[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dom był w sam raz i miał otoczony murem ogród, za którym rozciągał się park, wktórym z daleka można było dojrzeć kort tenisowy.Dom był z cegły, zbudowany wgeorgiańskim stylu.Przez ponad czterdzieści lat mieszkała w nim ta sama rodzina i nawetzupełny laik mógł zauważyć, że cała instalacja elektryczna groziła pożarem; wszędzie było widaćpostrzępione przewody.Jednak kiedy już kupiliśmy dom w Londynie, Steve wpadł na nowy pomysł.Kiedy mi o nimpowiedział, pomyślałam, że oszalał.Chodziło o komiks z czarno białymi rysunkami, któregoautorem był Robert Crumb.Komiks nazywał się Fritz the Cat i mój pracowity mąż, który przedchwilą mówił, że marzy o przejściu na emeryturę w Londynie, teraz został owładnięty ideązrobienia z tego komiksu pełnometrażowego filmu animowanego.Oczywiście w Kalifornii.Londyn? Zapomnijmy o tym.Wszystkie firmy, do których się zwrócił, odmówiły sfinansowaniafilmu, więc postanowił sfinansować go sam.Dawniej, gdy był właścicielem studia animacji,zaangażował nikomu nieznanego reżysera, nazwiskiem Ralph Bakshi, który, jak uważał, byłwielką nadzieją kinematografii.Teraz zaangażował go ponownie i dał mu szansę przerobieniakomiksu na film.Ralph był dziki, głośny, nieokrzesany i ubierał się jak robotnik portowy.Jego język byłjęzykiem ulicy, ale był przy tym niewątpliwie utalentowany.Może był i zabawny, ale go nielubiłam.Steve i Ralph wyjechali na parę dni do Kalifornii, żeby zatrudnić grupę animatorów ze studiaDisneya, ponieważ Steve postanowił, że do Fritza musi mieć najlepszych z najlepszych.W 1971roku byłam jedyną osobą, która sprzedała dom w Londynie ze stratą, przy czym zostałamzwyczajnie okradziona przez mego agenta.Musiałam także sprzedać nasz ukochany dom wWestport.Ostrzegłam nabywcę, żeby albo zajął się ogrodnictwem albo też powyrywał wszystko,co posadziłam i zastąpił to trawą.Postanowiłam podnająć nasze nowojorskie mieszkanie, które mieliśmy wynajęte na trzy lata,ponieważ miałam ciche wątpliwości co do Fritza i wyjazdu do Kalifornii.Najemcą okazał sięelegancki Anglik, nazwiskiem Peter Brown, który chciał nam płacić miesięcznie o dwieściedolarów więcej niż płaciliśmy sami. Ale dlaczego chce pan mieszkać sam w takim dużymmieszkaniu? spytałam. Widzi pani , odparł bardzo przekonywająco, urządzam liczne i dużeprzyjęcia, a to mieszkanie doskonale się do tego nadaje. Jak tylko wynieśliśmy się, wprowadziłsię Peter Brown wraz w pół tuzinem sekretarek i mnóstwem teleksów, po czym zaczął w naszymmieszkaniu prowadzić dzień i noc przesłuchania do musicalu Jesus Christ, Superstar.Zrozumiałe, że właściciele bez trudu namówili naszych sąsiadów do podpisania petycji, żebynas wyeksmitować.Peter Brown, ten paskudny, podstępny oszust pracował dla Stigwooda i miałz naszym właścicielem cichą umowę, żeby się nas pozbyć.Właściciel był we wszystkowtajemniczony od samego początku.Jak tylko wypowiedziano nam umowę, sekretarki iniedoszłe gwiazdy Broadwayu natychmiast wyparowały, a Stigwood wynajął nasze mieszkanieza sześć tysięcy dolarów miesięcznie, czyli sumę ponad dwanaście razy większą niż to co samipłaciliśmy.W następnych latach widywałam w rozmaitych magazynach zdjęcia Johna Travolty lubinnych gwiazd Stigwooda, wychylających się z jednego z balkonów, gdzie coroczniezapraszaliśmy dzieci, aby podziwiały pochód w Dniu Dziękczynienia.Pamiętam jak podczasśnieżycy wchodziłam do pogrążonego w ciemnościach salonu i patrzyłam na śnieg wirujący wświatłach latarni Central Parku; jak wpatrywałam się w znajdujące się dokładnie naprzeciwnaszego domu wieże Piątej Alei podczas długich godzin kryzysu kubańskiego i zastanawiałamsię, czy naprawdę wszyscy za chwilę wyparujemy; jak co roku w oknie biblioteki stawialiśmywielką choinkę, udekorowaną papierowymi zabawkami, które Steve kupił w San Francisco imałymi białymi lampkami, dopóki pewnego dnia Nick nie powiedział mi, żebyśmy dali sobiespokój, jeśli robimy to dla nich i wtedy zdałam sobie sprawę, że robiłam to dla siebie& ponieważmoja matka nie akceptowała choinki na Boże Narodzenie.Pamiętam jak razem z naszymikochanymi sąsiadami z góry, Davisem i Karen Thomasami, jechaliśmy wystrojeni na rowerachpo zaśnieżonym Central Parku, żeby dostać się na bal wydany przez Johna Lindsaya, z okazjiwybrania go na mera Nowego Jorku, bo w mieście akurat ogłoszono strajk pracownikówkomunikacji.Kiedy powiedziałam dr Rubensteinowi, że muszę zakończyć sesje psychoanalizy, boprzenoszę się do Kalifornii, wydawał się zupełnie nieporuszony tą nowiną.Nigdy nie próbowałzakończyć naszych spotkań.Jednak podczas mojej ostatniej wizyty wyraził żal, że wciąż niezrozumiałam, że muszę naprawdę zechcieć ujrzeć pierwotny obraz , kiedy dziecko widzi jakrodzice kochają się.Freud mógłby o tym wiele powiedzieć& albo raczej nie sam Freud, ale cijego zwolennicy, którzy interpretują jego metodę bardzo dosłownie i zawężają ją w sposób, podktórym on sam pewno by się nie podpisał.Niemniej jednak bardzo się cieszyłam, że poddałam się psychoanalizie, choć jak terazwidzę mój lekarz nie był zbyt dobrym specjalistą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Dom był w sam raz i miał otoczony murem ogród, za którym rozciągał się park, wktórym z daleka można było dojrzeć kort tenisowy.Dom był z cegły, zbudowany wgeorgiańskim stylu.Przez ponad czterdzieści lat mieszkała w nim ta sama rodzina i nawetzupełny laik mógł zauważyć, że cała instalacja elektryczna groziła pożarem; wszędzie było widaćpostrzępione przewody.Jednak kiedy już kupiliśmy dom w Londynie, Steve wpadł na nowy pomysł.Kiedy mi o nimpowiedział, pomyślałam, że oszalał.Chodziło o komiks z czarno białymi rysunkami, któregoautorem był Robert Crumb.Komiks nazywał się Fritz the Cat i mój pracowity mąż, który przedchwilą mówił, że marzy o przejściu na emeryturę w Londynie, teraz został owładnięty ideązrobienia z tego komiksu pełnometrażowego filmu animowanego.Oczywiście w Kalifornii.Londyn? Zapomnijmy o tym.Wszystkie firmy, do których się zwrócił, odmówiły sfinansowaniafilmu, więc postanowił sfinansować go sam.Dawniej, gdy był właścicielem studia animacji,zaangażował nikomu nieznanego reżysera, nazwiskiem Ralph Bakshi, który, jak uważał, byłwielką nadzieją kinematografii.Teraz zaangażował go ponownie i dał mu szansę przerobieniakomiksu na film.Ralph był dziki, głośny, nieokrzesany i ubierał się jak robotnik portowy.Jego język byłjęzykiem ulicy, ale był przy tym niewątpliwie utalentowany.Może był i zabawny, ale go nielubiłam.Steve i Ralph wyjechali na parę dni do Kalifornii, żeby zatrudnić grupę animatorów ze studiaDisneya, ponieważ Steve postanowił, że do Fritza musi mieć najlepszych z najlepszych.W 1971roku byłam jedyną osobą, która sprzedała dom w Londynie ze stratą, przy czym zostałamzwyczajnie okradziona przez mego agenta.Musiałam także sprzedać nasz ukochany dom wWestport.Ostrzegłam nabywcę, żeby albo zajął się ogrodnictwem albo też powyrywał wszystko,co posadziłam i zastąpił to trawą.Postanowiłam podnająć nasze nowojorskie mieszkanie, które mieliśmy wynajęte na trzy lata,ponieważ miałam ciche wątpliwości co do Fritza i wyjazdu do Kalifornii.Najemcą okazał sięelegancki Anglik, nazwiskiem Peter Brown, który chciał nam płacić miesięcznie o dwieściedolarów więcej niż płaciliśmy sami. Ale dlaczego chce pan mieszkać sam w takim dużymmieszkaniu? spytałam. Widzi pani , odparł bardzo przekonywająco, urządzam liczne i dużeprzyjęcia, a to mieszkanie doskonale się do tego nadaje. Jak tylko wynieśliśmy się, wprowadziłsię Peter Brown wraz w pół tuzinem sekretarek i mnóstwem teleksów, po czym zaczął w naszymmieszkaniu prowadzić dzień i noc przesłuchania do musicalu Jesus Christ, Superstar.Zrozumiałe, że właściciele bez trudu namówili naszych sąsiadów do podpisania petycji, żebynas wyeksmitować.Peter Brown, ten paskudny, podstępny oszust pracował dla Stigwooda i miałz naszym właścicielem cichą umowę, żeby się nas pozbyć.Właściciel był we wszystkowtajemniczony od samego początku.Jak tylko wypowiedziano nam umowę, sekretarki iniedoszłe gwiazdy Broadwayu natychmiast wyparowały, a Stigwood wynajął nasze mieszkanieza sześć tysięcy dolarów miesięcznie, czyli sumę ponad dwanaście razy większą niż to co samipłaciliśmy.W następnych latach widywałam w rozmaitych magazynach zdjęcia Johna Travolty lubinnych gwiazd Stigwooda, wychylających się z jednego z balkonów, gdzie coroczniezapraszaliśmy dzieci, aby podziwiały pochód w Dniu Dziękczynienia.Pamiętam jak podczasśnieżycy wchodziłam do pogrążonego w ciemnościach salonu i patrzyłam na śnieg wirujący wświatłach latarni Central Parku; jak wpatrywałam się w znajdujące się dokładnie naprzeciwnaszego domu wieże Piątej Alei podczas długich godzin kryzysu kubańskiego i zastanawiałamsię, czy naprawdę wszyscy za chwilę wyparujemy; jak co roku w oknie biblioteki stawialiśmywielką choinkę, udekorowaną papierowymi zabawkami, które Steve kupił w San Francisco imałymi białymi lampkami, dopóki pewnego dnia Nick nie powiedział mi, żebyśmy dali sobiespokój, jeśli robimy to dla nich i wtedy zdałam sobie sprawę, że robiłam to dla siebie& ponieważmoja matka nie akceptowała choinki na Boże Narodzenie.Pamiętam jak razem z naszymikochanymi sąsiadami z góry, Davisem i Karen Thomasami, jechaliśmy wystrojeni na rowerachpo zaśnieżonym Central Parku, żeby dostać się na bal wydany przez Johna Lindsaya, z okazjiwybrania go na mera Nowego Jorku, bo w mieście akurat ogłoszono strajk pracownikówkomunikacji.Kiedy powiedziałam dr Rubensteinowi, że muszę zakończyć sesje psychoanalizy, boprzenoszę się do Kalifornii, wydawał się zupełnie nieporuszony tą nowiną.Nigdy nie próbowałzakończyć naszych spotkań.Jednak podczas mojej ostatniej wizyty wyraził żal, że wciąż niezrozumiałam, że muszę naprawdę zechcieć ujrzeć pierwotny obraz , kiedy dziecko widzi jakrodzice kochają się.Freud mógłby o tym wiele powiedzieć& albo raczej nie sam Freud, ale cijego zwolennicy, którzy interpretują jego metodę bardzo dosłownie i zawężają ją w sposób, podktórym on sam pewno by się nie podpisał.Niemniej jednak bardzo się cieszyłam, że poddałam się psychoanalizie, choć jak terazwidzę mój lekarz nie był zbyt dobrym specjalistą [ Pobierz całość w formacie PDF ]