[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niczego tam nie posyłałem, nie sądzę, żebyodnalazł się po pięćdziesięciu latach mój debiutancki liryk zawieruszony przez pocztę: %7łyjemy tuw zaułku, w którym jest tak ciasno, że światło nie ma jak opuścić lamp.A jednak z lękiemsprawdzam, z czyich to wierszy nie skorzystamy.Ostatnio znalazłem uwagę zaadresowaną domłodego adepta prozy:Pana teksty są o niczym, o niczym dosłownie.O, pomyślałem, prześlepili talent.Boję się, jakby wojna wciąż trwała.Z drżeniem biorę do ręki gazetę i czytam bezzrozumienia alfabet.Zewsząd osaczają mnie skróty.Domagają się rozwiązania, ale ja już ich nie potrafię rozwiązać.Nie pojmuję przekształceń w jednoosobowe spółki.Nie rozumiem, dlaczegonawołuje się do prywaty.Dlaczego rację ma mieć partykularyzm.Aapu-capu zamienia sięlegitymacje członkowskie na świadectwa udziałów, które zaraz się łączą w jednostkiuczestnictwa w czymś małym.Czy legitymacja nie była świadectwem jednostki? Znowuzmieniają nazwy ulice,a wymienić należałoby asfalt.Nie wiem, gdzie mieszkam, dokąd wyemigrowała moja małaojczyzna, gdzie podziała się Europa, kto leni się w domach pracy twórczej i bez żadnej inwencjitasuje wyrazy.Nie śpi Azja i wraz z tenisówkami przychodzą do nas jej nogi.Nie rozumiemogłoszeń.Co znaczy, że osiemnastka proponuje mi bez i total? Czy powinienem zadzwonić?Wcale nie używam już telefonu w obawie, że przełącza się na system audio.Ze zdumieniem przypatruję się kolegom, którzy całe życie uważali, że rolą pisarza jestopiewać.Opiewać to, co jest, co istnieje, nie tam, bujając w obłokach, ale na wyciągnięcie ręki,za węglem, tuż obok.(Dlatego opiewano Właszczyka.) A teraz nagle wybiegli, zaprzęgli się doprzemian.Potępiają konserwatyzm, który dzisiaj oznacza sympatie rewolucyjne.Potępiająkonserwatyzm ci, co sami nie potrafią żyć bez kwasu.Owszem, chciałbym przechować.Dobrze pamiętam, całkiem wystarczająco na memuary.Dzisiaj jednak wzięcie mają suweniry, pamiątki z kiosku nad morzem, bursztyny z zatopionymkomarem, który nie ukąsi, lakierowane korzonki, mewy na cokołku wyklejonym muszelkami,zapałczany falochron, kotwice z cienkiej blachy przypinane do klapy.Metaloplastyka.Plastik.Nie piszę, nic nie powiem.Notuję już tylko martwą naturę przedmiotów.Na moim biurkużółty ołówek, od lat nie używana obsadka ze śladem atramentu, lampa jak lampa, niespodziewajcie się żadnych porównań, lornetka, przez którą podglądam wróbla na trzepaku, gdzieprzez całepopołudnie wisi dywan z powtarzającym się wzorem, szary komputer, kompatybilny zczymkolwiek.W sztuce nie ma nic bardziej żywotnego od martwej natury przedmiotów.Wszystkiego się boję, boję się wejść do sklepu, boję się gwałtowniej poruszyć, jak pozawale.jeśli jest, boję się Boga.Na Nowym Mieście złapali taksówkę i pojechali do niego.W windzie brakowało żarówki iśmierdziało.jechali w ciemności, rozświetlanej przez chwilę na piętrach.Przycisnął ją do ścianki,szarpnęło i kabina się zatrzymała.Na krótko oderwał rękę od lycry i szukał nadpalonego guzika znumerem.Całą wieczność manipulował przy zamku wystawiającym na próbę cierpliwośćwłamywacza.Upadli na kanapę, przygniatając i łamiąc pozostawioną tam książkę, otwartą nastronie z niepasjonującym opisem.Nogą odepchnął kota, który także domagał się tarcia.Odpiąłhaftkę i piersi, już o rozmiar za duże, odetchnęły z wdzięcznością.Aańcuszek się zaplątał wewłosy i szarpał jak depilator na karku.Materiał zaczepiony o obcas  Anna nie zdjęła butów odznaczałsię nadzwyczajnym współczynnikiem rozciągliwości.Piwo parowało i mieszało się z potem idezodorantem, który według słownika nie pachnie.Unosił się i opuszczał na łokciach, a ciałoklaskało w sobie zgotowanych owacjach.Jeszcze nie teraz.Teraz pomyślmy o czym innym,niepodniecającym, zapobiegając przedwczesnej fontannie.W sejmie trzyma się koalicja i jaskierniowcy wciąż mają przewagę.Ulga budowlana będzieodpisywana od podatków, a nie jak wcześniej, od podstawy opodatkowania.jeśli ekspreswyrusza ze stacji o szóstej piętnaście, a z przeciwnej strony jedzie spózniony o dwie godzinypospieszny, to zakładając, że składy powinny się spotkać o pół do siódmej, o której się zderzą.Znów zapchał się przepływ w wannie i trzeba by coś z tym zrobić.Nie dowiecie się niczego, kto przeżył, a kto zabił.Naciskam klawisz i widzę czarny pulsujący kwadrat, który linijka po linijce zawraca i połyka litery, dwa n i dwa a w słowie Anna,nic spowite w czeluść, nawet ładne, nie powiem.In Dichters LandeTłumaczem  zaspokoiłem ciekawość wopisty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl