vichy, po czym jesieniÄ… udawaÅ‚a siÄ™ za granicÄ™, zatrzymujÄ…c siÄ™ nie-odmiennie w Wenecji, Rzymie, Wiedniu, Londynie, a czasem też Montreux.Ponieważ byÅ‚a jego krewnÄ…, Aldo zaczÄ…Å‚ rozmyÅ›lać, czy nie poprosić ciotki ogoÅ›cinÄ™, nawet gdyby musiaÅ‚ obozować poÅ›ród poprzykrywanych pokrowcamifoteli.Nagle z ciszy dobyÅ‚ siÄ™ odgÅ‚os zdecydowanych kroków, które zatrzymaÅ‚ysiÄ™ miÄ™dzy taksówkÄ… a bramÄ… paÅ‚acu markizy.RównoczeÅ›nie do auta zajrzaÅ‚aczyjaÅ› gÅ‚owa, sprawdzajÄ…c, kto też może znajdować siÄ™ w Å›rodku.Na jej widokAldo powstrzymaÅ‚ okrzyk radoÅ›ci: byÅ‚a to bowiem Maria An-dżelina du Plan-Crépin, lektorka, dama do towarzystwa i dziewczyna do wszystkiego" pani deSommieres.JeÅ›li ona tu siÄ™ zjawiÅ‚a, oznaczaÅ‚o to, że stara dama jeszcze nie wyje-chaÅ‚a.RLTAldo wyskoczyÅ‚ z auta i nakazujÄ…c kierowcy, aby jeszcze poczekaÅ‚, przywitaÅ‚jÄ… z takÄ… radoÅ›ciÄ…, jakby byÅ‚a ZwiÄ™tym Graalem, a on rycerzem Galahadem.- Pani tutaj? Co za nieoczekiwane szczęście, mój Boże! Ponieważ już siÄ™zmierzchaÅ‚o, stara panna nie poznaÅ‚a go od razu i przycisnęła siÄ™ do bramy, wielerazy czyniÄ…c znak krzyża.- Ależ, proszÄ™ pana, co to ma znaczyć? Rozpoznawszy ksiÄ™cia, oburzona ko-bieta zamieniÅ‚a siÄ™ w goÅ‚Ä…beczkÄ™.- O sÅ‚odki Jezu!.Książę Aldo! - jÄ™knęła tonem bliskim ekstazy.- Co za nie-wiarygodna niespodzianka! A to siÄ™ nasza pani markiza ucieszy!- To ona jeszcze w Paryżu? ByÅ‚em przekonany, że już ruszyÅ‚a w swojÄ… staÅ‚Ä…trasÄ™.- Obawiam siÄ™, że w tym roku bÄ™dzie to niemożliwe [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Chyba nie chodziÅ‚o o Rothschil-da? Jako dobra Po-lka dziewczyna powinna pozostać katoliczkÄ….RozmyÅ›lania te skróciÅ‚y mu oczekiwanie.Ci, na których czekaÅ‚, nie Å›pieszylisiÄ™.Nagle zobaczyÅ‚, jak nadchodzÄ…, a za nimi Bogdan, pokojówka oraz chmarabagażowych, a także ciekawskich, których przyciÄ…gnęła niespotykana elegancjatego towarzystwa, jakiej siÄ™ nie spotyka na co dzieÅ„.Panowie nosili żakiety i cy-lindry.Anielka miaÅ‚a na gÅ‚owie trójrożny, welurowy kapelusz otoczony zwiewnÄ…woalkÄ… i futro z bÅ‚Ä™kitnych lisów.ByÅ‚a tak zachwycajÄ…ca, że Al-do przyÅ›pieszyÅ‚kroku, aby mocjÄ… podziwiać.Nagle zamarÅ‚.W dekolcie wielkiego futrzanego koÅ‚nierza, na delikatnej szyiAnielki, bÅ‚yszczaÅ‚ fantastyczny klejnot roztaczajÄ…cy blask gÅ‚Ä™bokiego bÅ‚Ä™kitu,wisior, który Saldo znaÅ‚ tak dobrze.ByÅ‚ to szafir Wizygotów, ten sam, któregowierna kopia leżaÅ‚a na dnie jego kieszeni.To staÅ‚o siÄ™ tak nagle, że musiaÅ‚ siÄ™ uszczypnąć, aby mieć pewność, czy przy-padkiem nie Å›ni.Po chwili jednak zaskoczenie zamieniÅ‚o siÄ™ w gniew i książęzapomniaÅ‚, że gotów byÅ‚ kochać dziewczynÄ™ noszÄ…cÄ… kamieÅ„ skradziony za cenÄ™RLTzabójstwa - czerwony klejnot" w jÄ™zyku paserów, którzy nigdy nie tykaliprzedmiotu skażonego morderstwem.Jak Å›miaÅ‚a utrzymywać, że ów szafir dosta-Å‚a od matki?! Powinna wiedzieć, co znajdowaÅ‚o siÄ™ w rodzinnym majÄ…tku!Ta krótka chwila sÅ‚aboÅ›ci uratowaÅ‚a Morosiniego przed nieprzemyÅ›lanym ge-stem.Gdyby sÅ‚uchaÅ‚ tylko oburzenia, rzuciÅ‚by siÄ™ na dziewczynÄ™, aby zerwać zjej szyi wisior i wykrzyczeć jej w twarz caÅ‚Ä… swÄ… pogardÄ™.Ale rozsÄ…dek wróciÅ‚na czas.Teraz trzeba byÅ‚o siÄ™ dowiedzieć, dokÄ…d udawali siÄ™ ci ludzie, a potemich Å›ledzić.Chwyciwszy walizy, których nie powierzyÅ‚ żadnemu bagażowemu,rzuciÅ‚ siÄ™ w Å›lad za SolmaÅ„skimi.Nie byÅ‚o to trudne: bÅ‚yszczÄ…ce cylindry dwóch mężczyzn górowaÅ‚y nad tÅ‚u-mem.Morosini po wyjÅ›ciu z dworca zauważyÅ‚, że kierujÄ… siÄ™ do wspaniaÅ‚egorolls-royce'a z szoferem i sÅ‚użącym.CzekaÅ‚ tam mÅ‚ody czÅ‚owiek wyglÄ…dajÄ…cy nasekretarza.W tym czasie sÅ‚użący i bagażowi skierowali siÄ™ w stronÄ™ obszernegofurgonu.Aldo pobiegÅ‚ do taksówki, do której rzuciÅ‚ siÄ™ z walizami, i zakomenderowaÅ‚:RLT- Niech pan jedzie za tym autem i nie zgubi go pod żadnym pozorem!Kierowca z wÄ…sami à la Clemenceau rzuciÅ‚ klientowi kpiÄ…ce spojrzenie.- Pan z policji? A nie wyglÄ…da pan.- To, kim jestem, nie ma znaczenia.Niech pan robi, co każe, a nie pożaÅ‚ujepan!- Bez obawy! No to w drogÄ™, mój książę.I taksówkarz, z maestriÄ… i szybkoÅ›ciÄ…, które o maÅ‚o nie rzuciÅ‚y pasażera napodÅ‚ogÄ™, ruszyÅ‚ za wielkim autem.RLTCzęść IIMieszkaÅ„cy parku MonceauRLTRozdziaÅ‚ piÄ…tyCo można znalezć w zaroÅ›lachTaksówka Morosiniego bez trudu podążaÅ‚a za limuzynÄ…, która jechaÅ‚a wolno imajestatycznie, jak przystoi tak szacownemu automobilowi.Bulwarem Denain iulicÄ… La Fayette dotarli do bulwaru Haussmanna, a w koÅ„cu, ulicÄ… de Courcelles,prosto w kierunku parku Monceau.Morosini czÄ™sto przyjeżdżaÅ‚ do Paryża iwszystkie te miejsca dobrze znal.WyobrażaÅ‚ sobie, że dÅ‚ugie auto musiaÅ‚o nale-żeć do kogoÅ›, kto mieszka w jednej z tych tak zwanych piÄ™knych dzielnic, ale itak siÄ™ zdziwiÅ‚, kiedy zobaczyÅ‚, jak otwiera siÄ™ przed nim wielka brama obszer-nego paÅ‚acu przy ulicy Alfreda de Vigny, sÄ…siadujÄ…cego i innym, do któregoprzyjeżdżaÅ‚ kilkakrotnie, należącego do markizy de Sommieres, jego ciotki.ByÅ‚achrzestnÄ… matki i, aż do jej Å›mierci, przyjeżdżaÅ‚a każdej jesieni na kilka dni doWenecji, żeby uÅ›ciskać chrzeÅ›nicÄ™, którÄ… kochaÅ‚a z caÅ‚ego serca.Kierowca taksówki, jak czÅ‚owiek, dobrze znajÄ…cy swój fach, minÄ…Å‚ dom.doktórego zajechaÅ‚ rolls-royce, i zatrzyma! siÄ™ nieco dalej, przed bramÄ… pani deSommieres.- Co teraz? - spytaÅ‚ klienta.- JeÅ›li siÄ™ pan nie Å›pieszy, muszÄ™ siÄ™ zastanowić.- Och! Nie, ja mam czas.tym bardziej że licznik siÄ™ krÄ™ci.Wydaje siÄ™, że ciludzie bÄ™dÄ… tu mieszkać.Zdaje mi siÄ™, że wÅ‚aÅ›nie przyjechaÅ‚y ich bagaże.Istotnie, wÅ‚aÅ›nie nadjechaÅ‚ omnibus, do którego skierowali siÄ™ bagażowi, nio-sÄ…c po chwili wielkie walizy.Morosini zamyÅ›liÅ‚ siÄ™.RLTKiedy zjeżdżaÅ‚ do Paryża, z reguÅ‚y zatrzymywaÅ‚ siÄ™ u Ritza z powodu licz-nych udogodnieÅ„ oferowanych przez ten hotel, jego czaru, a także bliskoÅ›ci skle-pu przyjaciela, Gilles'a Vauxbruna, antykwariusza z placu Vendóme.Ale tegowieczoru wybraÅ‚by bez wahania nawet obskurny hotelik, pod warunkiem żeznajduje siÄ™ w pobliżu paÅ‚acu, w którym zniknÄ…Å‚ szafir i piÄ™kna Anielka.W osta-tecznoÅ›ci wystarczyÅ‚aby nawet budka strażnika drogowego na Å›rodku trotuaru,byle tylko nie oddalić siÄ™ ani na krok od tego miejsca.Nawet hotel Royal-Monceau poÅ‚ożony o rzut kamieniem wydawaÅ‚ mu siÄ™ zbyt oddalony.Idealnym rozwiÄ…zaniem byÅ‚oby zatrzymać siÄ™ u starej markizy, ale zbliżaÅ‚ siÄ™koniec kwietnia, a pani de Sommieres, przywiÄ…zana do starych przyzwyczajeÅ„,zawsze zamykaÅ‚a paryskÄ… rezydencjÄ™ 15 kwietnia i wyjeżdżaÅ‚a na to, co nazywa-Å‚a objazdem po zamkach" należących do rodziny.PoÅ›wiÄ™caÅ‚a na to zajÄ™cie caÅ‚Ä…wiosnÄ™ i lato, przyznajÄ…c sobie maÅ‚Ä… nagrodÄ™ za takie poÅ›wiÄ™cenie w postaci po-bytu w Vichy, po czym jesieniÄ… udawaÅ‚a siÄ™ za granicÄ™, zatrzymujÄ…c siÄ™ nie-odmiennie w Wenecji, Rzymie, Wiedniu, Londynie, a czasem też Montreux.Ponieważ byÅ‚a jego krewnÄ…, Aldo zaczÄ…Å‚ rozmyÅ›lać, czy nie poprosić ciotki ogoÅ›cinÄ™, nawet gdyby musiaÅ‚ obozować poÅ›ród poprzykrywanych pokrowcamifoteli.Nagle z ciszy dobyÅ‚ siÄ™ odgÅ‚os zdecydowanych kroków, które zatrzymaÅ‚ysiÄ™ miÄ™dzy taksówkÄ… a bramÄ… paÅ‚acu markizy.RównoczeÅ›nie do auta zajrzaÅ‚aczyjaÅ› gÅ‚owa, sprawdzajÄ…c, kto też może znajdować siÄ™ w Å›rodku.Na jej widokAldo powstrzymaÅ‚ okrzyk radoÅ›ci: byÅ‚a to bowiem Maria An-dżelina du Plan-Crépin, lektorka, dama do towarzystwa i dziewczyna do wszystkiego" pani deSommieres.JeÅ›li ona tu siÄ™ zjawiÅ‚a, oznaczaÅ‚o to, że stara dama jeszcze nie wyje-chaÅ‚a.RLTAldo wyskoczyÅ‚ z auta i nakazujÄ…c kierowcy, aby jeszcze poczekaÅ‚, przywitaÅ‚jÄ… z takÄ… radoÅ›ciÄ…, jakby byÅ‚a ZwiÄ™tym Graalem, a on rycerzem Galahadem.- Pani tutaj? Co za nieoczekiwane szczęście, mój Boże! Ponieważ już siÄ™zmierzchaÅ‚o, stara panna nie poznaÅ‚a go od razu i przycisnęła siÄ™ do bramy, wielerazy czyniÄ…c znak krzyża.- Ależ, proszÄ™ pana, co to ma znaczyć? Rozpoznawszy ksiÄ™cia, oburzona ko-bieta zamieniÅ‚a siÄ™ w goÅ‚Ä…beczkÄ™.- O sÅ‚odki Jezu!.Książę Aldo! - jÄ™knęła tonem bliskim ekstazy.- Co za nie-wiarygodna niespodzianka! A to siÄ™ nasza pani markiza ucieszy!- To ona jeszcze w Paryżu? ByÅ‚em przekonany, że już ruszyÅ‚a w swojÄ… staÅ‚Ä…trasÄ™.- Obawiam siÄ™, że w tym roku bÄ™dzie to niemożliwe [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]