[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PadajÄ… odepchniÄ™ci i cisnÄ… siÄ™ na ich miejsce drudzy, po zabitych drapiÄ… siÄ™ żywi. Na waÅ‚y! na waÅ‚y! Smerdy biegajÄ…,popychajÄ…, krzyczÄ….Dwa razy odparto napaść, toczy siÄ™ trzecia gromada, nacisnęła grodowÄ… zaÅ‚ogÄ™, dusi jÄ… w podwórze i dowrót.Ludzie siÄ™ wpół pozwierali i mocujÄ….Chwostek spojrzaÅ‚ i zbiegÅ‚.Do izby wpadÅ‚ i żonÄ™ wyniósÅ‚ na plecach.Niewiasty za niÄ… goniÄ… pÅ‚aczÄ…ce.Na drabinÄ™! do wieży!. Na stoÅ‚b! na stoÅ‚b!NiosÄ… wÄ™zÅ‚y i opony, kto co pochwyciÅ‚. Na wieżę lud doborny!Na drabinie siÄ™ roi czarno, gnie siÄ™ pod ciężarem ludzi, a wieżyca chÅ‚onie niesyta i chÅ‚onie uciekajÄ…ce gromady.Z wrzaskiem strasznym zaÅ‚oga wbiegÅ‚a w podwórze z wałów wyparta.NacisnÄ™li jÄ… ze wszech stron, obronić siÄ™ nie mogÅ‚a,trupami usÅ‚ane drogi, trupem pokryte waÅ‚y.ciaÅ‚a pÅ‚ywajÄ… po jeziorze ze skrwawionemi twarzami.Kto żyw wspina siÄ™ na drabinÄ™, a tu już z góry ciÄ…gnÄ… jÄ… do wnÄ™trza i drzwi zapierajÄ… dylami.Grodzisko opanowali Myszkowie.Co siÄ™ nawinęło, padÅ‚o.co oszczepy rzuciÅ‚o, zwiÄ…zano w pÄ™ta.Po izbie i komorachrozbiegli siÄ™ ludzie, zabierać, szukać, wiÄ…zać  ale pustkÄ™ znalezli wszÄ™dzie.Knezna tylko w izbie postawiÅ‚a żółty dzban z miodem zatrutym, ale Myszko pierwszy wpadÅ‚ do Å›wietlicy, postrzegÅ‚ go i opodÅ‚ogÄ™ nim cisnÄ…Å‚, aż go roztrzaskaÅ‚ w kawaÅ‚y.PeÅ‚en gród zwyciÄ™zkiego ludu.Czapki podrzucajÄ… do góry i woÅ‚ajÄ…. Aado!.górÄ… Myszkowie!.Chwost niech zczeznie!Na wieżę teraz patrzÄ… wszyscy.Ani siÄ™ przybliżyć do niéj.Kto przystÄ…pi, ginie.Kamienie siÄ™ sypiÄ… z góry i gniotÄ….OdstÄ…piliod stoÅ‚ba ludzie.W tém ktoÅ› żagiew do szopy rzuciÅ‚, drugi ognia nanieciÅ‚ w malowanym dworze.buchajÄ… dymy, Å›wietlice siÄ™ palÄ…!Niech kamieÅ„ na kamieniu, niech belka na belce nie zostanie.w popiół PepeÅ‚ków obrócić.Myszkowie poczÄ™li woÅ‚ać iotrÄ™bywać na swój lud, do kupy.Kazano siÄ™ poÅ‚ożyć w podwórzach  niech dwory i szopy, i do ostatniego wszystko pÅ‚oniewÄ™gÅ‚a.Na jeden dzieÅ„ roboty dość, o wieży pomyÅ›leć czas i jutro.Suche dwory i budynki chyżo objęły pÅ‚omienie.Jeszcze ludzie z nich nie pospieli wyratować co siÄ™ zostaÅ‚o, gdy ogieÅ„obszedÅ‚ dokoÅ‚a i obróciÅ‚ w jedno Å‚oże pÅ‚omieni i żaru.Myszków gromada ze starszyznÄ… radzić poszÅ‚a.Szli z podwórza na odlegÅ‚y wzgórek.Tu siÄ™ im okropny widok przedstawiÅ‚.NiegÅ‚Ä™boko zakopane trupy potrutych stryjów i synowców Chwosta psy powywlekaÅ‚y z ziemi napoÅ‚y i poszarpane, zdechÅ‚szyprzy nich rzuciÅ‚y.LeżaÅ‚y straszniejsze niż Å›mierć, zbezczeszczone i z padÅ‚em zwierzem razem zmiÄ™szane.WzdrygnÄ™li siÄ™ idÄ…cy. Ostatni z ich rodu!  zawoÅ‚aÅ‚ Myszko  zgÅ‚adziÅ‚ ich, aby po nim nikt nie zostaÅ‚.oprócz starca MiÅ‚osza i Å›lepegoLeszka. I dwu jego synów, którzy na niemcach siÄ™ hodujÄ…!  dodaÅ‚ drugi. Niechże tym ciaÅ‚om za grobowy stos sÅ‚uży zgliszcze jego domu!  rzekÅ‚ Myszko.ZwoÅ‚ano wnet pachoÅ‚ków, aby zebrawszy ciaÅ‚a, zanieÅ›li je gdzie ogieÅ„ pÅ‚onÄ…Å‚ najgorÄ™tszy, by w nim zgorzaÅ‚y, a duchy ich zeskargÄ… do ojców pójść mogÅ‚y. Nieszczęśliwi  mówili ludzie pobożni  po zgonie musieliby siÄ™ włóczyć po ziemi, ażby nie zgniÅ‚y ich ciaÅ‚a.Tu stos jakbynaumyÅ›lnie zapalony, aby na nim zgorzeć mogli.PatrzaÅ‚ ze stoÅ‚bu Chwostek, jak czeladz trupy zebraÅ‚a i obmywszy je wodÄ…, osÅ‚oniwszy sukniami, na noszach wzięła na barkiidÄ…c do stosu.Szli przodem ci, co nieÅ›li zwÅ‚oki MÅ›ciwoja i Zaboja, potém ich dzieci, i przyszedÅ‚szy na miejsce gdzie staÅ‚aÅ›wietlica, na kupÄ™ wielkÄ… zgarnÄ…wszy gÅ‚ownie i żary, poczÄ™li obok siebie skÅ‚adać ciaÅ‚a, rzÄ™dem jedne za drugiemi.Najwyżéj leżelidwaj ojcowie, u stóp ich przy sobie dzieci.Rozżarzone pÅ‚omiÄ™ wnet chwyciÅ‚o pastwÄ™ podanÄ….StojÄ…c dokoÅ‚a pobożnie patrzyli Myszkowie jak gorzaÅ‚y zwÅ‚oki i naognistém, krwawém Å‚ożu w popiół siÄ™ obracaÅ‚y.Niebieskie ogniki unoszÄ…c siÄ™ nad niemi duchy z sobÄ… wyprowadzaÅ‚y.Z górnych wieży poÅ‚aci patrzaÅ‚y oczy ciekawe, a pÅ‚omiÄ™ od szop, które do stoÅ‚ba przytykaÅ‚y, lizaÅ‚o mury jego i pięło siÄ™wysoko, jakby do wnÄ™trza dostać chciaÅ‚o.Dym wciskaÅ‚ siÄ™ oknami.Nad wieczór poczÄ…Å‚ pożar przygasać.Gromady poÅ‚ożyÅ‚y siÄ™ na horodyszczu pod stoÅ‚bem i spoczywaÅ‚y  daleko od wieży,gdyż z niéj ciÄ…gle strzaÅ‚y, kamienie i belki ciskano, które ludzi jak sÅ‚omÄ™ gniotÅ‚y.Myszkowie ze starszyznÄ… siedli koÅ‚em i radzili. Co począć ze stoÅ‚bem i z niemi? Ogniem ich nie pożyć, bo kamieÅ„ mu siÄ™ nie da; siekierami i mÅ‚otami nie rozwalićgrubego muru, ptakiem na wierzch nie zalecieć, myszÄ… siÄ™ i kretem do niego nie podkopać, bo gÅ‚Ä™boko w ziemi siedzi.a mago być tyle drugie pod niÄ… co na niéj?. GÅ‚odem ich jednym wezmiemy, ludzi nie tracÄ…c napróżno  rzekÅ‚ Krwawa-szyja. PoÅ‚ożym siÄ™ obozem dokoÅ‚a.Strawyna miesiÄ…c majÄ…, leżeć bÄ™dziemy dwa, majÄ… jéj na dwa, posiedzim dÅ‚użéj.póki ich nie wymorzym do szczÄ™tu.Im wiÄ™céj ludzi siÄ™ zamknęło, tém głód ich prÄ™dzéj wydusi.Gromad rozpuÅ›ciemy poÅ‚owÄ™, dość bÄ™dzie nas, by im nie dać wylezć z jamy.StaÅ‚o siÄ™ jak rzekli, część kmieci ciÄ…gnęła do domu, druga siÄ™ poÅ‚ożyÅ‚a pod wieżą, na grodzie i nad brzegami jeziora [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl