[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Są tacy, którzy w ogóle uważają, że te korony należały docesarza niemieckiego Henryka VII, choć w %7ływocie św.Kingi zapisano, że księżnaprzekazała dwie korony dla ozdoby krzyża.Warto też dodać, że z czasem wśród książątupowszechniło się noszenie mitry w formie czterodzielnej czapki z czerwonego aksamitu,obszytej futrem gronostajowym, ozdobionej złotem i klejnotami.Niekiedy futrzane obszyciezastępowano złotą lub srebrną obręczą, wysadzaną perłami i drogimi kamieniami.Takie mitrywidzimy na nagrobkach książęcych i miniaturach w tak zwanym Kodeksie Lubińskim.Zosia znowu mi przerwała wykład o koronach: Niech wujek spojrzy przed siebie! aż chwyciła mnie za rękę. Molem od brzegunadchodzi bardzo elegancka i niezwykle piękna kobieta! Rzeczywiście, bardzo ładna przytaknął Jacek.Spojrzałem we wskazanym kierunku i aż zamarłem ze zdumienia.Oto wolnymspacerowym krokiem nadchodziła barmanka Anita.Była ubrana w biały kostium o ile znamsię na strojach miała białe buty na niewysokich obcasach, a na głowie biały kapelusz zszerokim rondem, który częściowo zakrywał jej twarz.W prawej ręce niosła złożoną białąparasolkę przeciwsłoneczną.Jej śniada cera, wielkie oczy i smolistoczarne włosywymykające się spod kapelusza pięknie kontrastowały z bielą.Promienie słoneczne raz po razbłyskały na jej klipsach, ogromnych złotych kołach.Anita kroczyła wolno w naszym kierunku, ale zdawała się na nikogo nie patrzeć.Wzrokmiała utkwiony gdzieś w przestrzeni morza.A jednak ten i ów, siedzący na ławce, kłaniał sięjej, a ona odpowiadała lekkim skinieniem głowy, jak dumna i nieprzystępna dama.Ruchy jejbyły pełne godności i gracji, idąc lekko kołysała biodrami na podobieństwo modelek, któremożna oglądać w telewizji podczas pokazów mody.Nie mogłem ochłonąć ze zdumienia, że zwykła barmanka z hotelu prezentowała się jakwielka dama.Dlatego, gdy nas mijała, nie ukłoniłem się.Zresztą, czy to nie ona ponosiławinę za mój wczorajszy wypadek na plaży?Zosia była zachwycona Anitą: Wujek nie zna się na kobietach, ale przecież chyba zauważył prawdziwy szyk ielegancję tej pani.Wujek powinien zwrócić uwagę na jej dyskretny makijaż.Miała usta lekkopociągnięte perłową szminką, a oczy ledwie podkreślone cieniami do powiek.Jest sto razyładniejsza od pani Joanny.I ładniej się ubiera.Taką właśnie kobietę powinien wujek poznać inawet ożenić się z nią.Można się z nią pokazywać nawet w najbardziej ekskluzywnychlokalach. Nie bywam w lokalach burknąłem. Dla takiej damy można stracić głowę przytaknął Jacek, choć nie przypuszczam, aby wjego wieku miało się jakąś wiedzę o damach. O tak, tak, można stracić głowę mruknąłem.Ani ja, ani Joanna nie wtajemniczyliśmy Zosi i Jacka w to, kto mnie skierował na plażę,gdzie oberwałem gazem, po którym oczy bolały mnie aż do tej chwili.Piękna Anita wydawała mi się kobietą podstępną i niegodną mojej uwagi.Oszukała mnie,wyprowadziła w pole jak jakiegoś smarkacza, a nie detektywa z Ministerstwa Kultury iSztuki.Ze wzgardą odwróciłem głowę i zamiast śledzić ją wzrokiem, wolałem patrzeć namonumentalną fasadę Grand Hotelu.Tymczasem Anita doszła do główki mola i zawróciła, śledzona zachwyconymispojrzeniami Zosi i Jacka.Gdy znowu mijała ławkę, na której siedzieliśmy, nagle przystanęłai usłyszałem jej głos: Witam pana, panie gimnazjalisto powiedziała swoim niskim powabnym głosem.Czy udało się panu wczorajsze spotkanie?Zosia i Jacek aż zamarli, że zdołałem poznać tutaj tak ładną kobietę.Ba, chyba jestmiędzy nami jakaś zażyłość, skoro pieszczotliwie ich zdaniem nazwała mniegimnazjalistą.Podniosłem się z ławki, zrobiłem powitalny skłon. Dlaczego nazywa mnie pani gimnazjalistą? odrobina oburzenia dała się chyba wyczućw moim głosie. Nazwałam tak pana, ponieważ wczoraj tak nieśmiało pytał mnie pan o kogoś.Ja szybkooceniam ludzi.Pan zachowuje się niezręcznie, nie jak dorosły mężczyzna, ale jakgimnazjalista.Jej pełne wargi rozchyliły się w przemiłym uśmiechu. Owszem, nie mam doświadczenia w obcowaniu z kobietami takimi jak pani.Do tejpory jeszcze żadna nie wysłała mnie na plażę, abym dostał po łbie.Pani mnie oszukała.Roześmiała się: Pan mnie obraża, ale wybaczam gimnazjalistom.Czy rzeczywiście dostał pan pogłowie? Sparaliżowano mnie gazem.I chyba przeszukano starannie. Czy coś panu zginęło? zainteresowała się. Nie.I właśnie dlatego jestem pewien, że zostałem przeszukany.Lekko wzruszyła ramionami: No cóż, chciał się pan spotkać z kimś niezwykłym.Być może on wolał się upewnić, czynie jest pan osobnikiem niepożądanym, że się tak wyrażę.Miała prawdopodobnie na myśli, że chciano się upewnić, czy nie zostałem nasłany przezpolicję.Jakie to szczęście, że swoją legitymację pracownika Ministerstwa Kultury i Sztukipozostawiłem Joannie! Z pani powodu spotkała mnie przykrość burknąłem ponuro.Zbliżyła się do mnie i dłonią w białej cieniutkiej rękawiczce pogłaskała mnie delikatniepo policzku. Nie powinien się pan na mnie gniewać.Nie wiedziałam, że tak fatalnie skończy siępana spacer po plaży.Mam nadzieję, że nie zniechęci to pana do spotkania się zinteresującym pana człowiekiem.Prawdopodobnie to już ja sama, aby czuł się panbezpiecznie, w odpowiedniej chwili skontaktuję się z panem i razem odbędziemy upragnioneprzez pana spotkanie.Chciałabym jednak wiedzieć, dlaczego pragnie się pan spotkać z owymczłowiekiem? Tylko jemu mogę to wyjawić odparłem. No cóż, szanuję cudze tajemnice.Pan mieszka w naszym hotelu, prawda? Jest więcnadzieja, że znów się zobaczymy.Zresztą, ja codziennie wieczorem zaczynam pracę zabarem.Czy można wiedzieć, kim jest ta dwójka młodych ludzi, którzy panu towarzyszą? To siostrzenica Zosia i siostrzeniec Jacek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Są tacy, którzy w ogóle uważają, że te korony należały docesarza niemieckiego Henryka VII, choć w %7ływocie św.Kingi zapisano, że księżnaprzekazała dwie korony dla ozdoby krzyża.Warto też dodać, że z czasem wśród książątupowszechniło się noszenie mitry w formie czterodzielnej czapki z czerwonego aksamitu,obszytej futrem gronostajowym, ozdobionej złotem i klejnotami.Niekiedy futrzane obszyciezastępowano złotą lub srebrną obręczą, wysadzaną perłami i drogimi kamieniami.Takie mitrywidzimy na nagrobkach książęcych i miniaturach w tak zwanym Kodeksie Lubińskim.Zosia znowu mi przerwała wykład o koronach: Niech wujek spojrzy przed siebie! aż chwyciła mnie za rękę. Molem od brzegunadchodzi bardzo elegancka i niezwykle piękna kobieta! Rzeczywiście, bardzo ładna przytaknął Jacek.Spojrzałem we wskazanym kierunku i aż zamarłem ze zdumienia.Oto wolnymspacerowym krokiem nadchodziła barmanka Anita.Była ubrana w biały kostium o ile znamsię na strojach miała białe buty na niewysokich obcasach, a na głowie biały kapelusz zszerokim rondem, który częściowo zakrywał jej twarz.W prawej ręce niosła złożoną białąparasolkę przeciwsłoneczną.Jej śniada cera, wielkie oczy i smolistoczarne włosywymykające się spod kapelusza pięknie kontrastowały z bielą.Promienie słoneczne raz po razbłyskały na jej klipsach, ogromnych złotych kołach.Anita kroczyła wolno w naszym kierunku, ale zdawała się na nikogo nie patrzeć.Wzrokmiała utkwiony gdzieś w przestrzeni morza.A jednak ten i ów, siedzący na ławce, kłaniał sięjej, a ona odpowiadała lekkim skinieniem głowy, jak dumna i nieprzystępna dama.Ruchy jejbyły pełne godności i gracji, idąc lekko kołysała biodrami na podobieństwo modelek, któremożna oglądać w telewizji podczas pokazów mody.Nie mogłem ochłonąć ze zdumienia, że zwykła barmanka z hotelu prezentowała się jakwielka dama.Dlatego, gdy nas mijała, nie ukłoniłem się.Zresztą, czy to nie ona ponosiławinę za mój wczorajszy wypadek na plaży?Zosia była zachwycona Anitą: Wujek nie zna się na kobietach, ale przecież chyba zauważył prawdziwy szyk ielegancję tej pani.Wujek powinien zwrócić uwagę na jej dyskretny makijaż.Miała usta lekkopociągnięte perłową szminką, a oczy ledwie podkreślone cieniami do powiek.Jest sto razyładniejsza od pani Joanny.I ładniej się ubiera.Taką właśnie kobietę powinien wujek poznać inawet ożenić się z nią.Można się z nią pokazywać nawet w najbardziej ekskluzywnychlokalach. Nie bywam w lokalach burknąłem. Dla takiej damy można stracić głowę przytaknął Jacek, choć nie przypuszczam, aby wjego wieku miało się jakąś wiedzę o damach. O tak, tak, można stracić głowę mruknąłem.Ani ja, ani Joanna nie wtajemniczyliśmy Zosi i Jacka w to, kto mnie skierował na plażę,gdzie oberwałem gazem, po którym oczy bolały mnie aż do tej chwili.Piękna Anita wydawała mi się kobietą podstępną i niegodną mojej uwagi.Oszukała mnie,wyprowadziła w pole jak jakiegoś smarkacza, a nie detektywa z Ministerstwa Kultury iSztuki.Ze wzgardą odwróciłem głowę i zamiast śledzić ją wzrokiem, wolałem patrzeć namonumentalną fasadę Grand Hotelu.Tymczasem Anita doszła do główki mola i zawróciła, śledzona zachwyconymispojrzeniami Zosi i Jacka.Gdy znowu mijała ławkę, na której siedzieliśmy, nagle przystanęłai usłyszałem jej głos: Witam pana, panie gimnazjalisto powiedziała swoim niskim powabnym głosem.Czy udało się panu wczorajsze spotkanie?Zosia i Jacek aż zamarli, że zdołałem poznać tutaj tak ładną kobietę.Ba, chyba jestmiędzy nami jakaś zażyłość, skoro pieszczotliwie ich zdaniem nazwała mniegimnazjalistą.Podniosłem się z ławki, zrobiłem powitalny skłon. Dlaczego nazywa mnie pani gimnazjalistą? odrobina oburzenia dała się chyba wyczućw moim głosie. Nazwałam tak pana, ponieważ wczoraj tak nieśmiało pytał mnie pan o kogoś.Ja szybkooceniam ludzi.Pan zachowuje się niezręcznie, nie jak dorosły mężczyzna, ale jakgimnazjalista.Jej pełne wargi rozchyliły się w przemiłym uśmiechu. Owszem, nie mam doświadczenia w obcowaniu z kobietami takimi jak pani.Do tejpory jeszcze żadna nie wysłała mnie na plażę, abym dostał po łbie.Pani mnie oszukała.Roześmiała się: Pan mnie obraża, ale wybaczam gimnazjalistom.Czy rzeczywiście dostał pan pogłowie? Sparaliżowano mnie gazem.I chyba przeszukano starannie. Czy coś panu zginęło? zainteresowała się. Nie.I właśnie dlatego jestem pewien, że zostałem przeszukany.Lekko wzruszyła ramionami: No cóż, chciał się pan spotkać z kimś niezwykłym.Być może on wolał się upewnić, czynie jest pan osobnikiem niepożądanym, że się tak wyrażę.Miała prawdopodobnie na myśli, że chciano się upewnić, czy nie zostałem nasłany przezpolicję.Jakie to szczęście, że swoją legitymację pracownika Ministerstwa Kultury i Sztukipozostawiłem Joannie! Z pani powodu spotkała mnie przykrość burknąłem ponuro.Zbliżyła się do mnie i dłonią w białej cieniutkiej rękawiczce pogłaskała mnie delikatniepo policzku. Nie powinien się pan na mnie gniewać.Nie wiedziałam, że tak fatalnie skończy siępana spacer po plaży.Mam nadzieję, że nie zniechęci to pana do spotkania się zinteresującym pana człowiekiem.Prawdopodobnie to już ja sama, aby czuł się panbezpiecznie, w odpowiedniej chwili skontaktuję się z panem i razem odbędziemy upragnioneprzez pana spotkanie.Chciałabym jednak wiedzieć, dlaczego pragnie się pan spotkać z owymczłowiekiem? Tylko jemu mogę to wyjawić odparłem. No cóż, szanuję cudze tajemnice.Pan mieszka w naszym hotelu, prawda? Jest więcnadzieja, że znów się zobaczymy.Zresztą, ja codziennie wieczorem zaczynam pracę zabarem.Czy można wiedzieć, kim jest ta dwójka młodych ludzi, którzy panu towarzyszą? To siostrzenica Zosia i siostrzeniec Jacek [ Pobierz całość w formacie PDF ]